Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Obserwując najnowsze wydarzenia polityczne, trochę z dystansu wydaje się że polska klasa polityczna, jej nieudolność przekroczyły już granice wytrzymałości.
W obozie rządzącym jakby marazm i cisza. Co jakiś czas jakiś minister rzuci kolejny pomysł naprawy Państwa na odcinku za który odpowiada, albo wyjawi kolejne hiobowe wieści dotyczące stanu Polski.
W siłę rośnie Roch Poparcia Palikota.
Premier oświadcza, że on teraz zajmie się głownie polityką europejską, sprawy wewnętrzne zostawiając ministrom i niknie gdzieś daleko, odcinając się od mediów. Cóż lepszego mógłby zrobić, chcąc zapewnić sobie poparcie społeczne? To jedyne dobre wyjście.
Wicepremier Pawlak donosi o klapie naszej umowy gazowej z Rosją, na którą z uwagi na niekorzystne dla nas zapisy monopolowe nie godzi się Bruksela (cóż o tym mówili, już Ci nie liżący tyłka eksperci w momencie gdy umowa była konstruowana). Komisja Europejska zresztą deklaruje swoją pomoc w negocjacjach z Rosją w tej sprawie. Bardzo dobrze, widać sami swoich interesów bronić nie potrafimy. Pewnie w imię poprawności politycznej i nie urażenia uśmiechającego się do Polski od kwietnia moskiewskiego niedźwiedzia.  
Dług publiczny rośnie w tępię kilku milionów złotych za czas w którym piszę tą notkę- czyli kilkudziesięciu minut. Wychodzi, że szybciej niż za Gierka. Genialnie.
Dużego planu naprawy Państwa jakoś nie widać. Póki co szykują się podwyżki podatków i tyle. Reszta na razie w formie pomysłów, mglistych zresztą. Kurcze co Platforma robiła przez tyle miesięcy rządów. Ok. ustaw nie przeprowadzono, bo jak twierdzi miała nieprzychylnego prezydenta, ale czemuż projektów nie przygotowała, jakoś nikt nie tłumaczy.
Tłumaczono nam natomiast przed wyborami że Polska najlepiej w Europie poradziła sobie z kryzysem i gospodarka super się rozwija. Tak więc dlaczego po wyborach okazało się że jest tak źle? Cholera, albo ktoś kłamał, albo ja nic nie rozumiem.
Prezydent, albo nie ma jaj by wreszcie zakończyć bój o Krzyż na Krakowskim Przedmieściu, albo dla niego i partii z której się wywodzi wygodniej by ten spór miał miejsce. Przynajmniej jest o czym mówić.
No ale na szczęście mamy, jak pokazały wybory prezydenckie, silną opozycje, która ten beznadziejny stan Państwa może punktować i rozliczać za niego ekipę rządzącą. No tylko, że opozycja zajęła się sama sobą i to w dużo większym stopniu niż Platforma Obywatelska, a jako uwikłana w wewnętrzny spór nie ma szans na skuteczną walkę o Polskę. Wydaje się, że wszyscy którzy w PiS-ie czują obecne nastroje społeczne i wyczuwają szanse na wygrany bój z Platformą nie mają nic do gadania, są usuwani, bądź spychani w polityczny niebyt. To o co PiS walczy jest ważne. Sprawa Katastrofy Smoleńskiej, upamiętnienia jej ofiar powinna być traktowana przez Państwo Polskie priorytetowo. Widać gołym okiem że działania polskiego rządu w tej sprawie są łagodnie mówiąc niezbyt sprawne. Tylko że sposób walki o tą sprawę i retoryka jaka posługuje się PiS nie przyniesie sukcesu, a jedynie pogrąża tą partie. Na dodatek wizyty Jarosława Kaczyńskiego pod Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu wpychają PiS w ramy fanatyków religijnych ułatwiając konkurentom politycznym przypisanie łatkę krwawego mściciela Kaczyńskiemu. Patrząc tylko przez pryzmat wizerunku medialnego, Kaczyński 10 września powinien być na Wawelu a nie pod Krzyżem. Wydaje się więc że Kaczyński nie rozumie obecnej polityki, czy jak niektórzy twierdzą postpolityki, która jest dziedziną wybitnie medialną. Można mieć super intencje, ale jeśli nie umie się ich sprzedać władzy nigdy się nie osiągnie, a osiągniętą szybko straci. Choć patrząc na ostanie wydarzenia związane z tą partią to może i lepiej, że poddaje się ona autodestrukcji.
Druga partia opozycyjna natomiast odzyskuje swoją moc, ale walkę o władze chce toczyć pod hasłami walki z Kościołem, religią i budowania tak zwanego laickiego modelu państwa i społeczeństwa. Zobaczymy czy strategia SLD się powiedzie. Sądząc po wizerunku medialnym Napieralskiego, jego elokwencji i patrząc na bijący od niego optymizm może być różnie. Szkoda tylko, że i SLD woli zająć się Krzyżem, Kościołem i sprawami mniej ważnymi, a nie gospodarką.
Biorąc pod uwagę całą tą powyższą polityczną zbieraninie, nie zależenie na jaką opcję by nie postawić, nie może dziwić dramatyczny stan naszego państwa. Jedno jest pewne na żadną z powyższych partii już nie zagłosuję. W najbliższych wyborach parlamentarnych postawie pewnie, po raz chyba pierwszy, nie przeciw komuś ale na kogoś, na jakąś małą partię, którą będę w pełni popierał i oddając na nią głos, będę mieć nadzieje że zdobędzie chociaż te ponad 3% poparcia by zdobyć pierwszą dotację z budżetu i powoli budować swoje struktury. Bo tak PO jak i PiS już nie ufam, a na SLD nie zagłosuje z zasady. Dla dobra Polski jedyną chyba dobrą decyzją jest szukanie nowych pomysłów politycznych

Andrzej

Za: http://polskainietylko.blog.onet.pl/