Zanim jeszcze nastąpił pełny Anschluss Polski do Unii Europejskiej, w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki im. Józefa Stalina odbywała się impreza towarzysko-polityczna pod pretensjonalnym i co tu ukrywać – idiotycznym tytułem „Forum Dialogu”. Uczestnicy imprezy prześcigali się w stręczeniu Anschlussu tubylczym Polakom, obiecując rozmaite makagigi. Wszystkich przelicytował pan dr Andrzej Olechowski oświadczając, że w Unii Europejskiej „będziemy współdecydować o naszych sprawach”. Według tej osobliwej (po grecku „osobliwy” znaczy „idiotropos”) logiki „współdecydowanie” miałoby być lepsze od samodzielnego decydowania o swoich sprawach. No i właśnie słowo stało się ciałem.
W ubiegłym tygodniu ministrowie finansów Eurokołchozu, rada w radę uradzili, że wpompują do sektora finansowego 750 miliardów euro. 60 miliardów ma w tym celu pożyczyć Komisja Europejska, na 440 miliardów państwa Eurokołchozu udzielą gwarancji kredytowych albo pożyczek a 250 miliardów euro obiecał Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Warto pamiętać, że Komisja Europejska dysponuje pieniędzmi pochodzącymi ze składek państw członkowskich Eurokołchozu, więc jeśli pożyczy 60 mld euro u lichwiarzy, to będzie musiała im zwrócić te pieniądze z lichwiarskimi procentami, malwersując na ten cel składki państw członkowskich. Warto pamiętać, że gwarancje państw członkowskich oznaczają zobowiązanie do natychmiastowego wyłożenia pieniędzy na ustalony w gwarancji cel i że Międzynarodowy Fundusz Walutowy jest rodzajem ONZ-owskiego lichwiarza, dysponującego pieniędzmi pochodzącymi z wpłat państw w nim uczestniczących i dochodów z pożyczek udzielanych państwom znajdującym się w tarapatach. Krótko mówiąc – warto pamiętać, że to nie „Komisja Europejska”, to nie „Unia Europejska”, to nie „Międzynarodowy Fundusz Walutowy” wyłoży jakieś własne pieniądze. Te 750 miliardów euro będzie pochodziło z rabunku podatników państw które zostały przyłączone do Eurokołchozu. Ministrowie finansów państw uczestniczących w Eurokołchozie podjęli decyzje o obrabowaniu własnych podatników, żeby dogodzić lichwiarskiej międzynarodówce.
Obecnie bowiem w tarapatach znalazła się Grecja, która utraciła zdolność obsługiwania swojego długu publicznego, to znaczy – nie miała za co wykupić wystawionych przez jej rząd obligacji, których termin wykupu upływa 19 maja. Do podobnych tarapatów w stachanowskim tempie zbliża się Portugalia i Hiszpania. Polska też się zbliża, ale w tempie nieco mniejszym, bo nasz dług publiczny, powiększający się z szybkością około 3 tysięcy złotych na sekundę jest mniej więcej o połowę mniejszy od długu publicznego Grecji.
Dzięki tym 750 miliardom euro Europejski Bank Centralny we Frankfurcie nad Menem będzie mógł skupować obligacje państw członkowskich, jeśli utracą one taką możliwość. Jak to zrobi? Ano, zwyczajnie wypłucze miliardy euro z powietrza, to znaczy – porobi odpowiednie zapisy w swoich księgach, „kreując” w ten sposób pieniądze. Ale to nie jest wypłukiwanie złota z powietrza, bo te pieniądze będą podstępnie wyciągnięte z kieszeni wszystkich europejskich podatników, którzy będą musieli się na te wydatki złożyć w formie inflacji. Jeśli inflacja wynosi, dajmy na to, 10 procent rocznie, to znaczy, że banknot 100 euro, wart 1 stycznia 100, 31 grudnia wart jest już tylko 90 – co znaczy, że każdemu posiadaczowi każdego banknotu 100 euro (50, 20, 10, no i monet odpowiednio też) Europejski Bank Centralny, będący „kreatorem” i pieniądza i inflacji, ukradł 10 euro bez przerywania snu. W normalnych warunkach wszystkich ministrów finansów biorących udział w tym porozumieniu należałoby powiesić za kradzież niebywale zuchwałą, ale my niestety nie żyjemy w normalnych czasach. O tym jak dalece są one nienormalne niech zaświadczy fakt, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu, chcąc dokonać rabunku w takiej skali, Józef Stalin musiałby wymordować co najmniej z milion ludzi, następnemu milionowi pozrywać paznokcie, a z pięć milionów wtrącić do łagrów „bez prawa korespondencji” – by reszta już się nie buntowała, tylko z pokorą przyjęła swój los. Tymczasem jestem pewien, że obecnie temu gigantycznemu rabunkowi mieszkańców Europy będą akompaniowały chóry śpiewające pieśń idiotycznie zatytułowaną „Odą do radości”, według której „wszyscy ludzie będą braćmi” Chyba na tej zasadzie, że – jak powiadają gitowcy – „brat brata w d... harata”.
Beneficjentami tego rabunku są „rynki finansowe”. A co to jest, te „rynki finansowe”? A to jest stara, poczciwa lichwiarska międzynarodówka, kierująca się w swoim postępowaniu dyrektywą z Księgi Powtórzonego Prawa Starego Testamentu: „Będziesz pożyczał wielu narodom, a sam od nikogo nie będziesz pożyczał; będziesz panował nad wielu narodami, a one nad tobą nie zapanują” (Pwt.15.6.) Lichwiarska międzynarodówka wykorzystuje w tym celu lekkomyślność „wielu narodów”, które dały sobie wmówić, że jeśli tylko „państwo”, czyli zawodowi łowcy posad, stanie się organizatorem gospodarki i dysponentem całego, albo prawie całego bogactwa wytwarzanego przez ludzi, to nastąpi era powszechnej szczęśliwości i wszystko dla wszystkich będzie za darmo. Tymczasem w pewnym momencie lichwiarska międzynarodówka przedkłada rachunek do zapłacenia, kończą się żarty i następuje bolesny powrót do rzeczywistości.
No dobrze, ale skąd właściwie lichwiarska międzynarodówka ma tyle pieniędzy, że może pożyczać je bezpieniężnym rządom, mimo, ze te przechwyciły już – tak jak u nas – ponad 80 procent bogactwa wytwarzanego przez pracowników najemnych? Ano, przypatrzmy się Otwartym Funduszom Emerytalnym. Pożyczają one pieniądze Naszym Umiłowanym Przywódcom, którzy nie umieją w żaden inny sposób zapewnić płynności finansowej państwa, jak sprzedawanie nas w niewolę. A skąd te pieniądze mają? Ano stąd, że wcześniej Nasi Umiłowani Przywódcy, dla naszego, ma się rozumieć, dobra, zmusili nas do oddawania im części wytwarzanego przez nas bogactwa, w zamian za obietnicę, że kiedyś coś z tego nam oddadzą. Kiedy? Co? – nikt tego nie wie, bo przecież Nasi Umiłowani Przywódcy, których właśnie będziemy sobie teraz wybierać, zawsze mogą – i właśnie się do tego szykują - zmienić i wiek emerytalny i zasady wypłaty. Więc nic dziwnego, że na wieść o przeznaczeniu przez Eurokołchoz 750 miliardów euro dla „rynków finansowych”, w środowisku „rynków” zapanowała euforia. Któż by się nie cieszył, kiedy za darmo będzie mógł umoczyć pysk w melasie? A durniom na osłodę zostaje możliwość „współdecydowania” o rabunku na własną szkodę.
Felieton • tygodnik „Nasza Polska” • 18 maja 2010
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.
Za: http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1626
Nadesłał: "Jacek"