Są jednak wyjątki. Oto w najnowszym numerze "Uważam Rze" /nr37/2011/ ukazał się artykuł Sławomira Sieradzkiego "Niemiecki koń antylustracyjny". Autor zadaje proste pytanie: "Dlaczego Niemcy którzy u siebie pracowicie odtwarzają akta STASI pocięte na drobne strzępki, równocześnie zaciekle sprzeciwiają się lustracji w Polsce?". Odpowiada na nie następująco: "Powinniśmy teoretycznie założyć, że zachodni Niemcy przejęli aktywa STASI, w tym jej agenturę w Polsce. Mówiąc wprost: prowadzącymi tych agentów nie są już oficerowie STASI, lecz oficerowie Bundesnachrichtendienst. Zadania tez się zmieniły (...).
Informacje o polskiej agenturze STASI nie są ujawniane w trakcie niemieckiej lustracji. Raz pojawiła się w mediach w ubiegłym roku wzmianka o domniemanych agentach STASI w Polsce. Jednak sprawa szybko ucichła. Co Niemcy muszą zrobić, by maksymalnie zabezpieczyć dawnych agentów STASI, dziś przejętych przez Bundesnachrichtendienst? Muszą zwalczać lustrację! Jeśli nie da się jej formalnie zablokować, to trzeba próbować ją skompromitować.".
Tyle Sieradzki. O tych pięciuset agentach /wcale nie domniemanych, tylko prawdziwych/ można było przeczytać w artykule w tygodniku "Forum" w lutym 2010. Zamieszczono go tam z okazji 60-lecia powstania STASI. Informację tę łącznie z rozkazami Egona Mielke można znaleźć /TUTAJ/. Obszerny komentarz poświecił tej sprawie Marek Mojsiewicz w Salonie24 /TUTAJ/. Grzegorz Braun w swoim "Układzie Wrocławskim" /m.in. /TUTAJ// mówił o tym, że na początku lat 80-tych STASI uzyskała oficjalną możliwość werbowania agentów na terenie Dolnego Śląska. Niektórzy z nich mogli wejść w skład "układu wrocławskiego".
Trzeba sobie uświadomić, że od ponad 25 lat Niemcy prowadzą dalekowzroczną i przemyślaną politykę nakierowana na przezwyciężenie skutków drugiej wojny światowej i uzyskanie dominacji w Europie. Zręcznie "rozegrali" Gorbaczowa jednocząc Niemcy. Teraz robią coś podobnego z Putinem, chcąc docelowo uzyskać dostęp do źródeł rosyjskich surowców i podporządkować sobie Rosję.
Kupiłam parę tygodni temu książkę Lecha Jęczmyka "Dlaczego toniemy, czyli jeszcze nowsze Średniowiecze". Są w niej dwa szkice: "Polska geopolityka" i "Polska w uścisku Prus". W pierwszym z nich przypomina zasadę Studnickiego: "Jeśli Polska na Kresy Wschodnie, to powinna trzymać z Zachodem, a jeśli ma Kresy Zachodnie, to ze Wschodem" i stwierdza,że Niemcy prowadzą wobec Polski spokojna, obliczona na dziesięciolecia politykę, czerpiącą ze wzorów krzyżackich. Zdumienie jego budzi brak jakiejkolwiek reakcji ze strony społeczeństwa polskiego. W drugim pisze, iż polityka Niemiec wobec Polski jest polityka pruską, zmierzającą do odcięcia Polski od morza. Uważa też, że rosyjscy agenci wpływu podkręcają nagonkę antyrosyjską, aby odwrócić uwagę od postępowania Niemiec. Podobne rozważania snuje tez Marek Mojsiewicz w swoich wpisach /n.p. /TUTAJ/ i /TUTAJ/.
W tym kontekście trudno nie pomyśleć o tragedii smoleńskiej. Była ona niezwykle korzystna dla Niemiec, a całe odium spłynęło na Rosję. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby po latach okazało się, że BND miał z tym coś wspólnego /a przynajmniej wiedział co się święci/.
eligZa: http://blogmedia24.pl/node/52794
Nadesłał: Jacek