Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
Pan prezydent Lech Kaczyński zaapelował o uchwalenie ustawy ustanawiającej dzień 1 sierpnia świętem narodowym – Dniem Pamięci Powstania Warszawskiego. Nie będzie on dniem wolnym od pracy – przynajmniej na razie, z uwagi na trudną sytuację kraju. Ale, chociaż sytuacja kraju jest trudna, dniem wolnym od pracy jest 1 maja – święto naszych okupantów. Jak bowiem wiadomo, na ziemiach polskich dzień 1 maja ustanowili świętem państwowym nasi okupanci: Adolf Hitler i Józef Stalin. Jak dotąd żaden rząd w Polsce nie ośmielił się tej decyzji naszych okupantów podważyć. Najwyraźniej tedy 1 maja, przynajmniej na razie, będzie miał rangę wyższą od 1 sierpnia – nawet jeśli ustawa, o którą apeluje pan prezydent, zostanie uchwalona.

No dobrze, mniejsza z tym, ale dlaczego właściwie powinniśmy pamiętać o Powstaniu Warszawskim? Jako operacja wojskowa, Powstanie to zakończyło się straszliwą katastrofą; zginęło około 200 tysięcy cywilów, pozostałych Niemcy wypędzili z miasta, które zostało niemal całkowicie zniszczone, zaś większość ocalałych powstańców trafiła do niewoli. Bywa jednak, że nawet tak ciężkie straty się kalkulują, o ile oczywiście zostaje osiągnięty polityczny cel operacji. W przypadku Powstania Warszawskiego nie można niestety tego powiedzieć. Jego politycznym celem było zachowanie polskiej suwerenności w sytuacji, kiedy o losach naszego państwa i narodu przesądzili wcześniej przedstawiciele USA, Wlk. Brytanii i Związku Sowieckiego na konferencji w Teheranie. Cel ten nie był zatem w ogóle możliwy do osiągnięcia, gdyż wymagał złamania nie tylko niemieckiej woli, ale również woli angielskiej, amerykańskiej i sowieckiej. Naturalnie walczący w Warszawie powstańcy tego oczywiście nie wiedzieli, zwłaszcza na początku – bo później tego i owego zaczęli się już domyślać. Świadczy o tym wiersz Józefa Szczepańskiego „Ziutka”, napisany 26 sierpnia 1944 roku, że „czekamy ciebie czerwona zarazo, byś wybawiła nas od czarnej śmierci.” „Ziutek” jeszcze i wtedy nie wiedział, że polskiej suwerenności nie chce nie tylko Adolf Hitler, czy Józef Stalin, ale – że nie chce jej również Franklin Delano Roosevelt i Winston Churchill.

Szczerze mówiąc, trudno się temu było dziwić zarówno wtedy, jak i teraz, bo dlaczegóż to niby takim Niemcom, Rosjanom, Amerykanom czy Anglikom miałoby zależeć na polskiej suwerenności? Suwerenność polega przecież na zachowaniu możliwości kształtowania swego życia po swojemu. Już z tej definicji widać, że na polskiej suwerenności mogło wtedy i może zależeć dzisiaj tylko Polakom. Wszystkim innym mogło zależeć raczej na tym, by Polacy zgodzili się żyć według wskazówek dostarczonych przez nich samych; przez Hitlera, Stalina, Roosevelta, czy Churchilla. Wskazówek – czyli, jak to się dzisiaj mówi - „standardów”. Ale w 1944 roku Polacy, w każdym razie ci, którzy ruszyli do Powstania i którzy wspierali je politycznie i moralnie, o żadnym akomodowaniu się do cudzych „standardów” nie chcieli słyszeć. Dopiero kiedy większość z nich wyginęła, została wymordowana, przeszła przez ciężkie więzienia, albo niekiedy nawet na stronę wroga, przyjmowanie cudzych „standardów” stało się nie tylko usprawiedliwione stanem wyższej konieczności, ale i awansowane do rangi politycznej rozumności, a nawet cnoty moralnej. Dzisiaj znaczna część pretendentów do politycznego lub choćby tylko moralnego przewodzenia naszemu narodowi nie tylko otwarcie mówi, iż suwerenność już się „przeżyła”, ale ze stręczenia „standardów”, opracowanych dla naszego narodu przez różnych starszych i mądrzejszych, czyni sobie program polityczny i pedagogiczny.

W tej sytuacji ustanowienie 1 sierpnia Dniem Pamięci Powstania Warszawskiego można potraktować jako rodzaj odtrutki na tę sączącą się truciznę. Ponieważ nie możemy zdobyć się na odwagę przerwania trucia, próbujemy uciec się do odtrutki. Odtrutki, bez której przestalibyśmy w ogóle rozumieć poprzednie pokolenia Polaków - o cóż takiego właściwie im chodziło, że gotowi byli dla tego zaryzykować nie tylko własne życie, ale i szafować życiem innych, a nawet – zniszczyć stolicę. Kto wie, czy na tej pajęczej nitce nie będzie musiało utrzymać się poczucie naszej narodowej tożsamości?

Felieton  ·  „Nasz Dziennik”  ·  2009-08-01  

 Stanisław Michalkiewicz
  www.michalkiewicz.pl


Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Ścieżka obok drogi” ukazuje się w „Naszym Dzienniku” w każdy piątek.