Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
Magia PO-PiSu i pewne o nim wyobrażenia wracają do niektórych po 4 latach. Niedoszła koalicja dwóch największych, zdawałoby się, prawicowych partii, była największą klęską III RP i zmarnowaną szansą czy raczej normalnym procesem politycznym? Faktycznie tęsknimy za "POPiSem" czy za naszymi wyłącznie wyobrażeniami? Dlaczego do koalicji przez tyle lat nie doszło, skoro politycy tak długo się do niej przygotowywali?

Można rzecz, że wyczekiwali jej wyborcy. A to z prostej przyczyny - patologii na szczeblach władzy w latach '90 i rozczarowaniu tokiem zmian w Polsce po obaleniu komunizmu. Elity polityczne, w tym nawet Lech Wałęsa, nie zdały egzaminu. Brak lustracji, grasująca korupcja, afery, tajemnicza działalność służb specjalnych, bezrobocie, ciągłe kłótnie - tym wszystkim większość Polaków chciała położyć kres. I dlatego w 2005 r. w wyborach parlamentarnych kompletnie skompromitowało się SLD - symbol patologii na szczeblach władzy. Ten czas był dziwny - z jednej strony wyborcy żyli w przekonaniu, że obojętnie na kogo się zagłosuje, nie ma tak naprawdę znaczenia i będą rządzić elity postsolidarnościowe.

Przykład Jana Rokity, który pewien zwycięstwa ogłosił się swego czasu "premierem z Krakowa", daje do myślenia. Otóż potraktowanie PiS przez PO jako przystawki, kogoś mniej znaczącego, kto tylko będzie pomocnikiem w przeprowadzeniu zmian a nie równym partnerem, było najważniejszą przyczyną braku koalicji. Drugi taki moment to dzieło przedstawiciela partii Kaczyńskiego, Jacka Kurskiego. Trwała zażarta walka w kampanii i już wtedy wiele wskazywało, że pomimo obietnic, nie da się współpracować z sojusznikiem, na którego wytacza się ostre działa. Sprawa dziadka z Wehrmachtu do dzisiaj jest różnie interpretowana. Dla mnie to chwyt, którego uniknąć powinien Kurski, ale z drugiej strony tylko pokazuje, że koalicja PiS z PO nie była możliwa od samego początku. Dwie silne partie za cel postawiły sobie zwycięstwo, uświęcając środki. Silniejszy zgarnie całą pulę. Z tym się jednak wiązało pewne niebezpieczeństwo.

Bo skoro tylko jedna partia może wygrać a druga nie zamierza ułatwiać prowadzenia rządów, to w takim razie co z koalicją? Politycy PO byli w szoku, budząc się z amoku po ogłoszeniu wyników wyborów. Nie mogli się pogodzić z tym, że przegrali bitwę o wszystko. Przecież w sondażach, które do dzisiaj stanowią trzon polityki ich przywódcy, Donalda Tuska, wygrywali w cuglach w każdym elemencie. Nie chcę dociekać z czyjej winy nie doszło do koalicji. Ona zapewne leży po obu stronach, chociaż na pewno nie jednakowo na co wskazują  propozycje obsady sporej liczby ministerstw dla przegranych i fotel marszałka Sejmu. Tej koalicji w ogóle nie mogło być, gdyż mamy do czynienia z grą na wyniszczenie, od samego początku pojawienia się idei. I dzisiaj doskonale możemy to zaobserwować.

PiS, zmuszone do koalicji z SO i LPR, nie miało szans na stałe wprowadzić wyczekiwanego projektu politycznego, czyli IV RP. Ale jej fundamenty zostały położone - rozwiązanie WSI i budowa całkiem nowej, bezwzględnej dla skorumpowanych, służby - CBA. Jak Mariusz Kamiński zaszedł za skórę elitom politycznym oraz celebrytom, wiemy doskonale. Z przeciętnymi rządami konfliktowej koalicji przyszedł też czas na coś korzystnego dla Polski -  atmosferę wolności historycznej. Tematy kontrowersyjne, nieprzyjazne dla pewnych kręgów, zabezpieczających swoje interesy, przestały być tematami tabu. Atmosfera, wytworzona wówczas przez władzę, sprzyjała badaczom. I to niewątpliwie należy oddać krótkim rządom PiS. Podobnie jak wzrost znaczenia IPN.

Pytanie pozostaje otwarte - co byłoby lepsze dla Polski po wygranych wyborach przez partię Kaczyńskiego? Niemożliwa do zrealizowania koalicja z PO, rząd na początku mniejszościowy i sojusz z SO oraz LPR, czy kolejne wybory w odstępie kilkunastu tygodni? Uważam, że innej drogi,  jak tej podjętej wówczas przez PiS, niestety nie było.

Dzisiejsze realia pokazują zbyt dobitnie, że koalicja PO-PiS to był tylko sen, z którego trzeba szybko się obudzić. Wystarczy spojrzeć na rozwój afery hazardowej. Powrót do idei PO-PiSu w momencie, kiedy po wybuchu skandalu z udziałem polityków partii rządzącej, aferzyści zrzucają winę na opozycję i temu służy również powołana komisja śledcza, jest zupełnie nieuprawniony. Spójrzmy też, z iloma patologiami i problemami uporano się w ciągu tych 4 lat, które w bardzo ogólnikowy sposób przedstawiłem na samym początku.

Z drugiej strony - przeszłość pokazuje, jak bardzo podzielone są przede wszystkim dzisiaj elity polityczne. A co za tym idzie, my sami. W polityce uczestnicy tego show nie potrafią nic konkretnego zbudować. Czy w "realnym" życiu jest tak samo?

gw1990

Za: http://wszolek.salon24.pl/