"Nowa Konstytucja - pasjonujący temat dla debaty publicznej, i politycznej i prawnej – w najlepszym sensie tego słowa. Ale opozycja bolszewicka ani myśli podjąć tego tematu. „Demokracja, demokracja!” – rozbrzmiewa unisono na wspólnych imprezach KOD, Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej ten pusty frazes."
Opozycja: coraz bardziej bolszewicka?
Czy Platforma Obywatelska, Nowoczesna i KOD to jeszcze „demokratyczna opozycja polityczna”? – takie pytanie zadaje sobie wielu obywateli po zimowej, nieudanej próbie puczu: po okupacji sali sejmowej przez grandziarzy z Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej oraz towarzyszącym tej okupacji „majdanie” zorganizowanym przed Sejmem przez zadymiarzy z KOD za pieniądze, jak słychać, „słynnego filantropa” Sorosa i przy medialnym poparciu TVN i gazety żydowskiej. Czy agenturalna „ulica” i jej mocodawczyni , zagranica” - zastąpiły już w Polsce demokratyczną opozycję polityczną?... I czy przygotowywana jest próba nowego puczu, tym razem staranniej i z zaangażowaniem „pierwszorzędnych fachowców”, zamiast niesprawnych „cywilów”?...
Takich pierwszorzędnych fachowców nie brakuje w tzw. niezależnym sadownictwie. Jak może być „niezależne”, gdy nie zostało zlustrowane?!... A przecież gdzież indziej SB i b.komunistyczne Wojskowe Służby Informacyjne (działające aż do 2006 roku w nienaruszonym składzie kadrowym!) miały lokować swych ludzi, jeśli nie przede wszystkim w sądownictwie, by zapewnić sobie parasol ochronny na czas przemian, tworzący nadto tyle okazji do rozkradania publicznego majątku w pozorach legalności?...
Po roku 1989 uczestniczyłem w kilku rozprawach sądowych i jako prawnik byłem zbulwersowany ich przebiegiem. W jednej z nich – gdzie sprawa mogła zakończyć się w miesiąc z powody niezbitych dowodów – proces trwał prawie trzy lata; w innej –przyłapany na kłamstwie świadek (a zeznawał pod przysięgą!) nie został przez sąd ukarany… We wszystkich tych sprawach – miałem nieodparte wrażenie – sąd czynił wiele, o ile nie wszystko, by ochronić funkcjonariuszy b.służb komunistycznych, których te sprawy m.in. dotykały. Przypadek?...
Odbył się właśnie niedawno w Katowicach tzw. Kongres Prawników. Pisze „tak zwany” –bo na prawie 50-ciotysięczne środowisko prawnicze w Polsce uczestniczyło w nim niespełna tysiąc prawników. Kwintesencją tego „Kongresu” było wystąpienie jednego z uczestników – niejakiego Popiołka, a jakże, utytułowanego profesora uczelni wyższej, wprawdzie tylko Uniwersytetu Śląskiego (założony po marcu 1968 roku…) – który ex cathedra stwierdził, że „suwerenem w Polsce nie jest naród, ale są nim wartości, których interpretacja należy do sądów”. Powiedział to człowiek, który na co dzień uczy studentów prawa…
Jest to przykład, do jakiego poziomu propagandowego politructwa może stoczyć się pracownik wyższej uczelni, gdy ma ku temu „swoje powody”…
O obecnej opozycji niektórzy dziennikarz mówią: opozycja totalna. Proponowałbym więcej semantycznej subtelności: to nie jest opozycja totalna, ale t o t a l n i a c k a. Opozycja t o t a l n a – to całkowita, więc kwestionująca całkowicie politykę rządu; ale opozycja t o t a l n i a c k a, totalitarna - to coś więcej: taka nie tylko kwestionuje całą politykę rządu (co w końcu jest prawem opozycji), ale walczy z rządem totalniackimi, t o t a l i t a r n y m i metodami: kłamstwem, oszustwem, prowokacją, uliczną burdą, gawędami politruków i odwoływaniem się do zagranicznych sił politycznych niechętnych lub wrogich Polsce. Taka opozycja nie mieści się w formule opozycji demokratycznej, mieści się znakomicie w „demokracji leninowskiej”, bolszewickiej: cała władza w ręce samozwańczych „rad”, całe rady w ręce bolszewickiej mniejszości, terroryzującej większość, z nieodzownym poparciem „elementów socjalnie bliskich”: bandyckich. Elementy „opozycji bolszewickiej” znajdujemy dziś we wszystkich poczynaniach PO, Nowoczesnej i KOD.
Proces totalitaryzacji opozycji w Polsce może się rozwijać głównie dlatego, że nie został przetrącony kręgosłup PRL-owskiej żydokomunie; rozwija się zatem z żywym udziałem „pierwszorzędnych fachowcow” ,w tym SB-eckich i WSI-owych emerytów, ich rodzin i kręgów towarzyskich. Te PRL-owskie „złogi” przecież nie wyparowały: jeszcze pod rządami Jaruzelskiego PZPR liczyła bodajże 1, 5 miliona członków, a „okrągły stół” i Magdalenka sprawiły, że „Żydy” i „chamy” znów się zbratali. Nic też dziwnego, że na manifestacjach KOD widuje się i Mazgułę, i Smolara. Mówimy Mazguła – myślimy WSI, SB, PZPR, mówimy Smolar, Hartman – myślimy żydowskie lobby polityczne.
I właśnie w strukturach KOD zauważa się ostatnio niebezpieczne zmiany: dotychczasowych „spontanicznych cywili”, sprawiających wrażenie pożytecznych idiotów lub zwykłych oszustów, zastępują ludzie pozostający dotąd w cieniu, o życiorysach, wskazujących na „pierwszorzędnych fachowców” . Obejmują oni kierownictwo w centralnych i terenowych strukturach KOD, co wygląda na dyscyplinowanie „spontanicznych cywilów” przez bardziej „ukadrowione” zaplecze, pozostające dotąd w cieniu.
Kijowskiego zastąpił Łoziński. Ciekawa figura, gdy tak wczytać się uważnie w jego życiorys…
Te „nowe, stare twarze” zapewniają, że owa wymiana kadr służyć ma „większej efektywności” działania KOD przed wyborami samorządowymi, w których ruch ten zamierza uczestniczyć. Zważywszy jednak na stopień samo-skompromitowania się KOD i jego aktywistów w dotychczasowych działaniach trudno prognozować, by w wyborach samorządowych odniósł sukces. Być może ta mobilizacja potrzebna jest – jako faza wstępna – przekształcenia KOD w partię polityczną. Jest jednak równie prawdopodobne, że „fachowe” teraz kierownictwo KOD-owskich komórek położy większy nacisk na większą „fachowość” i skuteczność politycznych prowokacji, z których – wprawdzie mało jeszcze udolnych, ale jednak – KOD już zasłynął. Czy zatem chodzi o stworzenie lewackiego ruchu prowokatorsko-bojówkarskiego? Nie sposób nie zadać sobie tego pytania obserwując poczynania totalniackiej opozycji, której KOD jest radykalnym komponentem.
Tymczasem prezydent Andrzej Duda zaproponował dyskusje i ogólnokrajowe referendum sprawie zmiany Konstytucji. Obecna Konstytucja ma już 20 lat i uchwalona została w czasie trwającej, tak bardzo kontrowersyjnej „transformacji ustrojowej”, gdy wpływy polityczne i ekonomiczne komunistycznej bezpieki – wojskowej i cywilnej – oraz b.PZPR-owskiej nomenklatury były bardzo silne, o ile nie dominujące. Właśnie obecnie obowiązująca Konstytucja była zgniłym kompromisem, gwarantującym siłom „starego porządku” – wspólnocie rozbójniczej - komfortowe i bezpieczne unoszenie się na falach przemian – ponad Narodem. Ciekawe, że uczestnicy wspomnianego tzw. katowickiego Kongresu Prawników przez minione 20 lat nie kwestionowali nigdy rażących wad obecnej Konstytucji!
Nowa Konstytucja - pasjonujący temat dla debaty publicznej, i politycznej i prawnej – w najlepszym sensie tego słowa. Ale opozycja bolszewicka ani myśli podjąć tego tematu. „Demokracja, demokracja!” – rozbrzmiewa unisono na wspólnych imprezach KOD, Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej ten pusty frazes. Pusty – bo najwyraźniej interpretację „demokracji”, „suwerenności” a kto wie, czy i nie samego „Narodu” pozostawiono takim prawnikom, jak ów jurysprudent – politruk, „gwiazda” tzw.Kongresu Prawników. Inna to rzecz, że ów Kongres reprezentował niespełna 2 procent polskich prawników... Tylu ulokowały w tym środowisku PRL-owskie tajne służby?... Może zaskakiwać bierność pozostałego środowiska prawniczego, ale przecież wiadomo, że zorganizowana, a zwłaszcza „ukadrowiona” kiedyś na „etatach niejawnych” mniejszość może długo i skutecznie kręcić swe lody, nie licząc się z żadnymi opiniami większości. Zwłaszcza w takiej niedoookreślonej demokracji, jaka wytworzyła się na gruncie siuchty w Magdalence i obecnej Konstytucji.
Marian Miszalski
Za: http://marianmiszalski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=545&Itemid=1