Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Trzynastego sierpnia 1920 roku rozpoczęła się polsko-bolszewicka bitwa na wschodnich przedpolach naszej stolicy, zwana bitwa warszawską, albo „cudem nad Wisłą”. Pełniący de facto obowiązki Naczelnego Wodza i zarazem szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Tadeusz Jordan-Rozwadowski opracował plan tej bitwy i poprowadził nasze wojska do zwycięskiej walki w obronie państwa polskiego i chrześcijańskiego Narodu Polskiego.

W dniu 15 sierpnia oddziały Frontu Północnego dowodzonego przez gen. Józefa Hallera powstrzymały ostatecznie natarcie bolszewików na Warszawę i ruszyły siłami północnej 5 Armii gen. Władysława Sikorskiego do kontrofensywy. W dniu następnym dołączyły do niej od południa oddziały Frontu Środkowego dowodzonego przez gen. Edwarda Rydza-Śmigłego. Polskie kontruderzenie zamieniło się w działania pościgowe.
Zwycięstwo było nasze i do dzisiaj dziękujemy za nie Bogu i Matce Boskiej Zwycięskiej oraz sławimy jego wojskowych autorów i szeregowych bohaterów. Cześć Ich pamięci!

Musimy wszakże pamiętać, że wojna polsko-bolszewicka toczona przez młode państwo polskie w l. 1919-1920 i powodująca duże koszty, ofiary i straty, a przede wszystkim zagrożenie narodowego bytu – była efektem ówczesnej klęski polityki propolskiej, prowadzonej od wielu lat przez Romana Dmowskiego na odcinku rosyjskim. Polityka ta – w najogólniejszym zarysie – zmierzała do przekształcenia zadawnionej polsko-rosyjskiej wrogości w sojusz polityczno-wojskowy i w trwałą polsko-rosyjską współpracę. Sojuszniczymi podmiotami polityki propolskiej miały być, według Dmowskiego, nie tylko Rosja i niepodległa Polska, ale i inne narody słowiańskie zorganizowane we własne suwerenne państwa i tworzące sprzymierzony z Rosją i Polską blok słowiański, będący w stanie oprzeć się agresywnej polityce Niemiec, związanych już wówczas bardzo ściśle z atakującym od dawna Rosję (vide: rewolucja 1905 r.) plutokratycznym Zachodem.
W marcu 1916 r. Roman Dmowski wręczył w Paryżu rosyjskiemu dyplomacie, Piotrowi Izwolskiemu, charakterystyczny memoriał w sprawie niepodległości Polski, przeznaczony dla rządu carskiego. Czytamy w nim między innymi: „Jest rzeczą widoczną, że Niemcy (…) myślą dziś o rozszerzeniu sfery swego bezpośredniego lub pośredniego panowania na wszystkie narodowości środkowej i południowo-wschodniej Europy. Rozumieją one, że jest to droga, po której dojdą do celu swych ambicyj i wyrzucą Rosję, że tak powiemy, poza Europę.

Oto dlaczego jest rzeczą ogromnej wagi zająć się bliżej tym obszarem zaludnionym przez różne narodowości. Są to od południa ku północy: Grecy, Albańczycy, Bułgarzy, Rumuni, Serbo-Kroaci, Słoweńcy, Madziarzy, Czecho-Słowacy, Polacy, wreszcie Litwini i Łotysze. Narodowości te różnych ras, w większości słowiańskie, przedstawiają cyfrę 80 milionów ludności, a po włączeniu enklaw niemieckich i tureckich należących do tego obszaru, otrzymujemy w całości około 100 milionów. Niemcy dodają tu jeszcze narodowość ukraińską, która stanowi jedynie odłam Małorusinów i została zorganizowana przez Austrię przy pomocy Berlina.
Każdy z tych ludów ma bardzo wyraźną indywidualność narodową, mniej lub więcej rozwinięty język literacki, poczucie narodowe bardzo silne, i wszystkie są bardzo zazdrosne o swą niezawisłość. Biorąc pod uwagę stopień rozwoju narodowego, do którego już doszły, nie ma siły, która by mogła nad nimi panować wbrew ich woli. I jedynie mocarstwo, które znajdzie sprawiedliwy kompromis pomiędzy swymi interesami zewnętrznymi a aspiracjami i interesami narodowymi tych ludów, a przynajmniej ich znacznej większości, zdoła sobie zapewnić trwały wpływ na tym obszarze.
Rosja miałaby tu więcej widoków powodzenia niż Niemcy, przede wszystkim dlatego, że te ludy zdają sobie sprawę, że ich przyszłość narodowa i gospodarcza jest mniej zagrożona przez Rosję niż przez Niemcy, następnie zaś dlatego, że należą one w większości do rasy słowiańskiej, co czyni solidarność z Rosją całkiem naturalną. (…)

Dziś narzuca się po prostu poważna rewizja kwestii polskiej, która powinna być zrobiona w Rosji od początku wojny. (…) W interesie wszystkich narodów zagrożonych przez potęgę niemiecką leży zjednoczenie części podzielonej Polski w jedno państwo i danie mu całkowitej swobody w zorganizowaniu jego sił do walki przeciw niebezpieczeństwu niemieckiemu. (…) Polacy wobec niebezpieczeństwa niemieckiego będą musieli szukać oparcia w państwie rosyjskim, wiążąc się z nim w sposób, który by im zapewnił obronę ich granic, a nie wystawił na niebezpieczeństwo ich narodowej niezawisłości.

Jeżeli rewizja kwestii polskiej i położenie w Europie Środkowej prowadzi nas do tych wniosków, interes Rosji wymaga gruntownej zmiany jej polityki. Programem tej nowej polityki byłoby dojście do sprawiedliwego kompromisu z interesami i aspiracjami narodowości Europy Środkowej i Bałkanów i powołanie odbudowanej Polski do współpracy w organizacji tego świata mniejszych narodowości przeciw Niemcom.
(…)
Naród niemiecki, który organizacją swą przewyższył wszystkie inne, którego siły rosną z większą szybkością niż siły innych narodów europejskich, znajduje się jednocześnie u szczytu swego egoizmu narodowego; ponieważ idee wolności indywidualnej i niezawisłości jednostki wobec państwa nie są tam tak rozwinięte jak w Anglii lub Francji, można przewidywać, że po tej wojnie łatwiej przyjdzie otrzymać głosy za kredytami wojskowymi w Berlinie niż w Londynie lub Paryżu. Ciężar tedy przyszłej wojny spadłby o wiele więcej na Rosję. I jeżeli w obecnej wojnie nie pozbawi się Niemiec możności posługiwania się, jak to dziś robią, siłami innych narodowości, jest rzeczą prawie pewną, że w wojnie przyszłej żadna potęga nie zdoła im przeszkodzić w zdobyciu panowania nad światem.” (Źródło: R. Dmowski, Polityka polska i odbudowanie państwa, t. 2, Warszawa 1989, s. 205-211.)
Stanowisko Dmowskiego zaprezentowane władzom Imperium Rosyjskiego było rozsądne, wybiegające w przyszłość i nie upatrywało gwarancji dla przyszłej polskiej niepodległości li tylko w traktatowych zapisach i papierowych porozumieniach. Dmowski widział przyszłą Europę Środkowo-Wschodnią jako wspólnotę słowiańską kierowaną przez Rosjan, Polaków i inne najmocniej stawiające opór niemczyźnie narody słowiańskie (wymieniał tu Serbów i Czechów).

Na odpowiedź Rosji nie czekano zbyt długo. Jeszcze w 1916 roku uznała ona prawo Polski do powrotu na mapę Europy: w rozkazie z 25 grudnia car Mikołaj II zapowiedział utworzenie "Polski wolnej, złożonej z wszystkich trzech części, dotąd rozdzielonych, z własnymi izbami ustawodawczymi i wojskiem". Po wybuchu rewolucji lutowej Piotrogrodzka Rada Delegatów Robotniczych i Żołnierskich obwieściła 14.03.1917 r., że "Polska ma prawo do całkowitej niepodległości pod względem państwowo-międzynarodowym", a w trzy dni później Rząd Tymczasowy stwierdził w oficjalnej nocie, że uznaje "prawo braterskiego narodu polskiego (do) stanowienia o swym losie z własnej woli". Była to podstawa do zaistnienia faktycznego sojuszu polsko-rosyjskiego, którego dowodem i symbolem stały się formowane w 1917 i 1918 r. Korpusy Polskich Sił Zbrojnych w Rosji.

Dowodzący nimi gen. Józef Dowbor-Muśnicki nie zdołał jednak wyzwolić przy ich pomocy Polski. Nie przyniosły one, idąc wspólnie z armiami rosyjskimi na Zachód, niepodległości Polakom i nie ziściło się tym samym marzenie Dmowskiego, by Polska katolicka i suwerenna wespół z prawosławną Rosją i innymi państwami słowiańskimi podyktowała Europie warunki sprawiedliwego i trwałego pokoju. W wyniku działań Zachodu (Niemcy wysłały do Rosji ekipę Lenina, a Stany Zjednoczone ekipę Bronsteina-Trockiego, który był właściwym organizatorem i przywódcą bolszewickiej rewolucji), Rosja – osłabiona już wieloletnią wojną i wewnętrznymi spiskami – pogrążyła się w rewolucyjnym, barbarzyńskim zamęcie i zgasła nagle jako podpora europejskiego chrześcijaństwa, tradycyjnego porządku społecznego i potencjalna sojuszniczka Polski i całej Słowiańszczyzny. Liberalno-laickie zło zatryumfowało i niebawem również Polska – pomimo swego świetnego zwycięstwa pod Warszawą – nie zdołała się przed nim samotnie uchronić.

Pod ciosami dwóch umocnionych przez zachodnią plutokrację socjalizmów – nazistowskiego i komunistycznego – runęła we wrześniu 1939 r. niczym domek z kart.
Zasadniczym zadaniem polityki narodowej i polityków chcących bronić interesu Narodu Polskiego jest przewidywanie rozwoju sytuacji na wiele lat do przodu i proponowanie takiej polityki, która zabezpieczy naród przed koniecznością toczenia wojen i przed zagrożeniami płynącymi z istniejących zawsze (w różnej postaci) międzynarodowych konfliktów. Taką propolską politykę – jak widzimy – usiłował kiedyś prowadzić ś.p. Roman Dmowski i jego współpracownicy. Została ona przerwana na skutek wydarzeń od niego niezależnych, które postawiły Polskę i Naród Polski na z góry przegranej pozycji. Nasz wielki wysiłek podczas dwóch wojen światowych i towarzyszące mu ofiary – były właściwie nadaremne.

Polska nie odzyskała niepodległości, lecz wspólną decyzją naszych zachodnich „sojuszników” i Sowietów pogrążona została na długie lata w ciemnościach stalinowskiej i poststalinowskiej nocy.
Dzisiaj, w kolejną rocznicę wiekopomnego „cudu nad Wisłą”, powrócić należy myślami do podstaw polityki propolskiej i zastanowić się wspólnie nad możliwościami jej reaktywowania i praktycznej realizacji. Sprzyja temu nie tylko sytuacja na świecie, pokazująca nam już od lat naszą faktyczną bezbronność i osamotnienie, lecz przede wszystkim fakt, że w obozie narodów słowiańskich, w tym także w Polsce i w Rosji, zaczyna się odradzać naturalna potrzeba wzajemnie korzystnej współpracy.

Czas już najwyższy porzucić międzysłowiańskie animozje i historyczne spory, czas powrócić do polityki, która przywróci Narodowi Polskiemu i całej Słowiańszczyźnie poczucie bezpieczeństwa, dumę i radość życia.

 
Dawid Berezicki

www.owp.pl

Nadesłał: USOPAŁ