W każdej batalii ideologicznej i politycznej, symbolika ma znaczenie generalne, nie da się bez zaznaczenia swojego terenu i swojej racji obronić swoich wartości. Jest mało istotne, czy proporce, sztandary, flagi i barwy bojowe to wyrafinowana, czy też prymitywna forma okazania wyższości, ważne, że takie zachowania jednoznacznie wskazuje kto tu rządzi. Z tego, co się zdążyłem wstępnie zorientować stan wiedzy w ogóle i wiedzy historycznej w szczegółach jest więcej niż katastrofalny. Cała ta żenada z żonkilami została wypromowana przez TVN-GW i jest to „tradycja” zaledwie kilkuletnia. Kto pamięta, aby 10 lat temu coś podobnego miało miejsce? Rzecz się tak naprawdę pojawiła i nasiliła dopiero po śmierci realnego socjalisty Marka Edelmana. Wspomniany Edelman, jako członek lewackiego politycznej BUNDU, organizacji żydowskiej czynnej od XIX wieku, składał żonkile w dniu Powstawania w Getcie. Symbol ten jako taki nigdy nie był symbolem samego powstania, ale konkretnej opcji politycznej, z której nota bene nic wspólnego nie chce mieć zdecydowana większość Żydów. Proszę spytać premiera albo prezydenta Izraela, co sądzi o żonkilach, Marku Edelmanie i przede wszystkim o organizacji BUND. Uprzedzam, że nasłuchacie się antysemickich uwag, a to z tego prostego powodu, że BUND i Edelman prócz miłości do ZSRR, byli antysyjonistami. Nie należy tego mylić z neologizmem „antysemityzm”, ale jest blisko. Otóż BUND był przeciwnikiem powstania samodzielnego państwa Izrael, jak większość członków Międzynarodówki.
Jeśli chodzi o samo Powstanie w Getcie, to mało kto wie i mówi o „żydowskim piekle”. Nawet w obliczu pewnej zgłady, Żydzi nie byli w stanie wspólnie stanąć do walki. Na 70 tysięcy Żydów, którzy wiedzieli, że idą na pewną śmierć, w powstaniu wzięło udział około 1000 osób i to tylko dzięki pomocy Armii Krajowej. Brak jednego dowództwa, brak skoordynowania działań, doprowadził do podziału na strefy obrony. Dwa stronnictwa żydowskie: lewicowa Żydowska Organizacja Bojowa (ŻOB) i prawicowy Żydowski Związek Wojskowy (ŻZW) ustaliły tylko tyle, że każdy sobie z Niemcem będzie walczył. Po stronie ŻOB dowódcami byli Mordechaj Anielewicz i jego zastępca Icchak Cukierman. Po stronie ŻŻW do sztabu weszli Dawid Wdowiński, Michał Strykowski, Leon Rodal i wojskowy dowódca Paweł Frenkel. Głowę dam, że 99% Polaków nie ma o tym wszystkim bladego pojęcia i stąd nawet PIS zakwitło żonkilami BUNDU.
Tymczasem wynalazca żonkili Marek Edelman w powstańczej układance praktycznie się nie liczył, dopiero w trakcie powstania Edelman zstąpił Berka Szajndmila i zajął się wywiadem. Bóg jedyny wie jaki cudem Marek Edelman jako jedyny ze sztabu uniknął nie tylko śmierci, ale obozu Auschwitz, fascynująca ta legenda niczym zwolnienie lekarskie z obozu koncentracyjnego innej „legendy” – Władysława Bartoszewskiego. W każdym razie Edelman uciekł z getta w tym samym czasie, gdy grupa 300 jego towarzyszy z ŻOB, w tym dowódca Mordechaj Anielewicz broniła się do końca, by w ostatnim akcie popełnić zbiorowe samobójstw. Dlaczego świeccy nowocześni nie czczą pamięci Mordechaja Anielewicza i pozostałych żydowskich bohaterów, a wybrali na herosa uciekiniera Edelmana, nie mam pojęcia. Pewnie taka tradycja, zawsze kapuś, dekownik, oszust miał w tym środowisku największe poważanie.
Ośrodki pompowania wody do mózgu zakodowały w świadomości gojów jednego jedynego bohatera Powstania w Getcie i jest nim tak skrajny lewak, że nawet Żydzi go nie tolerowali. Zastanawiam się i pojąć nie mogę, skąd politykom PiS i Prezydentowi Andrzejowi Dudzie przyszło do głowy, żeby się wpisywać w tę idiotyczną świecką tradycję, którą zapoczątkowali i wypromowali propagandyści z dwóch znanych warszawskich ulic. Od polskiego rządu i partii, która tyle mówi o świadomości historycznej, oczekuję po pierwsze minimum wiedzy, po drugie minimum rozumu. Równie dobrze PiS i Prezydent mogli razem z „Trujką” założyć różowe okulary i pokłonić się orłowi z czekolady. Na odpowiedź w sferze symboli i walki o rację, nie trzeba było długo czekać.
Gdy chłopcy i dziewczęta z PiS przebierali się jak smarkaci w żonkile BUNDU, Hanka Gronkiwicz-Waltz poleciała polskim antysemityzmem, paleniem kukieł i mszą nazistowską w Białymstoku. Tak kończą frajerzy, tak kończy się niebezpieczna zabawa z okazywaniem słabości symbolicznej i narodowej. Oczy 100 razy przecierałem, po każdym żonkilu i do teraz widzę te żarówki politycznej, historycznej i narodowej głupoty wpięte w klapy. Nie ma tu mowy o żadnym szacunku dla Żydów, którym za sprzeciw wobec niemieckiego barbarzyństwa niewątpliwie szacunek się należy. Mamy do czynienia ze zwykłym prymitywnym ideologicznym tresowaniem gojów. Żydokomuna oznaczyła Polaków niczym Niemcy Żydów za okupacji, tylko kolor i symbol opasek się zmienił. Smutne.
MatkaKurka
Za: http://kontrowersje.net/ydokomuna_ubra_a_pis_w_onkile_jak_niemcy_yd_w_w_gwiazd_dawida