Wstydliwy, głupi, prowokacyjny rajd śladami Bandery, jaki mieli nam zafundować Ukraińcy (a ściślej - ich część) obnaża błędy polskiej polityki wobec naszego wschodniego sąsiada na przestrzeni ostatnich 20 lat.
Spora część polskiej "klasy politycznej" zachowywała się jak bezradny struś chowający głowę w piasek i uważający, że w ten sposób ubędzie mu problem. Struś to państwo polskie, piasek to milczenie, problemem zaś są historyczny rewizjonizm ukraiński i myślenie resentymentalne abstrahujące od rzeczywistej historii.
Polska była pierwszym państwem, które uznało niepodległą Ukrainę. Ze wszystkich krajów Unii Europejskiej to właśnie my najmocniej i jednoznacznie zaangażowaliśmy się w pomarańczową rewolucję 2004 roku. W tej sprawie jednym głosem - cud prawdziwy - mówili Kwaśniewski i Kaczyński, Lepper i Tusk. To wreszcie Polska jest głównym, a coraz częściej jedynym poważnym ambasadorem Kijowa w Brukseli, czyli w UE i NATO. Na takiego sojusznika Ukraina powinna chuchać i dmuchać. A jednak zachowuje się tak, jakby nasze wsparcie było im dane raz na zawsze i było tak oczywiste jak słońce na niebie.
Od 20 lat Kijów może liczyć na pomoc Warszawy. Jednak nasze poparcie nie jest dane raz na zawsze
Dla Polaków pamięć o pomordowanych rodakach jest częścią narodowej tożsamości - w stopniu zapewne większym niż w zachodniej Europie. Ukraińcy powinni to uszanować, jeśli właśnie w Warszawie szukają stałego ambasadora swoich zachodnich aspiracji. Tym bardziej wtedy, gdy dla Ukrainy następuje coraz widoczniejszy okres międzynarodowej dekoniunktury.
Poza tym inicjatywy rajdów szlakiem Bandery nie tylko niszczą polsko-ukraińskie relacje, ale są dramatycznie szkodliwe dla ich wizerunku w świecie. Władze Ukrainy powinny reagować i nie dopuszczać do takich przejawów politycznej głupoty. Trzeba pamiętać, że na zaostrzaniu stosunków Kijów - Warszawa może wygrać i w praktyce wygrywa ten trzeci: Moskwa. Byłoby dobrze, gdyby ukraińskie elity pomyślały o tym przed następną szkodą, a nie tuż po niej. Jeśli nie, wystawią swojemu krajowi kiepską wizytówkę. Ale na to ich nie stać...
Polskie władze - pod wpływem różnych nacisków - stanęły w tej sprawie na wysokości zadania. Szkoda tylko, że tak późno i że nie uniknięto przy tym rządowej kakofonii - kompletnie inne stanowisko zajął początkowo MSZ, co zostało potem skorygowane przez MSWiA. Jednak na przyszłość nie można udawać, że nie ma problemu wzrastających problemów rewindykacyjno-roszczeniowych po stronie Kijowa. Nienazywanie tego po imieniu i brak stanowczej reakcji to niewątpliwie wieloletni polski "grzech zaniechania".
Ryszard Czarnecki, europoseł PiS
Za: http://polskatimes.pl/opinie/151916,ukraincy-powinni-zabiegac-o-polakow,id,t.html