Ocena użytkowników: 1 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Pierwszeństwo człowieka nad systemami

Społeczna doktryna Kościoła może być pod­sumowana w podstawo­wej zasadzie pierwszeń­stwa człowieka: „(226. i 219.) Dotyczy to w szcze­gólności społecznej na­uki Kościoła, której świa­tłem jest właśnie prawda, celem sprawiedliwość, a główną siłą miłość... Głównym założeniem tej nauki jest teza, że konieczną podstawą, przy­czyną i celem wszystkich instytucji społecznych są poszcze­gólni ludzie...” (Jan XXIII, encyklika Mater et magistra)

Kredyt Społeczny podziela tę samą filozofię. Clifford Hugh Douglas napisał w pierwszym roz­dziale swojej pierwszej książki zatytułowanej De­mokracja ekonomiczna:

„Systemy są stworzone dla człowieka, a nie człowiek dla systemów i interes człowieka, któ­rym jest samorozwój, jest ponad wszystkimi systemami.”

A papież Jan Paweł II napisał w swojej pierw­szej encyklice Redemptor hominis: „(16.) ...Czło­wiek nie może zrezygnować z siebie, ze swojego właściwego miejsca w świecie widzialnym, nie może stać się niewolnikiem produkcji, niewol­nikiem swoich własnych wytworów. Cywilizacja o profilu czysto materialistycznym – z pewno­ścią nieraz wbrew intencjom i założeniom swych pionierów – oddaje człowieka w taką niewolę.”

Wszystkie systemy muszą służyć człowiekowi, w tym również systemy finansowy i ekonomiczny: „Jako społeczność demokratyczna, bądźcie czujni na wszystko, co się dzieje w tym potęż­nym świecie pieniądza! Świat finansów to także świat człowieka, nasz świat, świat podległy su­mieniom nas wszystkich; również i on ma za­sady etyczne. Baczcie przede wszystkim na to, byście przez swoją gospodarkę i przez wasze banki świadczyli światu usługi pokojowe, a nie – być może pośrednio – przyczyniali się do wojny i niesprawiedliwości w świecie!” (Jan Paweł II, homilia podczas Mszy we Flüeli, Szwajcaria, 14 czerwca 1984 r.)

Zasada pomocniczości

Prowadzi to do jednej z najbardziej interesują­cych zasad społecznej doktryny Kościoła, do za­sady pomocniczości: wyższe szczeble rządu nie mogą robić tego, co mogą rodziny i mniejsze sto­warzyszenia bliższe jednostce. Jest to przeciwień­stwo centralizacji (i rządu światowego): rządy ist­nieją po to, żeby pomagać rodzinom i mniejszym organizacjom, a nie po to, żeby je niszczyć i wchłaniać. Jeśli chodzi o szkoły na przykład, rolą państwa jest korekta systemu finansowego, tak żeby rodzice mogli kształcić swoje dzieci bez in­terwencji państwa. Byłoby to możliwe, gdyby każdy obywatel kraju otrzymywał dywidendę, a wtedy rodzice mogliby zrzeszać się i zakładać swoje własne szkoły.

„(79.) ...Mimo to jednak nienaruszalnym i niezmiennym pozostaje owo najwyższe prawo filozofii społecznej: co jednostka z własnej ini­cjatywy i własnymi siłami może zdziałać, tego jej nie wolno wydzierać na rzecz społeczeństwa; podobnie niesprawiedliwością, szkodą społeczną i zakłóceniem ustroju jest zabieranie mniejszym i niższym społecznościom tych zadań, które mogą spełnić, i przekazywanie ich społeczno­ściom większym i wyższym. Każda akcja spo­łeczna ze swego celu i ze swej natury ma cha­rakter pomocniczy; winna pomagać członkom organizmu społecznego, a nie niszczyć ich lub wchłaniać.” (Pius XI, encyklika Quadragesimo anno)

Rodziny pierwsze

Ta sama zasada oznacza, że rodzina, podsta­wowa komórka społeczna, jest na pierwszym miej­scu przed państwem i że rządy nie mogą niszczyć rodzin i autorytetu rodziców. Jak stwierdza Ko­ściół, dzieci należą do swoich rodziców, a nie do państwa:

„(9.) ...Rodzina więc, czyli społeczność do­mowa, jakkolwiek bardzo mała, jest jednak prawdziwą społecznością i jest starsza od wszelkiego państwa; winna też mieć prawa i obowiązki swoje niezależnie od państwa.

Udowodnione już wyżej prawo posiadania, które – jak widzieliśmy – przysługuje jednostce na podstawie prawa natury, należy zastosować do człowieka, będącego głową rodziny; przy czym – dodać musimy – prawo to tym większą ma siłę, im większą rodzinę dana jednostka swą opieką obejmuje.”

„(11.) Chcieć więc, żeby władza świecka przenikała swym rządem aż do wnętrza domu, jest błędem wielkim i zgubnym... Władza oj­cowska jest tego rodzaju, iż ani zniknąć nie może, ani być pochłoniętą przez państwo... Jeśli zatem socjaliści, odsuwając w cień powagę ro­dziców, wprowadzają w jej miejsce opatrzność państwową, grzeszą przeciw naturalnej spra­wiedliwości i rozrywają jedność rodziny.” (Leon XIII, encyklika Rerum novarum)

„Państwo dobrobytu”

Jak napisał Louis Even: „Ponieważ Cezar nie poprawia systemu finansowego, który tylko on może poprawić, zmuszony jest przekraczać swoje uprawnienia i przywłaszcza sobie nowe funkcje, używając ich jako pretekstu do two­rzenia nowych podatków czasami rujnujących obywateli i rodziny. Cezar więc staje się narzę­dziem dyktatury finansowej, którą powinien zniszczyć i osobą uciskającą obywateli i rodziny, które powinien ochraniać.”

Te nowe funkcje tworzą uciążliwą biurokrację, która nęka ludzi zamiast im pomagać. Papież Jan Paweł II pisał w encyklice Centesimus annus:

„(48.) ...Byliśmy w ostatnich latach świad­kami znacznego poszerzenia zakresu tego ro­dzaju interwencji, co doprowadziło do powsta­nia w pewnym sensie nowego typu Państwa – „Państwa dobrobytu”. Rozwój ten w niektórych Państwach miał na celu sprostanie licznym ko­niecznościom i potrzebom i zaradził ubóstwu i brakom niegodnym osoby ludzkiej. Nie obeszło się jednak bez przesady i nadużyć, które, zwłaszcza w ostatnich latach, spowodowały ostre krytyki „Państwa dobrobytu”, określa­nego jako „Państwo opiekuńcze”. Niesprawno­ści i niedostatki w Państwie opiekuńczym wyni­kają z nieodpowiedniego rozumienia właści­wych Państwu zadań. Także w tej dziedzinie winna być przestrzegana zasada pomocniczości, która głosi, że społeczność wyższego rzędu nie powinna ingerować w wewnętrzne sprawy spo­łeczności niższego rzędu, pozbawiając ją kom­petencji, lecz raczej winna wspierać ją w razie konieczności i pomóc w koordynacji jej działań z działaniami innych grup społecznych, dla do­bra wspólnego.

Interweniując bezpośrednio i pozbawiając społeczeństwo odpowiedzialności, Państwo opiekuńcze powoduje utratę ludzkich energii i przesadny wzrost publicznych struktur, w któ­rych – przy ogromnych kosztach – raczej domi­nuje logika biurokratyczna, aniżeli troska o to, by służyć korzystającym z nich ludziom.”

Większość dzisiejszych podatków jest niespra­wiedliwa i bezcelowa i mogłaby zostać wyelimi­nowana w systemie Kredytu Społecznego. Nie ma też żadnego powodu, dla którego miałaby istnieć obsługa długu – odsetki, które naród musi płacić każdego roku od swego długu narodowego. Nie ma sensu pożyczać na procent z prywatnych ban­ków pieniędzy, które państwo mogłoby tworzyć samo bez odsetek.

Jak to już wyjaśnialiśmy wielokrotnie na ła­mach Michaela i o czym nasi stali czytelnicy po­winni wiedzieć, nie ma sposobu, żeby którykol­wiek kraj mógł wydostać się z zadłużenia w obec­nym systemie, ponieważ wszystkie pieniądze są tworzone jako dług: wszystkie pieniądze, które ist­nieją, wchodzą w obieg tylko wtedy, kiedy są po­życzone przez banki na procent. Banki tworzą ka­pitał, ale nie odsetki. Ponieważ jest niemożliwe spłacenie pieniędzy, które nie istnieją, długi muszą narastać.

Natychmiast przychodzi tu na myśl przykład krajów Ameryki Południowej, które w okresie 1980-1990 zapłaciły 418 miliardów dolarów od­setek od oryginalnej pożyczki 80 miliardów dola­rów i wciąż są winne kapitał, chociaż spłaciły go więcej niż pięć razy!

Przykłady takie jak powyższy spowodowały, że św. Leon napisał: „Chciwiec, który utrzymuje, że kieruje swego sąsiada w dobrą stronę, pod­czas gdy to wprowadza go w błąd jest niespra­wiedliwy i bezczelny... Ten, kto pośród innych zasad pobożnego prowadzenia się nie będzie po­życzał swoich pieniędzy na lichwę, będzie cieszył się wiecznym odpoczywaniem... podczas gdy ten, kto się bogaci z krzywdą dla innych zasłu­guje w zamian na wieczne potępienie.” Św. Jan Chryzostom napisał też: „Nic nie jest bardziej haniebne i okrutne niż lichwa.”

W Kanadzie rzeczy mają się nawet gorzej: 93% długu narodowego wynoszącego 562 miliardy dolarów stanowią odsetki składane (odsetki od od­setek); tylko 7% (39 miliardów dolarów) repre­zentuje to, co rząd pożyczył od 1867 r., żeby uzu­pełnić braki w wydatkach, rzeczywistych wydat­kach na dobra i usługi. Pozostałe 523 miliardy do­larów pokrywa to, czego koszt pożyczki wynosił 39 miliardów dolarów!

Według „Koalicji Jubileusz 2000” za każ­dego dolara płynącego jako pomoc dla biednych krajów każdego roku 8 dolarów kraje te wysy­łają z powrotem jako spłatę długu. (patrz rysu­nek) Co więcej, oblicza się, że 19 000 dzieci umiera każdego roku w biednych krajach z braku podstawowej opieki zdrowotnej (co spowodowane jest cięciami w programach socjalnych po to, żeby spłacać długi zagraniczne).

Każda rozsądna osoba zdaje sobie sprawę, że wymaganie dalszej spłaty odsetek od długów, które zostały już spłacone wiele razy, jest działa­niem kryminalnym. Widzimy teraz, dlaczego Ko­ściół potępia lichwę (pożyczanie pieniędzy na pro­cent) i nawołuje do umorzenia długów. Kiedy ro­zumiemy, że pieniądze pożyczane przez banki są dosłownie tworzone z niczego, przez zwykłe po­ciągnięcie piórem (lub wprowadzenie cyfr do komputera), wtedy jest też łatwo zrozumieć, że długi mogą zostać umorzone, wymazane, zapo­mniane bez karania kogokolwiek.

Lichwa jest potępiona przez Kościół

Sprawiedliwość wymaga, żeby pożyczko­biorcy spłacili to, co pożyczyli – kapitał, nie mniej, nie więcej. Św. Tomasz z Akwinu w „Summie teologicznej” tak podsumował nauczanie Kościoła na temat pożyczania pieniędzy na procent:

„Jest napisane w Księdze Wyjścia (22,24): ‘Jeśli pożyczysz pieniądze ubogiemu z mojego ludu, żyjącemu obok ciebie, to nie będziesz po­stępował wobec niego jak lichwiarz i nie każesz mu płacić odsetek.’ Ten, kto pobiera lichwę za pożyczanie pieniędzy postępuje niesprawiedli­wie, ponieważ sprzedaje on to, co nie istnieje i takie działanie ewidentnie ustanawia nierów­ność i w konsekwencji niesprawiedliwość... Z tego wynika, że jest złem samym w sobie pobie­ranie opłaty (lichwa) za użycie pożyczonych pieniędzy i tak jak w przypadku innych wy­stęp­ków przeciwko prawu istnieje obowiązek zwrotu niesprawiedliwie zdobytych pieniędzy.”

W odpowiedzi na przypowieść o talentach z Ewangelii (Mateusz 25:14-30 i Łukasz 19:12-27), która, na pierwszy rzut oka, wydaje się usprawie­dliwiać odsetki („Sługo zły i gnuśny!... Powinieneś był więc oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją wła­sność.”) św. Tomasz z Akwinu napisał: „Odsetki, o których wspomina Ewangelia muszą być roz­ważane w sensie metaforycznym; oznaczają one dodatkowe dobra duchowe, których domaga się od nas Bóg – Bóg, który zawsze chce, żebyśmy robili lepszy użytek z dóbr, powierzonych nam przez Niego i jest to dla naszej korzyści, a nie Jego.”

Tak więc ten tekst Ewangelii nie może uspra­wiedliwiać odsetek, ponieważ, jak mówi św. To­masz, „argument nie może być oparty na metafo­rycznych wypowiedziach.”

1 listopada 1745 r. papież Benedykt XIV ogło­sił encyklikę Vix Pervenit zaadresowaną do bisku­pów włoskich, poświęconą lichwie i innym nie­uczciwym dochodom. 29 lipca 1836 r. papież Grzegorz XVI rozciągnął tę encyklikę na cały Ko­ściół. Mówi ona:

„Natura grzechu zwanego lichwą ma swoje właściwe miejsce i źródło w kontrakcie po­życzki. Ten finansowy kontrakt uzgodniony między stronami żąda, z samej swej natury, żeby jedna osoba zwróciła drugiej tylko tyle, ile otrzymała. Grzech polega na tym, że czasami kredytodawca żąda więcej niż pożyczył. Zatem utrzymuje on, że należy mu się pewien zysk poza tym, co pożyczył, ale jakikolwiek zysk, który przekracza sumę, jaką pożyczył jest bez­prawny i lichwiarski.

Nie można darować grzechu lichwy argumen­tując, że zysk nie jest wielki i prze­sadny, ale raczej umiarkowany i mały; nie można go też darować dowodząc, że dłużnik jest bogaty; ani argumentując, że pożyczone pienią­dze nie leżą bezczynnie, ale są wydane poży­tecznie, czy to dla powiększenia czyjegoś ma­jątku, czy kupna nowych nieruchomości, czy też zaangażowane w transakcje biznesowe. Prawo kierujące pożyczkami polega koniecznie na równości tego, co jest pożyczone i zwrócone; kiedy równość zo­stała ustanowiona każdy, kto żąda więcej łamie warunki pożyczki. Zatem, je­śli ktoś otrzymuje odsetki, musi je zwrócić zgodnie ze zobowiąza­niami sprawiedliwości...”

Nauczanie Kościoła w tej sprawie jest zatem całkiem jasne, ale jak napisał w swojej książce „Pod znakiem obfitości” Louis Even: „Pomimo całego chrześcijańskiego nauczania, praktyka uczyniła tak duże postępy, że, żeby nie stracić w zawziętej konkurencji wokół ‘robienia’ pienię­dzy, każdy musi zachowywać się dziś, tak jakby to było naturalne, że pieniądz ‘robi’ pieniądz. Kościół nie odwołał swoich praw, ale stało się dla niego niemożliwe domaganie się ich stoso­wania.”

Dywidenda dla wszystkich

Jak wyjaśnialiśmy w artykule zamieszczonym w poprzednim numerze (7) naszego pisma („Dwa ważne punkty Jubileuszu”), zamiast „Państwa do­brobytu” i całej jego biurokracji, system Kredytu Społecznego dostarcza bezwarunkowej dywidendy wszystkim obywatelom, od urodzenia do śmierci, jako udziałowcom naturalnych bogactw kraju i spadkobiercom wynalazków poprzednich genera­cji. Dywidenda ta nie będzie finansowana z podat­ków, ale przy użyciu nowych pieniędzy stworzo­nych przez naród, opartych na produkcji kraju.

Jest to jedyne logiczne rozwiązanie dla pro­cesu zastępowania ludzkiej pracy przez maszyny. Jeśli ktoś chce upierać się przy zatrudnieniu każ­dego mężczyzny i kobiety w produkcji, chociaż produk­cja przeznaczona dla zaspokojenia podsta­wowych potrzeb jest już wykonywana z coraz to mniejszym użyciem ludzkiej pracy, wtedy muszą zostać stwo­rzone nowe prace, które są zupełnie bezużyteczne. I żeby usprawiedliwić te bezuży­teczne prace mu­szą zostać stworzone nowe sztuczne potrzeby przez lawinę reklam po to, żeby ludzie kupowali produkty, których naprawdę nie potrzebują. To jest to, co nazywamy „konsumery­zmem”. Podobnie, produkty będą wykonywane w czasie tak krótkim jak to możliwe, w celu coraz większej ich sprze­daży i coraz większego zysku, co spowoduje nie­potrzebne marnotrawstwo zaso­bów naturalnych, a także zniszczenie środowiska.

Swobodna twórcza praca

Niektórzy obawiają się, że taka dywidenda bę­dzie zachęcała do lenistwa i że nikt nie będzie chciał pracować. Uwolnienie od konieczności pracy w celu produkcji artykułów pierwszej po­trzeby nie zakłada lenistwa. Oznacza to po prostu, że człowiek znajdzie się w sytuacji, gdzie będzie mógł uczestniczyć w takim rodzaju aktywności, która mu odpowiada. W systemie Kredytu Spo­łecznego nastąpi rozkwit aktywności twórczej. Największe wynalazki, najlepsze dzieła sztuki po­wstawały w czasie wolnym. Jak powiedział Douglas:

„Większość ludzi woli być zatrudnionymi, ale przy rzeczach, które raczej lubią, niż przy zajęciach, których nie lubią wykonywać. Propo­zycje Kredytu Społecznego w żadnej mierze nie są pomyślane, by tworzyć naród próżniaków... Kredyt Społeczny pozwoli ludziom znaleźć się w takich miejscach pracy, w których będą oni za­dowoleni. Praca, którą wykonujesz dobrze jest pracą, którą lubisz, a praca, którą lubisz jest pracą, którą wykonujesz dobrze.”

To właśnie w wolnym czasie człowiek może rzeczywiście rozwinąć swoją osobowość, rozwinąć talenty, które otrzymał od Boga i użyć ich roztrop­nie. Co więcej, to w wolnym czasie rodzice mogą zająć się swoimi religijnymi, społecznymi i ro­dzinnymi obowiązkami: wychowaniem dzieci, praktykowaniem wiary i pomocą swoim bliźnim. Wychowanie dzieci jest najważniejszą pracą na świecie. Ponieważ matka, która pozostaje w domu, żeby wychowywać swoje dzieci nie otrzymuje żadnego wynagrodzenia wielu będzie mówiło, że ona nic nie robi, że nie pracuje!

Wynagrodzenie dla matek w domu

Faktem jest, że Kościół w swojej doktrynie społecznej również podkreśla wagę uznania pracy matek w domu przez wypłacanie im dochodu. Do­skonale spełniałaby to dywidenda Kredytu Spo­łecznego:

„(19.) ...Doświadczenie potwierdza, że na­leży starać się o społeczne dowartościowanie za­dań macierzyńskich, trudu, jaki jest z nimi zwią­zany, troski, miłości i uczucia, których dzieci nieodzownie potrzebują, aby mogły się rozwijać jako osoby odpowiedzialne, moralnie i religijnie dojrzałe oraz psychicznie zrównoważone. Przy­niesie to chlubę społeczeństwu, jeśli – nie prak­tycznie, nie pogarszając jej sytuacji w zestawie­niu z innymi kobietami – umożliwi kobiecie-matce oddanie się trosce o wychowanie dzieci, odpowiednio do zróżnicowanych potrzeb ich wieku. Zaniedbanie tych obowiązków spowo­dowane koniecznością podjęcia pracy zarobko­wej poza domem jest niewłaściwe z punktu wi­dzenia dobra społeczeństwa i rodziny, skoro uniemożliwia lub utrudnia wypełnienie pierw­szorzędnych celów posłannictwa macierzyń­skiego.” (Jan Paweł II, encyklika Laborem exer­cens)

„(71.) ...A jest straszliwym nadużyciem, które za wszelką cenę należy zwalczać, jeśli matki z powodu szczupłości zarobków ojca mu­szą poza domem szukać pracy zarobkowej z za­niedbaniem właściwych swych prac i obowiąz­ków, przede wszystkim wychowania dzieci.” (Pius XI, encyklika Quadragesimo anno)

W październiku 1983 r. Stolica Święta opubli­kowała Kartę Praw Rodziny, w której wzywała do „wynagrodzenia za pracę w domu dla jednego z rodziców; powinno być tak, żeby matki nie były zmuszane do pracy poza domem z uszczerb­kiem dla życia rodzinnego, a szczególnie dla wycho­wania dzieci. Praca matki w domu musi być uznana i respektowana ze względu na jej war­tość dla rodziny i społeczeństwa.” (artykuł 10.)

Podsumujmy to nasze rozważanie słowami pa­pieża Jana Pawła II z encykliki Redemptor hominis: „(16.) Stoimy tutaj wobec wielkiego dramatu, wobec którego nikt nie może pozostać obojętny. Podmiotem, który z jednej strony stara się wy­dobyć maksimum korzyści – z drugiej strony zaś tym, który płaci haracz krzywd, poniżeń – jest zawsze człowiek...

Po tej trudnej drodze, po drodze koniecz­nych przekształceń struktur życia ekonomicz­nego, będzie można postępować naprzód tylko za cenę prawdziwej przemiany umysłów, woli i serc. Zadanie to wymaga sta­nowczego zaanga­żowania się poszczególnych ludzi oraz wolnych i solidarnych narodów.”

                                                                                                 Alain Pilote

Ten artykuł był publikowany w pismie Michael — Boże Narodzenie 2000.