Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
Na zaproszenie studentów politologii jednego z uniwersytetów wziąłem nie tak dawno udział w dyskusji poświęconej obecności kobiet w tzw. wielkiej polityce. Rzecz szybko zeszła na parytety na listach wyborczych, co ze zrozumiałych względów wywołało spore poruszenie na sali zdominowanej przez płeć piękną. Dwoje zaproszonych obok mnie "specjalistów" było zgodnych: parytety to nie tylko akt dziejowej sprawiedliwości i zadośćuczynienie za wielowiekową niewolę kobiet, ale przede wszystkim jedyny skuteczny lek na całe zło obecne w Polsce!

    Wiem, wiem, w takich okolicznościach należy za wszelką cenę zachować powagę, ale omal nie parsknąłem śmiechem widząc święte namaszczenie na twarzach moich adwersarzy z Partii Kobiet i Zielonych 2004. Obydwoje z dumą zakomunikowali, że ich ugrupowania już dawno temu zauważyły to - nawet nie do końca jeszcze wyartykułowane - wielkie marzenie Polaków i niosły je na swoich sztandarach w kolejnych wyborach. Wody w usta nabrali dopiero wówczas, gdy zapytałem o liczebność reprezentantów ich partii w parlamencie. Bo skoro tak umiejętnie "wstrzelili się" w oczekiwania rodaków, to pewnie ci odpłacili się im stukrotnie...
    Złośliwości jednak na bok. Młodemu gronu słuchaczy w prostych słowach chciałem uzmysłowić irracjonalność wprowadzania jakichkolwiek parytetów w życiu publicznym. I to chyba się udało, gdyż w dyskusji głos zabierali wyłącznie studenci-mężczyźni stając zdecydowanie po stronie normalności i naturalności ludzkich zachowań. Miny dziewcząt wyrażały to samo, choć te znacząco milczały, zapewne wstydząc się jedna przed drugą bardziej dobitnego "kalania własnego gniazda". Zresztą moje wypowiedzi spotykały się z lawiną braw, z czego nieoczekiwany wniosek, że wbrew pozorom wśród młodego pokolenia istnieje ogromne zapotrzebowanie na zdrowy rozsądek. Gorzej z obecnymi na sali pracownikami naukowymi katedry politologii, którzy gremialnie opuszczali salę w czasie moich wystąpień. No, ale w tym przypadku zero zdziwień.

    A co szczególnie ich zdegustowało? Może moja stanowcza konstatacja, że problem parytetów wywołano sztucznie jako temat zastępczy odwracający uwagę Polaków od innych, znacznie ważniejszych? Przecież udział kobiet w wielkiej polityce, identycznie jak i u mężczyzn, winien zależeć wyłącznie od ich osobistych decyzji i uzdolnień. Całą tę chorą sytuację powstałą po wprowadzeniu parytetów przyrównałem do przymusowej branki w szeregi mało popularnego żołdactwa, demolującej jego wartość bojową. Nowy pomysł speców od manipulacji bez wątpienia obniży poziom uprawiania polityki, który i tak już niebezpiecznie zbliża się do nadbrzeża Bałtyku. Może to właśnie ugryzło tych naukowców od siedmiu boleści? Z upływem czasu coraz bardziej jednak skłaniam się ku wskazaniu innego powodu tej znamiennej rejterady.

    Otóż w pewnym momencie przywołałem żydowski patent na poruszanie się kobiet w wielkiej polityce, a ściślej mówiąc - po sypialniach wielkich polityków. Zaciekawionym studentom zapodałem parę nazwisk naprawdę tęgich głów (a wśród nich i naszego Kazimierza Wielkiego) oraz ich - pochodzących z narodu uprzednio wybranego - żon bądź kochanek. Te okazywały się na tyle skutecznymi szyjami swych oblubieńców, że bez mrugnięcia okiem występowali oni przeciwko własnym narodom chroniąc nade wszystko interesy żydowskie, czego najlepszym przykładem jest świętowana do dziś przez Żydów biblijna historia o "darze przekonywania" królowej Estery. Opisałem ten trwający do dziś proceder wpływania kobiet na politykę bynajmniej nie po to, by wskazać go jako alternatywę dla rzeczonych parytetów, ale jako przykład równoległego istnienia innych - równie zdegenerowanych - pomysłów na osadzanie płci pięknej w świecie polityki. No, ale to nie na niego święcie oburzyli się wychowawcy młodych politologów, ale na mnie, na moje o nim przypomnienie. Ale to już zupełnie inna historia. Kto wie, czy nie na kolejny odcinek mojego "Syllabusa".

Krzysztof Zagozda

Za: http://www.aspektpolski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=4479&Itemid=13843843439