Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
Najbardziej strzeżone wydarzenie sportowe w historii Stanów Zjednoczonych dobiegło końca w dość nieoczekiwany sposób. Na kilka tygodni przed „Super Bowl” (Super Puchar) Nowy Jork został postawiony w stan gotowości anty-terrorystycznej. Na co dzień widać było w mieście zmilitaryzowane oddziały obwieszonych gadżetami policjantów w czarnych taktycznych mundurach w hełmach i z długą bronią. W dniu wielkiego finału, który odbywał się na stadionie nazywanym „Met Life Arena” w Rutherford New Jersey niezidentyfikowany proszek znaleziony w dwóch pudełkach nieopodal drogi prowadzącej do stadionu spowodował istną euforię wśród anty-terrorystów.  Ewakuowano trzy pobliskie hotele, na miejsce wezwano helikoptery parę oddziałów wyżej wspomnianych przejętych rolą, uzbrojonych po zęby „szturmowców”, oddziały anty-bombowe, anty chemiczne i anty-biologiczne zapomniano tylko o oddziale „anty-obciachowym”, bo ten przydałby się najbardziej po tym, jak zdradziecki proszek okazał się mąką, która spadła z półciężarówki roztargnionego właściciela pobliskiej chińskiej restauracji.  Nie był to jednak koniec „ataków” i walki z terrorystycznym zagrożeniem. Mieszkaniec Brooklyn’u Matthew Mills  przeszedł spokojnie wszystkie „warstwy ochronne” stworzone przez antyterrorystów tłumacząc, że „spóźnił się do pracy i musi przejść  tą drogą” miał na szyi zawieszony nieaktualną legitymację prasową. Chciał zobaczyć jak daleko uda mu się przejść ochronę stadionu zanim zostanie zatrzymany.  Nie dosyć, że za darmo zobaczył w ten sposób mecz to jeszcze wszedł do miejsca, z którego na żywo transmitowano relacje zawodników zwycięskiej drużyny. Podszedł, więc do jednego ze sportowców wziął od niego mikrofon i zaanonsował całej Ameryce, że: „wydarzenia z 11 września 2001 roku były spowodowane przez rząd amerykański”.
Zaraz po tym, skonsternowany sportowiec zapytał „czy wszyscy są w porządku?” (Czy nikomu nic się nie stało?). Pytanie całkiem na miejscu.  Prawda nieraz potrafi zranić albo i nawet zabić. I to właśnie wydarzenie było rzeczywistym Mistrzostwem Świata, a nie kilku gości biegających po murawie za „skórzanym jajem”. Pozostało mieć nadzieję, że Mattew nie zadławi się w najbliższych dniach skórką od chleba ze skutkiem śmiertelnym. Oczywiście przypadkiem !!
MW