Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Opinia publiczna raczej krytycznie ocenia działanie premiera i jego rolę w aferze    

Prof. Zdzisław Krasnodębski, socjolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego

Trudno przewidzieć, czy dymisja Mirosława Drzewieckiego, ministra sportu i turystyki, zapobiegnie spadkowi zaufania do PO i spowoduje oczyszczenie z zarzutów korupcji na najwyższych szczeblach władzy. Natomiast taki jest niewątpliwie jej cel - kiedy obserwujemy całą tę strategię. Nie wydaje mi się ona najlepsza, dlatego że mieliśmy do czynienia z próbą obrony pana Zbigniewa Chlebowskiego. Pierwsze komentarze, w wyjątkowo niefortunnych wypowiedziach, zupełnie bagatelizowały sprawę. Mówiono, że tylko na chwilę zawiesza on pełnione funkcje, do czasu wyjaśnienia sprawy. Potem chciano utrzymać pana Drzewieckiego. Jest to więc wycofywanie się, oddawanie pewnej linii obrony na inne, z góry upatrzone pozycje.


Jednakże celem jest oczywiście obrona premiera Donalda Tuska. Przy czym, mamy tu bardzo niepokojące rzeczy, a mianowicie kalendarium wydarzeń i sekwencję rozmów, które on prowadził oraz brak notatki z pierwszego, kluczowego spotkania z panem Drzewieckim. Z tego, co pokazują teraz sondaże - a ten rząd przywiązuje do nich wielką wagę - wnioskuję, że opinia publiczna raczej krytycznie ocenia działanie premiera i jego rolę w aferze. Wszystko będzie zależało od dalszej postawy mediów. Moje pozytywne zaskoczenie polega na tym, że nawet dziennikarze i publicyści, którzy do tej pory bezkrytycznie wychwalali rząd, tej sytuacji nie byli w stanie zanegować. Mogliby wprawdzie to zrobić, ale zadziałał pewien mechanizm, który napawa nadzieją. Teraz rodzi się pytanie, czy będzie to trwało, czy też nie.
Konkludując, "ruch" z panem Drzewieckim jest spóźniony. Ostra reakcja powinna nastąpić momentalnie. Ale jest to związane z tym, że afera dotyczy jednak samego "serca" Platformy. To nie jest sytuacja, jaką mieliśmy w przypadku senatora Tomasza Misiaka czy ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Sprawa nie dotyczy osób, które łatwo by było "poświęcić".
not. JAC

 

Za:  http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20091006&typ=po&id=po41.txt