Taka perspektywa niewątpliwie sprzyja wojowniczym nastrojom w Polsce, mimo że Niemcy właśnie ogłosiły, iż w razie czego nie będą mogły nam pomóc, bo Bundeswehra nie ma broni. Niemcy nie mają broni! No i co tu gadać o postępie, kiedy za Hitlera taka rzecz nigdy by się nie zdarzyła! Mniejsza jednak z tym, bo w takiej sytuacji tombe dans les ruines doktryna obronna III RP. Jak wiadomo, była ona ufundowana na milczącym założeniu, ze naszych interesów państwowych do ostatniej kropli krwi będzie broniła Bundeswehra. Ale jakże ma ona ich bronić, skoro nie ma broni? Ładny interes! Całe szczęście, że pan ambasador Schnepf, który dotychczas puszczał Amerykanom „Pokłosie”, żeby jeszcze lepiej przekonać ich o polskim antysemityzmie, teraz rozwinął niebywałą aktywność w kierunku rozszerzenia polskiego eksportu do USA że szczególnym uwzględnieniem jabłek, na które specjalnie zawzięli się ruscy szachiści. Ponieważ Unia Europejska jakoś nie chce rekompensować sadownikom poniesionych z tego tytułu strat, dyplomatyczna ofensywa pana ambasadora Schnepfa pokazuje, że nasza biedną ojczyznę czeka jeszcze przyszłość. Oto Ministerstwo Obrony Narodowej ogłosiło, że „zagospodaruje” młodzież „dla obronności kraju”. Znaczy się - weźmie niesfornych kibiców i „faszystów” w kamasze, gdzie zostaną ostrzyżeni i nafaszerowani ideologią politycznej poprawności przez starych politruków, co to jeszcze samego znali Stalina.
Tym bardziej, że właśnie pani premierzyca Ewa Kopacz ogłosiła w Sejmie expose swojego rządu, z którego wynika, wbrew temu, co głosili malkontenci, iż lepiej już było - lepiej dopiero będzie. Jak obliczyli naprędce ekonomiści, spełnienie tylko niektórych obietnic kosztowałoby co najmniej 100 miliardów złotych, a przecież pani premierzyca nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa o swojej szczodrosci. „Nie mam głowy, jak ty to uzbierasz” - śpiewała jeszcze za pierwszej komuny Izabela Trojanowska, ale przecież możemy się domyślić, że tak jak zawsze, to znaczy - przez rabunek podatników i zwiększenie długu publicznego. To b y wskazywało na kontynuację, ale żydowska gazeta dla Polaków piórem Jarosława Kurskiego podnosi co innego - że mianowicie pani premierzyca „przecięła pępowinę” łączącą ją dotychczas z Donaldem Tuskiem - no bo z razwiedką pępowiny chyba nie odważyłaby się przeciąć, nieprawdaż? Na to wskazują również lizusowskie komentarze funkcjonariuszy poprzebieranych za dziennikarzy niezależnych mediów głównego nurtu, na wyścigi podkreślających „samodzielność” pani Kopacz Ewy. Tak to podkreślają, jakby były jakieś wątpliwości, a przecież żadnych wątpliwości być tu nie może, chociaż pan Włodzimierz Czarzasty, w swoim czasie uczestniczący w „grupie trzymającej władzę” powiedział, iż pani premierzyca kartkę z wypisanym składem swego gabinetu od kogoś „dostała”. Jak tam było, tak tam było - ale teraz najwyraźniej jest rozkaz, by eksponować samodzielność rządu, dzięki czemu bezpieczniackie watahy będą mogły skuteczniej ukrywać okupację naszego nieszczęśliwego kraju. A czego oczy nie widzą o to serce nie boli, więc jest szansa, że wszyscy będziemy szczęśliwsi jeszcze bardziej niż teraz. Bo jakże tu nie być szczęśliwym, kiedy nawet pan prezes Jarosław Kaczyński publicznie uścisnął dłoń Donaldu Tusku? Na naszych oczach lider płomiennych szermierzy patriotyzmu uścisnął dłoń hersztowi obozu zdrady i zaprzaństwa? Kibole i „faszyści” pójdą w kamasze, gdzie wybiją im z głowy wszelkie pomysły o wysadzaniu w powietrze „układu okrągłego stołu”, poczem na wszelki wypadek zostaną wysłani, jeśli nie do Afganistanu, to na wojnę ze straszliwym kalifatem, gdzie - jak przewidział Adam Mickiewicz - „wódz będzie gromił Murzyny, a wzdychał do kraju”. Tymczasem w kraju będzie na przemian rządził jak nie obóz zdrady i zaprzaństwa, to obóz płomiennych szermierzy patriotyzmu, bo ani jeden, ani drugi nie będzie musiał obawiać się ryzyka pojawienia się politycznej alternatywy. Oto bowiem właśnie rozpada się dziwnie osobliwa trzódka biłgorajskiego filozofa, zaś znienawidzony Janusz Korwin - Mikke został skarcony przez przewodniczącego Schulza od czego natychmiast spadły mu sondaże. Nawiasem mówiąc Czytelnik nadesłał mi spisane mową wiązaną sprawozdanie z rozmowy przewodniczącego Schulza z Januszem Korwin-Mikkem, które niżej podaję do wiadomości - bo nie jest światło, by pod korcem stało: „Zawołał Schulz Korwina do biura: ja mu pokażę jak działa cenzura. Wezmę do siebie go na przesłuchanie i takie walnę mu piękne kazanie, że o wolności pieprzyć przestanie. Siedli oboje naprzeciw na krzesłach, tłumacz przy stole cierpliwie czeka. Zdjął marynarkę, podwinął rękawy, podał ciasteczka i po kubku kawy... - Proszę pozwolić, że panu odczytam jaki jest problem i jaka przyczyna, że pana skarcę, jak ojciec syna. Otworzył notatnik, chrząknął dwa razy i wykład piękny czytać zaczyna: „Wy polskie świnie, wy raso podrzędna, wy...” - Oj przepraszam, tu mała pomyłka; to przemówienie mojego stryjka, co je wygłaszał przed wojną w Reichstagu, zanim go Ruskie zamknęli w gułagu. Ja panu powiem trochę inaczej. Po ludzku, po prostu, jak poseł posłowi. Nie mówi się „Murzyn”, mówi się „Czarni”, mówi się „Afro” lub „Kolorowi”. Murzyn to kiedyś był na plantacji, a teraz, odkąd już je w restauracji, to „Czarny”, albo „Afrykopolak”. Czy pan rozumie, co do pana mówię? -Nie, nie rozumiem, bardzo mi przykro... - Pan nie rozumie?! - Ja nie rozumiem. - No ale jak to? - No ale tak to. - No ale wszyscy... - Kto to są „wszyscy”? - No to ja nie wiem, jak pana przekonać. I zaczął ględzić o tolerancji, XX wieku i elegancji. Gadał godzinę, jak przekupa stara, a Korwin w tym czasie uciął se komara. Ględził bez przerwy i jak najęty, patrzy, a Korwin ma oczy zamknięte. - Hej, proszę pana, czy pan mnie słucha? Czy pan już wie, jak zwiemy Cz.....a? Korwin się ocknął, patrzy na niego, a tłumacz stoi, cierpliwie tłumaczy. - Dlaczego tak stoisz, drogi kolego? Usiądźże z nami, wypij jednego, a nie się gibasz, jak Kunta Kinte! Schulz nie wytrzymał, stanął na baczność, rękę wyciągnął w przedziwnym geście. - Raus i wynocha z mojego biura! Z panem nie można o tolerancji! Gestapo wezwę i SS-manów! Oni już szybko ci wytłumaczą, jak się odnosi do rasy panów!!! Korwin nie przejął się słowami Schulza. Starego komucha, komucha, który nie zdążył nawet zrobić matury. Jeszcze niedawno był zwykłym księgarzem, jak jego poprzednik, co był malarzem.”
Czegóż chcieć więcej? Jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej!
Stanisław Michalkiewicz
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).
Komentarz • tygodnik „Goniec” (Toronto) • 5 października 2014