Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
NASZ PROGRAM

Zechcieliście sobie panowie przypomnieć, że 30 lat temu został założony "Przegląd Wszechpolski", to pismo, w którym się kładło kamienie pod fundament naszej myśli narodowej obecnych czasów.
Jakież to były kamienie? Na czym się zbudował ten nasz kierunek?

Przede wszystkim były dwie główne podstawy: myśl o całej Polsce i praca dla całej Polski.
W jednym rozumieniu - Polska ze wszystkich swoich części złożona, Polska we wszystkich, jak się mówiło naówczas, zaborach; w drugim rozumieniu - Polska we wszystkich swoich warstwach społecznych.
Z tego już wszystko inne poszło.
Bo gdy się myślało o Polsce, jako o całej Polsce we wszystkich trzech dzielnicach, to stąd wynikało dążenie do politycznego jej zjednoczenia i do politycznej jej niezawisłości, dążenie, które już przy pomocy Bożej urzeczywistniliśmy.
Gdy się myślało o Polsce we wszystkich jej warstwach, to się odbiegało od różnych interesów poszczególnych, a miało się na myśli i w dążeniach swoich jeden interes Ojczyzny, interes Polski.

Pierwsza podstawa jest już wmurowana, już Polskę niepodległą mamy.
Ale na ten drugi fundament chciałbym położyć nacisk, na tę ciągłą myśl o interesie Polski, jako całości, o interesie narodu, nie o interesie tych czy innych jego czynników.

Gdyby społeczeństwo nasze było dobrze zrozumiało tę naszą podstawę, gdyby było się tym należycie przejęło - niestety, to nie jest tak bardzo możliwe, żeby wszyscy ludzie taką rzecz zrozumieli - to nie byłoby nam dziś tak źle, jak jest w tej chwili, bo jest bardzo źle, a ja się boję, że będzie jeszcze gorzej.

Trzeba było po odbudowaniu przez Traktat Wersalski, wspólnymi siłami od początku tę Polskę, jako całość, budować.
A przydałoby się, żebyśmy jeszcze byli sobie zdawali sprawę z tego, w jakiem ta Polska jest położeniu wobec świata otaczającego.
Niestety tego nie można było zrozumieć od razu.

Po wojnie tak się wszystko wywróciło w świecie, że niepodobna było należycie oceniać.
To jest jedna z przyczyn, dla których trzymałem się dosyć daleko od czynnej polityki, nie mówiąc o tym, że i zdrowie mi nie pozwalało, bo dopiero teraz zacząłem się czuć na nowo młodym człowiekiem.
(Oklaski).

Jakie mamy obowiązki wobec Polski?

Wskutek tego właśnie, żeśmy tych rzeczy nie rozumieli, jakeśmy pojęli państwo polskie po jego odbudowaniu? Gdy każdy z panów tak sobie pomyśli, rozejrzy się w tym co widział, to czy nie stwierdzi, że my rozumieliśmy, że odbudowane państwo polskie to jest ustawiona misa jadła, na którą tylko rzucić się i jeść z niej trzeba.
Wszystko już jest zrobione, teraz tylko trzeba jeść, kieszenie sobie napychać, bo jest Polska.
(Wesołość. Oklaski.)
95 proc. Polaków tak Polskę rozumiało, a może i więcej.

Zaczął się wyścig do koryta, wyścig interesów.
Każdy uważał, że Polską może rządzić, każdy uważał, że jest powołany na dygnitarza, każdy uważał, że powinien zrobić majątek na tej Polsce.
Mieliśmy przez kilka lat widowisko tego wyścigu, aż nareszcie przyszła dzisiejsza chwila i wszyscy ci, co się ścigali, a i ci, co się nie ścigali, poczuli pustkę w kieszeni, - jeszcze nie w żołądku, ale może jeszcze i to poczują - i są zawiedzeni: "E! to taka Polska, to ja się nie bawię".

(Wesołość. Oklaski.).

Tymczasem, jeśli tak dobrze się zastanowić nad położeniem, jakie było przed wojną i nad położeniem, jakie się wytworzyło po wojnie, to wcale pola do takiej zabawy nie było i za tę właśnie zabawę dziś bardzo ciężko płacimy.

Bo przede wszystkim wyobraźmy sobie, że w Europie nic się nie zmieniło, że warunki dla dobrobytu w Europie zostały te same, co były i w tych nienowych warunkach zostało odbudowane państwo polskie, które także ma wszelkie widoki dobrobytu.
To jakież byłyby te widoki Polski w takim wypadku?

Czy Polska była przed wojną bogatym krajem?

Panowie sobie przypominacie, że przed wojną nie było niby źle w Polsce.
Ostatecznie, kto umiał pracować, kto umiał robić interesy, to jako tako szedł sobie naprzód, ale, czy ta Polska była bogatym krajem przed wojną? Czy u nas były kapitały? Czy u nas było dużo gotówki? Jeżeli weźmiecie wszystkie większe przedsiębiorstwa prywatne w Polsce, to co się okaże: była prywatna kolej wiedeńska - kto miał akcje? - Belgowie i Holendrzy; tramwaje prywatne założyło w Warszawie towarzystwo belgijskie; gaz dla Warszawy Tow.
dessauskie; elektryczność - Francuzi.
Naftę w Galicji, węgiel w Zagłębiu cudzoziemcy mieli w rękach.
Wszystko, cokolwiek się chciało budować, jakiekolwiek większe przedsiębiorstwa, na to trzeba było kapitały z zagranicy sprowadzać, bo w Polsce ich nie było.

Więc, jeśli naród, który miał takie pustki w kieszeni - prawda, było trochę drobnych oszczędności, ale co to znaczy w porównaniu z krajami europejskimi - przyszedł do posiadania własnego państwa, państwa z dużymi bogactwami, kraju istotnie od Pana Boga uposażonego w całym tego słowa znaczeniu - i miał prowadzić to odzyskane gospodarstwo bez gotówki, z pustkami w kieszeni, to jakie były najważniejsze zadania?

Zadaniem było tworzyć własne kapitały.
Wiadomo, że jak człowiek młody postanawia sobie zrobić majątek, bierze w ręce jakiś interes, to jak się zabiera do tego? W ten sposób, że pracuje podwójną ilością czasu, co inny człowiek, odmawia sobie wszystkiego, oszczędza, skromnie się ubiera, chodzi piechotą, co najwyżej tramwajami jeździ i dochodzi do tego, że po 20 - 30 latach dorabia się i coś może dzieciom zostawić.
Ale nie zaczyna od tego, aby sobie sprawić automobil itd., bo wtedy w ciągu krótkiego czasu zbankrutuje.
Czy myśmy zaczęli tak, jak ten rozumny człowiek, który chce się dorobić?

Nie, myśmy się nie wzięli do pracy, lecz do szastania pieniędzmi, prywatnie, czy publicznie.
Weźmy gospodarstwo naszego państwa: - czegośmy nie pozaprowadzali w tym państwie.
Każdy Polak był przekonany, że nam cały świat będzie zazdrościł tych urządzeń.
Jakbyśmy byli najbogatszym narodem w świecie, chcieliśmy najdroższe urządzenia mieć u siebie! Wydawaliśmy pieniądze na prawo i na lewo.
Jak kto nie miał zajęcia, mówiono mu: chodź na służbę państwową, zrobimy cię urzędnikiem.

Należało od pierwszej chwili, gdy państwo polskie powstało, powiedzieć sobie; trzeba zaspokoić wszystkie najniezbędniejsze potrzeby państwa, ale tylko najniezbędniejsze, nie puszczać się na żadne reformy najpostępowsze, lecz wydawać najskromniej i najniezbędniej.
Niechby nasi ministrowie przy sosnowych stolikach siedzieli, ale niechby nasz budżet był w porządku, to by nas więcej szanowano zagranicą.
(Głosy: Brawo! Oklaski!).

Z drugiej strony, każdy prywatnie winien był sobie powiedzieć: jak najskromniej będę żył.
Będę jak najbardziej oszczędzał, pracował, urabiał ręce po łokcie, a wtedy się ta gotówka z oszczędności sypnie i będziemy mieli za co na tym naszym dziedzictwie gospodarować.
Gdybyśmy byli tak pojęli nasze zadanie, to dziś nie byłoby tak źle, jak jest.

W Europie dużo się zmieniło.

Ale dobrze by nie było.
A dobrze by nie było dlatego, że w Europie się zmieniło dużo, że ta Europa dzisiejsza, to już nie ta Europa, jaka była przed wojną.

Mianowicie, w Europie zmieniły się dwie rzeczy: pierwsza, że Europa zaczęła ubożeć, jako całość, że wytwórczość europejska zaczęła się zmniejszać.
Stało się to dlatego, że najpierw Europa przez wojnę zbiedniała i rynek europejski się zmienił, a po wtóre, że w innych częściach świata zmniejszył się pokup na towary europejskie, że powstał przemysł w tych krajach, które dotychczas tylko kupowały, gdyż pewne potęgi przemysłowe poza Europą, wskutek tego, że wojny u siebie nie miały, rozwinęły się podczas wojny ogromnie i wzięły górę nad Europą, tj.
Stany Zjednoczone i Japonia, dwie wielkie potęgi morskie.
Wskutek tego Europa po wojnie dowiedziała się, że nie może już tyle wytwarzać i tyle pieniędzy z innych części świata ściągać, a jak się dziś okazuje z roku na rok jest gorzej.

Więc, jeśli ta część świata, w której my żyjemy, ubożeje, idzie na dziady, to trudno, żebyśmy mogli się bardzo bogacić.
To się na nas powinno mniej odbijać, bo nie jesteśmy tak bardzo przemysłowym krajem, jesteśmy krajem przeważnie rolniczym, a dziś największe niebezpieczeństwo grozi krajom przemysłowym, ale to się odbije na położeniu wszystkich krajów Europy.

Nie chcę panów łudzić, nie jesteśmy dziećmi, najtwardszą prawdę musimy sobie w oczy powiedzieć: będzie w Europie z roku na rok coraz gorzej - bądźmy na to przygotowani i nie obiecujmy sobie, że na przyszły rok będzie wszystko dobrze.
Druga zmiana polega na tym, że podczas wojny światowej ogromnie wzrosły dążenia rewolucyjne w Europie.
Przeciętny zwłaszcza robotnik fabryczny wyszedł z tej wojny o wiele większym rewolucjonistą, niż w tę wojnę wszedł.
I te dążenia rewolucyjne takiej nabrały siły, że wywarły presję na politykę rządów i polityka rządów musiała pod tym względem wielkie ustępstwa porobić i iść w kierunku antykapitalistycznym.
Jakkolwiek rządy są w rękach obrońców kapitałów, to jednak pracują nad zniszczeniem kapitałów.

Pod wpływem wzrostu dążeń do przewrotu społecznego, dążeń, których rządy w Europie się boją, robi się tym dążeniom ustępstwa.

Przy takim położeniu w Europie trzeba być przygotowanym na to, że mogą zajść wypadki bardzo ciężkie i bardzo doniosłe w tejże Europie, we wszystkich jej krajach.

Musimy sobie powiedzieć, że odbudowanie Polski, to nie było ustanowienie jakiegoś nowego trwałego porządku na długi czas, że już te niespokojne czasy się skończyły i że spokojnie możemy teraz myśleć każdy o swoich interesach.
Tak nie jest.
Wojna światowa, jest początkiem szeregu nowych katastrof, które świat czekają i wielkich, bardzo ciężkich przejść.

Jeżeli ja się nie mylę, jeżeli położenie jest takie, to zastanówcie się teraz, jak olbrzymie znaczenie ma ten nasz fundament, na którym oparliśmy nasz kierunek: dbałość o naród, jako całość.
Bo pamiętajcie, że w tym okresie, kiedy się wzmagają te siły, macie z jednej strony obrońców kapitalizmu, którzy starają się mydlić na różne sposoby oczy robotników, rozmaite rzeczy opowiadać, a z drugiej strony macie zawziętych przeciwników tego kapitalizmu, którzy z dnia na dzień robią zdobycze i dążą do nagłego przewrotu.
A pośrodku, między tymi dwoma żywiołami, macie żywioł narodowy, któremu nie chodzi ani o kapitalizm, ani o obalenie kapitalizmu, tylko chodzi oto, ażeby Ojczyzna była (Oklaski).

Ten naród, który będzie miał najwięcej takich ludzi, którzy dbają o całość, o to, żeby Ojczyzna była, - ten naród te czasy najlepiej przetrwa, największe przewroty przejdzie tak, że to odbędzie się z mniejszym cierpieniem dla niego, z mniejszymi dla niego stratami.

Bo jakim jest narodowy kierunek, który o całości kraju myśli, a nie o utrzymaniu kapitału, ani o obaleniu kapitalizmu? To jest myśl o utrzymaniu Ojczyzny.
Wszystko jedno, jak świat pójdzie, tymi, czy innymi drogami, a my swoją Ojczyznę utrzymamy.
Do tego trzeba dążyć.

Polska jako całość.

Dlatego ja sięgnąłem właśnie do przeszłości.
Gdybyśmy byli nie stanęli na tej podstawie, gdybyśmy byli nie powiedzieli sobie, że nas tylko Polska, jako całość obchodzi, a nie interes tej, czy innej grupy, my byśmy byli nigdy nie zrobili tego, cośmy zrobili.
Przypomnijcie sobie r.
1905 w Warszawie, kiedyśmy walczyli z rewolucją na ulicach Warszawy.
Czyśmy walczyli z rewolucją dlatego, abyśmy byli obrońcami ustroju kapitalistycznego itd.
Nie, walczyliśmy z rewolucją, bośmy chcieli, żeby nam Ojczyzny nie zniszczono, a ci panowie, którzy mówili, że uratują Ojczyznę, opierając się na rządzie - jakże oni się zachowali wtedy? Oni nas potępiali i mówili: co to jest? Walka na ulicach! To jest rewolucjonizowanie kraju, my się opieramy tylko o kozaków, niech rząd walczy z rewolucją.
Rząd zaś nie chciał tłumić rewolucji, bo chciał żeby rewolucja była u nas i żeby można było dobrze Polaków osłabić.

Otóż, jeśli my będziemy mieli dostateczną część naszego społeczeństwa w tym obozie, który powiada, że nam o Polskę tylko chodzi, jeśli ci ludzie będą dostatecznie mocni i dostateczną będą mieli przewagę, to ja się żadnych przewrotów i rewolucji nie boję, bo ci ludzie przez największe katastrofy przeprowadzą Polskę cało.
Dlatego powiadam jeszcze raz: ja kładę nacisk na tę podstawę naszego kierunku, naszego programu, na tę podstawę, na której wszystkośmy budowali: Polska, jako całość, wszystko jedno, niech się świat wali, niech się świat przewraca, niech zmieniają ustroje, ale my przez te burze przeżeglujemy z naszą łodzią narodową tak, że się ona nie rozbije.

W konkurencji światowej wytrzymają tylko te narody, które przede wszystkim umieją pracować, to znaczy dostatecznie dużo pracują i umiejętnie pracują, tj.
nie robią rzeczy niepotrzebnych, tylko potrzebne.
I tu trzeba powiedzieć, że my do współzawodnictwa jesteśmy bardzo słabo na tym punkcie przygotowani.

Polak szczególnym miłośnikiem pracy nigdy nie był.
Są u nas ludzie, których podziwiać należy, jako pracowitych - ja znałem ludzi, którzy byli bohaterami pracy, ale na ogół szczególnymi zwolennikami pracy nie jesteśmy.
A już, jak się Polska odbudowała, to powiadano sobie: no, przecież teraz na to nam Polskę odbudowano, żebyśmy mogli sobie odpocząć.
Przecież to nawet u naszych dawnych mówców, dawnych pisarzy, jest znane powiedzenie: "marzymy o spoczynku na łonie wolnej Ojczyzny".
Taki ideał - spoczynek na łonie Ojczyzny - jak tylko odbudowaliśmy Polskę, rozpoczęliśmy wprowadzać w życie: zmniejszać ilość godzin pracy, a przez te godziny, które trzeba było pracować, więcej próżnować.
Jeśli chcemy, żebyśmy w tym okresie, w którym Europa schodzi na dziady, nie zeszli już na najgorsze dziady, bo należymy do najuboższych narodów w Europie, żebyśmy nie zostali już zupełnie żebrakami i bankrutami, to trzeba zwiększyć u nas ilość pracy i zrobić ją bardziej skuteczną.
Trzeba uczyć ludzi, jak pracować, żeby jak najwięcej owoców z niej było.
To jest pierwsza rzecz.

Druga rzecz, to wobec tego, że jesteśmy narodem bez kapitału, bez gotówki, konieczną jest oszczędność.
To nie jest przyjemna rzecz w narodzie, który lubi i użyć, a jeszcze najwięcej lubi wydać na pokazanie się.
Bo Polacy zawsze wydają więcej pieniędzy na pokazanie się, niż na użycie.
My jesteśmy narodem, który myśli nie o tym, czym jesteśmy, ale za co nas uważają.

My jeszcze dziś sypiemy pieniędzmi ogromnie, choć narzekamy na ciężkie czasy, trzeba więc nauczyć się oszczędzać.
Praca i oszczędność - to takie oklepane rzeczy, od dawna się o tym mówiło, ale to są niewzruszone prawdy.

Następnie w tej walce o to, kto mniej zdziadzieje w Europie, każdy naród teraz wysila się na to, żeby jak najmniej potrzebował kupować, ale za to żeby jak najwięcej sprzedawał.
A my, wszystkośmy robili, żeby jak najmniej sprzedawać, a jak najwięcej kupować zagranicą.
Tu już nie wystarczy polityka rządu.
Tu musi już całe społeczeństwo wziąć się do pracy.
Programem społeczeństwa musi być dążenie do tego, żeby naród jak najmniej spożywał produktów z zagranicy i żeby jak najwięcej mógł sprzedawać, a wtedy będziemy mieli i gotówkę i kredyt.
Nie będzie się przelewało, bo w takich warunkach przelewać się nie może, ale starczy dla wszystkich.

Jeśli chcemy na swojej ziemi być gospodarzami, żeby ziemia była dla nas, nie dla obcych, to w tych ciężkich czasach trzeba podjąć stare zasady: praca i oszczędność, popieranie własnego przemysłu, walka przeciw obcemu handlowi.
Przetrwanie najcięższych czasów w dobrej organizacji gospodarczej i finansowej jest dla nas niesłychanie ważne ze względu na to, że nie wiemy co nas czeka.
Czy wielkie burze, wielkie katastrofy nie czekają całej Europy? Żeby przejść przez te katastrofy, trzeba mieć zasadę: wszystko na drugi plan, Ojczyzna na pierwszy, żeby Ojczyzna jak najmniej ucierpiała, żeby ją jak najmniej kosztowało, żeby zdrowa wyszła.
A druga rzecz - trzeba mieć silną podstawę gospodarczą i tę musimy sobie w tych ciężkich czasach wyrobić.

Nie bądźmy dziećmi, którym trzeba zawsze pokazywać zabawkę, obiecanki robić: zróbcie to - to będzie na końcu coś lepszego - bo Pan Bóg dał nam taką nadzwyczajną rzecz, jakiej żaden naród nigdy od razu nie dostał: wolność i Ojczyznę.
(Głosy: tak!).
Więc starajmy się o to, żebyśmy tę Ojczyznę, którą dostaliśmy, całą pozostawili.
My za naszego życia już pięknych i wygodnych czasów nie będziemy oglądali - to sobie wybijmy z głowy.
Jeszcze może być, że na wielkie próby, na wielkie cierpienia będziemy wystawieni, ale starajmy się, ażeby przez te ciężkie czasy Ojczyzna przeszła cało i aby nasze dzieci nas potem błogosławiły, żeśmy im pozostawili lepszy spadek, niż nam pozostawili nasi ojcowie.
(Głosy: Brawo! Oklaski).