Janusz Korwin-Mikke w Moskwie: „ABW szkodzi sobie”
Znany polski europoseł i lider Partii KORWIN Janusz Korwin-Mikke przebywa teraz w Rosji. Popularny polski polityk uprzejmie zgodził się dać ekskluzywny wywiad dla Agencji Sputnik: z Januszem Korwin-Mikke w centrum Moskwy w hotelu „Puszkin” spotkał się nasz komentator Leonid Swiridow.
— Jak pan uważa: kiedy i jak może być rozwiązany konflikt na Ukrainie? Chodzi o Donbas? Co ze stroną ukraińską?
— Ja na Ukrainie jestem persona non grata, nie mam prawa wjazdu na Ukrainę, grożą mi dwa lata więzienia na Ukrainie, zresztą bardzo niesłusznie, bo jestem zwolennikiem niepodległości Ukrainy, a to dlatego, że chcę przyjaźni z Rosją.Gdyby Rosja połknęła Ukrainę, to by stała się naszym wrogiem, natomiast jak jest daleko, to jest naszym przyjacielem. W związku z tym chcę mieć przyjaźń z Rosją i chcę, żeby Ukraina była niepodległa.
Oczywiście kwestia Donbasu, Krymu to nie jest mój problem — to jest problem między Ukrainą a Rosją. Natomiast nie chciałbym, żeby Ukraina się rozpadła.
— Dlaczego tak dużo ludzi w tej chwili w Polsce nie lubi Rosjan?
Inteligencja polska chciała się wyrwać spod zaboru rosyjskiego, po prostu dla siebie. Posady zajmowali Rosjanie, a to oni chcieli je mieć — brać łapówki i rządzić. No i Rosja była wrogiem. Nie wśród ludu oczywiście, który się trochę przekonał do Rosji, natomiast inteligencja Rosjan nie znosiła z tego powodu.
Robiła powstania, pierwsze nieudane, drugie już absurdalne od samego początku, mówię o powstaniu styczniowym. Potem mieliśmy bolszewików i wojnę z nimi, potem był Stalin, który, delikatnie mówiąc, też nas dobrze nie traktował…
— Ale cały czas mowa jest o historii, a dlaczego dzisiaj te nastroje dalej się utrzymują?
— Niestety niektórzy Polacy wysysają nienawiść do Rosjan z mlekiem matki, szczególnie PiS ma takie zacięcie w tej kwestii.
Przeciętny Polak, zwłaszcza głupi wyborca, nie odróżnia bolszewików od stalinizmu, od caratu, od Breżniewa i od Putina — dla nich to jest jedna wielka Rosja i koniec.
— Ale nie odróżnia dlaczego, dlatego że tak chce polska władza?
— Prosty człowiek tego nie rozumie, prosty człowiek głosuje na PiS.
Natomiast inteligencja — oni właściwie trochę już Rosję lubili, ale wtedy przyszedł „prikaz” z Waszyngtonu i Brukseli: Rosji trzeba nienawidzić, więc ta druga część nienawidzi Rosji na rozkaz.
— To było jeszcze za czasów PO i Donalda Tuska…— Tak, ale w dalszym ciągu to obowiązuje.
Ja siedzę w tej Brukseli i widzę, wie pan, jak ja muszę się napracować w tej Brukseli, żeby dojść do słowa, ale mi się udało.
Miałem program w telewizji, dyskutowałem z bardzo dobrym rozmówcą i 71% ludzi powiedziało, że Rosja dla Polski nie jest zagrożeniem. Tak że osiągnąłem duży sukces.
Niestety polecenia z kręgów zbliżonych do pani Clintonowej są takie, że trzeba zrobić wojnę z Rosją.
Amerykanie wiedzą, że Chiny, Rosja i Iran rosną w siłę, a Amerykanie są strasznie zadłużeni, więc chcą korzystać, póki mają zdecydowanie silniejszą armię, i wywołać wojnę światową teraz — pretekstem może być Ukraina, Tajwan, Syria.
Czytałem „Izwiestia” i „Kommiersanta”, no i jestem zupełnie zszokowany, to są całkiem inne informacje niż te, które podają u nas w Polsce.
— To znaczy, że musi pan więcej czytać po rosyjsku, albo, na przykład, czytać po polsku Sputnika.
— Oczywiście, ja czytam Lenta.ru, tego typu wiadomości, czytam.
Ostatnio to zaniedbałem, bo byłem na urlopie. Kiedy przeczytałem, co się tutaj dzieje… Polacy są kompletnie nieświadomi, nie wiedzą, co się w ogóle dzieje.
— Tak że „rosyjska propaganda”, jak mówią w Polsce, ma coś do zrobienia?
— Tak, no niestety…
— Ja oczywiście żartuję.
— Trwa wojna jednak, mimo wszystko, niewypowiedziana, ale wojna na Ukrainie trwa.
Jak wiadomo, pierwszą ofiarą wojny jest prawda.
— Panie pośle, wróćmy do tematów polskich. Oczywiście pan wie, że znany polityk, i panu znany, Mateusz Piskorski siedzi. Czy może pan skomentować, jak w tej chwili wygląda sytuacja?
— Jak wrócę, podejmę interwencję.
— Jako europoseł?— Tak, bo 3 miesiące czekałem. Uważałem, że go zamknęli, bo jest szczyt NATO, nie chcieli, żeby tam demonstrował itd.
I myślałem, że po tych 3 miesiącach Mateusza Piskorskiego wypuszczą, ale go nie wypuścili.
Rozmawiałem wczoraj z jego żoną i jestem zszokowany trochę, że go nie wypuścili.
Obawiam się, że skończy się to tym, że jak się go wypuści, to Mateusz Piskorski wygra duże odszkodowanie od rządu polskiego.
— A jak Pan ocenia te argumenty ABW w sprawie Mateusza Piskorskiego?
— Nie ma żadnych argumentów, właśnie o to chodzi, że nie ma żadnych argumentów.
Rozprawa była za zamkniętymi drzwiami, nawet jego żona nie ma informacji, jakie argumenty padały. ABW wydaje sprzeczne komunikaty, że to chiński szpieg, rosyjski.
Pan Mateusz Piskorski od wielu lat łazi po Polsce i stara się robić wrażenie, że jest szpiegiem rosyjskim, żeby sobie dodać ważności, ale oczywiście tak nie robi żaden szpieg.
Nie znam żadnego człowieka, który by powierzył tajemnicę państwową człowiekowi, który chodzi po Polsce i robi wrażenie, że jest rosyjskim szpiegiem. Także absolutnie ten pomysł mnie mocno bawi, rosyjscy szpiedzy ostatnie, co robią, to się przyznają do miłości do Rosji.
Zresztą Mateusz Piskorski nie tyle kocha Rosję, co, moim zdaniem, kocha Związek Radiecki, bo on jest taki mocno lewicowy z ducha. Ale trudno, taki już jest, i to nie jest powód, żeby siedział w więzieniu.
— No tak, ale tak robi ABW. Ja też jestem takim przykładem draństwa ABW.— A Pana wyrzucili z Polski?
— Tak. Jest sprawa sądowa w Warszawie.
— Nie ukrywam, że niektóre pomysły naszej ABW…
— Szkodzą Polsce?
— Tak, oczywiście. One są po prostu śmieszne. Niektóre oskarżenia są po prostu śmieszne.
Szkodzą sobie przede wszystkim. ABW szkodzi sobie.
Opowiem panu dowcip o tym, jak kiedyś poproszono Barona Rothschilda, Cesarstwo Austro-Węgier poprosiło go o pożyczkę. On się zgodził i prowadzą go na uroczystość podpisania umowy. Po drodze Minister Spraw Wewnętrznych bierze go pod ramię i mówi: Panie Baronie, mam taką prośbę, pański syn Maurycy tutaj się zadaje z anarchistami, socjalistami, cholera wie, niech pan go lepiej wyśle gdzieś za granicę, bo będziemy go musieli zamknąć.
Baron kiwnął głową, siada, bierze pióro, myśli, myśli i mówi: „Nie, ja tej pożyczki nie podpiszę”. — Jak to, nie ma Pan zaufania do monarchii? „Co to za monarchia, która się boi mojego Mańka?”
Ciąg dalszy nastąpi.
Za: https://wiernipolsce.wordpress.com/2016/08/19/kto-boi-sie-manka/