Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Ile dni upłynęło? Trudno to określić, bo jeśli sądzić po kwiatach leżą­cych na łóżku, można by dać kilka godzin zaledwie. Ale gdy się spojrzy na zwiędnięte liście oliwek pod kwiatami, lub kwiaty, położone na kuferku, to widzi się, że minęło już kilka dni... Lecz Ciało Maryi wygląda, jakby tylko co zasnęła, żadnego znaku śmierci nie widać na Niej. Unosi się nawet od Niej nieokreślony zapach, jakby kadzidła, lilii, róż, konwalii, razem zmieszanych. 

Jan, który czuwał cały czas, śpi, zwyciężony zmęczeniem, siedząc na stołeczku, z plecami opartymi o ścianę. Stojąca na ziemi lampka oświeca go z dołu i pozwala widzieć jego bladą, zmęczoną twarz, i zaczerwienione od płaczu oczy. Jest już zapewne świt, bo rozwidnia się coraz bardziej.

Nagle wielka światłość napełnia izbę i coraz to wzrasta. A w tym świe­tle rajskim ukazują się anielskie postacie, jeszcze bardziej jaśniejące od tej wielkiej jasności. A od ich skrzydeł unoszą się iskry różnego koloru i wydają jakiś srebrzysty, harmonijny szmer. Aniołowie stoją dokoła łóżka, pochylają się nad nim, podnoszą nieruchome ciało, i z szybszym poruszeniem skrzydeł, co zwiększa harmonijny dźwięk, unoszą Ciało Swej Królowej, poddane jeszcze prawom materii. Dźwięk skrzydeł anielskich wciąż się zwiększa i teraz jest potężny jak organy. Jan budzi się nagle, zwłaszcza pod wpływem wytworzonego przeciągu, który gasi lampkę i zamyka głośno drzwi na taras. Apostoł, jeszcze zaspany, rozgląda się dokoła. Widzi, że łóżko jest puste, a w dachu świeci otwór. Wyczuwa cud i biegnie na taras. Podnosi tam głowę i widzi! Widzi Ciało Maryi, jeszcze uśpione, które wznosi się coraz wyżej, podtrzymywane przez aniołów. Jakby ostatnim pożegnaniem. Kraj płaszcza i welon poruszają się, pewnie pod wpływem wiatru i od powiewu skrzydeł anielskich, a może z powodu kwiatów, spadających na ziemię, podczas gdy potężne „Hosanna" oddala się wciąż coraz bardziej.

Jan patrzy do góry i widzi wyraźnie, jak Maryja, otoczona teraz pro­mieniami słońca, budzi się, podnosi na nogi, ma już widocznie właściwość ciał uwielbionych. A Jan patrzy, patrzy. Cud Boży daje mu moc, wbrew wszelkiemu prawu naturalnemu, widzieć Maryję, jak wstępuje do Nieba, otoczona przez aniołów, ale już nie potrzebuje ich pomocy. Jan jest porwany tym widzeniem, którego piękna żadne pióro ludzkie, ani słowo, czy utwór ar­tystyczny nigdy nie potrafi odtworzyć, bo było to piękno nieopisane. Jan, stojąc wciąż oparty o murek tarasu, patrzył wciąż w górę na Niepokalaną, która unosi się coraz wyżej...

Wreszcie najwyższy cud został udzielony apostołowi umiłowanemu: cud ujrzenia spotkania Matki Najświętszej z Jej Najświętszym Synem. Choć tak wspaniały i nieopisanie piękny, Jezus zstępuje z Nieba ku Swej Matce, przyciska Ją do Serca i razem - jaśniejsi od słońca z księżycem - powracają do Nieba. Widzenie Jana skończyło się. Jan opuszcza głowę. Na jego zmęczonej twarzy maluje się ból z utraty Maryi i radość z Jej uwielbienia. Lecz radość przewyższa ból i może powiedzieć: Dzięki Ci, Boże, o dzięki! Przeczuwa­łem to i dlatego czuwałem, by widzieć wszystko. Trzy dni już nie spałem, ale pozwoliłeś mi być obecnym przy tej wielkiej chwili. I ujrzałem Jezusa! Co za łaska nieoczekiwana! Ujrzałem mego Mistrza wraz z Jego Matką! On był jak słońce, a Ona jak księżyc!... Teraz kwiaty i liście zachowam, bo potem przydadzą się one braciom, przydadzą się na pewno...

Zebrał więc wszystko obok kuferka, a do kuferka położył poduszeczkę Maryi i przykrycie z łóżka. Zaszedł potem do kuchni i wziął rzeczy używane przez Maryję: wrze­ciono, łyżkę, kubeczek i to też tam zachował. Wreszcie zamknął kuferek, a sam usiadł na stołku i zawołał: - Teraz wszystko się dokonało nawet dla mnie! Teraz jestem wolny i mogę iść wszędzie! Będę siał słowo Boże! Będę uczył Miłości i wiary w Miłość! Miłość otrzyma wszystko - mówiła mi Maryja. Nie mając już Mistrza i Matki, by kochać Ich na ziemi, pójdę rozszerzać miłość wśród ludzi. Miłość będzie moją zbroją i nauką. Zwyciężę nią szatana i zdobędę wiele dusz...

Uwaga: według Valtorty nie było grobu Maryi i innych legend o kwiatach, które tam nie zwiędły. Nie było też cudownego zebrania się apostołów itp. Obecny opis różni się bardzo od apokryfów z pierw­szych wieków. Wniebowzięcie NMP jest prawdą, podaną przez Kościół. Ale sposób dokonania się tego nie jest ustalony historycznie. Jedna rzecz jest pewna, że dopiero w wieczności poznamy wszystko prawdziwie.

Za: http://www.apokalipsa.info.pl/index_074.htm

Nadesłał: Krzysztof z Łodzi