Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Witam
Wczoraj obiegła świat "wielkiej polityki" wieść: Donald Tusk zaprasza Cimoszewicza do współpracy a W.Cimoszewicz jest ową współpracą nawet zainteresowany!
Mało tego. Nasz obecny "Premier" dla byłego zamierza nawet stworzyć oddzielną i posiadającą niezależny budżet jednostkę organizacyjną, mającą status państwowego ciała doradczego dla rządu. Celem zaś działania tego "ciała doradczego" byłoby niemalże kreowanie polityki zagranicznej Polski. Byłby to więc już trzeci, po Prezydencie RP i Rządzie RP, ośrodek decyzyjny wpływający w sposób istotny na żywotne interesy państwa polskiego, na jego rację stanu! Tym bardziej, że podobno członkowie tego gremium mogliby reprezentować interesy Rzeczpospolitej na arenie międzynarodowej.

Dla patriotycznej części Polaków informacja ta traktowana winna być jako wprost hiobowa!. I a'priori wręcz niebezpieczna dla polskiej państwowości. Bo przecież poprzez (przyjmijmy modelowy cel istnienia demokracji) wybory powszechne to Naród decyduje tak naprawdę o tym, jaka winna być polityka zagraniczna Polski i jej działania w tym obszarze. To my przecież kierując się własnymi przekonaniami, dokonawszy dodatkowo analizy deklaracji wyborczej polityków i ich partii, głosując w wyborach powszechnych, jesteśmy suwerenem własnego państwa i decydujemy kto (partia lub określona osoba) ma nami rządzić i nas reprezentować.

Nietrudno sobie wyobrazić, jakie zabarwienie polityczne będzie miało owo gremium kierowane przez W. Cimoszewicza. Jego przeszłość i dotychczasowa kariera polityczna określa jasno jego sympatie i powiązania, jego politycznych przyjaciół: to postkomunistyczna SLD wraz z jej lewicowymi pobratymcami skupionymi niegdyś wokół UD czy UW.

Preferencje polityczne Polaków są jednoznaczne: szeroko rozumiana Lewica postkomunistyczna znajduje się obecnie na obrzeżach polskiej polityki i w żaden sposób drogą demokratycznych wyborów nie ma w najbliższej przyszłości szans na oficjalne zarządzanie Polską. Samo SLD ma swój stały elektorat a prawie żadnego nie mają sfrustrowani twórcy współzałożyciele III RP, w stylu Frasyniuk, Onyszkiewicz, Mazowiecki oraz Ci wszyscy, którzy tworzą wzajemne towarzystwo adoracji spod znaku TW i oficerów prowadzących.

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Chłopcom znudziła się już rola bycia anonimowym decydentem polskiej polityki. Już chyba mają dosyć bycia tylko i wyłącznie sławetnym meblem z filmu MIŚ, do którego w akcie wiernopoddaństwa śpiewał jeden z bohaterów: "łubu, dubu, łubu dubu, niech nam żyje prezes naszego klubu".

Wybory powszechne Chłopcom nigdy nie dadzą władzy więc dlaczego nie skorzystać z wyraźnego osłabienia premiera i jego PO? Osłabienia, które w konsekwencji mogłoby (o ile to prawda) dla D. Tuska skończyć się nawet Trybunałem Stanu (przeciek do świata przestępczego i własnych kolegów o prowadzonych działaniach operacyjnych CBA). A przecież D. Tusk i jego otoczenie to etatyści, dla których władza sama w sobie jest celem ich życia politycznego? Tego typu ludzie, o czym Chłopcy dobrze wiedzą, dla władzy i jej utrzymania są w stanie zrobić wszystko, nawet nie demokratycznymi metodami stworzyć nowy oficjalny ośrodek władzy!

A wtedy można będzie już opuścić wspomniany mebel i bezpośrednio słuchać od PO-wców jakże miłej dla ucha pieśni: łubu dubu, łubu dubu, niech.... itd...

Pozdrawiam

krzysztofjaw

Za: http://krzystofjaw.salon24.pl/