Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Z Ireną Lasotą, publicystką mieszkającą w USA, rozmawia Bogusław Rąpała
Od kilkunastu lat Adam Michnik pozywa do sądu dziennikarzy i komentatorów, redaktorów i naukowców...
- W każdym normalnym kraju nazywałoby się to zastraszaniem ("intimidation"), nakładaniem kagańca ("muzzling free speech") i wywołałoby zorganizowany protest organizacji dziennikarskich oraz grup broniących praw człowieka. Zwłaszcza że jest to pozywanie ludzi niezamożnych, zajmujących się pracą naukową, którzy na dodatek mają trudności z zarabianiem na życie, ponieważ znaleźli się na "czarnej liście", przez bogatego człowieka, za którym stoi duże przedsiębiorstwo medialne.
Uważam, że już dawno nadszedł czas, by powstał po angielsku tekst o zagrożeniach dla wolności słowa w Polsce. Coś w rodzaju "Czarnej Księgi Adama Michnika", w której krótko, ale dokładnie, opisane byłyby wszystkie przypadki, kiedy Michnik podawał, skutecznie czy nie, dziennikarzy i autorów do sądu, żądając przeprosin i odszkodowań. Tę "Czarną Księgę" należałoby wysłać do różnych organizacji dziennikarskich i wolnościowych na świecie z prośbą o zajęcie stanowiska. Gdyby coś takiego powstało, zgłaszam swoją gotowość do pilotowania tego w co najmniej kilku znanych organizacjach.
Znała Pani Michnika z okresu opozycyjnej działalności w PRL...

- Poznałam go w czasach uniwersyteckich. Pisał o tym Jacek Kuroń w książce "Wiara i wina": "Irena Lasota i jej grupa w 1967 r. zarzucali Adasiowi i jego przyjaciołom
elitaryzm, zamykanie się w swoim kręgu, w 'salonie'... - to właśnie była grupa, która powstała w opozycji do Adama Michnika, Seweryna Blumsztajna, Jana Lityńskiego i
Janka Grossa". W następnych wydaniach fragment ten został usunięty. To chyba dowód na to, że mam zasługę jako najstarszy "antymichnikowiec" w Polsce. Po roku
1989 pisałam czasami coś na jego temat i na temat "Gazety Wyborczej".
Jak odebrała Pani wiadomość o przyznaniu Michnikowi Orderu Orła Białego?
- Wydaje mi się, że wszystko, co można było powiedzieć w tej sprawie, zostało powiedziane przed tą wiadomością i po niej. Wystąpienie z kapituły Andrzeja Gwiazdy i

Bogusława Nizieńskiego jest również wymownym głosem w toczącej się dyskusji.
Pani postanowiła udać się na wewnętrzną emigrację?
- Obawiam się, że wszystkie głosy na ten temat, obojętnie jakie: zachwalające czy negujące tę decyzję, nie wniosą nic nowego do dyskusji, a mogą sprawiać wyłącznie
przyjemność Adamowi Michnikowi. A już na pewno tak się dzieje, jeśli krytyczne głosy pojawiają się w "Naszym Dzienniku". Myślę natomiast, że zabolałoby go dużo
bardziej, gdyby krytyczny wobec niego artykuł ukazał się w jakiejś przychylnej mu do tej pory gazecie albo poza granicami naszego kraju, np. w Stanach
Zjednoczonych. Natomiast wszelkie próby oceny różnych zachowań Adama Michnika podejmowane na rodzimym podwórku nie mają dla niego znaczenia lub sprawiają
mu przyjemność, dają jemu samemu i jego przyjaciołom poczucie, że spełniają oni jakąś misję.

Za co został odznaczony Adam Michnik?
- No więc właśnie, tu można by zgadywać. A ja najchętniej spytałabym o to prezydenta, samego Michnika, a potem ludzi, którzy wiedzą, jakie są procedury
przyznawania tych odznaczeń. Nie jestem osobą kompetentną, żeby odpowiedzieć na to pytanie, mogę jedynie się domyślać. Problem w tym, że całe życie polityczne
w Polsce polega głównie na odgadywaniu złych motywów przeciwnika.

Niemniej jednak nominowanie Michnika do Orderu Orła Białego przez Bronisława Komorowskiego wzbudziło wiele kontrowersji...
- Prawie każda seria odznaczeń, zaczynając od tych przyznawanych przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, wzbudzała olbrzymie opory i protesty, co jest
niespotykane w innych krajach. Powiedzmy sobie szczerze, że nagrodzenie kogoś Legią Honorową czy Orderem Imperium Brytyjskiego może raz na dziesięciolecie
wywołać dyskusję publiczną. W Stanach Zjednoczonych tego rodzaju ordery zwykło się przyznawać osobom, co do których panuje co najmniej konsensus.

Przechodzi Pani całkiem obojętnie wobec faktu przyznania Orderu Orła Białego Michnikowi?
- Moje myślenie jest teraz skoncentrowane na tym, co robię: czytam właśnie archiwa IPN i nie mogę zrozumieć tego, jak ktoś mógł bronić ludzi, którzy za pieniądze
sprzedawali swoich przyjaciół. Mam na myśli Lesława Maleszkę, współpracownika Adama Michnika. Nieważne jest, czy się go lubi, czy nie, ważne, że broni kogoś, kto
się sam przyznał, że za pieniądze i w złych celach donosił na innych Służbie Bezpieczeństwa. A co się tyczy innych rzeczy, wymaga to znacznie głębszego
przeanalizowania całej biografii postaci, chociażby pod kątem jej porównania z osobami, którym do tej pory przyznano Order Orła Białego.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik Sobota-Niedziela, 13-14 listopada, Nr 265 (3891)