Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Żyją jeszcze ludzie pamiętający wielki sukces, jaki polska dyplomacja pod kierunkiem prezydenta Lecha Kaczyńskiego uzyskała podczas negocjowania traktatu lizbońskiego. Chodziło o zawartą o 4 nad ranem gdzieś na korytarzu, czy może podczas certolenia się w drzwiach, „dżentelmeńską umowę” w sprawie tzw. kompromisu z Joaniny, na podstawie którego można by na pewien „rozsądny” czas opóźniać podjęcie decyzji przez Unię Europejską. Okazało się jednak, że w tekście traktatu ta „dżentelmeńska umowa” nie została odnotowana, więc nie jest prawnie wiążąca.

Wygląda na to, że na takiej samej zasadzie pan prezydent podpisał ustawę z 25 czerwca 2009 roku o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz ustawy o cenach. Ustawa ta wyposaża ministra zdrowia w prawo decydowanie, które świadczenia medyczne będą finansowane ze środków publicznych, a za które będzie musiał płacić, albo przynajmniej dopłacać pacjent. Pan prezydent podobno konsultował się z coraz to ważniejszymi specjalistami, ale koronnym argumentem było zapewnienie pani minister Kopacz, że proponowane regulacje mają na celu dobro pacjentów. Co do tego nie można mieć wątpliwości; jak pacjent zapłaci dwukrotnie – raz w ramach ubezpieczenia zdrowotnego, a drugi raz – za rachunek, jaki wystawi mu szpital, to zapamięta to sobie na resztę życia, że ze zdrowiem nie ma żartów – a o to przecież chodzi. Możliwe, że chodzi również o jeszcze jedno – umożliwienie na podstawie decyzji ministra zdrowia finansowania ze środków publicznych zapłodnień in vitro, na jakie snobują się ostatnio kobiety wyzwolone. Okazuje się, że między panem prezydentem, a Platformą Obywatelską nie ma aż takich wielkich różnic, na jakie wskazywał poseł Janusz Palikot.

Komentarz  ·  „Dziennik Polski” (Kraków)  ·  2009-07-22

 Stanisław Michalkiewicz
  www.michalkiewicz.pl


Stałe komentarze Stanisława Michalkiewicza ukazują się w „Dzienniku Polskim” (Kraków).