Znaczenie i skutki grzechu śmiertelnego
Bp Józef Sebastian Pelczar, Zawsze wierni, nr. 9 (136) wrzesień 2010 r.
Co to jest grzech?
To ważne pytanie, nad którym zbyt mało zastanawiają się ludzie. Nic częstszego nad grzech, a nic tak nieznanego i lekceważonego. Świat szydzi z samej nazwy, nie chcąc wiedzieć o grzechu. Kiedy indziej zaś ubiera go w powabną szatę. Nawet i ci, co grzech znają i brzydzą się, zbyt słabe mają o nim wyobrażenie. Aby bowiem pojąć całą grozę i szkaradę grzechu śmiertelnego, trzeba by najpierw ogarnąć myślą nieskończoną świętość, sprawiedliwość i dobroć Boga, nieskończoną zacność Najświętszej Krwi Zbawiciela, wszystkie rozkosze nieba i wszystkie męczarnie piekła. Lecz któż to ze śmiertelnych potrafi?! A jednak od poznania i unikania grzechu zależy chwała Boża i nasze szczęście. Grzech w ogólności jest przekroczeniem prawa Bożego: przez złą myśl, złe pragnienie, złe słowo, zły czyn lub przez zaniedbanie dobrego uczynku, do którego jesteśmy zobowiązani. Grzech śmiertelny jest świadomym i dobrowolnym przestąpieniem prawa Bożego w rzeczy ważnej. Stąd grzech jest zdeptaniem woli Bożej, jest buntem wypowiedzianym Bogu, jakby obaleniem tronu Bożego, bo grzesznik niejako nie chce, aby Bóg nad nim panował. Grzech jest jakby unicestwieniem Boga, bo grzesznik niejako pragnie, aby Boga nie było. Jest odwróceniem się od Boga, a zwróceniem się do stworzeń, które grzesznik poczytuje wtenczas za swój ostateczny cel i przenosi je nad Boga. Grzech jest wzgardą wyrządzoną Bogu: wzgardą mądrości Bożej, której grzesznik ubliża, wzgardą mocy Bożej, której się grzesznik nie lęka, wzgardą sprawiedliwości Bożej, którą grzesznik prowokuje, wzgardą świętości Bożej, którą grzesznik znieważa, wzgardą miłości Bożej, którą grzesznik depcze i udaremnia.
Tym samym grzech jest obrazą Boga, a obrazą prawie nieskończoną, bo nieskończona jest godność Obrażonego. Grzech jest obrazą tak wielką, że gdyby na jednej szali położono zniewagę, jaką tylko jeden grzech Bogu wyrządza, a na drugiej wszelkie dobro wszystkich stworzeń, przeważyłaby szala grzechu. Grzech jest obrazą tak wielką, że choćby miliony dusz tak świętych jak Najświętsza Panna przez miliony lat najsroższą czyniły pokutę, jeszcze by nie odpokutowały same przez się i całkowicie za jeden tylko grzech. Jest obrazą tak wielką, że dla zgładzenia grzechu sam wcielony Syn Boży przelał swoją krew. Grzech jest obrazą tak wielką, że cała groza piekła nie jest dostateczna do ukarania jednego grzechu śmiertelnego, dlatego ta kara jest nieskończona co do trwania.
Grzech śmiertelny jest zatem największym złem, bo wszystko, prócz grzechu, pochodzi od Boga, a więc wszystko jest dobre, prócz grzechu. Grzech jest największą niedorzecznością, bo się sprzeciwia Najwyższemu Rozumowi. Grzech jest największym szaleństwem, bo jest oporem przeciw Najwyższej Woli. Grzech jest największą podłością, bo jest przenoszeniem lichych stworzeń nad Stwórcę, Barabasza nad Jezusa. Grzech jest największą niewdzięcznością, bo jest wzgardą najlepszego Ojca i nadużyciem Jego darów. Grzech jest największym świętokradztwem, bo jest zniewagą żywej świątyni Bożej i zdeptaniem najświętszej krwi Zbawiciela. Grzech jest najgorszym cudzołóstwem, bo odrywa duszę od miłości Boga, jedynego Oblubieńca dusz, a zwraca ją do stworzeń. Grzech jest najhaniebniejszą obrzydliwością, bo nie jest czymś stworzonym, nie ma w sobie nic Bożego, a stąd nic pięknego.
Grzech śmiertelny jest nadto największym i jedynym złem duszy. On czyni duszę nieszczęśliwą, bo jej wydziera Boga, dobro najwyższe i źródło wszelkiego szczęścia, a stąd pozbawia ją prawdziwego szczęścia, zakłóca jej spokój, zaprawia goryczą wszelką przyjemność, a często niszczy zdrowie, odbiera ludzką cześć i prowadzi do zbrodni, więzienia albo do samobójstwa. Słowem, grzech pokrywa życie całunem smutku, czyni śmierć przedmiotem zgrozy, a wieczność przemienia w straszną, niekończącą się męczarnię. "Nie ma pokoju bezbożnym" (Iz 48,22), powiedziało Pismo. Niech grzesznik, jak chce, uprzyjemnia sobie życie, jego szczęście będzie podobne do pajęczyny, którą prędzej czy później zerwą wyrzuty sumienia. A choćby aż do końca potrafił tumanić sam siebie, po krótkim letargu tym straszniejsze nastąpi przebudzenie.
Grzech czyni duszę obrzydliwą, bo z niej usuwa nadprzyrodzoną piękność i plami w niej obraz Boży, a z królowej pełnej blasku przemienia ją w żebraczkę okrytą wrzodami, a nawet zamienia w cuchnącego trupa. Szkarada grzechu jest tak wielka, że jej ani wody potopu zmyć nie potrafiły, ani ogień piekielny nie wypali, ani krew wszystkich świętych zmazać by nie zdołała. Jeśli chcesz poznać całą szkaradę grzechu, patrz, czym był Lucyfer przed grzechem, a czym się stał po grzechu.
Grzech poniża duszę, bo ją czyni służebnicą namiętności i niewolnicą szatana, bo ją karmi, jak syna marnotrawnego, "strawą wieprzów", a nawet czyni ją, jak Nabuchodonozora, podobną do bydlęcia.
Grzech obdziera duszę, bo jej zabiera zasługi dobrych uczynków. "A jeśli się odwróci sprawiedliwy od sprawiedliwości swej, a czynić będzie nieprawość (...), czy żyć będzie? Wszystkie sprawiedliwości jego, które czynił, nie będą wspomniane" (Ez 18, 24), dopóki nie wróci do stanu łaski. Z drugiej strony, cokolwiek dusza czyni dobrego, będąc w stanie grzechu śmiertelnego, nie ma wartości na życie wieczne, a to dlatego, że dusza nie ma w sobie życia nadprzyrodzonego, stąd jej uczynki są martwe.
Grzech zabija duszę, bo niszczy w niej łaskę uświęcającą, która jest życiem duszy, wypędza z niej Boga, wywraca Jego ołtarz, a wznosi tron szatanowi. Stąd słusznie grzech ciężki nazwano śmiercią duszy.
Cóż więc dziwnego, że grzech ten ściąga wszystkie kary doczesne i wieczne. On wypędził z nieba buntowniczych aniołów, zamknął raj, na cały ród ludzki ściągnął przekleństwo i zapalił piekło. On Syna Bożego zlał krwawym potem, ubiczował, wyszydził, stawił niżej Barabasza i przybił do krzyża. On, jak krew Abla, woła natychmiast o pomstę Bożą, on i teraz sprowadza wszystkie klęski na ziemię, wszystkie kary na duszę, z których największą jest odrzucenie wieczne. On kopie niejako przepaść pod duszą, grzesznik zaś stoi na kruchej desce nad tą przepaścią i biada mu, gdy miłosierdzie Boże nie poda mu ręki i nie sprowadzi go na bezpieczny brzeg, bo wtenczas łamie się deska, to jest kończy się życie, a grzesznik wpada w przepaść piekła.
Opracowano na podst.: J. S. Pelczar, Życie duchowe, t. I.
Za: http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=2349&Itemid=138438434240