 Dziś  87. rocznica zamachu majowego i jednocześnie rocznica śmierci Józefa  Piłsudskiego. Nie przestaje mnie dziwić to, jak nominalni zwolennicy  rządów prawa, demokracji i praw człowieka łatwo rozgrzeszają tamten  przewrót, który był podeptaniem świeżo wspólnie ustanowionej Konstytucji  i który postawił Polskę na skraju wojny domowej w której zginęło ok.  400 ofiar, a kolejny 1000 został ranny.
Dziś  87. rocznica zamachu majowego i jednocześnie rocznica śmierci Józefa  Piłsudskiego. Nie przestaje mnie dziwić to, jak nominalni zwolennicy  rządów prawa, demokracji i praw człowieka łatwo rozgrzeszają tamten  przewrót, który był podeptaniem świeżo wspólnie ustanowionej Konstytucji  i który postawił Polskę na skraju wojny domowej w której zginęło ok.  400 ofiar, a kolejny 1000 został ranny. 
 
 Pojawiają się z reguły dwa uzasadnienia: wewnętrzne ("sejmokracja") i  zewnętrzne (słabość polskiej państwowości). Żadne z nich nie wydaje mi  się wystarczające. Zarzut o tym, że polska demokracja "nie działała" to  po części wynik idealizowania ustroju demokratycznego dziś przez obóz  lewicowoliberalny, a po części wynik pomajowej propagandy politycznej  sanacji. W rzeczywistości ustrój działał, a państwo w nie najgorszym  tempie było budowane i scalane. W czym znaczny udział mieli endecy,  dający dowody zdolności do bardzo daleko idących kompromisów z  politycznymi rywalami. Sanacyjna dyktatura zamiast kompromisów swym  rywalom miała do zaproponowania emigrację, bicie, pokazowe procesy i  więzienia. Dla tego jak się obeszli z Witosem czy Korfantym nie znajduję  wręcz słów... Co do drugiego uzasadnienia - zagrożenia zewnętrznego -  to właściwie nie ma o czym dyskutować, jako że było ono wówczas czysto  potencjalne. Jeśli przyjąć taką logikę, że przypuszczenie co do  potencjalnych zagrożeń usprawiedliwia zamach stanu, to właściwie wszelka  praworządność staje się fikcją.
 
 Tak naprawdę sądzę, że przyczyny przymykania oko na zamach majowy i  prymitywizm polityczny pomajowego reżimu są zupełnie inne. Po pierwsze  ta postawa prawie zawsze podszyta jest niechęcią do obozu narodowego i  słabo skrywaną satysfakcją, że został on zepchnięty na margines, na  którym przez resztę polskiej niepodległości się rozpaczliwie szamotał.  Po drugie jest w tej postawie element satysfakcji, że polski sanacyjny  "faszyzm" miał lewicowo-postępowe oblicze. Po trzecie demokratyzm przez  lewicowoliberalne elity rozumiany jest z reguły nie klasycznie - jako  udział Ludu w rządzeniu - ale raczej jako realizowanie katalogu  lewicowych postulatów. A te, na naszej ziemi, prawie zawsze trzeba było  realizować wbrew Ludowi, który przejawiał z reguły postawę zachowawczą.
  Wracając do samego zamachu majowego warto też dostrzec, że łatwość z  jaką Piłsudski go przeprowadził ujawniła wyraźnie słabość polityczną  wszystkich innych sił. Głąbiński w swych wspomnieniach pisał, że  rozstrzygnął "czynnik ludzki", a więc przeszacowanie swego autorytetu  przez ministra obrony (sądził, że ma wojsko pod kontrolą) i naiwność  polityczna prezydenta Wojciechowskiego (sądził, że Piłsudski nie odważy  się wystąpić przeciw porządkowi ustrojowemu). Później rywale obozu  sanacyjnego, za wyjątkiem endeków, dali się rozegrać Piłsudskiemu jak  dzieci, proponując mu urząd prezydenta, którym wzgardził. Za tę naiwnie  wyciągniętą rękę zapłacili później, m.in. upokorzeniem procesu  brzeskiego.
Wracając do samego zamachu majowego warto też dostrzec, że łatwość z  jaką Piłsudski go przeprowadził ujawniła wyraźnie słabość polityczną  wszystkich innych sił. Głąbiński w swych wspomnieniach pisał, że  rozstrzygnął "czynnik ludzki", a więc przeszacowanie swego autorytetu  przez ministra obrony (sądził, że ma wojsko pod kontrolą) i naiwność  polityczna prezydenta Wojciechowskiego (sądził, że Piłsudski nie odważy  się wystąpić przeciw porządkowi ustrojowemu). Później rywale obozu  sanacyjnego, za wyjątkiem endeków, dali się rozegrać Piłsudskiemu jak  dzieci, proponując mu urząd prezydenta, którym wzgardził. Za tę naiwnie  wyciągniętą rękę zapłacili później, m.in. upokorzeniem procesu  brzeskiego. Myślę, że z tego przykrego doświadczenia własnej słabości narodziła się później siła i bezkompromisowość Narodowych Sił Zbrojnych. Zręczność polityczna, poparcie społeczne i merytoryczne przygotowanie okazują się nie mniej istotne, niż zdolność fizycznej obrony własnych pozycji i własnych słusznych postulatów.
Krzysztof Bosak
Za: http://krzysztofbosak.salon24.pl/506927,refleksje-w-87-rocznice-zamachu-majowego
 
											





