Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

W sposób oczywisty świat jakim go znamy ulega zmianie. Niektóre zmiany są przewidywalne, inne nie. Wydaje mi się, że warto mieć wizję co do tych zmian, trzeba do czegoś dążyć. Nie wszystko uda się zrealizować, ale warto mieć przed oczyma jakiś ideał, do którego się dąży.

Ja jestem propagatorem myśli Feliksa Konecznego. Akceptuję jego wizję podziału świata na cywilizacje i tezę, iż nie ma syntez między cywilizacjami. Multi-kulti to ewidentnie nieudany projekt. Teza, iż różne cywilizacje mogą żyć w zgodzie, przenikać się i wzajemnie się wzbogacać nie sprawdziła się. Zgodnie z nauką Konecznego dziś na świecie jest 9 cywilizacji (w kolejności starożytności): chińska, bramińska, żydowska, tybetańska, numidyjska (Berberzy), turańska (Rosja, Turcja), bizantyńska (Prusy, Serbia), łacińska (zachodnio-europejska) i arabska. Nie ma możliwości by się one zjednoczyły.

            Pojawiają się dziś głosy, że trzeba troszczyć się o czystość swojej cywilizacji i o jej zwycięstwo. Oto przykład. Niedawno E. Michael Jones napisał („The Jews and Moral Subversion”, 2016, Fidelity Press, South Bend Indiana, str. 58), że „prawem życia cywilizacyjnego jest zasada, że albo opanujesz swoje własne terytorium cywilizacyjne, albo będzie ono zdobyte przez obce siły.” To samo twierdził Koneczny.

            Cywilizacja albo jest w ekspansji, albo się kurczy ustępując innym. To, czy nasza będzie w ekspansji, czy będzie się kurczyć, zależy od nas, od naszego pokolenia. Trzeba mieć postawę nie tylko obrony własnej tożsamości, ale i wolę jej rozszerzania na inne ludy słabiej broniące swojej cywilizacji. Pragnę przedstawić projekt działań na rzecz obrony i ekspansji naszej łacińskiej cywilizacji.


Przede wszystkim postuluję jawną współpracę państw i narodów cywilizacji łacińskiej. Trzeba wejść w porozumienia na bazie zasad cywilizacji łacińskiej. Nie chodzi tu o stworzenie jednego wspólnego państwa. Wręcz przeciwnie, chodzi o podtrzymanie zasady, że państwa są narodowe i mają swoją odrębną tożsamość, nie kwestionowaną przez sąsiadów.
Pierwszą i podstawową zasadą łączącą te państwa i narody winna być treuga Dei, zasada, że nie prowadzi się wojen między tymi państwami, a spory załatwia się przez negocjacje. Chodzi o takie relacje jakie panują między Hiszpanią a Portugalią, czy też między USA i Kanadą. Może się zdarzyć, że jakaś społeczność poczuje świadomość narodową i zechce się ukształtować państwowo. Gdy taka jest wola większości to trzeba na to pozwolić, ale wydzielenie się danego państwa winno nastąpić drogą referendów i negocjacji, jak kiedyś rozwód Czech i Słowacji. Przy różnorodności cywilizacyjnej, jak na przykład w byłej Jugosławii, gdzie Słoweńcy i Chorwaci są łacińscy, a Serbowie bizantyńscy, rozwody odbywały się awanturniczo, konfliktowo, z rozlewem krwi. Dzisiaj niespójna Bośnia i Hercegowina ma zarówno Chorwatów jak i Serbów, katolików, prawosławnych i muzułmanów. Sadzę, że gdy Szkoci, Francuzi z Quebeku czy Katalończycy dojrzeją do woli tworzenia własnej państwowości odbędzie się to na zasadzie pokojowego rozwodu. Cywilizacja łacińska szanuje świadomość narodową.

Następną zasadą, która musi łączyć państwa i narody cywilizacji łacińskiej jest uznawanie jednej i tej samej etyki w życiu prywatnym, zbiorowym, państwowym i międzynarodowym. Etyka musi być jedna i musi obowiązywać we wszystkim co się robi. W cywilizacji bizantyńskiej państwa nie obowiązuje etyka. Państwo ma być skuteczne i wobec tego ma prawo być nieetyczne. Prawa pisane są zgodnie z interesem państwa, a nie z etyką. W państwach turańskich władca jest wolny od etyki. Jego wola jest prawem. W cywilizacji żydowskiej jest wielość etyk, inna w Palestynie, a inna w diasporze, inna wobec Żydów, inna wobec gojów. My musimy mieć jedną etykę do wszystkich spraw. Mało tego. Musimy postulować etykę totalną, która ma obowiązywać we wszystkich działaniach, we wszystkich dziedzinach.

            O jaką etykę chodzi? Oczywiście o etykę opartą na prawie naturalnym. Najbardziej wyraża ją Kościół katolicki. Wiele krajów protestanckich nie zdaje sobie z tego sprawy, że w zasadzie hołdują etyce opartej na prawie naturalnym. Dziś nieraz obserwujemy, że do prawa wpisywane są treści niezgodne z prawem naturalnym. Dotyczy to też krajów katolickich. Ale proszę zwrócić uwagę, że prawa gejów, eutanazję, czy aborcję uzasadnia się tolerancją, sprawiedliwością, równością, wolnością itd., a więc kryteriami etycznymi, a nie interesem państwa, wolą władcy, czy odmiennością etyki wobec obcych. Myślenie prawodawców jest łacińskie, ale świadomość etyczna ułomna. Z prawa stanowionego żadna etyka się nie wyłoni. Z błędnego prawa może się tylko wyłonić stan amoralny, czy wręcz acywilizacyjny. W Chinach polityka jednego dziecka wynika z racji państwowych. W hitlerowskich Niemczech był zakaz aborcji, a promowanie jej w okupowanej Polsce (podwójna etyka). By ulżyć państwu likwidowano tam umysłowo chorych.

            Ważne jest rozróżnienie mala in se (zło samo w sobie) od mala quia prohibita (zło, bo zakazane). Oczywiście w cywilizacji łacińskiej dążymy do tego, by prawo, zakazy i nakazy, uwzględniały prawo naturalne, by były zgodne z etyką. Stale zmieniamy prawo, by jak najlepiej uzgodnić je z etyką. Nie wolno nam czynić zła, nawet jeżeli prawo pisane na to pozwala. Jeżeli prawo jest defektowe, to obowiązuje etyka przed prawem. Warto zauważyć, że w Niemczech, po II wojnie światowej, wszyscy przestępcy wojenni bronili się, że tylko wykonywali rozkazy. W sumie winny był tylko Hitler. Nawet w komunistycznej Polsce taka obrona była nie do pomyślenia. Żaden z zabójców bł. ks. Jerzego Popiełuszki nie bronił się twierdzeniem, że mu kazano.

            Istotą państwa cywilizacji łacińskiej jest posiadanie dualizmu prawnego, prawa państwowego i prawa prywatnego. Prawo prywatne polega na tym, że różne instytucje powstają dobrowolnie i piszą swoje prawa, a państwu nic do tego. Dotyczy to partii politycznych, stowarzyszeń zawodowych, uniwersytetów, prywatnych szkół, zrzeszeń etnicznych czy stanowych, różnych organizacji, których mnogość jest jedną z cech cywilizacji łacińskiej. To właśnie rozumie się pod pojęciem wolności i nic innego. Prawo państwowe reguluje sprawy ogólne, dotyczące wszystkich obywateli. Prawo jednostki, rodziny czy danej grupy kończy się tam gdzie zaczyna prawo innej. To jakie struktury ma szkolny związek filatelistyczny, czy sportowy, względnie Centrala Związków Zawodowych, bądź Sorbona, nie powinno państwa obchodzić. Podobnie państwo nie powinno się wtrącać w to, jak funkcjonują zrzeszenia religijne, kościoły, zakony, parafie i diecezje. To w państwach cywilizacji bizantyńskiej obowiązywała zasada cuius regio eius religio, czyja władza tego religia. W państwach cywilizacji łacińskiej obowiązuje wolność religijna. Każdy jednak, również imigrant innowierca, musi szanować obowiązujące prawo państwowe np. zabraniające zabijania kogokolwiek, niewolnictwa, stosunków płciowych z nieletnimi, czy kobiecego obrzezania.

            W cywilizacji łacińskiej uznajemy dwie władze, świecką i duchową. Kościoły nie powinny dążyć do klerykalizacji państwa. To by prowadziło do gromadności, a tymczasem cywilizacja łacińska opiera się na personalizmie, bez sakralizacji cywilizacji, jak obserwujemy w cywilizacji bramińskiej, arabskiej, czy żydowskiej. Natomiast w cywilizacji bizantyńskiej i turańskiej państwa podporządkowują sobie religie. Tymczasem w cywilizacji łacińskiej chodzi o to, by ani państwo nie ingerowało w pracę Kościołów, ani Kościoły w pracę państwa. Dotyczy to także prawa. Religia nie determinuje go, jak to jest w cywilizacji żydowskiej, czy bramińskiej. To oczywiście nie zwalnia Kościołów z obowiązku precyzowania co jest, a co nie jest etyczne. Władza ustawodawcza potrzebuje takich wskazówek do swej codziennej pracy. Dążymy do poprawiania wszystkiego i chcemy to robić zgodnie z etyką. W tym i tylko w tym leży supremacja władzy duchowej nad świecką.

            Przy okazji warto podkreślić, że konkubinat, czy kohabitacja to sprawa prywatna, natomiast małżeństwo, to sprawa publiczna, a więc państwowa. Państwo musi chronić instytucję małżeństwa, a do cudzołóstwa się nie wtrącać. Dożywotnia monogamia to fundament cywilizacji łacińskiej. Na żadną stałą, czy seryjną poligamię, zgody być nie może.

            Monizm prawny, czy to prawa publicznego, jak w cywilizacji bizantyńskiej, czy też prywatnego, jak w cywilizacjach turańskiej i chińskiej, wiedzie do mechanizacji życia zbiorowego. Forma staje się ważniejsza niż treść. W cywilizacji łacińskiej jest dualizm prawny, równolegle funkcjonuje prawo państwowe i prawo prywatne. To promuje życie organiczne społeczeństwa, podczas gdy dyktat państwa daje mechanizację i ubezwłasnowolnia społeczeństwo.

            By społeczeństwo dobrze funkcjonowało, sądownictwo musi być niezależne od władzy wykonawczej. Nie może podlegać woli rządzących. Tylko cywilizacja łacińska to zapewnia. Wszelkie próby ingerencji władz w sądownictwo, czy prokuraturę to przejawy wpływów cywilizacji obcych.

            W cywilizacji łacińskiej jedność uzyskuje się poprzez promocję różnorodności. Cywilizacje bizantyńska i turańska nie znoszą różnorodności. U nich wszystko musi być ujednolicone, tak jak w centrali. Centralizacja jest głównym zadaniem władz w tych cywilizacjach.

            W naszej cywilizacji obowiązuje zasada pomocniczości. Jak najwięcej spraw ma być załatwianych na jak najniższym szczeblu. Co może zrobić gmina, niech się nie wtrąca powiat, co może zrobić powiat, niech się nie wtrąca województwo, co może zrobić województwo czy miasto, niech się nie wtrąca rząd. To samo dotyczy związków państw takich jak Unia Europejska. Niech się Bruksela nie wtrąca w sprawy, które ze spokojem mogą załatwić same państwa członkowskie. Oficjalnie obowiązuje zasada subsydiarności, ale mamy też sporo niepotrzebnego wtrącania się centrali UE do tego, co dzieje się wewnątrz państw członkowskich. To wtrącanie się, to efekt wpływów cywilizacji bizantyńskiej, głównie pochodzenia niemieckiego. Trzeba szanować autonomię państw członkowskich, a także autonomię landów, stanów, województw, hrabstw, miast, powiatów, gmin, nawet rodzin. Precz z centralizacją!

            Oczywiście taka postawa generuje nierówność. Nie boimy się nierówności. Wręcz przeciwnie, widzimy w niej mechanizm postępu. Obserwując tych lepszych, bogatszych, mądrzejszych staramy się ich naśladować, a nawet wyprzedzić i tą drogą zapewniany jest postęp. Dotyczy to zarówno postawy indywidualnej, jak i różnych zbiorowości, do szczebla państwowego włącznie. Równaj wzwyż! To winno być głównym hasłem cywilizacji łacińskiej.

            Oznacza to stawianie na personalizm, na promocję indywidualnego rozwoju każdego i wszystkiego. Inne cywilizacje hołdują komunalizmowi.

            Główną rolą państwa jest zapewnienie bezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego. Państwo powinno troszczyć się o to, by było jak najwięcej podmiotów ekonomicznie niezależnych oraz by silniejsze nie połykały słabszych.

            W cywilizacji łacińskiej państwo i każda władza ma służyć społeczeństwu, ma mieć postawę służebną. W innych cywilizacjach, społeczeństwo jest na usługach państwa.

            W państwie cywilizacji łacińskiej wszystkie funkcje państwowe i sądownicze winne być w rękach ludzi akceptujących cywilizację łacińską, a więc w niej wychowanych bądź ją adoptujących.

            Proponuję współpracę państw cywilizacji łacińskiej na skalę globalną. Sądzę, że do takiego związku cywilizacyjnego mogłyby należeć wszystkie kraje Ameryki Północnej i Południowej, Australia, Nowa Zelandia, no i oczywiście kolebka cywilizacji łacińskiej czyli Europa zachodnia, w praktyce Unia Europejska. Specjalna trudność dotyczy tu Niemców. Niemcy od wieków są terenem ścierania się cywilizacji łacińskiej i bizantyńskiej. Cywilizacja bizantyńska w Niemczech miała swoją siedzibę w Prusach. Zarówno walczący o cezaropapizm, cesarze za Ottonów naśladowali bizantynizm (dzięki Teofano, księżniczce bizantyńskiej, która była regentką i narzuciła swój dwór Niemcom), jak i Krzyżacy, którzy tę cywilizację przynieśli ze Wschodu, nadali ją państwu pruskiemu i ona tam zakwitła. Jej szczytem były czasy Bismarcka z centralizacją, militaryzmem i kultem państwa. Natomiast cywilizacja łacińska w Niemczech dominuje w Bawarii i Nadrenii. Reprezentują ją Benedykt XVI i Konrad Adenauer, jeden z założycieli Unii Europejskiej. Po upadku NRD i masowej ucieczce ludności ze wschodu na zachód, wpływy bizantyńskie (pruskie) w Niemczech zmalały. Miejmy więc nadzieję, że i Niemcy zmieszczą się w bloku cywilizacji łacińskiej. Na pewno nie zmieszczą się Rosjanie, czy Turcy trwający przy cywilizacji turańskiej.

            Blok ten winien być otwarty dla tych krajów postkolonialnych w Afryce, czy w Azji, które byłyby gotowe przyjąć obowiązujące w bloku zasady wymienione powyżej. Dotyczy to na przykład Filipin czy Tanzanii.

            Poruszę jeszcze jedną sprawę.
W powyższym zestawieniu nie wymieniłem demokracji. Bywają państwa rządzone dyktatorsko, które pozostają w cywilizacji łacińskiej. Wymienić by tu można takich dyktatorów jak Franco, Salazar czy Pinochet. W przeszłości świat łaciński nie zawsze był demokratyczny, chociaż dzisiaj traktujemy system reprezentacyjny jako normę. Chcemy, by władza państwowa była wyłaniana z woli obywateli.

            Czy powstanie takiego bloku jest realne?
Sądzę, że tak w obliczu upadku ideologii multi-kulti i rosnących zagrożeń cywilizacyjnych. Sygnałem tego są takie projekty jak NAFTA (North American Free Trade Association), TTIP (Transatlantic Trade and Investment Partnership), czy CETA (Comprehensive Economic and Trade Agreement).

            Pojawiły się ostatnio wypowiedzi idące w tym kierunku.

            Kardynał Francis Arinze z Nigerii powiedział w wywiadzie dla The Wanderer (18.VIII.2016): „Istnieje też konfrontacja religii i życia publicznego. Nie chcemy mieszać religii z polityką, ale nasze przekonania religijne winny mieć wpływ na życie publiczne – nasze zasady, nasze motywacje, ideały, które kształtują nasze życie.

            Winne być rozwijane chrześcijańskie cnoty solidarności, wspólnotowości i pomocniczości (w ramach której, chodzi o to by ciało wyższe nie przejmowało tego co ciało niższe, takie jak rodzina, może zapewnić samo).”

  1. Michael Jones, redaktor Culture Wars, napisał („The Jews and Moral Subversion”, Fidelity Press, South Bend, Indiana 2016, str. 107): “Naszą jedyną obroną przeciwko rządom bogatych i potężnej mniejszości jest prawo moralne i rząd, który chciałby rozpoznać prawo moralne jako jedyną podstawę sprawiedliwego systemu społecznego.”

          2  .Premier Węgier, Victor Orban powiedział 6.IX.2016 na 26 Forum Ekonomicznym w Krynicy: “Mamy znakomitą okazję, by teraz, kiedy Europa musi spojrzeć w oczy swoim błędom, powiedzieć, że ważna jest tożsamość, wartości narodowe i religijne. Trzeba je chronić i wpisać w dokumenty europejskie.”

http://www.pch24.pl/victor-orban-namawia-do-przemiany-europy--razem-jest-nas-100-milionow--zrobmy-kontrrewolucje,45825,i.html#ixzz4JZShVZnG

           3. Na tej samej konferencji w Krynicy, reżyser Krzysztof Zanussi przewiduje odnowienie chrześcijaństwa w Europie, bo "konkurencyjne projekty naprawy świata, konkurencyjne źródła nadziei obumarły, Ewangelia została".

http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,27374,prymas-aprobata-dla-nacjonalizmu-jest-heretycka.html

           4. W The Fatima Crusader (nr.. 116, jesień 2016) napisano:: „Islam to wojna z Zachodem, nie z jakimś szczególnym krajem Zachodu, ale z całą cywilizacją Europy i Ameryk.”

         5.  Komentując Brexit włoska dziennikarka Enza Ferreri napisała (Culture Wars, październik 2016): „Jeżeli głosowanie nad Brexitem może stanowić szok dla całego systemu, który przywróci wyjściowe chrześcijańskie ideały jedności europejskiej, to może okazać się ono zbawiennym”.

            Amerykański publicysta Pat Buchanan omówiwszy szereg trosk dzisiejszego świata konkluduje: „O co tu chodzi? O zachodnią cywilizację.” (The Wanderer 13.X.16)

            Te i podobne głosy świadczą o tym, że elity chrześcijańskie coraz bardziej uświadamiają sobie, że trzeba cywilizacji łacińskiej bronić. Warto, by robić to razem, na skalę globalną.

###

            Pozostaje pytanie jak uratować w cywilizacji łacińskiej język łaciński. On ostatnio ginie, a jego znajomość bardzo podnosi świadomość przynależności do świata Zachodu, do określonej cywilizacji. Sądzę, że byłoby bardzo pożyteczne, aby Ojciec Święty ogłosił obowiązek dla obrządku łacińskiego sprawowania liturgii w języku łacińskim w jedną niedzielę miesiąca, np. pierwszą i w jeden dzień w tygodniu, np. we wtorek. Chodzi mi o liturgię Novus Ordo, nie o starą mszę trydencką. Gdyby przyszło takie zarządzenie, to wszyscy chodzący do kościoła katolicy, od dziecka znaliby Confiteor, Gloria, Credo, Pater noster i szereg mniejszych tekstów na pamięć po łacinie, a także w swoim języku. Bardzo by to ułatwiło naukę łaciny w szkole i każdy chciałby jej się uczyć, bo tyle już tekstów w tym języku zna. Oczywiście zaraz pojawiłyby się książeczki do nabożeństwa z tekstami obok siebie, łacińskimi i we własnym języku. W kościołach dzisiaj prawie wszędzie są ekrany, na których można by te teksty wyświetlać, aby ułatwić nauczenie się ich na pamięć. Niezależnie od postawy innowierców, bardzo by to podniosło świadomość cywilizacyjną całego świata zachodniego.

Maciej Giertych

Za: POKA W KRAJU 92(113) grudzień 2016