Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Złudna Potęga USA

Iwo Cyprian Pogonowski
www.pogonowski.com

Amerykanie są świadomi, że mają największą gospodarkę na świecie i że
wydają na wojsko więcej, niż wszystkie inne państwa razem wzięte, ale
rzadko myślą o tym, że w epoce nuklearnej istnieje nadal gwarantowane
obopólne zniszczenie na wypadek wymiany salw nuklearnych USA i Rosji,
która rozbudowuje swój po-sowiecki arsenał, mimo tego, że porzuciła
komunizm jako "pojazd imperializmu rosyjskiego." Tymczasem globalizm
jest "pojazdem imperializmu amerykańskiego."

Dyskusje na temat polityki zagranicznej w Waszyngtonie są prowadzone w
celu ustalenia tego, co USA chce, ale nie tego co jest w stanie
faktycznie dokonać. Zamiast realizmu szerzy się mylne przekonanie
polityków i biurokratów USA, że świat musi podporządkowywać się
Waszyngtonowi.


Interwencje zbrojne USA w Korei i w Wietnamie były zainicjowane z
powodu złudnego przeświadczenia, że na pewno przyniosą one wielkie
zwycięstwa. Niestety smutna rzeczywistość była zupełnie inna.
Zwycięstwo USA w Zimnej Wojnie było wynikiem gospodarczego załamania
się Sowietów z powodu sklerotycznego stanu gospodarki sowieckiej i
przegranego wyścigu ekonomicznego, ale nie było amerykańskim
zwycięstwem wojskowym.

Pod wpływem lobby radykalnych syjonistów rząd prezydenta Bush'a dał
się wywieść na manowce i podjął walkę o stworzenie "Nowego Bliskiego
Wschodu" podporządkowanego izraelskiemu monopolowi nuklearnemu i
jednocześnie miał dać państwu żydowskiemu hegemonię od Nilu do
Eufratu. Walka ta skończyła się kompromitacją USA i tylko wzmocniła
geopolityczną sytuację Iranu. Stało się to za cenę śmierci blisko pół
miliona Irakijczyków i pogrążenia Iraku w "potępieńcze swary" między
sektami religijnymi, oraz w walkę Kurdów o samostanowienie.

Prezydent Barack Hussein Obama obecnie ożywia nową "długą wojnę"
trudniejszą niż projekt "Nowego Bliskiego Wschodu" prezydenta Bush'a.
Chodzi o budowę "Nowej Południowo-Centralnej Azji" na terenie
"odwiecznego cmentarza imperiów," jak Afganistan nazywał Lord Curzon,
oraz na terenie Pakistanu, przy udziale sąsiednich po-sowieckich
republik.

Odbędzie się to prawdopodobnie z podobnym skutkiem, jaki przyniósł
napad rabunkowy USA na Irak, którego zasoby energetyczne miały uczynić
ten napad od początku bardzo zyskownym, według opinii ówczesnego
architekta tego napadu, wiceministra obrony USA, Paul'a Wolfowitz'a.
Faktyczne straty skarbu USA z powodu kosztów pacyfikacji Iraku,
oceniane są na długą metę od trzech do pięciu tysięcy miliardów
dolarów.

Jednym z problemów nie do pokonania dla USA jest inercja, czyli
ociężałość i bałagan istniejący na terenach projektowanej "Nowej
Południowo-Centralnej Azji." Nawet, kiedy przekupni miejscowi politycy
zaklinają się, że wykonają amerykańskie rozkazy, to w rzeczywistości
nie są oni w stanie tego zrobić, bo grzęzną sami w bałaganie i
niekończących się swarach. Waszyngton ignoruje fakt, że Pakistan widzi
w Indiach główne zagrożenie i chciałby użyć Talibanów do zapewnienia
sobie przyjaznego zaplecza w Afganistanie, gdzie obawia się wpływów
Indii od dawna zaprzyjaźnionych z Izraelem i ostatnio z USA.

Jednym ze skutków tego stanu rzeczy są programy USA "przebudowy" tych
prymitywnych państw na mechanizmy sprawne i gotowe do wykonywania
poleceń Waszyngtonu dla dobra kompleksu
syjonistyczno-wojskowo-przemysłowego. Przy okazji "przebudowa" ta ma
spełnić megalomańskie sny o potędze Żydów rządzących Izraelem.
"Przebudowa" od wewnątrz tych państw ma je unowocześnić za pomocą
nowych i sprawnych instytucji tak, żeby faktycznie mogły wypełniać
polecenia osi USA-Izrael.

W letnim wydaniu pisma Foreign Policy, w 2008 roku, pani Condoleezza
Rice, elokwentnie opisała szczegóły programu tej "przebudowy" i
tworzenia "Nowej Południowo-Centralnej Azji." Jest ona osobą
doświadczoną w służbie osi USA-Izrael. Zwłaszcza "treningi" tubylców
pod okiem podoficerów wojsk USA, stale występują w pełnych nadziei
raportach z kolejnych pacyfikacji, naprzód Iraku a obecnie
Afganistanu.

Te bezowocne "treningi" idą w parze z stałym ulepszaniem systemów
uzbrojenia z czasów Zimnej Wojny. Systemy te nie mają żadnego
znaczenia w walce z partyzantami na Bliskim Wschodzie i w Azji
Średniej. Super-myśliwiec F-22, na przykład, nigdy nie znalazł
zastosowania ani w Iraku ani w Afganistanie, gdzie musiałby nisko
latać i byłby łatwo zestrzeliwany ogniem karabinów maszynowych, etc.

Christopher A. Preble, były oficer marynarki, obecnie szef badania
polityki zagranicznej USA przy prestiżowym Cato Institute w
Waszyngtonie, w książce zapowiedzianej przez Cornell University pod
tytułem "Komplikacje Potęgi" ("The Power Problem"), opisuje "błędne
koło" nadmiernych i niepraktycznych programów zbrojeniowych, które
poza zyskami przemysłu zbrojeniowego, stwarzają złudzenia potęgi USA i
niby pozycji dominanta, podczas gdy programy te w rzeczywistości źle
wpływają na stan wolności obywatelskich Amerykanów i stan
bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych.

Autor Preble twierdzi, że stan uzbrojenia USA jest nieproporcjonalnie
wielki, w obliczu faktycznych wymogów wielkiej gry o paliwo i w
konfrontacji z prymitywnymi oponentami. Krytykuje on pomieszanie
pojęć, co do tego, jakich sił wojskowych wymaga obecna sytuacja i na
czym polega potęga USA, potrzebna do osiągnięcia roli przywódczej na
świecie przez Stany Zjednoczone, zamiast tworzenia iluzji potęgi,
która szkodzi Ameryce i jej opinii na świecie, jak to jest opisywane w
artykułach publikowanych przez "2009 Tribune Medi Services, Inc." etc.