False flag
Czy zbrodnie mające znaczenie sygnałów, często mające też znaczenie rytualne, są popełniane coraz bardziej niechlujnie? Z amerykańska nazywane są false flag. Zawsze w ich przygotowaniu i wykonaniu ma udział struktura służb tajnych państwa lub tajnych organizacji ponadpaństwowych.
Ale odróżniamy je od wielkich zbrodni państw, jak wybicie ludności w Kongo za Leopolda, króla Belgii w końcu XIX wieku, czy rzezi Ormian (1915) przez Turków. Eskalacja takich zbrodni nastąpiła za bolszewików i hitlerowców. Oczywiście różne Sartry czy Wellsy mogły i musiały dowodom na zbrodnie z oburzeniem zaprzeczać.
Wróćmy do zbrodni – sygnałów.
Pearl Harbour (1943) była jeszcze siermiężna: Dopuszczono do spektakularnej rzezi własnych żołnierzy, by uzyskać przyzwolenie opinii publicznej na udział USA w II wojnie.
+++
Atak wojsk Izraela na sojuszniczy okręt USS Liberty w 1967 roku. [Np. http://niepoprawni.pl/blog/1087/atak-na-uss-liberty]. Też jasne: Nie udało się zwalić winy na wrogi Egipt, bo okręt (cudem!) przeżył, więc przeżyli i świadkowie. „Sorry, przyjaciele, zatuszujcie tam u siebie to, że zbrodni dokonaliśmy my, Izrael. Sza!”.
W tych czasach, a szczególnie późniejsze zbrodnie - sygnały (false flag) były już bardziej rozbudowywane.
Przypomnę tu morderstwo prezydenta Johna Kennedy’ego. Nastąpiła inauguracja nowego symbolu, pojawienie się „czystego paszportu terrorysty” „Znaleziono” paszport Oswalda, on zaś strzelał z trzech kierunków na raz, zresztą z broni, która nie była wystarczająco szybkostrzelna. Łańcuszek zabijanych kolejnych morderców był spory. Passons.
W montowaniu, wykonaniu i tuszowaniu zbrodni WTC (9/11) brały udział różne tajne agendy rządu i wojsk USA, ale także wiele obcych (z Izraela, Arabii Saudów itp). Powyższe jest świetnie udokumentowane tak w USA, jak po polsku (szczególnie Sławomir Kozak).
Sowieci od swego początku dokonywali zbrodni okrutnych, masowych, prostackich. W ramach unowocześniania i demokratyzacji do false flag dołączyło rosyjskie FSB:
Zamachy w Bujnaksku, Moskwie i Wołgodońsku , a udaremniony w Riazaniu, wrzesień 1999, jako argument za koniecznością II wojny Czeczeńskiej. A przemiana znalezionych w Riazaniu worów z hexogenem w cukier, dokonana w laboratorium FSB w Moskwie, jest szyderstwem na poziomie goryla.
Przypomnę jeszcze parę takich zbrodni, daleko nie wszystkie, to tylko przykłady, ilustracje tezy:
Wybuchy w Hiszpanii [Zamach w Madrycie – seria ataków terrorystycznych na pociągi, 11 marca 2004 ]
Metro w Londynie, 7 lipca 2005,
Maraton w Bostonie. 15 kwietnia 2013.
Precyzyjne analizy tych „ustawek” są liczne, wiele można znaleźć na mej stronie.
Wszystkie te zbrodnie były planowane i przeprowadzane jakby niezgrabnie i niechlujnie. Tak, jakby wykonawcom powiedziano: „Nie obcyndalajcie się zbytnio z zacieraniem śladów. To za was zrobi specjalna ekipa – i usłużne media”.
Wszystkie wykonano w trakcie wcześniej zaplanowanych, wielkich manewrów i złożonych ćwiczeń służb tajnych, ćwiczeń o podobnej tematyce, jak zamach prawdziwy. Tu dopisuję też Brejvika w Oslo i na Utoya (2011).
We wszystkich False flag wykonawcy zostawiali jednak wyraźny podpis: „To humbug, to fałszywka”.
Zwykle w postaci czystego paszportu „terrorysty”, który to osobnik został rozerwany na strzępy czy wyparowany (WTC, Pentagon). Tak było też w Londynie, w Madrycie, po rzezi w Charlie Hebdo, czy ostatnio, 13 listopada 2015 w Paryżu.
Ten paszport ma (dla bardziej skołowanych) - wskazać, kto powinien być uznany za winnego i kto za zbrodnię będzie karany. Kogo należy nienawidzić w Godzinie nienawiści, jak u Orwella w 1984.
Dla bardziej rozgarniętych zaś: ma ich zastraszyć, sterroryzować: Widzicie przecież, że to lipa! Mordę w kubeł, bo WŁADCA jest silny, bezkarny!
Często widziane trupy właśnie zastrzelonych ofiar nie pozostawiające krwi na chodnikach (przy Charlie Hebdo, ostatnio przy sali Bataclan) to nie niedoróbki. To głębsze, może działające przez podświadomość, terroryzowanie ewentualnych bystrzejszych i odważniejszych.
W przypadku Zbrodni Smoleńskiej przypominam podpis – nietknięty sztandar polski „ocalały z salonki Prezydenta”. O tym szyderstwie później nie pisano, było ono nie na rękę obu grupom kłamców, tym od Laska Smoleńskiego, jak i tym od „n wybuchów”. Był też nietknięty przez katastrofę paszport, tym razem ofiary, który dopiero w „polskim” MSZ nadpalono. [Przekazany rodzinie dowód osobisty wiceministra kultury Tomasza Merty, nosi ślady nadpalenia. Na znajdujących się w aktach prokuratorskich zdjęciach z oględzin wykonanych przez Rosjan, jest on w stanie idealnym, bez śladów nadpalenia].
Częste jest zabijanie swych agentów, jak chłopcy z Czeczenii będący na żołdzie CIA (czy FBI? nie pamiętam)– po „maratonie w Bostonie”, lub biedny, schorowany Ibn Laden, będący również od lat na żołdzie CIA, a „zabity” powtórnie w Pakistanie. Bo naprawdę zmarł w szpitalu amerykańskim z osiem lat wcześniej. Jednak – by podtrzymać mit groźnego terrorysty, trzydziestu komandosów znów go zabiło w brawurowej akcji, która została prędko zamieniona na kasowy film akcji. A rzeczywiści komandosi z tej akcji –nieszczęśliwie (ale naprawdę!) zginęli niedługo po akcji w katastrofie helikoptera. Trup naprawdę milczy, nie trza go futrować łapówkami i groźbami.
Przypominam kasowy film akcji „Let’s roll!!”, jakże poruszający i patriotyczny, nakręcony zaraz po nieudanej akcji pod Shanksville (9/11) wbicia w ziemię Boeinga, który okazał się awionetką. Niemożliwe technicznie, ale wzruszające „rozmowy przez komórki” są osią i sednem filmu.
Czasem aktorom puszczają jednak nerwy:
Aktualnie urzędujący prezydent Francji François Hollande [por. tu jego przemówienie z komentarzem, ci illuminaci ] powiedział w orędziu: „Ci, którzy dokonali tych czynów, ci terroryści, ci illuminaci, ci fanatycy, nie mają nic wspólnego z muzułmańską religią”.
I można się pośmiać... Widocznie nie uprzedzono go zawczasu, i aluzję bombową wziął do siebie.
Gdy znajdują się uczciwi śledczy, to, jak po Charlie Hebdo, popełnia się im samobójstwo. [45-letni Helric Fredou zastrzelił się w swoim gabinecie w Limoges. Wyklucza się udział osób trzecich.]. My zawsze pytamy „a drugich?”
Tylko w POlsce po Zbrodni Smoleńskiej wszedł w modę powyższy miły zwyczaj [„podpis” ], w postaci weekendowych samobójstw. Rozszerzył się na innych polityków i działaczy.
Tu też chodzi (-ło??) o parę spraw:
- uciszenie delikwenta,
- ostrzeżenie innych (omerta),
- sterroryzowanie publiki i przyzwyczajenie jej do argumentów tej, to jest bazarowo-bandyckiej, klasy.
W tym tekście nie usiłuję, dla poszczególnych zbrodni, zidentyfikować sprawców, mózgi, nurtów, krajów, tylko rejestruję i obśmiewam standardowość rozszerzającej się metody demokratycznego dialogu władców z „ludnością”.
W bramie muzeum jakichś szpiclów (CIA?) jest napis: ”Nic nie jest takim, jakim ci się wydaje”.
Czy tym tekstem nie zwiększam naszych wątpliwości, czy naszej niepewności? Czy sobie, nam nie szkodzę?
Tu można się zastanowić, co to „dusza wojownika”. Pisał o jej braku na Zachodzie Kisiel, już przed półwiekiem. Masońskie młyny mielą powoli...
Mirosław Dakowski
Za: http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=16800&Itemid=119