Mamy do czynienia ze zderzeniem dwóch cywilizacji: życia i śmierci. Druga z nich przejawia się między innymi tym, że kiedy my, chrześcijanie świętujemy narodziny dla Nieba wszystkich świętych i błogosławionych, cywilizacja śmierci każe spoglądać w groby i przebierać się za wampiry i diabły – mówi ksiądz Maciej Chmielewski, egzorcysta diecezji bydgoskiej.
Obchodzenie Halloween rzeczywiście niesie za sobą duchowe zagrożenie, czy też może ostrzegający przed nim wykazują nadmierną ostrożność i przewrażliwienie?
Zły duch nie stawia przed ludźmi, których chce pozyskać, „zadań” trudnych, lecz to, co łatwe i przyjemne. Nie dąży od razu do opętania swojej ofiary, lecz z początku po prostu nakłania ją do grzechu. W tym przypadku posługuje się bałwochwalstwem – dawnymi wierzeniami, często naturalistycznymi, również druidzkimi i celtyckimi. Geneza obrzędów, które dziś ukazywane są w postaci świetnej zabawy, jest zgoła inna. W tamtych czasach praktyki te miały oblicze wręcz przerażające. Chodziło w nich o odpędzenie złych duchów i dusz mogących ingerować w ludzkie życie, szczególnie tej nocy, na przełomie października i listopada. Uczestnicy tych rytuałów zapijali swój strach ogromną ilością alkoholu, sięgali też po inne używki. Wymyślali różnego rodzaju „duchowe gadżety” bądź też dary – na przykład w postaci jedzenia – mające odstraszać lub w inny sposób nakłaniać demony do odejścia.
Czytaj więcej: Halloween – przejaw bałwochwalstwa i utraty wiary – Rozmowa z egzorcystą