Warto przeczytać
"Droga wyjścia z Państwa Niewolniczego" Hilaire’a Belloc’a
- Szczegóły
- Kategoria: Warto przeczytać
- Odsłony: 1376
Co ma wspólnego książka napisana 83 lata temu, w Anglii Chamberlaina i Churchilla, z Włochami Draghiego, Salviniego i Letty (którzy wspólnie tworzą obecny rząd)? – Można sądzić, że zupełnie nic! – Jednak przy bliższym przyjrzeniu się sprawie, można łatwo zauważyć, że tak nie jest. A to dlatego, że “Droga wyjścia” została opracowana przez Hillaire Belloc’a w okresie historycznym bardzo podobnym do tego, w którym żyjemy.
Wielki kryzys z roku 1929 – zwłaszcza w społeczeństwach spenetrowanych przez kapitalizm liberalny – spowodował rany społeczne i ekonomiczne, które trudno było zagoić, podobnie jak ma to miejsce dzisiaj w następstwie kryzysu systemowego z roku 2007. W krajach, w których finansjera międzynarodowa odgrywała główną rolę w zarządzaniu biznesem i polityką, nierówności społeczne pogłębiły się, a bogactwo nieubłaganie płynęło w ręce coraz to mniejszej grupy ludzi, tak jak dzieje się to obecnie.
Większość populacji, borykająca się z poważnymi trudnościami finansowymi i socjalnymi, z ciągłą niestabilnością zatrudnienia oraz obserwująca permanentne skandale systemu partyjnego, straciła resztki zaufania do dominującego wówczas systemu reprezentacji politycznej. Takie samo powszechne niezadowolenie z głównych instytucji, które rządzą naszą egzystencją obserwujemy dzisiaj.
Nie zawracając sobie głowy czy to stoickimi, czy nietzscheańskimi teoriami tzw. wiecznego powrotu, nie ulega wątpliwości, że sytuacja, w której pisał Hilaire Belloc, historyk, dziennikarz, pisarz i polityk katolicki, z pewnością zawiera elementy analogii z obecną. Jednakże przyczyna, która czyni jego książkę szczególnie aktualną, tkwi przede wszystkim w optyce, tj. w perspektywie, którą Belloc zaproponował około sto lat temu – perspektywie, która, poprzez uchwycenie pewnych atemporalnych, albo raczej ponadczasowych wymiarów życia obywatelskiego, jest w stanie zaoferować paradygmaty interpretacyjne bardzo przydatne do zrozumienia tego, co dzieje się dzisiaj, a przede wszystkim wskazać możliwą drogę wyjścia – stąd tytuł książki – z impasu uogólnionego kryzysu, w którym się znajdujemy.
Stronice napisane Belloc’a nie stanowią bowiem szczegółowej i wszechstronnej analizy realiów społecznych tamtych czasów – która wymagałaby znacznie większej ilości danych niż te zawarte w omawianym tomie – ale funkcjonalną i precyzyjnie uporządkowaną mapę, umożliwiającą podróżnikowi/czytelnikowi orientację na terytorium ówczesnych problemów, które – co za przypadek – są identyczne z dzisiejszymi. Mapa nie jest narzędziem, które samo w sobie może ogarnąć pełnię złożoności i dynamizmu rzeczywistości/terytorium, ale jest czymś, co jest w stanie zaoferować kierunek; wskazać punkty kardynalne, według których należy się poruszać; kurs, który należy obrać po uwzględnieniu najważniejszych istniejących elementów.
Bez mapy ryzykujemy, że będziemy kręcić się w kółko, wybierając złe drogi, tj. wiodące donikąd i nie dotrzemy do upragnionego celu. Belloc zdaje się sugerować, że bez wyraźnego i jednolitego rozpoznania znaczenia i przebiegu różnych zjawisk ekonomicznych, politycznych i społecznych, ryzykujemy, iż zostaniemy pogrążeni i przytłoczeni samym tylko relacjonowaniem faktów oraz nadmiarem informacji i nie będziemy w stanie uchwycić głębszego ich sensu.
Mocno osadzony w tradycji arystotelesowsko-tomistycznej myśli realistycznej, wielki admirator encyklik społecznych Rerum Novarum (1891) i Quadragesimo Anno (1931) oraz szeroko pojętej katolickiej myśli społecznej, Belloc, podobnie jak wszyscy współcześni mu zwolennicy dystrybucjonizmu, starał się wyjść poza pozorność fenomenologii życia społecznego, tak by zrozumieć jego głębię, która wyznacza jego cele i kierunki.
Na około stu sześćdziesięciu stronach swojej książki, Belloc – bardzo prostym i bezpośrednim językiem – wyjaśnia czytelnikowi, że istota kapitalizmu oraz socjal-komunizmu, wbrew pozorom, jest w rzeczywistości taka sama i że sprowadza się ona do tendencji koncentrowania tak władzy jak i własności środków produkcyjnych w rękach nielicznych, obojętnie czy owi nieliczni są wyrazicielami ekonomiczno-finansowej oligarchii – jak dzieje się to w przypadku kapitalizmu – czy też etatystycznej i zdominowanej przez partie biurokracji, co ma miejsce w kontekście socjal-komunizmu. Opozycyjność na linii «kapitalizm – socjal-komunizm» jest zatem opozycyjnością fałszywą, ponieważ obydwa systemy są dwoma różnymi sposobami przejawiania się tej samej rzeczywistości; dwoma stronami tego samego medalu, które po trwającym dziesiątki lat okresie udawanej alternacji zdążają do finalnej fazy merytorycznego sojuszu – tworząc Państwo Niewolnicze.
Oznacza to, że Belloc był w stanie przewidzieć, prawie sto lat temu, to, co dzieje się na naszych oczach dzisiaj, tj. konwergencję między wielkim kapitałem i wielkim Państwem, tworzącą system, w którym przeciętny obywatel jest w coraz to większym stopniu pozbawiany jakiejkolwiek realnej władzy politycznej i jakiejkolwiek własności środków produkcji, po to by w końcu ponownie stać się sługą i niewolnikiem, którym był przez długie wieki epoki pogaństwa. Odnosząc się do Włoch, jasne stają się pozornie niewytłumaczalne zjawiska, takie jak: zażyłość partii Partii Demokratycznej – będącej spadkobiercą Włoskiej Partii Komunistycznej – z kręgami krajowej i międzynarodowej finansjery; fakt, że czołowi członkowie PD – tacy jak Romano Prodi i Enrico Letta – są członkami elitarnych grup, takich jak Grupa Bilderberg; że współpracują z międzynarodowymi bankami spekulacyjnymi, takimi jak Goldman Sachs, podczas gdy wydaje się, iż całkowicie porzucili projekty przywrócenia pierwszeństwa świata pracy nad kapitałem – akceptując panujący rozdział między kapitałem a pracą oraz między pracownikami a właścicielami, jako najwyższe i nienaruszalne dobro.
Już wtedy, Belloc opisuje w swojej książce postacie drobnego rolnika, rzemieślnika, drobnego przedsiębiorcy i drobnego sklepikarza jako prawdziwie zagrożone gatunki, które należy chronić i bronić przed monopolistycznymi tendencjami wielkiego kapitału i wielkiego Państwa w imię wolności gospodarczej i ogólnego dobrobytu. Pisze on o gildiach, czyli cechach zawodowych jako o jedynym wiarygodnym i realistycznym rozwiązaniu problemu, jakim jest sprawowanie władzy przez wysoce zideologizowane, zdystansowane od społeczeństwa instytucje, takie jak partie – w większości przypadków nierozerwalnie związane z interesami oligarchii gospodarczej. Przedstawia on walutę wolną od długu i odsetek jako sensowną alternatywę dla pieniądza dłużnego, narzuconego przez spekulacje wielkich banków, które dzięki swojemu przywilejowi emisji i kredytowania, faktycznie nadzorują większość ludzkich działań, w tym politykę, informację i edukację, oraz zarządzają nimi.
Czy można nie zauważyć tego, co dzieje się dzisiaj? – Nie słyszeć rozpaczliwego krzyku restauratorów i VAT-owców, drobnych handlowców, osób wykonujących wolne zawody i ogólnie osób samozatrudnionych, które czują się opuszczone przez partie i oddane w ręce rynku zarządzanego przez kilku zaledwie monopolistów w postaciach dużych koncernów międzynarodowych, które są zawsze chronione i wspierane przez państwowy aparat legislacyjny. Wmawia się ludziom, że wymieranie drobnej własności produkcyjnej jest wynikiem pewnego rodzaju selekcji naturalnej, opartej na żelaznych, wrodzonych prawach rynku, podczas gdy w rzeczywistości mamy do czynienia ze kontekstem, w którym cała klasa polityczna, ulegając naciskom władców pieniądza, zrezygnowała z poważnego i autentycznego planowania, by jak papuga powtarzać mantry narzucone im przez rozmaite ośrodki władzy pozostające niewzruszenie w rękach oligarchii finansowej. W ten sposób, kwestia równouprawnienia gender, rewolucja cyfrowa oraz tzw. zielona rewolucja stały się niekwestionowanymi priorytetami, zastępującymi takie fundamentalne wartości jak sprawiedliwość i równość.
Ci członkowie partii, którzy sporadycznie walczą o ochronę resztek interesów drobnych właścicieli, w rzeczywistości angażują się w bitwę, która jest przegrana od samego początku; robią to głównie z myślą o zdobyciu krótkoterminowego konsensusu wyborczego – bez posiadania jasnej, całościowej wizji politycznej, która byłaby w stanie kierować zwartą, spójną i stanowczą opozycją wobec rozbudowy Państwa Niewolniczego. Tak więc partie wychodzą na ulice razem z restauratorami, ale nie robią nic, aby przywrócić godność polityczną samym restauratorom – poprzez organizowanie ich w gildie lub korporacje – i pozwolić im odzyskać jak największą zdolność i swobodę zarządzania i stanowienia poprzez szeroki udział oddolny, oparty również na ich umiejętnościach, na ich sferze społeczno-zawodowej.
Politycy różnej maści stają po stronie drobnych rolników, ale pozostają obojętni wobec ustawodawstwa krajowego i europejskiego, które sprzyja wielkim detalistom i wielkim wielonarodowym korporacjom spożywczym, kosztem interesów przedsiębiorstw rodzinnych. Podczas gdy podejmuje się próby ochrony miejsc pracy zatrudnionych w przedsiębiorstwach wielkoprzemysłowych, nie robi się nic, aby strukturalnie zabezpieczyć ich przed arbitralnością kapitału spekulacyjnego poprzez zachęcanie ich do przejścia z pozycji pracownika do statusu pracownika-właściciela. Wychwala się za to niestrudzenie wielki kapitał, czy to zagraniczny, czy włoski, jako zbawcę kraju, co jest jałowym repetytorium, które nie prezentuje sobą jakiegokolwiek realnego wyjścia z sytuacji. Przykłady tego typu można wymieniać bez końca.
Jakże nie myśleć o aktualności koncepcji kapitalizmu opiekuńczego, który dla Belloc’a stanowi jedną z najbardziej wyrafinowanych, perfidnych i podziemnych form Państwa Niewolniczego, kiedy z wszystkich podiów różnych partii słyszymy natarczywe i powtarzające się wezwanie do masowej interwencji państwa we wszystkie sfery życia społecznego, w tym w sferę życia rodzinnego. Belloc z pewnością nie kontestuje realizacji zasady solidarności, ale tendencję do przekształcenia każdego podmiotu społecznego – w taki czy inny sposób – w podwładnego państwowego, gdzie słowo “podwładny” mówi już wszystko o utracie tego, co dla samego Belloc’a pozostaje jedną z największych wartości, czyli wolności – wolności rozumianej nie w sposób gnostyczny jako wyzwolenie od wszelkich ograniczeń, ale jako wypełnienie własnej misji bycia ludźmi. Kapitalizmowi opiekuńczemu, który pozostawia bez zmian dysproporcję układu sił między kapitałem a pracą, a następnie przeważającej części społeczeństwa przyznaje jałmużnę na przeżycie, Belloc przeciwstawia konkretną solidarność gildii lub cechów rzemieślniczych, bliskich ludziom terytorialnie i zarządzanych przez społeczeństwo, zdolnych do zaspokajania rzeczywistych potrzeb jednostek w sposób kapilarny.
Belloc przybliża nas do konkretności życia społecznego i zawodowego, ukazując perspektywę opartą na nielicznych i fundamentalnych zasadach, tj. dystrybucjonistycznych zasadach równości i sprawiedliwości społecznej. Owe zasady nie są jałowymi odsyłaczami do abstrakcyjnego świata wartości – jak ma to miejsce w pewnej logice, która niestety przeniknęła do wielu środowisk katolickich – lecz są skonkretyzowane wokół kilku paradygmatów mogących skutecznie ukierunkować działania, takich jak: propagowanie jedności kapitału i pracy oraz maksymalne rozpowszechnienie własności produkcyjnej, przywrócenie pracownikom rzeczywistej władzy politycznej za pośrednictwem cechów lub korporacji zawodowych, likwidacja pieniądza-długu bankowego i wprowadzenie waluty wolnej od długów i odsetek.
Propozycja Belloc’a polega zasadniczo na poważnym potraktowaniu otaczającej nas rzeczywistości i dogłębnym uchwyceniu wewnętrznego i ostatecznego porządku, który z niej wynika, a tym samym na ponownym odkryciu, dzięki tzw. prawemu rozumowi, że świat, w którym żyjemy, może ponownie stać się kosmosem (w poj. filozoficznym), czyli uporządkowaną całością opartą na zdrowych zasadach, a nie dżunglą doboru naturalnego, tak dobrze opisaną przez Darwina. Ten ostatni bowiem, w połowie XIX wieku, wywodząc się z na wskroś antykatolickich kręgów londyńskiego Royal Society, mniej lub bardziej świadomie przeszczepił w sposób naturalistyczny filozofię tzw. “prawa silniejszego”, która poprzez kapitalizm, od wieków, wprowadzona została do płaszczyzny społeczno-ekonomicznej i politycznej a która wciąż jeszcze nie posiadała żadnej uznawalnej rangi.
Nie jest więc przypadkiem, że twórca dystrybucjonizmu i wielki przyjaciel Belloc’a, G. K. Chesterton, nazwany został – tytułem alternatywy dla owego wypaczenia rozumu – prorokiem zdrowego rozsądku.
“Dystrybucjonizm. Droga wyjścia ze Państwa Niewolniczego” jest zatem bardzo potrzebnym antidotum na zło współczesnego świata, zdolnym obudzić uśpione sumienia naszych rówieśników i zwrócić ich uwagę na owe odwieczne wartości, które od dłuższego czasu wydają się być przygasłe, ale które tylko czekają na swe ponowne odkrycie, by na nowo kształtować życie naszych wspólnot.
https://en.wikipedia.org/wiki/Distributism
https://en.wikipedia.org/wiki/Hilaire_Belloc
https://www.ricognizioni.it/il-distributismo-di-belloc-un-antidoto-alla-crisi-contemporanea/
Za :https://babylonianempire.wordpress.com/2021/06/09/o-drodze-wyjscia-z-panstwa-niewolniczego/
Dystrybucjonizm Belloc’a: Antidotum na współczesny kryzys
Matteo Mazzariol 20 maj 2021
RadioMaryja.pl
26 grudzień 2024
Katolicki Głos w Twoim domu- Informacje Dnia 26.12.2024 [16.00]
- Policja: w pierwszy dzień świąt prawie 12 tys. interwencji – doszło do 18 wypadków drogowych, w których zginęły dwie osoby, a 21 zostało rannych
- Japonia: przywrócono działanie systemu linii Japan Airlines po cyberataku
- Co najmniej 10 ofiar śmiertelnych izraelskich nalotów na Strefę Gazy
- O. R. Parol przy grobie św. Jana Pawła II o Bożym Narodzeniu i pierwszym męczenniku: Wczoraj na całą ludzkość Bóg rozlał miłość przez swojego Jedynego Syna, a dzisiaj widzimy rozlaną plamę krwi pierwszego męczennika, Szczepana
- H. Dobrowolska o ideologicznej tzw. edukacji zdrowotnej: Składane petycje do kuratoriów, do władz samorządowych świadczą o wielkiej determinacji w obronie własnych dzieci
- Na szkle malowane – tradycyjne malarstwo ludowe
- Anioł Pański z Ojcem Świętym (26.12.2024)
- Miasto a wieś w Polsce. Dlaczego Polacy coraz częściej migrują do miast?
- Dojrzewanie w wierze. Izabela i Waldemar Jankowscy: Przez pierwszych siedem lat małżeństwa nasza wiara była letnia. Teraz w końcu żyjemy w Kościele i jesteśmy w tej samej łodzi
- Katecheza: Męczeństwo św. Szczepana
- Kiedy wspólnota zamienia się w sektę?