Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
Zbliża się dwudziesta rocznica reglamentowanych postokrągłostołowych wyborów do Sejmu i Senatu. Planowane są na dzień 4 czerwca bogate obchody i na tę okoliczność cieszą się głównie autorzy porozumienia z komunistami, którzy dzisiaj piastują władzę i opozycję parlamentarną. Mają się więc z czego cieszyć. Ale ciemny lud cieszyć się nie chce. Ciemny lud traci miejsca pracy, oszczędności i nadzieję na lepsze jutro. I w związku z tym ludzie protestują.

Uczestnicy Okrągłego Stołu przypisali porozumienia z komunistami do dziedzictwa protestów gdańskich z 1980 roku. Wtedy strajkowała cała Polska, ale prym wiedli stoczniowcy, szczególnie niepokorny Gdańsk, gdzie antykomunistyczne bunty były w historii krwawo tłumione. Obchody 20. rocznicy wyborów zaplanowano więc w Gdańsku.
       Okazało się jednak, że polski rząd nie obronił polskich stoczni od Szczecina do Gdańska. Tych samych, w których Polacy walczyli o swoje prawa, w których ginęli. Polski rząd potulnie jak baranek likwiduje przemysł okrętowy, a za tym przemysłem – 15 tysięcy różnych przedsiębiorstw kooperujących ze stoczniami, bo tak kazał Niemiec z Brukseli. Nęcąc stoczniowców niegodziwymi „odprawami” liczyli na milczenie naiwniaków; że pójdą na bezrobocie za 20 albo nawet 60 tys. zł. Tymczasem ludzie zamierzają uczcić dzień 4 czerwca protestami, bo pakt zawarty z komunistami skutkuje dzisiaj kolejna falą biedy. A Donald Tusk sobie tego nie życzy.
       Bo premier polskiego rządu Donald Tusk ma zaplanowaną radosną imprezę na dzień 4 czerwca i nie życzy sobie, że mu tę imprezę zakłócali jacyś „zadymiarze” – jak określił robotników Wybrzeża. Osobiście boi się zresztą, żeby mu się pomidorówka nie wylała na spodnie, jakby obsługa zechciała bujać stołem biesiadnym. Przyjadą goście i Tuskowi będzie wstyd. Uda się zatem pan premier do Krakowa, na Wawel. Tam ugości przyjezdnych.
       Szanowny panie Tusk. Znane są pana gdańskie lęki; stoczniowcy mówią, że bał się pan wejść na teren stoczni w dniach strajku i najdalej doszedł pan do płotu. Dziwne to, bo miał pan tu przecież uzbrojonego dziadka. Ale strach to ludzka rzecz i miewa ponoć oczy większe niż okulary. Ale żeby bać się demonstrantów, swoich własnych Rodaków? Bo jest im ciężko, bo jak mówią „niepodległość to głód”? Obiecał pan Polakom cuda, a stał się pan synonimem bezrobocia, drożyzny i niespełnionych obietnic. Proszę to odważnie powiedzieć w Gdańsku, albo tam, gdzie nie będzie się pan bał pokazać ludziom. Obawiam się, że z każdym miesiącem tych miejsc będzie w Polsce coraz mniej. Arogancja otaczającej pana kamaryli dowodzi głębokiej degradacji władzy. Związkowcy mają prawo protestować po swojemu, a pan nie ma prawa wypierać się ich.
       Stoczniowcy, nie róbcie zadymy w Gdańsku – jedźcie do Krakowa. To królewskie miasto należy do Polaków, jest naszą dumą i naszym dziedzictwem. Tam ważyły się losy Polski, tam wygasły wielkie polskie dynastie. Dwór Tuska nie wypełni pustki po dworzanach Piastów, Jagiellonów, czy nawet Wazów, niech zrobią to ci, którzy Ojczyźnie nie żałowali ofiar. Skoro żyjemy w czasach nowoczesnej wolnej elekcji, wybierzcie w Krakowie nowego władcę. Niech to nie będzie Donald Tusk.

Mirosław Orzechowski

http://miroslaw-orzechowski.blog.onet.pl/