O realizacji wariantu rozbiorowego i zaskakujących zwrotach akcji w polskiej polityce ze Stanisławem Michalkiewiczem rozmawia Rafał Pazio.
(Pazio) Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w swojej wypowiedzi chyba formalnie zadeklarował rezygnację Polski z niepodległości.
(Michalkiewicz) Tak to oceniam. Ta droga została już otwarta w traktacie akcesyjnym i traktacie lizbońskim, który wszedł w życie 1 grudnia 2009 roku. Jednak formułując postulat przekształcenia Unii w federację, minister Sikorski rzeczywiście zgłosił gotowość formalnej rezygnacji z niepodległości Polski. Zachęcił także do tego inne kraje w zamian za niemiecką opiekę. Ostentacyjnie zlekceważył w ten sposób artykuł 5 Konstytucji RP, który mówi, że Rzeczpospolita Polska strzeże niepodległości. Z tego zapisu można wyprowadzić obowiązek wszystkich organów państwa polskiego, takich jak minister spraw zagranicznych, żeby otwarcie i ostentacyjnie gotowości rezygnacji z niepodległości nie deklarowały.
Jak Panu się wydaje, skąd wypłynęło upoważnienie dla ministra, aby wypowiedzieć takie słowa?
Nie wiem. Mam nadzieję, że będzie to przedmiotem dociekań Trybunału Stanu, jeśli oczywiście jakiś porządek prawny jeszcze w Polsce panuje. Jeśli nie panuje, wszystko zakończy się wesołym oberkiem. Z dotychczasowych doniesień prasowych wynika, że z całą pewnością minister Sikorski nie konsultował swojego przemówienia z Sejmem, także nie konsultował go z prezydentem Bronisławem Komorowskim. Rzecznik rządu Paweł Graś mówił, że Sikorski jakoś konsultował to przemówienie z premierem Donaldem Tuskiem. Jednak premier milczy w tej sprawie. Nie wykluczam, że minister Sikorski zrobił to na własną rękę przez kogoś zachęcony, a bardziej pasowałoby tu słowo „wypuszczony”. Premier Tusk zyskuje tym samym dosyć mocny instrument błyskawicznego zakończenia tak pięknie rozwijającej się kariery ministra Sikorskiego. Niektóre sondaże głosiły, że to najbardziej popularny polityk w Polsce. To mogło zachęcić kogoś do tego, aby go wsadzić na minę i wysadzić w powietrze. Podobno przemówienie napisał ministrowi Sikorskiemu były ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce. To też wymagałoby wyjaśnienia. Wprawdzie ambasador powiedział, że minister Sikorski napisał przemówienie sam, ale skąd może to wiedzieć. Chyba mu się Sikorski nie zwierza.
Czy mamy do czynienia z kolaborantami?
Z całą pewnością. Przecież przemówienie spotkało się z wyrazami uznania wielu środowisk politycznych, na przykład Leszka Millera i Tadeusza Iwińskiego. Swoje uznanie wyrazili także cadykowie z „Gazety Wyborczej”. Niewątpliwie program rezygnacji z niepodległości i montowania landu IV Rzeszy ma w Polsce bardzo wielu zwolenników. Nie dziwi mnie to specjalnie. Leszek Miller i Tadeusz Iwiński to są ludzie sowieccy. A ci ludzie nieomylnym tropizmem wyczuwają Związek Radziecki, nawet jeśli zmieni położenie. Instynktownie ku niemu się obracają, jak słonecznik do słońca. Z kolei cadykowie bardzo chętnie powitaliby utworzenie na polskim terytorium etnograficznym upragnionego „żydolandu”, co też jest rodzajem Ziemi Obiecanej. Tak więc entuzjazm co do projektów ministra Sikorskiego jest całkowicie zrozumiały. Minister Sikorski, kreśląc program federacji, zastrzega do wyłącznej kompetencji landów, stanów czy prowincji takie sprawy jak kwestie tożsamości, religii, stylu życia, moralności publicznej i częściowo podatków. Z tego wynika a contrario, że sprawy obronności, czyli armii, bezpieczeństwa wewnętrznego, czyli m.in. policji, wymiaru sprawiedliwości, czyli prokuratury, sądów i więziennictwa, polityki zagranicznej będą w wyłącznej gestii władz Rzeszy. A to oznacza koniec niepodległości. Przypomnę tylko jeszcze jedną rzecz. Nie tak dawno Jarosław Kaczyński, który chce postawić ministra Sikorskiego przed Trybunałem Stanu, na forum gospodarczym w Krynicy opowiedział się za utworzeniem armii europejskiej. Więc może się z ministrem Sikorskim spierać o różnice, a nie zasadnicze sprawy.
Jarosław Kaczyński zapowiada walkę o karę śmierci, jakby chciał mówić, że wszystko jest możliwe, a przecież nie jest już nic możliwe. To takie „potępieńcze swary” w celu stworzenia pozorów życia?
Marek Jurek w „Rzeczpospolitej” stwierdził, że Jarosław Kaczyński wpuścił tego szczura, żeby zaszantażować ojca Tadeusza Rydzyka. W jego przeświadczeniu ojciec Rydzyk waha się między poparciem PiS a poparciem frondy Zbigniewa Ziobry. Jarosław Kaczyński miał zagrozić, że jeśli jego autorytet zostanie podważony, to on podważy inne autorytety. Odezwali się niektórzy biskupi, w sposób kłopotliwy dla katolików. Natychmiast ujawniła się różnica zdań w tej kwestii. O ile arcybiskup Józef Michalik przypomniał po prostu zasady Katechizmu Kościoła Katolickiego, o tyle kardynał Kazimierz Nycz stwierdził, że Kościół jest przeciwny karze śmierci. To po co dopuszcza jej stosowanie w Katechizmie? Jarosławowi Kaczyńskiemu ta operacja się udała. Kary śmierci nie przywrócił – zresztą nigdy nie twierdził, że chce ją przywrócić – ale podjął starania.
Na jakim etapie scenariusza rozbiorowego jesteśmy?
W ostatnim czasie mamy do czynienia z wyraźnym przyspieszeniem. Jestem prawie pewien, że od pewnego czasu kryzys w strefie euro jest świadomie wykorzystywany i sterowany do przeprowadzenia pewnego projektu politycznego, który nazywam IV Rzeszą. Dla mnie oczywiste było, że już od dwóch lat Grecja i inne kraje południowej Europy nie były w stanie sprostać zobowiązaniom, które zaciągnęły. Można było odnieść wrażenie, że tego, co wszyscy wiedzieli, nie wiedzieli prezesi największych europejskich banków. Takie przypuszczenie byłoby niegrzeczne. Jestem przekonany, że właśnie wtedy wątpliwości prezesów wielkich europejskich banków zostały rozwiane. Prawdopodobnie przedstawiciele rządów powiedzieli im, żeby się nie martwili i pożyczali jak gdyby nigdy nic. Obiecali wybawienie z tarapatów, według własnej kalkulacji. W tej chwili, kiedy pojawiły się ostre objawy kryzysowe w strefie euro, ujawnia się teza rządu niemieckiego. Niemcy wyszli z założenia, iż nie może być tak, że uratują Grecję, Włochy i inne kraje i nie będą mieć wpływu na to, co one robią. Tak powstał program przyspieszenia budowy IV Rzeszy środkami pokojowymi, które – przynajmniej na razie – okazały się tańsze i nie obciążone takim ryzykiem jak wcześniejsze próby budowania III Rzeszy, przez socjalistycznego przywódcę Adolfa Hitlera. Hitlerowi to się udało na kilka miesięcy, a koszty były olbrzymie. Zdewastowano Europę, a Niemcy na dziesiątki lat były znienawidzone. Pani Merkel przyjęła metodę tańszą i nie obciążoną takim ryzykiem. Ponieważ minister Sikorski w podskokach zadeklarował poparcie dla tego projektu przyspieszenia, być może im się uda.
Co Pan sądzi o tym, co dzieje się w Polsce? Aresztuje się Gromosława Czempińskiego, zachodzą jakieś porządki w PZPN. Czy zachwiana jest jakaś równowaga?
Wrócę do swojej ulubionej teorii spiskowej. Wydawało się początkowo, że kompromis pomiędzy poszczególnymi watahami bezpieczniackimi został dogadany, bo premier Tusk ogłosił skład swojego rządu i go zaprzysiągł. Najwyraźniej razwiedka wojskowa się przyczaiła. Zastosowała wobec esbeków linię porozumienia i walki, jaką stosował generał Jaruzelski wobec podziemia solidarnościowego. Wydawało się jeszcze kilka miesięcy temu, że ten kompromis – to jest odwojowanie przez SB części utraconych wpływów z wykorzystaniem katastrofy smoleńskiej, po której w wojsku została przeprowadzona kuracja przeczyszczająca – został osiągnięty. Wygląda jednak na to, że wojsko się tylko przyczaiło i teraz uderzyło w czuły punkt. Jakoś się to odbiło na PZPN, a przecież Jan Tomaszewski, który o PZPN coś tam musi wiedzieć, twierdził niedawno, że tam agent na agencie siedzi i agentem pogania. Nawet pan Kręcina na własny wniosek został odwołany ze wszystkich stanowisk. Ale sądzę, że to jest pierwsze ostrzeżenie i korekta kompromisu. Otwartej wojny chyba nie będzie, dlatego że generał Czempiński też różne rzeczy wie. Nie tylko, kto ile sobie przywłaszczył i za co, ale nawet i to, gdzie schował. Rozpoczynanie wojny na całego mogłoby być nieopłacalne. W związku z tym sądzę, że cała sprawa zakończy się wesołym oberkiem. Przypomnę jednak, że fundamentem pozycji generała Czempińskiego w III Rzeczypospolitej była wdzięczność i zaufanie Amerykanów, gdyż generał w 1990 roku przeprowadził udaną operację wydobycia z Iraku amerykańskich zakładników. Zatem jego aresztowanie i różne represje wobec jego kolegów mogą być sygnałem, że Niemcy czyszczą Polskę z amerykańskiej agentury. Chętnie w to wierzę, bo u nas nikt by na taką otwartą wojnę nie poszedł. Trochę by się pokopali po kostkach. Niemcy mogą chcieć coś zrobić naprawdę.
A co Pan sądzi o milczeniu premiera w tej sprawie?
Premier – wbrew temu, co się tam o nim mówi – jest, moim zdaniem, notariuszem kompromisu. Dopóki się on nie wyklaruje, premier milczy, bo nie ma nic do powiedzenia.
Dziękuję za rozmowę.
Czytelnikom zainteresowanym pogłębionym spojrzeniem na uskuteczniany właśnie “wariant rozbiorowy” polecamy wywiad-rzekę, który Tomasz Sommer przeprowadził ze Stanisławem Michalkiewiczem. Pozycja – będąca jedną z najlepiej sprzedających się książek naszego wydawnictwa i jedną z najbardziej rozchwytywanych książek w ogóle sygnowanych przez naszego publicystę – udziela odpowiedzi na szereg pytań m.in. na czym polega suwerenność oraz czym charakteryzuje się “myślenie rozbiorowe” nadwiślańskiej kasty politycznej. W “Wariancie rozbiorowym” Michalkiewicz ocenia (jako prawnik!) obecną sytuację Polski w kontekście Unii Europejskiej i pokazuje dokąd zmierza Wspólnota (wyborna charakterystyka “przemian ideologicznych wewnątrz UE” w rozdziale XI). W prezentowanej książce, której podtytuł to “Dwanaście rozmów o tym jak Polska traci niepodległość”, Czytelnik znajdzie również odpowiedz na pytanie dlaczego Donald Tusk zrezygnował z prezydentury, kto ponosi winę za katastrofę Smoleńską, o co chodziło w “wojnie o krzyż”, jakim prezydentem – z punktu widzenia wolnościowca – był Lech Kaczyński, czy położenie determinuje los państwa, jak politycznie można zagospodarować Europę Środkową, czym jest Judeopolonia-bis, dlaczego eurosceptyków udało się skanalizować, kto w Polsce jest członkiem stronnictwa rozbiorowego itp. itd. Książka – wartościowy prezent na Święta – jest do kupienia w naszej księgarni (tutaj – w wersji papierowej) oraz tutaj (w wersji elektronicznej pdf).
Za: http://www.bibula.com/?p=48279
Nadesłał: Jacek