Jedną z najbardziej znaczących formacji ideowo-politycznych u progu niepodległości II Rzeczypospolitej i II wojny światowej, formacji, która miała wielki wpływ na postawę Polaków, była idea narodowa (wszechpolska, nacjonalistyczna). O pozycji, jaką w świadomości ówczesnych Polaków odegrała wspomniana idea, niech zaświadczą słowa nieprzejednanego wroga narodowej myśli politycznej, Jacka Kuronia: “Myśl Dmowskiego trafiła na podatny grunt. Triumf polityczny odniósł Piłsudski, ale triumf ideowy, wychowawczy odniósł Dmowski”.
Podczas II wojny światowej narodowcy byli fizycznie tępieni, najpierw przez niemieckich okupantów, a potem przez “wyzwolicieli” ze wschodu. W okresie powojennym komunistyczne władze próbowały wyplenić ze świadomości społeczeństwa ideę narodową i stojący za nią obóz polityczny, określając go mianem “polskich hitlerowców” czy “obozu burżuazyjno-faszystowskiego”. Czarną legendę Narodowej Demokracji podtrzymują nadal szeroko rozumiane środowiska liberalno-lewicowe, dysponujące dziś potężnymi instrumentami informacji (media, tzw. autorytety moralne etc.).
Definicja narodu
Prekursorem polskiej myśli narodowej był Jan Ludwik Popławski (1854-1908), który pojęcie “naród” definiował jako: “zbiorowość wszystkich warstw społecznych, związanych jednością pochodzenia, tradycji historycznych i więzów politycznych”. Głębsza analiza pism Popławskiego ujawnia, iż prekursor Narodowej Demokracji głosił hasła solidaryzmu narodowego i to na dwóch płaszczyznach – terytorialnej i klasowej.
Lata życia Popławskiego przypadały na okres zaborów, wystąpił zatem z postulatem kształtowania jedności narodowej, “ponad kordonami granicznymi zaborców”. Ważnym postulatem zgłaszanym przez Popławskiego było nawoływanie do podniesienia duchowego i cywilizacyjnego mas ludowych. Jemu zawdzięczamy fakt, iż sprawa polska, która dotychczas była sprawą kilkuset tysięcy świadomych Polaków (szlachta i inteligencja) stała się także sprawą szerokich mas miejskich i wiejskich.
Inny czołowy ideolog Narodowej Demokracji, prof. Roman Rybarski twierdził, że naród to “wspólność wytworzona przez cały szereg odrębnych cech i właściwości, charakteryzujących jego członków, wyposażona w świadomość swej odrębności”.
W deklaracji Narodowego Zjednoczenia Młodzieży Akademickiej (NZMA) z 1919 r. padło sformułowanie: “Naród jest najwyższym dobrem, jakie mamy. Wszelkie fakty i zagadnienia z dziedziny etyki i polityki muszą być rozpatrywane i sądzone wyłącznie z punktu widzenia narodowego. Dobro Ojczyzny, Jej potęga winno być dla nas najwyższym prawem, a obowiązki względem Niej są pierwsze przed wszystkimi”, powtórzone następnie w deklaracji “Młodzieży Wszechpolskiej” (MW) w 1922 r. Taka postawa, podobnie jak cała koncepcja “egoizmu narodowego”, głoszona przez Z. Balickiego, grawitowała w kierunku nacjonalizmu pogańskiego.
Wojciech Wasiutyński (jeden późniejszych ideologów Obozu Narodowego) stwierdził: “Mamy tu wyraźnie echo starożytności rzymskich, nacjonalizmu pogańskiego”, a o. J.M. Bocheński określił to słowami: “Jest to więc nacjonalizm integralny i ekskluzywny, podniesiony do godności poglądu na świat. Z jego stanowiska najwyższa norma etyczna jest mniej więcej taka: wszystko, co wychodzi na korzyść narodu polskiego jest dobre, a wszystko, co mu szkodzi jest moralnie złe”. W dalszej części wywodu o. Bocheński uznał takie stanowisko za namiastkę quasi-religii, i jako takie, stojące w sprzeczności z nauką Kościoła i dobrze rozumianym interesem Polski.
Deklarację ideową Młodzieży Wszechpolskiej ostro na łamach pisma katolicko-społecznego “Prąd” skrytykowało Stowarzyszenie Katolickiej Młodzieży Akademickiej “Odrodzenie”. Jak słusznie jednak zauważył P. Stachowiak: “Jako, że relacje te podaje czasopismo niechętne endecji i reprezentuje organizację ostro konkurencyjną w środowiskach akademickich z Młodzieżą Wszechpolską, musimy podchodzić do nich z ostrożnością wiedząc, iż będzie tu chodziło o ujawnienie poglądów dość dla endecji kompromitujących”.
Odpowiedzi na ataki zawarte w “Prądzie” były różne. Jeden z publicystów “Głosu Akademickiego”, powołując się na ks. K. Lutosławskiego pisze, że naród jest najwyższym z dóbr doczesnych. W następnej deklaracji ideowej “Młodzieży Wszechpolskiej” z 1925 r. zarzucono zasadę absolutyzacji narodu (o czym szerzej w dalszej części artykułu). Pod koniec lat 20. XX w. Jan Mosdorf pojęcie “naród” zdefiniował następująco: “Naród bowiem nie jest mechanicznym zbiorem jednostek, tworzy nierozerwalną całość historyczną pokoleń zmarłych, dziś żyjących i tych, co po nas przyjdą. Podstawę stosunku jednostki do Narodu stanowią instynkty i uczucia narodowe, tkwiące w najgłębszych pokładach jej duszy”.
W 1929 r. Jędrzej Giertych, jeden z czołowych ideologów młodego pokolenia, pisał: “Ojczyzna to, poza ziemią, przede wszystkim zbiorowisko ludzi, poczuwających się do solidarności ze sobą oraz wspólne dzieje i wspólna kultura”. W innej pracy, napisanej po II wojnie światowej, Giertych podkreślał, że: “Naród jest w swej istocie zjawiskiem dość podobnym do rodziny. Jest zbiorowością ludzi, związanych węzłem duchowego, a nieraz fizycznego pokrewieństwa, ożywionych wspólną miłością swej ziemi rodzinnej i swej cywilizacji, wspólnie pielęgnujących pamięć swoich przodków i troszczących się o przyszłość swojego potomstwa”.
Filozof o. J.M. Bocheński proponował naród utożsamiać z pojęciem kultury, wspólnymi wartościami duchowymi.
Podczas II wojny światowej, narodowi ideolodzy kontynuowali i rozwijali myśl swoich poprzedników. W jednej z wydanych w podziemiu “bibuł” czytamy: “Nie widzimy w (…) Narodzie nowego bożyszcza w sensie rasistowskim, ale moralną wspólnotę życiową i kulturalno-społeczną wszystkich tych, którzy przez swój język, wychowanie i tradycję polską czują się ze sobą związani w walce o rozwój i pełnię swej osobowości jako ostatecznego, przez nasz światopogląd chrześcijański wytyczonego, celu istnienia wszelkiej organizacji społecznej, czerpiącej zasób swoich uczuć z przykazania miłości bliźniego, a uzasadnienie swego władczego autorytetu z czwartego przykazania Bożego”.
Istota idei narodowej (nacjonalizmu)
Prof. B. Grott zaznaczył, że początki Narodowej Demokracji, przypadające na okres zaborów, przebiegały pod znakiem oddziaływania klimatu umysłowego pozytywizmu, widoczne były wpływy filozofii H. Spencera i innych myślicieli tego okresu. R. Łętocha wskazał: “Jego początki [nacjonalizmu – przyp. R.D.] wiążą się z buntem przeciwko spuściźnie rewolucji francuskiej, przeciwko ideom politycznym, filozoficznym i gospodarczym, związanym z szeroko rozumianym «wiekiem XIX»”, chodzi tutaj oczywiście o liberalizm, kosmopolityzm i socjalizm.
Natomiast działacz Obozu Narodowego – W. Wasiutyński – pisząc o genezie polskiego nacjonalizmu stwierdził, że: “wyszedł nie z rewolucji, lecz z klęski (…) ukazał ludziom, że w dalszym ciągu, choć bez państwa są Polakami (…). Naród ukazał się im podmiotem historii, nie królowie, nie królestwa”. Ideologia i program Narodowej Demokracji przybrały charakter wszechpolski, głoszący nadrzędność interesu całego narodu nad interesami poszczególnych klas społecznych czy dzielnic.
Roman Dmowski, w artykule zatytułowanym Nasz patriotyzm, pisał: “Przyjmując zasadę, że polityka narodowa nie może brać za punkt wyjścia interesów pojedynczej dzielnicy, stawiamy obok niej drugą, według której prawdziwy patriotyzm nie może mieć na względzie interesów jednej jakiejś klasy, ale dobro ogółu”.
Podczas zaborów ideologię Narodowej Demokracji określano mianem idei wszechpolskiej, po zjednoczeniu ziem polskich w niepodległym państwie raczej stosowano zamiennie formułę “ideologii nacjonalistycznej”, bądź “idei narodowej”. Przeciwnikiem używania sformułowania “nacjonalizm” był Dmowski, który w broszurze Kościół, naród i państwo pisał: “Byłem zawsze zdania, że to termin nieszczęśliwy, osłabiający wartość ruchu i myśli, którą ten ruch wyrażał. Wszelki «izm» mieści w sobie pojęcie doktryny, kierunku myśli, obok którego jest miejsce na inne, równorzędne z nim kierunki”.
Jan Rembieliński pisał: “Nacjonalizm – to ukochanie życia, optymistyczny, jasny pogląd na świat. Jest w nim zawarte jednocześnie bezwzględne dążenie do prawdy i wiara w siłę duchową człowieka”. W 1922 r. inny publicysta “Głosu Akademickiego” pisał: “Nacjonalizm nosimy gotowy we własnej duszy, musimy go tylko spostrzec i uświadomić sobie. Nacjonalizm odpowiada naszym najgłębszym pragnieniom, tęsknocie do dobra”.
W latach 20. pojawiło się pojęcie “nacjonalizmu chrześcijańskiego”, co łączyło się z pewnym przewartościowaniem, zmianą formuły polskiego nacjonalizmu, a co najważniejsze, z odrzuceniem tych stwierdzeń, które były niezgodne z duchem religii katolickiej. Najwcześniej dokonała tego Młodzież Wszechpolska w 1925 r.. R. Rybarski pisał: “Patriotyzm jako przywiązanie do narodu, jako gotowość walki o jego wartości, nie jest kierunkiem politycznym, lecz raczej żywiołowym faktem, ma pokład tylko uczuciowy, a nie doktrynalny (…). Nacjonalizm to świadomy patriotyzm, normujący całe życie narodowe, patriotyzm na co dzień”.
Ideolodzy i publicyści narodowi rozróżniali dwa podstawowe typy nacjonalizmu: łaciński i germański. Z. Wasilewski w 1927 r. pisał: “nacjonalizm cywilizacji łacińskiej różni się radykalnie w charakterze swoim od zaborczych, imperialistycznych poglądów cywilizacji germańsko-protestanckiej”, gdzie ten drugi kieruje się zasadami “siła ponad prawem”, czy “cel uświęca środki”. O. J. Woroniecki w ankiecie francuskiego publicysty katolickiego Maurice’a Vaussarda, na temat nacjonalizmu, odrzucił “nacjonalizm liberalny” zbudowany na nienawiści do innych narodów, a jednocześnie uznał istnienie “nacjonalizmu chrześcijańskiego”, opartego na “podstawach miłości”.
Nacjonalizm chrześcijański uznawał dyferencjację narodową, tj. uznanie odrębności narodowej, za jedną z najważniejszych zasad politycznych, wzmacniał jedność społeczeństwa na bazie wspólnoty narodowej, integrował w imię tej wspólnoty poszczególne klasy społeczne, utrzymywał samoidentyfikujące się cechy wspólnoty. Mimo, że endecy pielęgnowali indywidualność narodową, byli przeciwko odcinaniu się od kontaktów z innymi narodami, gdyż powodowałoby to – ich zdaniem – jedynie zastój i popadnięcie w chorą megalomanię. Mimo, iż co niektórzy narodowcy głosili fałszywe sądy pod wpływem oddziaływania myśli heglowskiej, to rodzimy nacjonalizm: “W Polsce funkcjonował (…) w symbiozie z katolicyzmem i dzięki niemu nie miał pierwiastków zwyrodnienia moralnego, jakie były obecne w hitleryzmie niemieckim”.
Szkoła realizmu politycznego
Obóz Narodowy, którego początki datują się na drugą połowę XIX w., starał się znaleźć odpowiednią niszę w polskiej myśli politycznej, pomiędzy ideologią naiwnego romantyzmu i defetystycznego pozytywizmu. “Reakcja przeciw pozytywizmowi – pisał prof. R. Rybarski – która przejawiała się w kierunku narodowym, była to reakcja przeciw małości celów, przeciw lękowi, nie pozwalającemu wysuwać wielkich idei w polityce narodowej (…). Jednakże kierunek narodowy nie był nawrotem do romantyzmu. Ogarnął całą rzeczywistość polską, poddał ją trzeźwej ocenie. Nie upajał się pięknymi hasłami, wywieszanymi od święta, lecz uczył obowiązku pracy codziennej – także i «pracy organicznej». Poddał krytycznej ocenie naszą przeszłość, wady naszego charakteru narodowego. Postawił ideał «nowoczesnego Polaka», zdolnego do życia i walki w tych warunkach życiowych, w których znalazła się nowoczesna Polska”.
W dalszej części tegoż artykułu Rybarski wskazał, iż narodowcy czerpali z tego, co było wielkie w romantyzmie i pozytywizmie: “Romantyzm uczył ducha ofiary, poświęcenia jednostki dla narodu. Ale równocześnie trzeba było szeroko otworzyć oczy na rzeczywistość, brać świat takim, jakim jest”. Młodzi natomiast wzywali do powrotu do idei średniowiecza, potępiając późniejsze epoki, szczególnie Odrodzenie i Oświecenie, które przyniosły załamanie światopoglądu chrześcijańskiego.
W tym pokoleniu bardzo modna była książka M. Bierdiajewa Nowe średniowiecze, która wywarła dość istotny wpływ na światopogląd młodych narodowców. R. Dmowski podczas II kongresu Młodzieży Wszechpolskiej w 1923 r., wzywając młodzież do twórczej pracy, stwierdził, iż odszedł od wielu poglądów, które kiedyś wyznawał, i apelował do młodych, by nie popadli w ślepe naśladownictwo, wskazując na potrzebę wielkiego wysiłku intelektualnego w tworzeniu nowych koncepcji przystosowanych do nowych wyzwań dziejowych.
D. Magier stwierdził: “Pan Roman wyraźnie wskazywał [w przedmowie do czwartego z wydania Myśli nowoczesnego Polaka – przyp. R.D.], że idea narodowa ma być «związana z życiem i sposobem myślenia współczesnej Polski, (…) szukaniem odpowiedzi na męczące zagadnienia naszej rzeczywistości»”.
Dla prawidłowego rozwoju idei narodowej niezbędna była – jak zauważył wspomniany wyżej D. Magier – równowaga “ducha” i realizmu. Na “ducha” składają się następujące elementy: 1) wiara w naród – niezbędna do jego zaistnienia; 2) język; 3) katolicyzm; 4) kultura narodowa; zaś na realizm: prawo i ekonomia. Realizm, który wyrasta z “potrzeb chwili, a nie z doktryny” musi poznać społeczeństwo, któremu służy. Reasumując, można zacytować jednego z najbliższych współpracowników Dmowskiego, T. Bieleckiego: “Polska idea narodowa jest bardziej postawą wobec życia i jego spraw, jednostek wobec narodu i powiązań międzypaństwowych, bardziej szkołą politycznego myślenia, aniżeli sztywną doktryną społeczno-polityczną, którą można zamknąć w gotowych i wszystko rozwiązujących formułkach. Wymaga ona nieustannego wysiłku”.
Narodowcy opowiadali się za rządami silnej ręki, jednak nie opierających się na przymusie państwowym, lecz na autorytecie władzy, uznając, iż rządy policyjne zabijają w obywatelu poczucie odpowiedzialności, co prowadzi do zaniku patriotyzmu. Opowiadali się za tanim państwem, silnym samorządem, a naczelną zasadą była dewiza “jak najmniej przymusu państwowego, jak najwięcej inicjatywy obywatelskiej”. W deklaracjach ideowych Młodzieży Wszechpolskiej padło stwierdzenie, że: “Państwo jest formą prawną Narodu”, co miało znaczyć służebną rolę państwa wobec narodu, w myśl przyjętej w publicystyce endeckiej dewizy: “państwo jest formą, a Naród treścią”.
Starsi działacze narodowi przestrzegali przed naśladownictwem wzorów ustrojowych innych państw, nawet narodowych, gdyż groziło to tworzeniem kiepskiej karykatury. Ustrój państwa narodowego winien wynikać z polskiej tradycji, świadomości tkwiącej głęboko w życiu społeczeństwa. A. Friszke zaznaczył, że endecy “nigdy nie przyzwyczaili się do zasad i obyczajów demokracji parlamentarnej. Widzieli w niej zgubne równouprawnienie mądrych i głupich, brak mechanizmów wyłaniania najlepszych, swobodę propagowania poglądów szkodliwych dla narodu i państwa”.
Inaczej zaprezentował to R. Wapiński, który stwierdził, że demokratyzm endecki miał inne przesłanki niż demokratyzm twórców rewolucji francuskiej: “demokratyzm twórców endecji wynikał z potrzeby aktywizacji mas ludowych (…) oraz dążenie do związania ich interesów z interesami średnich i wyższych klas społecznych narodu polskiego (…) solidaryzm narodowy był niezbędny w uzyskaniu sukcesu w walce o niepodległość i zwiększenie udziału chłopów w życiu politycznym – podniesienie ich kulturowo i oświatowo”.
Podobnie widzi to Nikodem Bończa-Tomaszewski, który wykazuje, iż demokracja dla twórców polskiego nacjonalizmu była przede wszystkim procesem społecznym a nie politycznym, gdyż kwestie ustrojowe były dla nich drugorzędnym problemem: “Istotą demokratyzacji – pisze N. Bończa-Tomaszewski – jest rozciągnięcie «świadomości [narodowej – przyp. R.D.]» na wszystkie warstwy”.
J. Mosdorf (jako prezes Rady Naczelnej Związku Akademickiego “Młodzież Wszechpolska”) o światopoglądzie swojego pokolenia narodowców pisał: “Jesteśmy konserwatystami, prawda, bo uważamy za rzecz konieczną i zdrową pielęgnowanie tradycji, kultury, życia rodzinnego i łączności z polską przeszłością. Ale jesteśmy też postępowcami, bo idziemy śmiało naprzód bez przesądów, odrzucając wszystko, co jest szkodliwe dla narodu, choćby to szkodnictwo było otoczone aureolą przeszłości i autorytetów, jak np. mesjanizm i romantyzm polityczny. Jesteśmy demokratami, bo uważamy, że wszyscy Polacy bez względu na pochodzenie, środowisko i zawód powołani są wedle sił swoich do służenia Ojczyźnie i że żadnej różnicy w prawach i obowiązkach wobec państwa być nie może, z wyjątkiem różnic naturalnych, pochodzących z różnego stopnia świadomości narodowej, ale właśnie dla tego możemy się nazwać arystokratami, czy raczej «hierarchistami», bo uważamy hierarchię za najnormalniejszą formę ustrojową, oczywiście hierarchię nie urodzenia, ale wartości i kompetencji. Jesteśmy idealistami, bo wierzymy w szczęśliwą przyszłość i potęgę Narodu Polskiego, ale dowodzimy naszego realizmu przez wykorzenienie i marzycielstwa i politycznego realizmu. Nie zamykamy się wreszcie w ciasnych ramach sztywnej doktryny”.
Ze słownikową definicją “nacjonalizmu” często jako synonim pojawia się pojęcie megalomanii. W publicystyce narodowej można spotkać jednak jednoznaczne oceny, że idealizacja narodu jest przejawem niedojrzałości politycznej, “idealizmem naiwnym” i utrudniałaby twórczy rozwój myśli narodowej.
Roman Dmowski, podobnie jak i inni ideolodzy obozu, w swoich pismach dużo miejsca poświęcał wadom narodowym. Do najważniejszych zaliczał: bierność, brak karności i wytrwałości w działaniu, skłonność do marzycielstwa, lekkomyślność, skłonność do doktrynerstwa. Dlatego też, ideolodzy Narodowej Demokracji zwracali uwagę na konieczność wyeliminowania pewnych złych cech polskiego społeczeństwa; w broszurze Nasz patriotyzm Dmowski pisał: “Patriotyzm nie nakazuje jedynie konserwowanie narodu, ale czuwanie nad możliwie szybkim i prawidłowym sił jego rozwojem”. Często przyczepianą endekom łatką, nawet przez wykładających na wyższych uczelniach historyków, jest ich rzekomy szowinizm. Słownik Języka Polskiego pojęcie to definiuje następująco: “skrajny nacjonalizm, wyrażający się w bezkrytycznym i przesadnym uwielbieniu własnego narodu oraz niechęci i pogardzie w stosunku do innych narodów”.
Aby odnieść się do tak postawionych zarzutów można przytoczyć dwie wypowiedzi Romana Dmowskiego: “patriotyzm nie potrzebuje też żywić się i wspierać przekonaniem o wyższości swego narodu nad innymi (…). Przywiązanie do narodu nie powinno osłabiać umysłu człowieka, jego zdolności do krytyki, nie powinno go zaślepiać w sądach o tym, co mu najbliższe, szerzenie zaś w narodzie przyjemnych złudzeń co do własnej wartości jest tym szkodliwsze, im dalsze są one od prawdy”, oraz: “(…) uważałem wszakże i uważam za konieczne w stosunkach między narodami nie tylko przywiązanie do dobra swego narodu i gorliwość w jego obronie, ale także zdolność do zrozumienia stanowiska i dążeń innych narodów, życzliwość dla nich i gotowość do bezinteresownego poparcia tego, co jednym z nich przynosi pożytek, innym zaś nie wyrządza krzywdy. Za warunek dobrej polityki w cywilizowanym świecie uważam szacunek dla indywidualności i aspiracji narodów, nawet gdy chodzi o wrogów, i sprawiedliwą ocenę ich dążeń i działań”.
Stosunek do religii i Kościoła
W tym miejscu zaznaczyć należy, iż po upadku powstania styczniowego nastąpiło ochłodzenie religijności w łonie inteligencji. W tej warstwie społecznej występowało zjawisko indyferentyzmu, na ziemiach polskich potęgowane dużym skrępowaniem Kościoła przez zaborców. Mimo tego, twórcy i ideolodzy Narodowej Demokracji dostrzegali kulturotwórczą i wychowawczą rolę Kościoła katolickiego wobec narodu, co uzasadniano zarówno tradycją katolicką w Polsce oraz ukształtowaną pod wpływem religii rzymskokatolickiej osobowością narodu polskiego, jak i potrzebą rozbudzenia uczuć i postaw pozytywnych, na których należało budować życie społeczne. Z. Balicki wskazywał, iż religia posiada pozytywny wpływ na kształtowanie się postaw młodego pokolenia i chroni przed rozkładowymi doktrynami, buduje mocne fundamenty ustroju psychicznego, które ułatwiają życie w społeczeństwie.
Wspomniane wyżej deklaracje ideowe NZMA z 1919 r., jak i Młodzieży Wszechpolskiej z 1922 r., wywołały duże protesty ze strony środowisk kościelnych i katolickich ze względu na zawartą w nich absolutystyczną wizję narodu. W szeregach działaczy młodzieży narodowej pewne rozterki budził ponadnarodowy charakter Kościoła katolickiego; Antoni Deryng, jako działacz Młodzieży Wszechpolskiej, pisał na łamach “Prądu”: “Kościół jako organizacja społeczna, o ile działa dla dobra narodu, powinien być popierany, o ile zaś polityka jego koliduje z interesem narodowym, powinien być bezwzględnie zwalczany. Katolik może być dobrym nacjonalistą, o ile będzie się czuł przede wszystkim członkiem narodu, a nie członkiem międzynarodowej społeczności katolickiej. Nacjonalistą może być wierzący lub nie, ale nie może być nim ten, komu bliższy byłby Rzym niż ojczyzna”.
J. Rembieliński złagodził nieco stanowisko Derynga, pisząc: “Nacjonalizm dotyczy tylko spraw ziemskich i tylko sprawami ziemskimi ideologia nacjonalistyczna się zajmuje. To też nacjonalista równie dobrze może być ateistą, panteistą i prawowiernym katolikiem”. Jednak takie ujęcie stosunku do Kościoła i religii, jak również trendy absolutyzacji narodu zaczęły wywoływać protesty już nie tylko kręgów kościelnych i młodzieży katolicko-społecznej z “Odrodzenia”, ale także samych narodowców.
Jako pierwsi przeciwko tezom stawianym przez Rembielińskiego (autora deklaracji ideowych z 1919 i 1922) i Derynga wypowiedzieli się sympatyzujący z obozem narodowym księża: K. Lutosławski i J. Rostworowski, a następnie doszło do poważnej dyskusji w ramach samej “Młodzieży Wszechpolskiej”, z czasem większość zaczęli stanowić zwolennicy ewolucji światopoglądowej w kierunku narodowo-chrześcijańskim.
W deklaracji ideowej Młodzieży Wszechpolskiej przyjętej w 1925 r. zrezygnowano z absolutystycznej pozycji narodu na rzecz stwierdzenia: “Wierzenia i uczucia religijne są ważnym źródłem siły moralnej społeczeństwa oraz rękojmią jego wysokiego poziomu etycznego. Kościół katolicki, jako religia ogromnej większości Narodu Polskiego, winien zajmować w Jego życiu religijnem stanowisko przodujące”. Należy pamiętać, że deklaracja została uchwalona na dwa lata przed wydaniem pracy R. Dmowskiego Kościół, naród i państwo, na temat ewolucji stanowiska endeckiego w omawianej kwestii.
We wspomnianej pracy Dmowski stwierdził m.in.: “Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabarwieniem jej na pewien sposób, ale tkwi w jej istocie, w znacznej mierze stanowi jej istotę. Usiłowanie oddzielenia u nas katolicyzmu od polskości, oderwanie narodu od religii i od Kościoła, jest niszczeniem samej istoty narodu”, co zostało z ciekawością przyjęte, choć z pewnymi zastrzeżeniami, przez różne kręgi kościelne. B. Grott stwierdził: “Powyższa transformacja ideowa została dokonana pod wpływem ciśnienia kręgów katolickich, w klimacie ogólnego wzrostu religijności, ogarniającego szczególnie młode pokolenie”. W pracy tej, Dmowski wyraził się jako rzecznik integryzmu religijnego, sięgającej swą genezą XVII-wiecznej koncepcji Polak-katolik.
Deklaracja Młodzieży Wszechpolskiej z 1932 r. przyniosła pogłębienie stanowiska tej organizacji w kwestii religijnej: “Wiara narodu polskiego, religia rzymsko-katolicka musi zajmować stanowisko religii panującej, ściśle związanej z państwem i jego życiem oraz stanowić podstawę wychowania młodych pokoleń. Przy zapewnionej ustawami państwowymi wolności sumienia – zorganizowany naród nie może tolerować, ażeby jego wiara była przedmiotem ataków lub doznawała obrazy z czyjejkolwiek strony, ażeby religią frymarczano dla jakichkolwiek celów lub prowadzono akcję w celu rozkładu życia religijnego narodu”.
Najgłębiej tę kwestię poruszono w tzw. “Zielonym programie”, wydanym przez Ruch Narodowo-Radykalny, w którym czytamy: “Bóg jest najwyższym celem człowieka. Cel ostateczny jednostki jest nadprzyrodzony, życiowe działania człowieka muszą być skierowane do osiągnięcia szczęścia w bezwzględnej, najwyższej wartości – Bogu. W Bogu, którego stosunek do ludzi ujmuje i tłumaczy religia katolicka”.
Natomiast J. Giertych w swoich rozważaniach ideowo-programowych pisał: “Jesteśmy katolikami. Pragniemy, by całe życie polskie oparło się na podstawach światopoglądu katolickiego. Pragniemy, by Kościół katolicki miał w życiu polskim należne mu w katolickim kraju stanowisko. Naszą doktrynę polityczną i naszą działalność polityczną dopasowujemy i zawsze dopasowywać będziemy do wymagań i nakazów religii katolickiej (…). W żadne konflikty z Kościołem, dotyczące spraw Kościoła zasadniczych (takich jak wychowanie młodzieży) nigdy wchodzić nie będziemy (…). Nie jesteśmy jednak klerykałami. Jest dla nas wiążące to, co w sposób autorytatywny oświadcza Kościół, ale nie jest dla nas wiążące to, co jest osobistym poglądem poszczególnego księdza czy nawet poszczególnego biskupa”.
Historycy, podejmując dyskusję nt. stosunku narodowców do Kościoła, oskarżają często narodowców o koniunkturalizm. R. Wapiński zarzucał Dmowskiemu utylitaryzm w jego podejściu do Kościoła i religii, a stanowisko młodych uznał za autentyczne: “Młodzi czuli się bojownikami dwóch frontów walki: o katolicyzm i zwycięstwo idei nacjonalistycznej, dążyli do zespolenia w jedną całość wiary katolickiej z nacjonalizmem polskim (…). Czuli się oni uczestnikami wielkiej krucjaty, której celem było zwycięstwo zasad katolicyzmu i nacjonalizmu”. W innym artykule Wapiński stwierdził, iż nastąpiło uchwycenie i odnalezienie pierwiastków religijnych w doktrynie politycznej obozu narodowego, proces ten nazwał “zespoleniem się nacjonalizmu z katolicyzmem w jedną całość ideową”.
O ewolucji światopoglądowej młodzieży akademickiej w latach dwudziestych ubiegłego wieku J. Giertych pisał: “Jeszcze w roku szkolnym 1921/22, gdy sam byłem na pierwszym kursie uniwersytetu, rekolekcje akademickie w Warszawie gromadziły tak szczupłe grono słuchaczy, że pamiętam maleńki kościółek przy ul. Moniuszki był na pół pusty. Dzisiaj [1929 r. – przyp. R.D.], w czasie takich samych rekolekcji wielkanocnych ogromny kościół św. Anny jest zawsze wypełniony po brzegi.
W. Wasiutyński, z tego samego pokolenia co Giertych, pisał: “w tym jednak czasie, w połowie lat 20., nastąpiło zjawisko nie wyłącznie polskie, ale najsilniej zaakcentowane w Polsce, to jest odrodzenie katolicyzmu wśród wykształconej młodzieży (…). Powrót ten nie był jednak krokiem politycznym, ale rzeczywistym nawróceniem. Ruch rekolekcji katolickiej, ruch eucharystyczny objął dziesiątki tysięcy studentów. Rozwinął się potem z niego ruch organizacyjny: sodalicje mariańskie, organizacje charytatywne, jak “Pomoc Bliźniemu”, grupy studiów Juventus Christiana, różne ogniwa Akcji Katolickiej.
Wreszcie w drugiej połowie lat 30. nastąpiły wielkie pielgrzymki akademickie i śluby jasnogórskie młodzieży. Wśród tego pokolenia narodowców nie było rozwodów, niewierność małżeńska była bardzo rzadka, nieuczciwość budziła zgorszenie, ofiarność pracy społecznej i politycznej przyjmowano za rzecz oczywistą”. Zaznaczył jednak, że omawiane odrodzenie się katolicyzmu wśród młodzieży nie objęło wyłącznie narodowców. Natomiast Wojciech Mysłek (historyk Kościoła) przedstawił stosunek Kościoła do narodowych młodzieżówek słowami: “Kościół okazywał swoje sympatie młodzieży oenerowskiej i Młodzieży Wszechpolskiej, widząc w tym ruchu antidotum na organizujący się w latach walki o front, ludowy ruch młodzieży lewicy – kapepowskiej, pepesowskiej i ludowej”.
Jak we wstępie zostało już przedstawione, wokół ideologiczno-programowych koncepcji Obozu Narodowego jego przeciwnicy wytworzyli całą mitologię, nie mającą wiele wspólnego z prawdą. Za przykład niech posłuży pewien fakt – 22 stycznia 2004 r., podczas spotkania ze studentami Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, w auli im. prymasa Stefana Wyszyńskiego, redaktor naczelny najbardziej poczytnego dziennika w Polsce – Adam Michnik stwierdził, że koncepcja narodu przedstawiona przez Romana Dmowskiego i jego obóz opierała się na wizji “prawdziwych Polaków” – w oparciu o kategorię etnograficzną. W powyższej wypowiedzi można zauważyć trik socjotechniczny, albowiem pod “kategorią etnograficzną” kryje się oskarżenie o rasizm (sformułowania “rasizm” Michnik celowo nie wymienił).
Podkreślić należy, iż polscy narodowcy uznawali rasizm za przejaw materializmu, który nie był dla nich do przyjęcia ze względów religijnych. Prof. Grott wskazuje, że w wielu podręcznikach doktryn politycznych i prawnych pojęcie “nacjonalizm” bywa kojarzone z “darwinizmem społecznym” czy rasizmem”. Dlatego, aby móc stanowczo odpierać tego typu zarzuty (a raczej obelgi) należy sięgnąć do źródeł, rzetelnych opracowań i badań.
Obóz narodowy, pomimo wielkich trudności (pozbawiony środków finansowych, negatywne nastawienie massmediów, itp.) powoli się odradza, w ostatnich latach osiągając nawet pewne sukcesy polityczne. Czy koncepcje wykute przed kilkudziesięciu laty są w globalizującym się świecie wciąż aktualne? Jeden z liderów Platformy Obywatelskiej, Andrzej Olechowski, twierdzi, że państwa narodowe to już przeżytek. Zdaje się, że takie poglądy są krótkowzroczne i związane z dominującymi w obecnej chwili trendami ideowo-politycznymi. Historiozof Feliks Koneczny podkreślał bowiem, że trwałe są jedynie wspólnoty naturalne (do takich zaliczył naród), a skazane na klęski są idee społeczeństw multikulturowych – głoszone dzisiaj przez globalistów.
Rafał Dobrowolski
Za: http://ien.pl/index.php/archives/179