Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Były ochroniarz prezydenta Leonida Kuczmy - Mykoła Melnyczenko, którego nagrania w gabinecie prezydenckim prokuratura generalna Ukrainy uznała za wiarygodne i które są dowodem oskarżenia o udział w porwaniu i zabójstwie dziennikarza Georgija Gongadzego, oświadczył, że obawia się o życie swoje i Kuczmy. Jego zdaniem, wielu obecnym decydentom proces sądowy nie jest na rękę. Powody do obaw może mieć zwłaszcza przewodniczący parlamentu Wołodymyr Łytwyn. Melnyczenko twierdzi, że to Łytwyn, który w 2000 r., gdy porwano Gongadzego, był szefem administracji prezydenckiej, przygotował razem z funkcjonariuszami MSW morderstwo dziennikarza.
Melnyczenko chce, by śledczy prokuratury generalnej umożliwili mu konfrontację z Kuczmą. Były prezydent zdecydowanie takiej procedury odmawia. Fizycznej eliminacji niewygodnych świadków może dokonać ochrona Kuczmy. Zdaniem Melnyczenki, który był majorem służb prezydenckiej ochrony, ochroniarze, oprócz swoich formalnych funkcji w państwowej służbie, dorabiają jako płatni zabójcy. Dlatego Kuczma może być jako niekorzystny świadek zabity. Oficjalną wersją będzie samobójstwo, jak to się zdarzyło parę lat temu z ówczesnym ministrem MSW Ukrainy Jurijem Krawczenką. Były minister, który był bardzo ważnym świadkiem w tej sprawie, został znaleziony martwy w pomieszczeniu obok własnej willi. "Samobójstwa" dokonał, strzelając sobie dwa razy w podbródek i w głowę z pistoletu beretta.
Melnyczenko chce, by prokuratura wzmocniła jego ochronę.

Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów

Za: Nasz Dziennik, Poniedziałek, 28 marca 2011, Nr 72 (4003)