Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

10. XI. 2010

Przed paru laty wraz z grupą Polaków - katolików zaczęliśmy propagować Różańcowe Krucjaty Uliczne dla ratowania Polski. Przypominałem o tym np. w http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=250&Itemid=138438434286 i w sąsiednich artykułach w dziale „Drogi wyjścia”.

            Wtedy, ku mojemu zdziwieniu, nie znaleźliśmy oddźwięku ani w społeczności FRONDY, czyli wśród ludzi, którzy Różaniec między sobą odmawiają i propagują, ani w pół-tradycyjnym środowisku Stowarzyszenia im. Piotra Skargi z Krakowa. Ani – tu był duży zawód – nie poparło tej akcji Radio Maryja.

            By uliczne Krucjaty Różańcowe stały się faktem, potrzebna była Zbrodnia Smoleńska oraz jej nieudolne przemilczenia, tuszowanie i wyinaczanie przez grupy trzymające władzę w Polsce. Robią to ośrodki żywotnie powiązane z grupami trzymającymi za mordę narody nam bliskie.

            Dziś, 10 go listopada, w siódmą miesięcznicę Zbrodni Smoleńskiej, znów uczestniczyliśmy w Mszy św. w Archikatedrze św. Jana za dusze pomordowanych w Smoleńsku.

Niestety kazanie jakiegoś księdza było ani specjalnie katolickie, ani patriotyczne, jakieś erudycyjne wypracowanie o „różnych poziomach percepcji” dzisiejszej Ewangelii w różnych krajach i czasach. Tak - na poziomie umysłowości i religijności Arcypasterza lewobrzeżnej Warszawy i jego „przyjaciół”. A wielcy duchem i patriotyczni księża są kneblowani i sekowani.

            Wielo- tysięcznym tłumem szliśmy po Mszy św. pod Pałac namiestnika. Znicze, pochodnie. Odmawialiśmy Różaniec.

            Jakiemuś utytułowanemu łobuzowi we wrażej telewizji przed miesiącem taki marsz żałobny pod Wirtualny Krzyż kojarzył się z ... paradami hitlerowców. A myśmy tymczasem tak miesiąc temu, jak i dzisiaj, głośno, tysiącami ust i z głębin duszy odmawiali Część Chwalebną Różańca.

            Dziś zrozumiałem, jak bardzo dla tych, nażartych telewizyjnej chwały i popularności typów, pochód modlących się żarliwie i otwarcie Polaków, domagających się PRAWDY, jest zjawiskiem nienawistnym, groźnym i wartym zwalczania. Wszelkimi dostępnymi im środkami i sposobami. Czy rabunkiem Krzyża, czy niszczeniem kolejnych krzyży z kwiatów i zniczów (to robią co noc!!), czy kłamstwami i nagonką (w swoich przecież!) telewizorach.

            Parter pałacu Namiestnika oświetlony został na różowo, a górna kondygnacja na biało; przypominał jakieś upiorne ciastko z fałszywym kremem. Przypomniał mi też widzianą przed wielu laty z okien pociągu panoramę Amsterdamu: Zdziwiłem się, czemu różne budynki są tak cukierkowato, np. na różowo, oświetlone. Przyjaciel - bywalec uśmiechnął się pobłażliwe: Toż to burdele, stary...

            Pod pałacem ktoś powiedział: „Taki smak, jaki lokator. Tu przydałyby się jeszcze 22 bolszewickie bagnety, podświetlone dla odmiany na czerwono”.

             Jednak wreszcie muszę przyznać, acz niechętnie, że trwające już całe dekady międlenia umysłów przez me®dia rzeczywiście doprowadziło do podziału:

            - na tych, co zadowoleni (jakoś..) świętują „radośnie” święto niepodległości (a część z nich jeszcze zachęca: „zgaśmy te świece i znicze”..., inni spłycają wszystko do „robienia kotylionów”), oraz

            - tych, którzy żądają PRAWDY, dla których niepodległość oparta o zapomnienie nie wystarcza, ich nie zadowala.             Dla tych drugich, dla nas, używam określenia Polak-katolik tak opluwanego od dziesięcioleci (co najmniej trzech).

            Coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę z tego podziału. A to jest warunek konieczny, by świadomie wybrać, a nie - biec do cudzego CELU za „baranem-przewodnikiem”.

            Przepraszam targowiczan z XVIII wieku za uwłaczające im porównanie: Współcześni targowiczanie starają się zrobić w umysłach i duszach Polaków mieszankę z radości z odzyskanej niepodległości z 1918 roku, z samo-zadowolenia z „kompromisu” z Kiszczakiem w 1989 r. oraz z „pojednania” z Putinem z przełomu 2009/10, które owocuje polityką nowych „władz” po 10 kwietnia 2010 r.

            Jak dużo osób i jak długo jeszcze – na tę miksturę da się złapać?

            Przecież Niepodległość z 1918 powinna być raczej kojarzona z walka o PRAWDĘ w 2010 r, czyli z tymi ludźmi, którzy maszerują z flagami Polski z żałobnymi wstążkami.

            Ale same argumenty racjonalne nie wystarczą. Konieczna jest też Łaska Boska. A o nią trzeba gorliwie się modlić.

            Może Krucjaty Uliczne o ZBAWIENIE POLSKI i o wybawienie ROSJI z jarzma kłamstwa i terroru rozszerzymy wreszcie na całą Polskę?

Mirosław Dakowski   

Za: http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=2593&Itemid=138438434240