Z ks. Rafałem Wronieckim SDB, egzorcystą, rozmawia dk. Wojciech Ryczkowski
Dk. Wojciech Ryczkowski: - Patrząc się na współczesny świat, na to, jak na co dzień żyją ludzie, można by odnieść wrażenie, że wielu z nich ani nie wierzy, ani nie przejmuje się istnieniem piekła czy szatana. Czy w takim razie zło, rozumiane w sensie osobowym jako zły duch, czyli szatan, istnieje?
Ks. Rafał Wroniecki SDB: - Przede wszystkim kwestia istnienia osobowego zła nie jest uzależniona od tego, jak żyją ludzie, ale raczej to, jak ludzie żyją, jest uzależnione od istnienia zła osobowego. Jednak próba udowadniania tego ludziom, którzy w to nie wierzą, jest rzeczą niesamowicie trudną, gdyż dzisiaj postać diabła została zbanalizowana. Jego wizerunek stał się bardziej ikoną popkultury niż prawdą teologiczną. Diabeł jest albo śmieszny, albo rubaszny, albo demonicznie straszny, przez co udało się mu osiągnąć swego rodzaju sukces, bo dziś jest on postrzegany bądź to jako niewinna maskotka z migającymi różkami, bądź jako postać z reklamy czy gier komputerowych, przez co przestaje uchodzić za postać istniejącą realnie. Bardziej postrzega się go jako pewne wyobrażenie, które mówi o rzeczywistości zła, niż jako coś istniejącego realnie.
- Czy szatan ma wpływ na nasze życie?
- Na świecie toczy się nieustanna walka między dobrem i złem. Z jednej strony jest Bóg i jego aniołowie, z drugiej zaś demony. Tak jak od Boga doświadczamy dobra, opieki i błogosławieństwa, tak samo możemy doświadczać zła ze strony złego ducha. Jego działanie to antybłogosławieństwo, czyli przekleństwo, które ma konkretną moc oddziaływania na człowieka, przeszkadza mu w życiu, może prowadzić do duchowego dręczenia lub powodować różne zagrożenia dla życia zarówno duchowego, jak i fizycznego. Najczęściej zły duch działa przez osobiste pokusy, a przez to próbuje wpływać na przemiany kulturowe, obyczajowe i polityczne. Tym samym powoduje pojawienie się w przestrzeni kultury wielu rzeczy, zakrawających na działanie demoniczne. Trzeba tu włączyć również wszystko, co jest związane z szeroko pojętym nurtem New Age, wszelkimi formami okultyzmu i satanizmu jako najwyższą formą kontaktu z demonami.
- Co otwiera diabłu furtki do naszego życia?
- Odpowiedź jest prosta - to grzech! Grzech, który polega na odejściu od Pana Boga, nie tyle nawet na odrzuceniu Go, co odejściu w stronę czegokolwiek innego, co ma dać człowiekowi szczęście, powodzenie, czyli odejściu w bałwochwalstwo, które jest najczęstszą przyczyną działania złego ducha w człowieku, bo łamie pierwsze przykazanie Dekalogu, tj.: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”. Z jednej strony jest to więc grzech osobisty człowieka przejawiający się np. jako długotrwałe życie w grzechach ciężkich, brak nawrócenia, a z drugiej strony otwieranie się na rzeczywistości, które mają pochodzenie demoniczne. Z tym że otwieranie się na tego typu rzeczywistości może mieć charakter dwojaki. Może to być działanie świadome, kiedy ktoś wie, czym jest satanizm czy okultyzm, a mimo to wchodzi w te rzeczywistości. Albo - co chciałbym szczególnie mocno podkreślić - gdy ktoś przechodzi inicjację okultystyczną czy satanistyczną w sposób nieświadomy! Przykład: jeśli człowiek idzie do bioenergoterapeuty, który jest okultystą i który dobrowolnie oddał życie szatanowi za cenę posiadania „daru uzdrawiania”, i ten go uzdrawia, to po pewnym czasie zacznie to skutkować jakąś konkretną degradacją duchową, psychiczną czy zdrowotną tego człowieka, bo demon nigdy nie uzdrawia za darmo - inaczej niż Pan Bóg.
Może to się również dokonać np. przez słuchanie muzyki satanistycznej lub wypowiadanie tekstów piosenek. Ludzie często to robią, nie znając języka, a więc również treści tych piosenek, a często sformułowane są one jak przysięga ofiarowania swego życia szatanowi. Spotkałem wiele przypadków ludzi, którzy weszli w taką rzeczywistość, mimo iż nie było ich intencją rozpoczynanie życia satanisty. W pewnym momencie zaczęli mieć bardzo poważne problemy duchowe i konieczna była interwencja egzorcysty. Na szczęście do egzorcyzmów nie doszło, ale to co ich spotkało, było pewną formą zniewolenia demonicznego i kwalifikowało się pod modlitwę o uwolnienie.
Kolejna sprawa dotyczy sytuacji, gdy jakiś człowiek pragnie zła dla drugiej osoby. Odbywa się to najczęściej przez przekleństwa. Przekleństwo jest przeciwieństwem modlitwy i ma potężną moc. Oczywiście, nie chodzi o wulgaryzmy, tylko o życzenie człowiekowi źle. Tak jak modlitwa jest upraszaniem błogosławieństwa Pana Boga, tak przekleństwo jest przyzwoleniem na działanie demona. Niestety przekleństwa są nadal bardzo mocno zakorzenione w obyczajowości wielu ludzi, zwłaszcza na wschodzie Polski, w tym także na Podlasiu. Szczególnie przekleństwa ojca czy matki dotyczące dzieci. Ktoś mógłby zapytać, jak to działa? Bo jeżeli ja nie chcę czy nie jestem czegoś świadomy, a ktoś mnie przeklina i to zaczyna we mnie funkcjonować, no to coś nie gra, coś jest nielogiczne? Tymczasem przekleństwo jest swego rodzaju przemocą duchową. Tak samo jak w przypadku sytuacji, gdy ktoś idzie ulicą i nie ma zamiaru zostać pobitym, a tymczasem jakiś bandzior go napada. Podobnie jest w przypadku przekleństw. Można nie chcieć, by ktoś używał przeciw mnie czarów, ale ktoś to może zrobić.
- Kto może zostać opętany przez złego ducha?
- Po pierwsze, osoba, która sama ofiarowuje swoje życie szatanowi. Są to bardzo konkretne przypadki opętania i jednocześnie najcięższe do uwolnienia, wręcz niesamowicie trudne, gdyż szatan uważa takiego człowieka za swoją własność. Zerwanie tej więzi opętania jest wówczas rzeczą naprawdę niesamowicie trudną. Po drugie, przyczyną opętania mogą być przekleństwo oraz uzdrowienie dokonane przez osobę, która nie posługuje się mocą Pana Boga, ale mocą demona, o czym była już mowa wcześniej. Po trzecie, opętanie może nastąpić w sytuacji, gdy ktoś inny oddaje osobę we władanie szatanowi. Był taki słynny przypadek pewnej kobiety w Niemczech, która była satanistką, a jednocześnie akuszerką, asystującą przy porodach. Każde urodzone dziecko ofiarowywała szatanowi. Kiedy okazywało się, że z dzieckiem zaczynają się dziać dziwne rzeczy, co wymagało interwencji egzorcysty, wtedy demon mówił: „Ja byłem pierwszy!”. Dziwna sprawa, bo wydaje się nam, że opętanie musi być świadome, że człowiek sam musi zadecydować, iż oddaje się szatanowi, że szatan nie opęta, dopóki nie odda się mu życia. A to nie jest prawda! Praktyka egzorcystyczna wyraźnie to pokazuje.
- Chce Ksiądz powiedzieć, że nie musi być zgody ze strony człowieka, aby opętanie jednak zaistniało?
- Dokładnie tak! Wspomniany przypadek dowodzi, że mimo braku świadomości i woli oddania się szatanowi do opętania jednak dochodzi. Poza tym, jeżeli ktoś żyje w grzechach ciężkich, to tym samym staje się niezwykle podatny na różnego rodzaju wpływy duchowe: magię, zaklęcia, przekleństwa czy bioenergoterapię, które w prosty sposób mogą prowadzić do opętania.
- W jaki sposób przejawia się opętanie?
- Myślę, że większość z nas przez filmy fabularne ma ukształtowaną pewną wizję opętania i faktycznie są to obrazy dosyć rzeczywiste. Osoba, która doświadcza opętania, jest w swego rodzaju transie, tzn. człowiek raz jest sobą, a kiedy indziej nie jest. Jest to stan tzw. kryzysu, kiedy w sposób szczególny działa zły duch. Kryzys przejawia się w tym, że osoba taka po pierwsze nie mówi swoim własnym głosem. Choć jest np. młodą dziewczyną, mówi czy wręcz wrzeszczy jakimś przerażającym męskim głosem. Po drugie, ma nadludzką siłę i nadludzką wytrzymałość. Osoba taka podczas egzorcyzmów może dosłownie rzucać dorosłymi osobami, a sama potrafi wielokrotnie uderzać się o podłogę, ławkę czy innego rodzaju przedmioty, nie robiąc sobie przy tym żadnej krzywdy. Po trzecie, osoba taka mówi w innych językach, takich, których na pewno nie zna, bo to sprawdzamy. Po czwarte, posiada pewne właściwości ponadnaturalne, takie jak odczuwanie stanu emocjonalnego czy psychicznego ludzi, którzy są wokół. Osoba taka wie, czy ludzie ci się boją i jaką mają wiarę. Demon lubi się takimi rzeczami „bawić”, a przez to jeszcze bardziej te osoby straszyć. Zdarza się wypowiadanie przez demona grzechów osób obecnych przy egzorcyzmie, choć często są kłamstwem, który ma na celu ich przestraszenie i odstąpienie od egzorcyzmów. Osoba opętana wyczuwa również modlitwę w duchu, gdy ktoś modli się tylko w myślach i nie wyraża tego na zewnątrz. Jedną z form diagnozy, czy dana osoba jest, czy nie jest opętana, jest właśnie taka modlitwa, zwłaszcza kierowana do Matki Bożej, która w walce z demonami ma niesamowitą skuteczność.
- Czy można być jednocześnie chrześcijaninem i wróżyć z kart, czytać horoskopy, uprawiać jogę lub wschodnią medytację?
- Formalnie jest to oczywiście możliwe. W końcu zdecydowana większość osób, które zgłaszają się do egzorcysty, są to właśnie chrześcijanie, którzy weszli w tego typu praktyki. Trzeba jednak jasno i wyraźnie powiedzieć, że są to rzeczywistości, które się wyraźnie kłócą i wzajemnie wykluczają. Chrześcijaństwo to wyznawanie wiary w Boga Trójjedynego, a jakakolwiek forma wróżbiarstwa, okultyzmu, medytacji transcendentalnej czy praktykowanie filozofii wschodnich jest wiarą w jakieś inne bóstwo, czyli jest bałwochwalstwem, a więc bardzo poważnym grzechem.
- Można by zatem powiedzieć, że w takim przypadku zewnętrzna deklaracja bycia chrześcijaninem kłóci się z wewnętrznymi przekonaniami i postępowaniem?
- Naturalnie, że tak! Problem w tym, że dziś bardzo często zaangażowanie w takie praktyki jest silniejsze niż zaangażowanie w chrześcijaństwo. I jest to często początek upadku tych ludzi, bo kiedy ktoś wchodzi w takie rzeczywistości, jego życie duchowe zaczyna ulegać degradacji.
- Co zrobić jeśli ktoś miał kontakt z tego typu praktykami, z wywoływaniem duchów, muzyką satanistyczną lub innymi formami okultyzmu?
- Częstym problemem może być to, że ktoś mógł to robić dla zabawy, może z ciekawości, kompletnie nie zdając sobie sprawy, że jest to grzech. Pierwszą rzeczą, jaką należy zatem zrobić, jest wyznanie takiego przewinienia podczas spowiedzi, nawet jeśli z tego powodu nie było w życiu tej osoby żadnych nadzwyczajnych czy nadnaturalnych konsekwencji. Trzeba się również takich praktyk wyrzec i wyznać Jezusa Chrystusa jako swego osobistego Pana i Zbawiciela. Jeśli natomiast efektem tego typu praktyk były jakieś negatywne konsekwencje w życiu duchowym, to wtedy należy dodatkowo zgłosić się do egzorcysty lub przynajmniej do księdza albo wspólnoty posługującej modlitwą o uwolnienie.
- Jak często i w jakich wypadkach stosuje się egzorcyzmy?
- Egzorcyzm zwany również wielkim, jako konkretny rytuał zatwierdzony przez Kościół, stosuje się wyłącznie wówczas, jeśli ma się moralną pewność, że mamy do czynienia z opętaniem. Stosuje się go po konsultacji z psychiatrą lub psychologiem, czyli osobami, które zazwyczaj z egzorcystą współpracują, aby wykluczyć chorobę psychiczną. Zdiagnozowanie samego opętania raczej nie jest trudne. Gorzej jest wówczas, gdy w człowieku te dwie rzeczywistości - choroba psychiczna, jak i wpływ złego ducha - nakładają się na siebie. Nie musi chodzić zaraz o opętanie, ale może to być dręczenie przez złego ducha lub pojawiające się choroby, które nie są wywołane okolicznościami zewnętrznymi, ale wpływami złego ducha. Wtedy zamiast rytuału egzorcyzmu stosuje się modlitwę o uwolnienie. Praktyka egzorcystyczna pokazuje, że niekiedy różne lęki czy fobie pojawiające się w człowieku, a leczone bardzo długo i bezskutecznie farmakologicznie, ustępowały po jednej modlitwie o uwolnienie. Jest to konkretny dowód, że choroba może zaistnieć pod wpływem złego ducha. Zresztą, jak pamiętamy z Ewangelii, chorzy zgłaszali się również do Jezusa, który zamiast ich uzdrawiać, wyrzucał zeń złego ducha, przez co odzyskiwali zdrowie.
- Co chroni człowieka przed wpływem złego ducha?
- Cóż, nihil novi - nic nowego! Są to oczywiście łaska uświęcająca i modlitwa. Pismo Święte porównuje je do zbroi i tarczy. Ktoś, kto ich nie posiada, jest wobec demona zupełnie bezbronny. Jeśli ktoś chce się przed demonem bronić, powinien prowadzić życie sakramentalne: często się spowiadać, przystępować do Komunii św. i regularnie się modlić. Żyć stale w łasce uświęcającej może nie jest łatwo, ale jest to jedyna skuteczna obrona przed szatanem.
- Czy powinniśmy bać się szatana?
- Na pewno trzeba mieć świadomość, że staje się wobec rzeczywistości, która jest o wiele silniejsza niż człowiek i że bez Boga sobie nie poradzimy. Każdy egzorcysta czy osoba, która posługuje w modlitwie o uwolnienie, wie, że gdyby nie obecność i siła Pana Boga, gdyby nie świadomość, że Bóg działa, uwalnia i uzdrawia, bo to On wypędza szatana, na nic zdałyby się wysiłki któregokolwiek z ludzi. Jako ludzie nie mamy żadnej siły, by przeciwstawić się szatanowi. Tylko silna wiara i pełne zaufanie względem Boga powodują, że człowiek może podjąć się pojedynku z demonem i zakończyć go z powodzeniem. W chrześcijaństwie nie chodzi wszakże o to, by bać się szatana, ale by bardziej wierzyć w Pana Boga.
Za: http://www.niedziela.pl/artykul/54655/nd/Czy-powinnismy-bac-sie-szatana