"- Przetrwanie nas, jako narodu oraz przetrwanie państwa w granicach, które ustalono po ostatniej wojnie, coś, co niektórym wydaje się oczywiste i niepodważalne, wcale nie jest takie w obecnej sytuacji Polski. Nieuregulowane sprawy z Niemcami, co do granic, ciągle istniejące roszczenia, co do zachodnich naszych terenów, wspieranie takich antypolskich organizacji jak Ruch Autonomii Śląska (RAŚ), z którym kolaboruje Platforma Obywatelska. Dowodem na to jest zapis w konstytucji RFN, dotyczący granic z 1937 r. Jak wiemy obecny kształt terytorialny Rzeczpospolitej, ustalono na konferencji, która odbywała się w Poczdamie od 17 lipca do 2 sierpnia 1945 r. Ta konferencja ani jej postanowienia nie są w Niemczech uznawane za akt prawa międzynarodowego. Przede wszystkim, dlatego, że w Poczdamie nie było przedstawicieli Niemiec, oraz że decyzje konferencji nie były zgodne z zasadami prawa międzynarodowego i z obowiązującymi w tym czasie normami dotyczącymi praw człowieka. (Rzeczpospolita z dnia 21.07.2005). Pomijanym całkowicie problemem jest fakt niepodpisania przez Polskę i Niemcy traktatu pokojowego. Pozostałe podpisane przez obie strony traktaty i deklaracje, mogą w każdej chwili zostać zakwestionowane przez Niemiecki Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe, właśnie na podstawie ww. zapisu w konstytucji.**** - zjw"
Niemiecki politolog i historyk mieszkający w Polsce prof. Klaus Bachmann będąc wczoraj gościem Radia Zet komentował sprawę ewentualnych reparacji wojennych, które Niemcy miałyby wypłacić Polsce.
Zdaniem Bachmanna przeciętny Niemiec nie zdaje sobie sprawy, że w Polsce podniesiono ten temat: „Jak się o tym dowie, to się trochę uśmieje.” Jego zdaniem to jest temat, który nie ma obecnie uzasadnienia.
Jednocześnie Bachmann przyznał, że jest przekonany, że „Namibia coś dostanie” od Niemiec w ramach odszkodowań za politykę kolonialną w XIX wieku. Przyznał także, że Grecy również stale podnoszą temat reparacji wojennych od Niemiec, ale zażartował, że „im więcej Grecy dostają, tym mniej dostaną Polacy”.
Zdaniem niemieckiego naukowca podnoszenie przez Polskę tematu reparacji to „sprawa na użytek wewnętrzny”.
Reparacje to jest coś co się bierze, jak się ma władzę, jak się zdobywa teren, jak się zwycięża w jakiejś wojnie. Dzisiaj jesteśmy w takiej sytuacji, że Niemcy nie muszą [płacić – red.], więc Polska nie dostanie żadnych pieniędzy. – mówił Bachmann.
Niemiecki naukowiec uważa także, że Niemcy nie będą skłonni płacić reparacji także z tego powodu, iż rząd Beaty Szydło nie prowadzi polityki zgodnej z oczekiwaniami Niemiec.
Wyślemy polskiego ministra spraw zagranicznych do Berlina i on powie, że chcemy reparacji a jego odpowiednik w Niemczech powie, że nie i na tym koniec. Bo jaka jest alternatywa? Nie ma żadnego sądu międzynarodowego, który w tej chwili miałby jurysdykcję nad tym. Gdyby był taki sąd, nie ma możliwości, żeby to wyegzekwować. Zwłaszcza, że rząd [polski – red] lekceważy sądownictwo międzynarodowe w swoich sprawach. To jest dziwne, że taki rząd miałby pójść do jakiegoś europejskiego trybunału, którego w tej chwili nie ma, argumentując, że musicie uznać nasze racje, ale my mając nieodpowiedni wyrok, to go nie uznajemy. – mówił Bachmann dodając, że w Niemczech panuje opinia, że obecny polski rząd należy „przeczekać”.
W jego opinii przeciętny Niemiec uważa, że Polska otrzymała już rekompensatę za napaść III Rzeszy w postaci Ziem Zachodnich.
To jest uważane za zakończone. Gdybyśmy spytali kogoś na ulicy, to by on powiedział ‚co ci Polacy chcą, przecież oni mają nasze ziemie’. (…) Dla zwykłego obywatela to jest prosta sprawa. ‚Polacy mają nasze, kiedyś tam, wschodnie ziemie i to są ich reparacje.’ – mówił Bachmann.
Przypomnijmy, że Polska nie otrzymała Ziem Zachodnich w ramach reparacji wojennych.
Gość Radia Zet ostrzegał, że podnoszenie argumentów moralnych nie przyniesie Polsce wypłaty reparacji.
Moralnie to jest jednoznaczna rzecz, Polska ma prawo do moralnego zadośćuczynienia za wojnę, której nie zaczęła. (…) ale ostrzegam przed tym, żeby uznać, że stosunki międzynarodowe czy prawo międzynarodowe są zawsze moralne. To odzwierciedla bilans sił na świecie. Ten bilans nie jest moralny. (…) Prawnie i politycznie sprawa jest zamknięta. Nie da się nic wycisnąć z samej moralności. – twierdzi niemiecki profesor.
Bachmann podał również inny osobliwy argument przeciwko reparacjom. Jego zdaniem przemawia przeciwko temu pochodzenie współczesnych Niemców:
Mamy kilka milionów Niemców tureckiego pochodzenia. Jak ja mam takiemu uczniowi ze szkoły wytłumaczyć, że on jako Niemiec tureckiego pochodzenia ma płacić wyższe podatki, bo Polska chce reparacji wojennych. (…) Ja nie wiem, czy teraz nie mamy więcej Niemców, którzy są potomkami nie-nazistów.
[Demagogia. Kto osiedla się w jakimś kraju, musi przyjąć jego prawa. – admin]
Czytaj także: Kownacki: Są podstawy prawne by domagać się reparacji wojennych
Zobacz jeszcze:
Mało znany fakt: Grecki sąd nakazał zajęcie niemieckich budynków w Atenach, aby wyegzekwować odszkodowania za II WŚ
Albo to:
Główne postanowienia zawarte w tzw. deklaracji poczdamskiej:
- odpowiedzialnością za II wojnę światową obarczone zostały Niemcy.
- demilitaryzacja, denazyfikacja, demokratyzacja, decentralizacja oraz dekartelizacja Niemiec
- odszkodowania dla państw poszkodowanych, wypłacane przez Niemcy
- wschodnia granica Niemiec nie została ustalona, dziś obowiązują: "Umowa o końcowej regulacji w sprawie Niemiec" (tzw. traktat 2+4) z 12 września 1990 roku oraz traktat polsko-niemiecki z 14 listopada 1990 roku o potwierdzeniu istniejącej granicy (Dz.U. 1992 nr 14 poz. 54).
- 15% reparacji wojennych przyznanych ZSRR miała otrzymać Polska
- dokonanie przesiedleń ludności niemieckiej z terenów Czechosłowacji, Polski i z Węgier