Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Premier Tusk składał poza granicami Polski odważne deklaracje zaspokajania mieniem polskim roszczeń obcych obywateli i instytucji. Padły nawet groźne terminy spełnienia obietnic, a miłośnicy międzynarodowych odszkodowań ogłosili „dobrą współpracę z rządem w Polsce”. W napięciu obserwujemy gotowość prezydenta Kaczyńskiego do podpisania traktatu lizbońskiego; gdyby tak się stało, sprawa wyglądać będzie dla Polski jeszcze gorzej, niż teraz. A już teraz wygląda źle.

Polskie rodziny państwa Moskalików i Głowackich do połowy kwietnia br. mają się wyprowadzić z domu we wsi Narty w Warmińsko-Mazurskim. Dom ma wrócić do dawnej właścicielki, byłej Polki, obecnie obywatelki niemieckiej, Agnes Trawny.
       Rozwija się proceder wywłaszczania Polaków z ich domostw przez Niemców – rodziny Moskalików i Głowackich są tego dowodem. Wielu z dzisiejszych Niemców, opuszczając Polskę w ubiegłym wieku zostawiło tu rozmaitą własność, której zrzekli się wraz ze zrzeknięciem się polskiego obywatelstwa na rzecz obywatelstwa niemieckiego. Otrzymywali za to odszkodowania. Po wejściu Polski do UE, obywatele niemieccy rodem z Warmii, Mazur, Zachodniego Pomorza, Lubuskiego, czy Śląska Dolnego i Górnego, którzy kiedyś wyrzekali się polskiego obywatelstwa w ramach programu tzw. „łączenia rodzin” w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, teraz zapałali miłością do dawnej własności i przed polskimi sądami próbują dowodzić swoich praw. Wynajmują do tego polskich adwokatów, którzy dla pieniędzy penetrują nędzny dorobek prawny kolejnych rządów, niedbałych o polską własność.
       I Niemcy wygrywają przed polskimi sądami! To znaczy, w ich imieniu wygrywają pełnomocnicy, zachowujący się często, jak szmalcownicy przełomu XX i XXI wieku! Bo polskie prawo nie bierze w obronę Polaków i nie zabrania działań na ich szkodę.
 – Jestem przekonany, że wygram tę sprawę. Żyjemy w państwie prawa – mówi z satysfakcją w głosie pewien znany mecenas. – Ta sprawa będzie przełomem. Wiele osób zaczęło się do mnie już zgłaszać z zapytaniem, czy istnieje możliwość odzyskania dla nich ziemi – dodaje.
       Historie wyglądają bardzo podobnie. Jeszcze za Gierka, obywatele polscy, którym przypomniało się że mają korzenie niemieckie wyjeżdżali do Niemiec w ramach programu tzw. „łączenia rodzin”. Na miejscu dostawali odszkodowanie za mienie pozostawione w Polsce i urządzali się po niemiecku. Od kilku już lat z emigrantami przeprowadzane są rozmowy, w których nakłaniani są oni do zwrotu odszkodowań i występowania do polskich sądów przeciwko polskim podmiotom – osobom prywatnym, samorządom, bądź Skarbowi Państwa celem odzyskania pozostawionych w Polsce nieruchomości. W zamian za wytaczanie procesów urzędy niemieckie wspierają folksdojcza finansowo, żeby miał za co opłacić polskiego adwokata.
       W domach „szmalcowników” pieniądze nie śmierdzą, nie zaprzątają sobie też głów dramatami Polaków, przeganianych ze swoich domów. Podobnie jak w czasach wojny – wydają Niemcom ludzi, polskie rodziny. Są silni bezmyślnym polskim prawem i bezkarni, bo dziś już nie strzyże się do gołej skóry kolaborantów, nie wykonuje się wyroków, nie pisze im na drzwiach, że są zdrajcami, nie unikają ich sąsiedzi. Diabli porwali ich honor i patriotyzm. W nowych sowietach otaczani są pochlebcami, budują nowe domy za krzywdę, która pójdzie za nimi na Sąd Ostateczny. Ale może wcześniej znajdzie się jakiś nowy Gross, który napisze o tym książkę. Rekrutują się oni z różnych nizin moralnych, są niekiedy ludźmi o głośnych nazwiskach i silnych związkach z polityką. Pytani: nie ma pan wyrzutów sumienia, że pozbawia pan domostw Rodaków? Odpowiadają: – Jaka moralność? Jestem profesjonalistą! Mam nadzieję na kolejne wnioski, które wygram.

Mirosław Orzechowski
http://miroslaw-orzechowski.blog.onet.pl/