Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Szanowni Państwo!

Francuski myśliciel Monteskiusz podzielił władze na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Ostatnio do tych trzech dodawana jest czwarta. Tą czwarta władzą mają być media. Były prezydent naszego państwa Aleksander Kwaśniewski twierdzi nawet, że media to nie czwarta, tylko pierwsza władza. Obawiam się, że Aleksander Kwaśniewski jak zwykle się myli, a jeśli, swoim zwyczajem, nie mówi serio, to wprawdzie się nie myli, ale nie mówi prawdy.

Chodzi bowiem o to, że w dzisiejszych czasach, a już zwłaszcza w Polsce, media nie są władzą samodzielną. Zresztą nie tylko media. Samodzielnością nie grzeszy ani władza ustawodawcza, ani wykonawcza, ani sądownicza. Pod tym względem sytuacja jest bardzo podobna do tej, jaka panowała za komuny, gdy nawet oficjalnie obowiązywała teoria jednolitej władzy państwowej. Władza była jednolita, ponieważ niezależnie od tego, czy akurat uchwalała ustawy, administrowała krajem, czy wydawała wyroki – w każdym przypadku pochodziła od partii, której najtwardszym jądrem były tajne służby – oczywiście sowieckie.

I tak zostało do dnia dzisiejszego, z tą może różnicą, że po transformacji ustrojowej i rozwiązaniu Związku Sowieckiego, dawne komunistyczne tajne służby, a także te nowe, ale ze starą kadrą, przewerbowały się do wywiadów różnych państw i służą im, jak tam potrafią, z oczywistym uszczerbkiem polskich interesów, co – jak mówi piosenka – „widać, słychać i czuć”.

Krótko mówiąc, wszystkie trzy władze: ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza, tak naprawdę są ekspozyturami władzy prawdziwej – bo punkt ciężkości władzy leży poza konstytucyjnymi organami państwa, o czym nie raz mogliśmy się przekonać. Ponieważ jednak trzeba zachowywać pozory, a więc – stwarzać wrażenie, jakby wszystko zależało od opinii publicznej, tajne służby najwięcej uwagi poświęcają miejscom, w których opinia publiczna jest kształtowana, to znaczy – mediom. Dlatego też nieformalne struktury komunistycznego wywiadu wojskowego kontrolują kapitałowo niektóre stacje telewizyjne, a każda z siedmiu oficjalnie istniejących w Polsce tajnych służb stara się ulokować własną agenturę właśnie w mediach. Dlatego też media nie są jakąś odrębną „czwartą władzą”, tylko popychadłem tej jedynej, najważniejszej władzy, jaką wszędzie pozostają tajne służby.

Tajne służby mają własne interesy, które niekoniecznie muszą pokrywać się z interesami państw. Z tego punktu widzenia możemy podzielić państwa na poważne i pozostałe. Państwa poważne to takie, w których tajne służby realizują interes państwowy. Państwa pozostałe, to takie, w których tajne służby realizują własne interesy, kosztem interesów państw, którym teoretycznie mają służyć. Polska oczywiście należy do państw pozostałych, ale nie o to w tej chwili chodzi.

Chodzi bowiem o to, że również w ramach Unii Europejskiej została utworzona ponadpaństwowa struktura, której zadaniem jest szpiegowanie europejskich narodów oraz systematyczne ich zastraszanie po to, by w efekcie można było osiągnąć w skali całej Europy stan, określany u nas za komuny jako „jedność moralno-polityczna”. Jedność moralno-polityczna polegała, jak wiadomo, na tym, że wszyscy, bez względu na to, co tam sobie myśleli, mieli mówić tylko to i tylko w taki sposób, jak zostało zatwierdzone.

W roku 1997 zostało utworzone w Wiedniu Centrum Monitorowania Rasizmu i Ksenofobii, które obecnie zmieniło nazwę i nazywa się Agencją Praw Podstawowych. Szef tego europejskiego gestapo wyłaniany jest w drodze osobliwego konkursu, a wspiera go Rada Zarządzająca, w skład której wchodzą wybitni znawczy przedmiotu z poszczególnych państw członkowskich Eurosojuza. Agencja Praw Podstawowych dysponuje agenturą rozbudowaną w skali całej Europy w postaci tzw. „punktów kontaktowych”. Te „punkty kontaktowe” wyłaniane są w drodze przetargu. W Polsce takim „punktem kontaktowym” wiedeńskiej centrali jest Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która wygrała przetarg na usługi delatorskie być może dlatego, że poza tym jest wspomagana przez sławnego spekulanta finansowego Jerzego Sorosa.

Zadaniem tych „punktów kontaktowych” jest dostarczanie wiedeńskiej centrali informacji na temat zachowania tubylczych narodów w ramach ogólnoeuropejskiej siatki RAXEN. Informacje pochodzą przeważnie od ochotniczych kolaborantów „punktu kontaktowego” - czyli przeważnie od tak zwanych „organizacji pozarządowych”. Za usługi delatorskie są one w różny sposób wynagradzane, chociaż – ma się rozumieć – z zachowaniem największej dyskrecji.

Takimi kolaborantami na terenie Polski jest Stowarzyszenie „Otwarta Rzeczpospolita”, będące – jak się okazuje – odskocznią od pracy i w prezydenckiej Kancelarii i w dyplomacji, Stowarzyszenie Nigdy Więcej, Stowarzyszenie im. Jana Karskiego, Stowarzyszenie Młode Centrum, no i oczywiście cały legion donosicieli indywidualnych, którzy też chcą zarobić i zrobić kariery. Niezależnie od tego działają organizacje żydowskie, jak np. loża Zakonu Synów Przymierza, czyli loża B’nai B’rith, czy Europejska Rada Tolerancji, gdzie posadę dostał były prezydent naszego państwa Aleksander Kwaśniewski.

Nad tą całą agenturą w Polsce czuwają pierwszorzędni fachowcy z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, co to z niejednego komina wygartywali. Zgrupowani są oni w Departamencie Wyznań i Mniejszości Narodowych, a konkretnie – w specjalnym Zespole do Spraw Monitorowania Rasizmu i Ksenofobii, koordynującym działania donosicieli i prowokatorów.

Najwyraźniej z wiedeńskiej centrali musiał nadejść impuls, by od zwykłego donosicielstwa przejść do bardziej zaawansowanych działań prowokatorskich. Sygnałem wejścia w nową fazę terroru był niewątpliwie częstochowski występ znanego delatora, pana Rafała Maszkowskiego. Towarzyszyła mu ekipa tak zwanych filmowców, no i oczywiście – niezawodnych funkcjonariuszy „Gazety Wyborczej”. Okazało się, że panu Rafałowi Maszkowskiemu urwano kabelek, którym właśnie kablował, wskutek czego poniósł on wielką szkodę majątkową.

Wygląda na to, że tego typu prowokacje będą się z miesiąca na miesiąc mnożyć, bo ten wielki aparat terroru musi wreszcie dać o sobie znać, podejmując próby eliminowania z przestrzeni publicznej wszystkiego, co nie jest podporządkowane rządzącej Unią Europejską międzynarodówce. Tym bardziej powinniśmy skupić się na obronie wolności słowa, bo tu właśnie rozgrywa się najważniejsza bitwa o europejską cywilizację.

To jest ostatni felieton przed wakacyjną przerwą, a zatem – do usłyszenia jesienią.

Mówił Stanisław Michalkiewicz

Felieton  ·  Radio Maryja  ·  2009-06-25  

 Stanisław Michalkiewicz
  www.michalkiewicz.pl