Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Romana Dmowskiego spotkania z Józefem Piłsudskim

Krzysztof Kaczmarski

Romana Dmowskiego i Józefa Piłsudskiego, bez wątpienia najwybitniejszych
Polaków spośród pokolenia „niepokornych”, dzieliło bardzo wiele, a łączyło –
oprócz bezinteresownej, choć różnie rozumianej, miłości do Polski – stosunkowo
mało. Oprócz odmiennych charakterów i temperamentów politycznych różniła
ich bowiem rzecz w polityce najważniejsza – ideologia. Inaczej widzieli oni drogi,
które miały doprowadzić do odzyskania przez Polskę niepodległości, inne też mieli
poglądy na kształt odrodzonej Rzeczypospolitej.

W dwudziestoleciu międzywojennym obozy polityczne, którym przewodzili
Dmowski i Piłsudski, dzieliło już w zasadzie wszystko. Zarówno historyczna
przeszłość, czyli spór o to, który z nich bardziej zasłużył się w dziele odzyskania
niepodległości, jak również polityczna teraźniejszość oraz przyszłość tj. spór o
koncepcję ustrojową (a w pierwszych latach niepodległości – również terytorialną)
i wizję Polski. Trwały kompromis, zwłaszcza po przewrocie majowym w 1926 r.,
pomiędzy ideologią narodową, a państwowymi ideami piłsudczyków okazał się
niemożliwy do zrealizowania.

Stanisław Cat Mackiewicz w pisanej jesienią 1940 r. w Londynie Historii
Polski zanotował znamienne zdanie: „Historia, którą piszę mogłaby się nazywać
>>Piłsudski i Dmowski<<. Dzieje mego pokolenia, to walka tych dwóch ludzi”. Cat
ubolewał, że obu tym wielkim Polakom i zarazem wielkim antagonistom przyszło
żyć w tym samym okresie: „Gdybyż można było ich rozsunąć w czasie. Współżycie
tych ludzi w jednej epoce było elementem osłabiającym Polskę”.1 Niniejszy szkic
przypomina okoliczności ich spotkań.

Dmowski i Piłsudski znali się osobiście. Trudno dokładnie ustalić, kiedy się
poznali. Niektórzy historycy nie wykluczają, że do ich pierwszego spotkania mogło
dojść już na początku 1893 r. w Warszawie. Za Wacławem Sieroszewskim przyjmują
oni, że Józef Piłsudski, który kilka miesięcy po powrocie z zesłania (30 czerwca
1892 r. był już w Wilnie) udał się do Warszawy, zetknął się tam z przedstawicielami
środowiska skupionego wokół pisma Głos, m.in. właśnie z Romanem Dmowskim.2
Wydaje się to jednak mało prawdopodobne, gdyż Dmowski, który wówczas
przez Szwajcarię wracał z Paryża, został 12 sierpnia 1892 r. na granicy austriackorosyjskiej
aresztowany przez policję carską pod zarzutem zorganizowania przed rokiem manifestacji z okazji 100-lecia uchwalenia Konstytucji 3 Maja.3 W więzieniu śledczym w warszawskiej Cytadeli przetrzymywany był do 3 stycznia 1893 r.

Wprawdzie przez następnych 10 miesięcy oczekiwał w Warszawie na wyrok i mógł
już w styczniu spotkać się z Piłsudskim, ale poza wzmiankowaniem tego zdarzenia
przez Sieroszewskiego, brak jest o nim jakichkolwiek innych informacji. Tak więc
do pierwszego – najprawdopodobniej - spotkania Romana Dmowskiego z Józefem
Piłsudskim doszło dopiero kilkanaście miesięcy później w Wilnie.4

Na mocy wyroku, podpisanego przez cara Aleksandra III w listopadzie
1893 r., Dmowskiemu zakazano pobytu na obszarze zaboru rosyjskiego przez
okres 5 lat. Jako miejsce osiedlenia wybrał Mitawę (obecnie Jełgawa) nieopodal
Rygi, w której przebywał do lutego 1895 r. Z Mitawy, mimo policyjnego nadzoru,
Dmowski często przyjeżdżał do Wilna, które było wówczas centrum działalności
PPS, chociaż jej wpływy w tym mieście były znikome.
Właśnie w Wilnie poznał Piłsudskiego. Zdaniem niektórych autorów, powodem częstych wizyt Pana Romana
w Wilnie była „Piękna Pani” – Maria z Koplewskich Juszkiewiczowa, córka znanego
wileńskiego lekarza, w której przywódca obozu narodowego miał się zakochać „bez
cienia wzajemności”.5 Jeśli rzeczywiście był to główny powód wizyt Dmowskiego,
to zabiegi o rękę Juszkiewiczowej przegrał on z Piłsudskim, który w czerwcu 1899 r.
poślubił „Piękną Panią”, przy okazji zmieniając wyznanie z rzymskokatolickiego na
ewangelicko-augsburskie. Dmowski do końca życia pozostał kawalerem.

Dziesięć lat później, w lipcu 1904 r., Dmowski z Piłsudskim spotkali się
ponownie, tym razem w Tokio, gdzie obaj przybyli niezależnie od siebie i w zupełnie
różnych, wykluczających się celach. O tym tokijskim spotkaniu i pierwszych
poświadczonych wielogodzinnych rozmowach jakie wtedy odbyli wiadomo
znacznie więcej niż o epizodzie wileńskim.6
Od prawie pół roku trwała już wojna rosyjsko-japońska, z którą zarówno
PPS jak i Narodowa Demokracja wiązały określone nadzieje. Socjaliści rozważali
możliwość zorganizowania na tyłach armii rosyjskiej zakrojonej na szeroką skalę
akcji dywersyjnej, z antyrosyjskim powstaniem w Królestwie Polskim włącznie.
Spodziewali się, że Japończycy w zamian wesprą PPS dostawami broni i amunicji oraz
udzielą jej pomocy finansowej.

Narodowcy natomiast byli przeciwni powstańczym planom PPS uważając, że nieprzemyślane i kompletnie nieprzygotowane powstanie
stałoby się jeszcze większą katastrofą niż powstanie styczniowe. Z japońskiego
punktu widzenia taka akcja byłaby również niekorzystna, gdyż szybkie stłumienie
powstania umożliwiłoby Rosji wycofanie poważnych sił z Królestwa i przerzucenie
ich na Daleki Wschód. Dla Japonii znacznie korzystniejsza była groźba ewentualnego
powstania i napięcie polityczne w Królestwie zmuszające Rosję do utrzymywania
tam silnych garnizonów wojskowych, które tym samym nie mogły zostać użyte w
wojnie na Dalekim Wschodzie.

Roman Dmowski w swoją podróż do Tokio wyruszył 7 kwietnia 1904 r.
wsiadając w Liverpoolu na statek płynący do Halifaxu. Po kilkudniowym pobycie w
Chicago, w końcu kwietnia udał się koleją do Vancouver, skąd 2 maja odpłynął do
Jokohamy. Do Tokio przybył 15 maja. Józef Piłsudski wraz z Tytusem Filipowiczem
przybyli do Japonii dwa miesiące później. Na początku czerwca wypłynęli z
Liverpoolu do Nowego Jorku. Następnie przez Chicago udali się do San Francisco,
stąd dalej statkiem do Jokohamy, gdzie przybyli w nocy z 9 na 10 lipca. Następnego
dnia byli już w Tokio. W tym też dniu – 11 lipca 1904 r. doszło do pierwszego
spotkania Piłsudskiego z Dmowskim.

Nie było to, jakby z pozoru mogło wyglądać, przypadkowe spotkanie
na ulicy. Doszło do niego z inicjatywy Piłsudskiego. Po przyjeździe do Tokio i
zakwaterowaniu w hotelu „Seiyoken”, Piłsudski, przeczytawszy w Japan Times
nazwisko Dmowskiego w wykazie gości hotelu „Metropol”, postanowił wraz z
Filipowiczem złożyć mu wizytę. Zresztą o poczynaniach Dmowskiego w Tokio
kierownictwo PPS było dość dokładnie informowane przez Jamesa Douglasa. Ów
Szkot z pochodzenia, wychowany w polskim środowisku na Kresach, wyjechał do
Tokio jako korespondent endeckiego Słowa Polskiego, ale równocześnie był tajnie
związany z PPS, składając sprawozdania ze swych działań Witoldowi Jodko-
Narkiewiczowi. Douglas towarzyszył właśnie w spacerze Dmowskiemu, gdy rikszą
nadjechali Piłsudski z Filipowiczem.

Nasi dryndziarze byli trochę rozpędzeni – notował w swoim dzienniku
Filipowicz – więc minęliśmy tę parę nim oni nas spostrzegli, nie mogliśmy
więc obserwować pierwszego wrażenia na obliczu D.[mowskiego]. James
[Douglas] jednak twierdzi, że na widok Ziuka [Piłsudskiego] D.[mowski]
na chwilę skamieniał. Przywitanie było jednak bardzo grzeczne, niemal
czułe.7
Piłsudski zaprosił Dmowskiego do swojego hotelu na obiad (razem z
Douglasem i Filipowiczem), w trakcie którego odbyli pierwszą rozmowę. Dmowski
opowiedział Piłsuskiemu o swej dotychczasowej działalności w Japonii (m.in. o swojej
wizycie w obozie dla Polaków-jeńców z armii rosyjskiej w Matsuyamie) i złożeniu
władzom japońskim dwóch memoriałów. Pierwszy dotyczył ogólnej sytuacji
politycznej w Rosji, drugi spraw polskich. Jak pisze Filipowicz, „Dmowskiemu
zaimponowało to, że nas [Japończycy] wezwali sami. Ogromnie ciekaw, czego
zażądają”. 8

Trzy dni później, 14 lipca, już po pierwszych rozmowach z Japończykami,
Piłsudski odwiedził Dmowskiego w jego hotelu. Odbyli wówczas drugą, trwającą
9 godzin „przyjacielską gawędę, przeważnie o krajowych sprawach”. Dmowski
miał zgodzić się z wyrażonym przez Piłsudskiego poglądem, że rola endecji „winna
polegać na zbieraniu owoców polityki rewolucyjnej, prowadzonej przez PPS”. Miał
być również dumny z tego, iż to właśnie on jest w obozie wszechpolskim spiritus
movens polityki „rozumnej ugody”. 9

Sam Dmowski o swojej wizycie w Tokio wspomniał dopiero 20 lat później w
Polityce polskiej i odbudowaniu państwa. Pisał wówczas (w 1925 r.):
Próbowałem dowiedzieć się od kierowników PPS, co mają zamiar
osiągnąć przez ruch powstańczy w Królestwie, jak im się przedstawiają
widoki jego powodzenia, jak sobie wyobrażają realne jego skutki.
Usiłowałem ich przekonać, że to, co chcą zrobić, jest nonsensem i
zbrodnią wobec Polski. Ani jedno, ani drugie mi się nie udało. W
odpowiedzi dostałem procesję mętnych frazesów, wygłoszonych z
ogromną pewnością siebie.10

Dmowski oświadczył Piłsudskiemu, iż uważając jego plany za zgubne dla kraju,
będzie się starał nie dopuścić do tego, aby rząd japoński w jakikolwiek sposób je
wsparł. Ale – co bardzo charakterystyczne – zapewnił go, iż „nie uważa za rzecz
godną zwalczać przeciwnika osobiście, że nie będzie próbował dyskredytować bądź
Piłsudskiego osobiście, bądź jego partię: walczyć będzie wyłącznie argumentami
merytorycznymi”11. Do tematu spotkania w Tokio przywódca Narodowej
Demokracji wrócił jeszcze w 1935 r. w wywiadzie udzielonym Mieczysławowi
Pruszyńskiemu (ukazał się on na łamach Polityki dopiero po czterech latach, już
po śmierci Dmowskiego w 1939 r.).

Tak wspominał wówczas tokijskie spotkanie z Piłsudskim:

Któregoś dnia poszedłem na pocztę nadać list. Nagle widzę jadą dwa
wózki ciągnione jak zwykle przez ludzi, a w nich dostrzegam twarze
dziwnie jakoś znajome, gdyż bardzo polskie. Gdy podjechali bliżej w
moją stronę – poznałem jednego pasażera. Był to Filipowicz. Zawołałem
do niego: ’Dokąd jedziecie?’. Filipowicz odpowiedział: ‘Do was’, ‘No
to zaczekajcie chwilę, zaraz tu będę’. Była godzina 3 po południu,
gdy rozpoczęliśmy rozmowę we trójkę – gdyż drugim podróżnikiem
był Piłsudski. Około 5-tej opuścił nas Filipowicz. Sami we dwójkę
rozmawialiśmy z Piłsudskim do 12-tej w nocy. Wiedzieliśmy, że się nie
przekonamy - ale, ileż mieliśmy wspólnych trosk i uczuć! Powiedziałem
Piłsudskiemu:
 ‘Oczerniać Was nie będę, ale będę wam przeszkadzał’.

Istotnie starałem się ile mogłem pokrzyżować jego plany.12
Jak widać upływ czasu zatarł w pamięci Dmowskiego szczegóły – dwie
rozmowy zlały się w jedną, ale wspomnienie przyjaznej atmosfery w jakiej dwaj
wielcy antagoniści rozmawiali ze sobą w lipcu 1904 r., chyba pozostało.
Jaki był wynik podróży Dmowskiego i Pilsudskiego do Tokio? Obaj złożyli
w japońskim MSZ memoriały, w których próbowali przekonać Japończyków do
swoich racji. Wydaje się, iż argumenty Dmowskiego – „że po każdym stłumionym
powstaniu Polacy na 30 lat zupełnie z sił opadają”, a więc w interesie Japonii leży, aby
do wybuchu powstania nie dopuścić, bo „groźba powstania stale wiąże siły rosyjskie”13
– bardziej trafiały do Japończyków aniżeli irredentystyczne pomysły Piłsudskiego
zakładające „rozbicie państwa rosyjskiego”.

Już po rozmowach z Piłsudskim, 20
lipca Dmowski złożył ministrowi spraw zagranicznych Japonii baronowi Jutarō
Komura trzeci memoriał. Na dziesięciu odręcznie napisanych stronach przywódca
Ligi Narodowej krytycznie odniósł się zarówno do oceny sytuacji na ziemiach
polskich przedstawionej Japończykom przez wysłanników PPS, jak do ich prognoz
politycznych. „Wszelka propaganda na rzecz powstania w Polsce – pisał Dmowski –
lub na rzecz działalności rewolucyjnej, która by doprowadziła do powstania, dałaby
tylko okazję Rosji do wymierzenia w polski ruch narodowy silnego uderzenia,
pomogłaby jej tylko do zapewnienia sobie spokoju i zupełnego bezpieczeństwa
na zachodzie”. 14 Oferta PPS została przez stronę japońską odrzucona. Być może
zaważyły na tym argumenty użyte przez Dmowskiego. W rezultacie strona japońska
zainteresowała się jedynie akcją wywiadowczą i sabotażową.

Do zakończenia wojny rosyjsko-japońskiej – a więc przez najbliższe kilkanaście miesięcy – poprzez
japońskich attache militarnych w Londynie i w Paryżu, przekazywano PPS stałe
subwencje finansowe, których wysokość Wacław Jędrzejewicz oblicza w sumie na
około 20 tys., a Ryszard Świętek na przeszło 33 tys. funtów szterlingów. Środki te
PPS przeznaczała na zakup uzbrojenia oraz obsługę działalności rewolucyjnej.15
Było to bardzo niewiele w porównaniu z tym, na co liczył Piłsudski. Nawet
niechętny Dmowskiemu Wacław Jędrzejewicz przyznał, iż:
Próba nawiązania stosunków PPS z Japonią skończyła się niepowodzeniem.
Wynikło to w dużej mierze dzięki kontrakcji Romana Dmowskiego,
który przedstawił tak odmienny pogląd na sytuację w Polsce, że musiało
to wpłynąć na ostateczną decyzję wojskowych władz japońskich.16

Podobną konkluzję sformułował Andrzej Garlicki: „Misja Pilsudskiego i Filipowicza
zakończyła się więc fiaskiem. O sukcesie mógł mówić Dmowski, w tym sensie, że
udało mu się sparaliżować akcje swoich rywali”.17 Z kolei Roman Wapiński uważa,
że na brak zainteresowania Japończyków sprawą ewentualnego antyrosyjskiego
powstania w Królestwie Polskim nie wpłynęły bynajmniej argumenty Dmowskiego,
lecz fakt, iż nie widzieli oni potrzeby szukania sprzymierzeńca w polskiej irredencie.18
Jeszcze dalej poszedł R. Świętek twierdząc, że „memoriał Dmowskiego nie stanowił
jakiegokolwiek punktu wyjścia dla polityki japońskiej, która szła dokładnie w
przeciwnym kierunku, angażując duże siły w pobudzenie rewolucyjne Rosji, w tym
również Królestwa Polskiego”.19

Warto może na zakończenie tego japońskiego epizodu zaznaczyć, że
Dmowski i Piłsudski mimo dzielących ich różnic politycznych, przez cały czas
pobytu w Tokio utrzymywali bliskie stosunki towarzyskie, co przejawiało się m.in.
we wspólnym wyjściu do teatru i zwiedzaniu miasta.20 Piłsudski, wykorzystując
wcześniejszy wyjazd Dmowskiego z Tokio (22 lipca), poprosił go o przewiezienie
przez Pacyfik i wysłanie na poczcie w Vancouver listu do działacza PPS Aleksandra
Malinowskiego oraz do żony.21

Zresztą Dmowski, który był zdecydowanym antysocjalistą, powątpiewał
wówczas w socjalistyczne – w marksistowskim rozumieniu tego słowa –
przekonania Piłsudskiego. Rok przed tokijskim spotkaniem, Dmowski na łamach
Przeglądu Wszechpolskiego opublikował artykuł poświęcony socjalizmowi: „Historia
szlachetnego socjalisty. Przyczynek do psychologii politycznej społeczeństwa
polskiego”.

Ów tytułowy „szlachetny socjalista” to właśnie Józef Piłsudski, którego
artykuł „Jak stałem się socjalistą” zamieszczony w 1903 r. na łamach wychodzącego
we Lwowie pisma młodzieży socjalistycznej Promień22, był inspiracją dla tekstu
Dmowskiego. Przywódca Narodowej Demokracji, postrzegając socjalizm jako przede
wszystkim produkt umysłowej i moralnej degeneracji, „za którym stoją w ogromnej
liczbie obce naszemu cywilizowanemu społeczeństwu typy psychiczne”, bardzo
ciepło wyrażał się jednak o Piłsudskim, człowieku „pod względem siły moralnej
wyjątkowym”, posiadającym „zdrowe, cywilizowane instynkty” oraz „niepośledni
poziom umysłowy”. Te przymioty, zdaniem Dmowskiego, predestynowały
Piłsudskiego bardziej do odegrania „niepośledniej roli” w obozie wszechpolskim,
aniżeli w „egzotyzmie politycznym” tj. ruchu socjalistycznym.23

Uważalibyśmy to sobie za wielkie ubliżenie – pisał dalej Dmowski
– gdybyśmy mu, dlatego, że jest naszym przeciwnikiem politycznym,
nie przyznali wyjątkowych przymiotów moralnych, jakimi jest
niewątpliwie obdarzony. (...) Nie, p. Piłsudski w głębi ducha socjalistą
nie jest; autobiografia jego wcale nie uzasadnia wartości socjalizmu, ale
przeciwnie przekonywa nas, że jest on u autora zastarzałą, utrwaloną w
syberyjskim odosobnieniu modą. Pozostał on zawsze owym dzielnym
chłopcem, synem matki – patriotki, marzącym o wyzwoleniu swej
ojczyzny”.24

Jak jednak trafnie zauważył Krzysztof Kawalec:

Na tle sylwetki odmalowanego ciepło, choć nie bez nuty pewnej
protekcjonalności, >>dzielnego chłopca<< tym gorzej jednak
prezentowali się jego towarzysze. A poza tym - czego Dmowski nie
mógł wiedzieć – ów >>chłopiec<< najbardziej kontrowersyjne wyczyny
miał dopiero przed sobą.25

Do kolejnego osobistego spotkania i drugiej poświadczonej rozmowy
Dmowskiego i Piłsudskiego doszło po prawie 16 latach, w niepodległym już
państwie polskim, w maju 1920 r. Józef Piłsudski był wówczas Naczelnikiem
Państwa i Naczelnym Wodzem opromienionym zajęciem Kijowa, natomiast
Roman Dmowski miał za sobą zmagania o polską granicę zachodnią na konferencji
paryskiej, zwieńczone złożeniem podpisu pod tekstem Traktatu Wersalskiego, który
przywracał Polskę na mapę Europy. Warto podkreślić, że do czasu tego majowego
spotkania, Dmowski mimo iż krytycznie oceniał politykę wschodnią Piłsudskiego i
już w połowie marca 1919 r. podejrzewał go o zamysły dyktatorskie, pisząc – w liście
do Stanisława Grabskiego – iż śni on „o dyktaturze wojskowej, o roli Napoleona
wypływającego na falach rewolucji”, nie kwestionował przywództwa politycznego
Naczelnika Państwa w kraju i gotów był szukać z nim kompromisu.26

Dmowski przyjechał z Paryża do Warszawy 15 maja 1920 r. Trzy dni później
z wyprawy kijowskiej powrócił do stolicy Piłsudski. Naczelnik Państwa przyjął
Dmowskiego na audiencji w Belwederze 21 maja. O tym spotkaniu i trwającej
około dwie godziny rozmowie brak jest niestety relacji z pierwszej ręki. Można ją
odtworzyć jedynie w oparciu o spisane po latach przekazy osób trzecich, przyjaciół
Dmowskiego - Marii i Mieczysława Niklewiczów oraz Stanisława Głąbińskiego i
Ryszarda Piestrzyńskiego. Niklewicz, który telefonicznie umawiał Dmowskiego
twierdził, że w Belwederze dano mu wyraźnie odczuć, że rozmowie nie przypisuje się
wielkiego znaczenia.27 Maria Niklewiczowa w swoich wspomnieniach zanotowała:
Pan Roman wrócił z tej rozmowy pod bardzo przykrym wrażeniem.

Piłsudski mówiąc o zdobyciu Poznańskiego i Śląska określił to jako
>>cadeau<< [prezent – przyp. K.K] ze strony aliantów, mówił głównie
o sobie i ani słowem się nie odezwał, aby dać wyraz temu, iż rozumie,
co zostało zrobione [przez Dmowskiego w sprawie granicy zachodniej
– przyp. KK].28

Stanisław Głąbiński dodatkowo utrzymywał, że między rozmówcami
dojść miało do starcia na tle stosunku do kwestii ukraińskiej. Piłsudski czynił
Dmowskiemu wyrzuty, dlaczego na konferencji pokojowej nie popierał sprawy
utworzenia niepodległej Ukrainy. Przywódca endecji odpowiedział, że
było to niemożliwe z przyczyn tak formalnych jak merytorycznych. Z
przyczyn formalnych, dlatego, że Komitet Narodowy [Polski – przyp.
K.K.] i delegacja polska przedstawiły były już dawniej określony plan
granic wschodnich Polski, nie licząc się zupełnie z ewentualnym
utworzeniem Ukrainy, i państwa sprzymierzone stanowisko to
przyjęły; a z przyczyn merytorycznych, dlatego, że wcale nie wiadomo,
czy Ukraina byłaby państwem żywotnym i jakby się zachowywała w
stosunku do Polski.

Wyjaśnienia Dmowskiego nie zadowoliły Piłsudskiego, który w rozmowie dalej
powracał do sprawy ukraińskiej. Dmowski zadał mu więc pytanie: „Na jakiej
podstawie bylibyśmy żądali dla siebie przyłączenia kresów wschodnich wraz z całą
Galicją Wschodnią, gdybyśmy równocześnie popierali pretensje Ukraińców do
tych ziem i do wielkiej samoistnej Ukrainy?” Wprowadziło to Piłsudskiego w stan
rozdrażnienia i przyspieszyło zakończenie rozmowy. Głąbiński, który w trakcie
rozmowy oczekiwał na Dmowskiego w budynku sejmu, zanotował, że przywódca
obozu narodowego wrócił z Belwederu silnie przygnębiony.29

Z kolei według relacji późniejszego sekretarza Dmowskiego w Chludowie,
Ryszarda Piestrzyńskiego, którego kuzyn – Eugeniusz Piestrzyński, był wówczas
adiutantem Piłsudskiego, przywódca Narodowej Demokracji miał po spotkaniu
z Naczelnikiem Państwa powiedzieć: „To niewątpliwie wielki człowiek, choć nie
mogliśmy w niczym uzgodnić naszych poglądów”. Piłsudski zaś miał skomentować
rozmowę z Dmowskim następująco: „To jedyny polityk, z którym warto dyskutować
– choć różnimy się zasadniczo w naszych zapatrywaniach co do przyszłości Polski”.30

Z tych słów wynikałoby, że rozmowa mogła mieć mniej konfrontacyjny charakter.
Wydaje się jednak, że ton, na który Piłsudski w stosunku do Dmowskiego potrafił
się zdobyć jeszcze niespełna półtora roku wcześniej, gdy 21 grudnia 1918 r. – na kilka
tygodni przed mającą się rozpocząć w Paryżu konferencją pokojową – zabiegając
o porozumienie z Komitetem Narodowym Polskim, pisał do jego prezesa pełen
kurtuazji słynny list zaczynający się od słów: „Szanowny Panie Romanie”31, należał
już – niestety - do dźwięków dawno minionej przeszłości.32
Po raz drugi i ostatni w Polsce niepodległej Roman Dmowski zobaczył się
i starł z Józefem Piłsudskim na forum Rady Obrony Państwa w lipcu 1920 r., w
niezwykle trudnym okresie wojny polsko-bolszewickiej, gdy pod naporem sowieckiej
ofensywy oddziały polskie cofały się na całej linii frontu.

Dmowski, jako reprezentant Związku Ludowo-Narodowego, uczestniczył
w pracach ROP od 1 do 19 lipca 1920 r., tj. od chwili powołania Rady przez Sejm
Ustawodawczy do czasu swojego ustąpienia z jej składu. Na posiedzeniach Rady
przywódca endecji zabierał głos przede wszystkim w sprawach dotyczących
armii. Jego wystąpienia odbierane były jako przejawy krytyki wyraźnie wówczas
załamanego i przygnębionego Naczelnego Wodza.

W dniu 1 lipca, pod koniec pierwszego posiedzenia Rady, Dmowski
wnioskował tylko, aby kolejne posiedzenie ROP rozpocząć od zapoznania jej
członków „ze stanem na frontach, gdyż tylko wtedy będzie można podejmować
stosowne uchwały”, zaś Piłsudski zobowiązał się przedstawić odpowiednie
informacje. 33
Gdy 5 lipca, na drugim posiedzeniu ROP, Piłsudski odpowiedzialnością za
klęski na froncie próbował obarczyć rywalizację partii politycznych stwierdzając:
Naród chory daje armię chorą, bez dostatecznego oporu. Ta choroba
wzrasta, bo co dawniej udawało się, teraz nie udaje się (...) Ogólne
moje wrażenie: brak morale w kraju wywołuje brak morale w wojsku.
Stąd ciężkie kryzysy w armii (...) Jak baza zepsuta, to frontu utrzymać
nie można.34

Dmowski replikował:

Trudno mówić, że społeczeństwo chore i armia chora. Jest zmęczenie i
lekkomyślność z grozy sytuacji (...) Trzeba uświadomić społeczeństwo
o grozie sytuacji, a wydobędzie się energii dużo. Brak związku armii ze
społeczeństwem. Armia musi wiedzieć dobrze, co w kraju się dzieje.35
Na trzecim posiedzeniu Rady Obrony Państwa 13 lipca, na którym premier
Władysław Grabski relacjonował przebieg konferencji w Spa, Dmowski, broniąc
Grabskiego, opowiedział się za przyjęciem mediacji angielskiej oraz zarzucił
Piłsudskiemu brak wiary w armię i błędną politykę zagraniczną.36

Na szóstym posiedzeniu ROP 19 lipca, podczas dyskusji o stanie armii,
Dmowski stwierdził, iż odnośnie spraw wojskowych:
musimy znaleźć przyczyny, dlaczego jesteśmy bici. Utrzymuję, że
stan moralny się zmienił, ale są i błędy organizacyjne, strategiczne i
taktyczne, wskutek których wojsko straciło zaufanie. Wobec czego
koniecznym jest zmiana dowództw na froncie, ale jeżeli nie mamy
sami [dowódców], to zwróćmy się do aliantów, ale żeśmy jeszcze
nie wyzyskali swoich sił, na przykład gen. Dowbór [-Muśnicki] jest
doskonałym wojskowym (...).

Przywódca Narodowej Demokracji wnioskował również o „dokonanie daleko
idących zmian” w Naczelnym Dowództwie, Sztabie Generalnym i Ministerstwie
Spraw Wojskowych. 37 W odpowiedzi Józef Piłsudski zgłosił gotowość ustąpienia ze
stanowiska Naczelnego Wodza.

Zwracam się do panów jeszcze – mówił Naczelnik Państwa – żebyście
weszli w położenie człowieka, który postawiony został na czele
nowo powstającej Polski, w którego rękach jest urząd naczel[nika]
p[państwa] i n[aczelnego] w[odza]. Zgodzicie się sami, że co to za
państwo, gdzie wszyscy plotkują przeciwko mnie, ja n[naczelnik]
p[państwa], stale i systematycznie stoję w ogniu oskarżeń (...) Proszę
panów, zastanówcie się, jeżeli ja mam czynić niezgodę, to usuńcie
mnie, weźcie kogo innego, może się pogodzicie na chwilę, ale zbudźcie
[się], zróbcie wewnętrzny przejaw jednolitości, bo inaczej jest tylko
łatanie, na które ja idę, bo to jest mój psi obowiązek.38

Dmowski jednak oświadczył, że zarzuty swoje podtrzymuje „nie dlatego, żeby się
pan [Piłsudski] usunął, ja bym pana prosił, by pan został, ale są błędy w prowadzeniu
armii, które zniechęcają ludzi. Ale jeden człowiek nie jest w stanie wszystko zrobić”.39
Piłsudski zażądał wówczas, aby ROP określiła swoje stanowisko wobec niego, i
opuścił posiedzenie. Według relacji Artemiusza Ludomiła Czerniewskiego, członka
Rady z ramienia Chrześcijańskiego Związku Robotniczego, przekazanej w 1932 r.
Wojciechowi Wasiutyńskiemu, Dmowski wobec groźby dymisji Piłsudskiego miał
mu odpowiedzieć: „Tego pan nie może zrobić. Pan nas w tę sytuację wprowadził i
pan nas z niej musi wyprowadzić”.40 Z kolei Maciej Rataj w swoich wspomnieniach
zanotował, że Dmowski miał się wstrzymać od głosowania.41

Po wyjściu Piłsudskiego, „członkowie ROP w nieobecności członków
wojskowych, którzy wyszli z Sali, powzięli krótką jednomyślną uchwałę wyrażającą
pełne zaufanie dla osoby Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza”. Po przyjęciu
tej uchwały Piłsudski wrócił na salę i objął przewodnictwo dalszych obrad. ROP
przegłosowała m.in. zgłoszony przez Dmowskiego wniosek, aby zwrócić się do
Naczelnego Dowództwa o przeprowadzenie niezbędnych zmian na froncie, w
sztabie i Ministerstwie Spraw Wojskowych, jednakże bez istotnego ustępu, iż
zmiany te miały zapewnić „naprawienie błędów popełnionych w organizacji armii i
sposobie prowadzenia wojny”.42

Po tym posiedzeniu Dmowski ustąpił z ROP. Starcie w Radzie przyspieszyło
jego decyzję wycofania się z czynnego życia politycznego. „Dmowski – pisze
Krzysztof Kawalec – zdawał sobie sprawę, że próba obalenia Piłsudskiego kryłaby
w sobie zbyt wielkie ryzyko, przekonał się jednak po raz kolejny, że współpraca z
nim jest niemożliwa”.43 Być może wówczas również rozgoryczony Dmowski miał
nabrać przekonania o Piłsudskim „że to jest skończony wariat”.44

15 lat później, 14 maja 1935 r., w dwa dni po śmierci Józefa Piłsudskiego,
w Gazecie Warszawskiej Roman Dmowski zamieścił artykuł poświęcony zmarłemu
marszałkowi. Suche stwierdzenie wielkości Piłsudskiego oraz stanu politycznej
pustki jakie stworzyło jego odejście znacznie kontrastowało z tonem dziesiątek
artykułów opłakujących „Wodza Narodu”, „Geniusza Polski”, „Wielkiego Przyjaciela
Dzieci”, „Czterdzieści i Cztery”.

Dmowski pisał m.in.:

Człowiek, który formalnie zajmował skromne stanowisko ministra,
był w istocie głową władzy w Polsce. (...) Wszyscy mieszkańcy naszego
kraju rozumieli, że każdy ważniejszy akt rządu był wyrazem jego woli,
a przynajmniej nie mógł zajść bez jego zgody. Sam rząd legitymował
się tym, że jest jego woli wykonawcą. (...) Gdy pytano o program
odpowiedź była: >>idea marszałka Piłsudskiego<<. Wyznawcy tej idei
nie ważyli się jej tłumaczyć. (...) Dziś gdy mózg, który tę ideę stworzył
i rozwijał, przestał działać, spadkobiercy jej będący w rządzie czy poza
rządem, są zmuszeni sformułować ją w program, o ile się bowiem zdaje,
nie ma wśród nich nikogo, którego nazwisko za program by starczyło

(...). Rządy zaprowadzone w Polsce przez zamach majowy w r. 1926
w późniejszej swojej fazie, zaczęły usilnie pracować nad tym, żeby się
zamienić w wyraźny system. (...) Jest to system, który może przetrwać
tylko w oparciu o centralną postać stanowiąca źródło władzy. (...)
Zastępował je rządom Polski przez ostatnich lat dziesięć zmarły (...)
Rola, którą odegrał, wytwarza z chwilą jego śmierci pierwszorzędnej
wagi sytuację polityczną. Trzeba nie być Polakiem, żeby tę sytuację
obojętnie obserwować.45

Numer 137 Gazety Warszawskiej, w której tekst ten się ukazał, został
skonfiskowany przez cenzurę sanacyjną, zaś sam tytuł zawieszony (po kilku dniach
pismo zaczęło się ukazywać pod nowym tytułem – Warszawski Dziennik Narodowy).
Dalsza część rewanżu obozu rządzącego nastąpiła już po śmierci Dmowskiego, w
styczniu 1939 r., kiedy zarówno władze państwowe jak i stolicy demonstracyjnie
powstrzymały się od udziału w uroczystościach pogrzebowych, a w niektórych
miastach, m.in. w Poznaniu, policja nakazała zdjęcie wywieszonych flag narodowych
okrytych kirem. A były to już czasy, gdy - jak zauważył cytowany na wstępie wileński
konserwatysta - jeden z ośrodków tej władzy tj. Obóz Zjednoczenia Narodowego
„uprzednio skopiował, przynajmniej na papierze jego [Dmowskiego] program i
pogląd na świat”.46 Inna rzecz, że było to naśladownictwo wyjątkowo nieudolne,
co Mackiewicz przyznał już w styczniu 1939 r. pisząc, iż „śp. Roman Dmowski
zaprojektowałby te plany o wiele inteligentniej”.47


Przypisy

1 Stanisław Mackiewicz (Cat), Historia Polski od 11 listopada 1918 r. do 17 września 1939 r. (Londyn: M.I
Kolin Publishers LTD, 1941): s. 34.
2 Wacław Sieroszewski, Józef Piłsudski (Piotrków: Departament Wojskowy Naczelnego Komitetu
Narodowego, 1915): s. 20. Informację, opartą na nieokreślonej relacji, Sieroszewski podał również w
poprawionym i uzupełnionym wydaniu swojej broszury o Piłsudskim w 1920. Tegoż, Józef Piłsudski
(Zamość: Zygmunt Pomarański i Spółka, 1920): s. 21. Spotkania w Warszawie nie wykluczają Andrzej
Garlicki i Włodzimierz Suleja – zob. Andrzej Garlicki, Józef Piłsudski 1897-1935 (Warszawa: Czytelnik,
1989): s. 37; Włodzimierz Suleja, Józef Piłsudski (Wrocław - Warszawa - Kraków: Zakład Narodowy
im. Ossolińskich, 2004): s. 24.
3 Była to, co warto podkreślić, pierwsza od czasu powstania styczniowego publiczna manifestacja
patriotyczna w Warszawie.
4 Za pierwszymi kontaktami Piłsudskiego i Dmowskiego dopiero w Wilnie opowiadają się m.in.
Władysław Pobóg-Malinowski, Wacław Jędrzejewicz oraz Józef Zieliński - zob. Władysław Pobóg-
Malinowski, Józef Piłsudski 1987-1901. W podziemiach konspiracji (Warszawa: Gebethner i Wolff, 1935):
s. 154; tegoż, Najnowsza historia polityczna Polski, t. 1 (Gdańsk: Oficyna Wydawnicza „Graf”, 1991): s.
264; Wacław Jędrzejewicz, Józef Piłsudski, 1867-1935. Życiorys (Londyn: Polska Fundacja Kulturalna,
1986): s. 10; Mariusz Kułakowski (pseud. właśc. Józef Zieliński), Roman Dmowski w świetle listów i
wspomnień, t. 1 (Londyn: Gryf Publications LTD, 1968): s. 168.
5 Władysław Pobóg-Malinowski, Józef Piłsudski 1867-1914 (Londyn: b.d. i m.w.): s. 159; Emil Jerzy
Czerniawski, Dmowski wobec Piłsudskiego. Próba wyjaśnienia w świetle faktów historycznych (Sydney: Nurt,
1969): s. 29. Informację tę podaje także biograf Dmowskiego Roman Wapiński - zob. tegoż, Roman
Dmowski (Lublin: Wydawnictwo Lubelskie, 1988): s. 64. Z kolei historycy i publicyści o proweniencji
endeckiej zdecydowanie zaprzeczają tej wiadomości. Np. Wojciech Wasiutyński w recenzji książki
R. Wapińskiego nazywa ją „plotą mitotwórczą”, której nie uzasadnia żaden przekaz historyczny
– zob. tegoż, „Monografia Wapińskiego o Dmowskim”, [w:] Myśl Polska, nr 1-2, 1-15 stycznia 1989.
Również młodszy brat Piłsudskiego, Jan, nie uważał, aby powodem wizyt Dmowskiego w Wilnie
były jego uczucia do Marii Juszkiewiczowej – zob. Wacław Jędrzejewicz, Janusz Cisek, Kalendarium
życia Józefa Piłsudskiego 1867-1935 (Wrocław-Warszawa-Kraków: Zakład Narodowy im. Ossolińskich,
1994) t. I, s. 45-46.
6 Wizyta Dmowskiego i Piłsudskiego w Japonii oraz podejmowane tam przez nich działania polityczne
zostały już obszernie omówione zarówno w historiografii jak i publicystyce polskiej. Zob. m.in.
Stanisław Kozicki, Historia Ligi Narodowej /okres 1887-1907/ (Londyn: Myśl Polska, 1964), s. 226-233;
Tadeusz Bielecki, „Wyprawa do Japonii”, [w:] Rok Dmowskiego w Ameryce (Nowy Jork: Polish American
Press, 1968) s. 108-115; Wacław Jędrzejewicz, „Sprawa „Wieczoru”. Józef Piłsudski a wojna japońskorosyjska
1904-1905”, [w:] Zeszyty Historyczne, z.27, Paryż 1974, s. 3-103 [dalej cyt. Sprawa „Wieczoru”]
Z ostatnich opracowań poruszających to wydarzenie zob. Ryszard Świętek, Lodowa ściana. Sekrety
polityki Józefa Piłsudskiego 1904-1918 (Kraków: Platan, 1998): s. 109-233; Władysław Bułhak, Dmowski
– Rosja a kwestia polska (Warszawa: Neriton, 2000): s. 87-105. Tam również szczegółowa bibliografia.
7 Z kolei Douglas w liście do Jodki-Narkiewicza z 27 VII 1904 r. tak opisał to spotkanie: „Po lunchu
wyszliśmy obaj [z Dmowskim] na spacer z zamiarem odebrania na poczcie listów i gazet. W pewnej
chwili widzę jadących dwóch Europejczyków na kurumajach i w nich poznaję Ziuka [Piłsudskiego]
i Karskiego [Filipowicza]. Rozpaczliwie rozglądam się dookoła i zwracam uwagę Dmowskiego na
wystawione w oknie sklepowym czerepy gliniane, zapytując go, czy to też jest ‘cloisonnée’. A ci
nas tymczasem mijają … i było by się udało, ale Ziuk zatrzymał swego kurumaja, wysiadł i poszedł
w naszym kierunku. Dmowski zwrócił na to uwagę, chwilę intensywnie patrzył na Ziuka, potem
zdecydowanie podszedł do niego i wyciągnął rękę. Poznał” – zob. M. Kułakowski, dz. cyt., t. I, s.
293. Niestety, Douglas jako datę spotkania Dmowskiego z Piłsudskim mylnie podał 8 VII 1904
r. Również błędnie datuje on wizytę Piłsudskiego u Dmowskiego w hotelu na 9 VII. Dokładną
chronologię możemy odtworzyć na podstawie dziennika T. Filipowicza. Do spotkania na tokijskiej
ulicy i pierwszej rozmowy doszło 11 VII, zaś do drugiej – owej 9-godzinnej – 14 VII. Dziennik Tytusa
Filipowicza z okresu pobytu w Japonii, znajdujący się w zbiorach Instytutu Józefa Piłsudskiego w
Nowym Jorku, opublikował w całości w 1974 r. W. Jędrzejewicz – zob. tegoż, „Sprawa „Wieczoru”,
s. 50-54. Natomiast lisy J. Douglasa z Japonii opublikowane zostały już ponad 40 lat wcześniej w
Niepodległości (t. V, Warszawa 1931-32), stąd wielu autorów podawało później błędne daty - 8 i 9 VII
– spotkań Dmowskiego i Piłsudskiego w Tokio – zob. m.in. Ignacy Chrzanowski, Stanisław Kozicki,
„Roman Dmowski. Zarys biograficzny”, [w:] M. Kułakowski, dz. cyt., t. I, s. 45; T. Bielecki, dz. cyt. s.
110-111; Andrzej Micewski, Roman Dmowski (Warszawa: Verum, 1971): s. 94.
8 „Sprawa „Wieczoru”, s. 50-51.
9 Tamże, s. 52.
10 Roman Dmowski, Polityka polska i odbudowanie państwa (Warszawa: Instytut Wydawniczy „Pax”,
1988), t. 1, s. 92.
11 M. Kułakowski, dz. cyt., t. I, s. 279 (fragment relacji Dmowskiego o Lidze Narodowej przekazanej
w 1931 r. Zygmuntowi Wojciechowskiemu).
12 P(ruszyński) M(ieczysław), „Rozmowa Polityki z Romanem Dmowskim”, Polityka, nr 24, 6 sierpnia
1939; przedruk fragmentu tego wywiadu, [w:] M. Kułakowski, dz. cyt., t. I, s. 294-296
13 Tamże, s. 295
14 J. Kułakowski, dz. cyt., t. 1, s. 556-560; W. Suleja, dz. cyt., s. 74.
15 Sprawa „Wieczoru”, s. 84; R. Świętek, dz. cyt., s. 343-344.
16 Sprawa „Wieczoru”, s. 60.
17 A. Garlicki, dz. cyt., s. 87.
18 R. Wapiński, dz. cyt., s. 140.
19 R. Świętek, dz. cyt., s. 219. Odnotujmy jeszcze opinię T. Filipowicza wyrażoną 30 lat po spotkaniu
w Tokio: „Mam wrażenie, że akcja Dmowskiego w Japonii, ani nie pomogła, ani nie zaszkodziła
rezultatom konkretnym, jakie były i mogły być osiągnięte obiektywnie wobec całokształtu
ówczesnych warunków międzynarodowych” – zob. Tytus Filipowicz, „Józef Piłsudski w Japonii”,
Świat, nr 11, 17 marca 1934
20 Dmowski, przestudiowawszy uprzednio przewodnik Thomasa Cooka, służył w czasie tych
wycieczek po Tokio za przewodnika. Zwiedzono m.in. sławną dzielnicę rozrywki Yoshiwarę – zob.
M. Kułakowski, dz. cyt., t. I, s. 293-294
21 Sprawa „Wieczoru”, s. 55-56.
22 Józef Piłsudski, „Jak stałem się socjalistą”, Promień, nr 8-9, 1903, (przedruk [w:] Józef Piłsudski,
Pisma zbiorowe, Warszawa: Instytut Józefa Piłsudskiego, 1937), t. II, s. 45-53. Pisał w nim m.in.
„Przechodziłem do przekonania, że moje dziecinne marzenia i rojenia zespalają się z moim
młodzieńczym światopoglądem. Socjalista w Polsce dążyć musi do niepodległości kraju, a
niepodległość jest znamiennym warunkiem zwycięstwa socjalizmu w Polsce” – tamże, s. 52.
23Sk. [pseud. właśc. Roman Dmowski], „Historia szlachetnego socjalisty. Przyczynek do psychologii
politycznej społeczeństwa polskiego”, Przegląd Wszechpolski, nr 10, 1903, s. 758-770.
24 Tamże, s. 771-772.
25 Krzysztof Kawalec, Roman Dmowski (Warszawa: Editions Spotkania, 1996): s. 87.
26 M. Kułakowski, dz. cyt., t. II, s. 147-148 (list Dmowskiego do Stanisława Grabskiego z 14 marca
1919 r.).
27 Mieczysław Niklewicz, „Roman Dmowski w Belwederze”, [w:] Izabella z Lutosławskich
Wolikowska, Roman Dmowski. Człowiek, Polak, Przyjaciel (Chicago: Komitet Wydawniczy, 1961):
s. 235-236; M. Kułakowski, dz. cyt., t. II, Londyn 1972, s. 206-207, 299. Niklewicz, swoją relację o
wizycie Dmowskiego w Belwederze zamieścił po jego śmierci na łamach Orędownika w styczniu
1939 r. Stwierdził w niej ogólnikowo, że Piłsudski „nie chciał słuchać, ani rozmawiać na tematy
polityczne”. Z relacji Niklewicza wynika, że do spotkania Dmowskiego z Piłsudskim miało dojść
we wtorek 18 maja 1920 r., a więc w dniu powrotu Naczelnika Państwa do Warszawy. Józef Zieliński
odtwarzając chronologię życia Dmowskiego datuje to spotkanie na 24 maja. W rzeczywistości, jak
ustalili autorzy kalendarium życia Piłsudskiego, doszło do niego w piątek 21maja – zob. Kalendarium,
t. II, s. 158
28 Maria Niklewiczowa, Pan Roman. Wspomnienia o Romanie Dmowskim (Warszawa: Wyższa Szkoła
Humanistyczna w Pułtusku, 2001): s. 78.
29 Stanisław Głąbiński, Wspomnienia polityczne (Pelplin: Drukarnia i Księg. sp. z o. odp., 1939): s. 428-
429. Wizytę Dmowskiego w Belwederze – błędnie datowaną na jesień 1919 r. – odnotował również
w swoich pamiętnikach Stanisław Grabski. Być może zrelacjonował mu ją sam Dmowski: „Piłsudski
najsamprzód przetrzymał Dmowskiego w poczekalni, jak gdyby zwykłego petenta, przez z górą
kwadrans czasu, a w mowie przybrał tak dyktatorski ton, że zakończyła się ona bardzo szybko”- zob.
Stanisław Grabski, Pamiętniki, t. II (Warszawa: Czytelnik, 1989): s. 133.
30 Kalendarium, t. II, s. 158-159.
31 List ten pisany przez Piłsudskiego w Przemyślu, został wręczony Dmowskiemu w Paryżu przez
Kazimierza Dłuskiego 6 stycznia 1919 r. i w dniu następnym odczytany na posiedzeniu KNP.
Po raz pierwszy w tłumaczeniu na język angielski i francuski opublikował go w grudniu 1926 r.
Kazimierz Smogorzewski w swoim opracowaniu Poland of To-day zamieszczonym w specjalnym
numerze FIDAC - biuletynie Federacji Międzysojuszniczej Byłych Kombatantów. Francuskie
tłumaczenie listu Smogorzewski zamieścił ponownie w 1928 r. w wydawnictwie Revue d’Histoire de
la Guerre Mondiale. Zaczyna się ono od słów „Cher Monsieur Romain”. Prawdopodobnie to właśnie
Smogorzewski wysłał francuską wersję listu do redakcji Ilustrowanego Kuriera Codziennego. 22 XII 1926
r. IKC opublikował list po francusku oraz jego polski przekład, dołączając tendencyjny komentarz
atakujący endecję, pt. „Sensacyjny list Marsz. Piłsudskiego do Romana Dmowskiego”. W polskiej
wersji językowej francuski nagłówek „Cher Monsieur Romain” przetłumaczono na „Drogi Panie
Romanie”. Tą wersję powtórzono w Pismach zbiorowych J. Piłsudskiego w 1937 r. Dopiero w 1961 r.
oryginalny tekst listu Piłsudskiego do Dmowskiego zamieściła Izabella z Lutosławskich Wolikowska
w swojej książce o Dmowskim, wraz z następującą adnotacją: „przepisany w styczniu 1919 r. w
Paryżu z Załącznika nr 2 do Protokołu Komitetu Narodowego Polskiego nr 174, przez Kazimierza
Smogorzewskiego, który wówczas wraz ze Stanisławem Filasiewiczem sortował archiwum KNP
celem wysłania go do MSZ w Warszawie”. Z relacji Janiny Smogorzewskiej, żony Kazimierza,
wynika, iż jej mąż, który w 1919 r. pracował w dziale prasowym KNP i był paryskim korespondentem
Gazety Warszawskiej, miał otrzymać – być może od Mariana Seydy – polecenie zniszczenia tego
listu (będącego załącznikiem nr 2 do protokołu KNP nr 174 z 7 I 1919 r.). Smogorzewski usunął
wprawdzie list z akt KNP, ale go nie zniszczył tylko przechował w swoim prywatnym archiwum.
Najprawdopodobniej w 1961 r. odpis listu udostępnił Wolikowskiej, a sześć lat później w londyńskiej
Kronice zamieścił jego facsimile. List zaczyna się od słów: „Szanowny Panie Romanie”. Co ciekawe,
jeśli wierzyć relacji Smogorzewskiego, list Piłsudskiego miał mocno zirytować Dmowskiego. „Ten list
pozornie przyjazny – pisał Smogorzewski – oburzył Dmowskiego: ‘On [Piłsudski] pisze do mnie jak
król, z którego łaski mogę zostać ministrem’ – komentował Pan Roman (jak go wszyscy przyjaciele
nazywali)”. W maju 2000 r. Janina Smogorzewska przekazała oryginał tego listu do Archiwum Akt
Nowych w Warszawie - zob. Kazimierz Smogorzewski, „Pierwsze kroki u Dmowskiego”, Kronika, nr
37, 23 IX 1967; Janina Smogorzewska, „Szanowny Panie Romanie”, Gazeta Wyborcza, nr 111, 13-14
maja 2000; W. Jędrzejewicz, J. Cisek, dz. cyt., t. II, s. 37; J. Piłsudski, Pisma zbiorowe, Warszawa 1937,
t. V, s. 45-47; Izabela z Lutosławskich Wolikowska, dz. cyt., s. 253; Wybór pism Romana Dmowskiego, t.
IV (Nowy Jork: Instytut Romana Dmowskiego, 1988): s. 81 (facsimile listu).
32 Już zresztą ton kolejnego list Piłsudskiego do Dmowskiego, pisanego miesiąc później, między 22
a 26 stycznia 1919 r., był zgoła odmienny. Piłsudski – nie przebierając zbytnio w słowach - uskarża
się w nim, że nie może „przeprowadzić jednolitej linii ani w polityce zagranicznej, ani w sprawach
wojskowych”, obarczając za ten stan rzeczy Komitet Narodowy Polski, i zapowiada, że usunie się
od „zajmowania się sprawami państwowymi” tj. zrezygnuje ze stanowiska Naczelnika Państwa.
Gotów byłby jednak od tego zamiaru odstąpić, jeśli „Komitet Paryski [tj. KNP] uzna się li tylko za
przedstawicielstwo rządu Polskiego”, oraz jeżeli „w sprawie wojskowej dołoży wszelkich usiłowań,
aby jednolitość armii była możliwie szybko wprowadzona”, tj. gdy KNP „do spraw organizacyjnych
wojska mieszać się nie będzie”. Wymowy tego listu nie zmienia ostatnie zdanie, w którym Piłsudski
przeprasza za „być może obozowy, ale bardzo szczery język”, jakim został napisany – zob. „Listy
Józefa Piłsudskiego” (oprac. Kazimierz Świtalski), [w:] Niepodległość, t. VII, Londyn-Nowy Jork 1962,
s. 1-14. List ten utwierdził tylko Dmowskiego w niechęci do Naczelnika Państwa. Przywódca endecji
dał temu wymowny wyraz we wzmiankowanym już liście do Stanisława Grabskiego z 14 marca 1919
r., w którym zawarł bardzo krytyczną charakterystykę Piłsudskiego. „Ten człowiek – pisze Dmowski
– ma różne wielce niebezpieczne strony: 1. nie rozumie Polski, nie zdaje sobie sprawy z tego, co
w niej jest potrzebne i co możliwe; 2. nie jest człowiekiem dzisiejszym, należąc swą konstrukcją
psychiczną do I-szej połowy XIX w.; 3. nie jest jednolity: to kombinacja starego romantyka polskiego
z bolszewikiem moskiewskim, dająca się genetycznie wyjaśnić; 4. nie jest sobą, ale przedrzeźnia
wielkie wzory historyczne, co zawsze prowadzi do czynów poronionych; 5. otrzymawszy posadę
boga od jołopów, którzy go otaczają, usiłuje być większym, niż go Pan Bóg stworzył, robi pozory siły
wielkiej, za którymi ukrywa się słabość itd. Robi czasem na mnie wrażenie wołu, któremu wydaje się,
że jest bykiem i wdrapuje się na krowę... Taki człowiek, podniecany przez swoich współkonspiratorów,
łakomych na władzę, łatwo gotów pokusić się o zamach na sejm”. Co jednak charakterystyczne, aby
do tego ewentualnego zamachu stanu nie dopuścić, Dmowski zalecał politykom endeckim m.in.
„nie spieszyć się z zasadniczymi solucjami [rozwiązaniami], nie prowokować aspiranta do dyktatury,
przeciwnie, stosunki z nim, o ile możności, naprawić i utrzymywać jak najbliższe” – zob. M.
Kułakowski, dz. cyt., t. II, s. 147-148. Jak widać, w ciągu kilkunastu lat, jakie upłynęły od spotkania
w Tokio, nici sympatii łączącej wówczas Dmowskiego i Piłsudskiego zostały już chyba definitywnie
pozrywane.
33 Artur Leinwand, Jan Molenda, „Protokoły Rady Obrony Państwa”, [w:] Z dziejów stosunków polskoradzieckich.
Studia i materiały, t. 1 (Warszawa: Książka i Wiedza, 1965): s. 145, 150.
34 Tamże, 154, 166.
35 Tamże, 159, 171.
36 Tamże, s. 187, 194.
37 Tamże, s. 202, 204. W notatce sporządzonej przez Kazimierza Świtalskiego, z tego posiedzenia ROP,
cytowany fragment wypowiedzi Dmowskiego brzmi: „Jeśli brak dowódców, zwróćmy się po nich do
Francji. Mamy u siebie fachow[ców], np. gen. Dowbór, choć popełnił błędy. Zmiany na froncie: jeden
dowódca silny, bo inaczej będziemy mieli bolszewików pod Warszawą”.
38 Tamże, s. 205-206.
39 Tamże, s. 206.
40 W. Wasiutyński, dz. cyt.
41 Maciej Rataj cytuje słowa, które przed opuszczeniem sali miał wypowiedzieć poirytowany Piłsudski:
„’W łeb można sobie strzelić! Wychodzę, żeby panów nie krępować i oddaję panom do dyspozycji
swoje stanowisko; powiedzcie wyraźnie albo, albo’. Chwila była istotnie tragiczna – wspomina dalej
Rataj. Oczekiwałem i nie tylko ja, iż lada moment usłyszymy z drugiego pokoju strzał ‘w łeb’” -
tegoż, Pamiętniki 1918-1927 (Warszawa: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1965): s. 94.
42 Dokumenty i materiały do historii stosunków polsko-radzieckich, t. III (Warszawa: Książka i
Wiedza, 1964), s. 187.
43 K. Kawalec, dz. cyt., s. 247.
44 R. Wapiński, dz. cyt., s. 295. Taką uwagę Dmowskiego o Piłsudskim zanotował w swoich
Dziennikach Juliusz Zdanowski. W końcu lipca 1929 r. w Chludowie k. Poznania Dmowski odbył
rozmowę z „jednym z wybitniejszych pułkowników”. Na propozycję swego gościa, aby porozmawiał
z Piłsudskim, który „zawsze gotów [do rozmowy] i oczekuje go”, Dmowski odpowiedział, że „nie
będzie rozmawiał z człowiekiem, którego uważa za nieprzytomnego i któremu nie może nic wierzyć,
bo nic nie wie, co ma robić’ – zob. M. Kułakowski, dz. cyt., t. II, s. 254 (fragment z dziennika Juliusza
Zdanowskiego z 1 sierpnia 1929 r.).
45 M. Kułakowski, dz. cyt., t. II, s. 294-295.
46 S. Mackiewicz, dz. cyt., s. 40.
47 Tegoż, „Józef Piłsudski i Roman Dmowski. Ofensywa i obrona, Słowo, 4 stycznia 1939”, [w:]
Stanisław Cat-Mackiewicz, Teksty, oprac. Jerzy Jaruzelski (Warszawa: Czytelnik, 1990) s. 348.


Za: http://www.glaukopis.pl/pdf/5-6/glaukopis5-6_Dmowski-Pilsudski.pdf

Za: http://74.125.95.132/search?q=cache:jJ1cJthfMSYJ:www.glaukopis.pl/pdf/5-6/glaukopis5-6_Dmowski-Pilsudski.pdf+Dmowski,+Pi%C5%82sudski+i+ruch+narodowy&cd=20&hl=en&ct=clnk&gl=us