Ustawodawca uznał bowiem, że po tej dacie wszystkie bariery przed praworządnością zostały usunięte. 27 maja, po 25 latach od śmierci Grzegorza Przemyka, warszawski sąd wydał wyrok skazujący Ireneusza Kościuka, jednego z bijących go milicjantów, na karę 8 lat więzienia, zmniejszoną na mocy amnestii do lat 4. Poprzednio sądy czterokrotnie oskarżonych w tej sprawie uniewinniały. Obecnie sąd wydał wyrok skazujący dlatego, że pojawiły się nowe dowody, których w poprzednich postępowaniach w tej sprawie nie było. Wyrok jest nieprawomocny, toteż nie wiadomo, czy zostanie utrzymany w razie apelacji. Warto przypomnieć, że za spowodowanie śmierci Grzegorza Przemyka skazane zostały osoby zupełnie niewinne.
Wszystko wskazuje na to, iż stało się to na polecenie generała Czesława Kiszczaka, który w ten sposób próbował uchronić przed odpowiedzialnością podległych mu milicjantów. Ponieważ w ówczesnej hierarchii człowieków honoru generał Jaruzelski stał wyżej od generała Kiszczaka, nie można wykluczyć, iż tego przestępstwa przeciwko wymiarowi sprawiedliwości dopuścili się wspólnie i w porozumieniu obydwaj generałowie. Żaden z nich nie został, jak dotąd pociągnięty z tego tytułu do odpowiedzialności, co pokazuje, że gwarancje udzielone przy okrągłym stole funkcjonariuszom komunistycznej razwiedki przez przedstawicieli "lewicy laickiej-, którzy dzisiaj piszą listy protestacyjne w obronie Lecha Wałęsy, są nadal aktualne, a organy demokratycznego państwa prawnego urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej, nadal nie ośmielają się ich złamać. Dopiero w tym kontekście możemy ocenić retoryczne pytanie ojca Grzegorza Przemyka o "rękę-, która wszystkim kierowała.
Ustawa z 18 grudnia 1998 roku o IPN wprowadziła pojęcie "zbrodni komunistycznej-, która polega na stosowaniu represji lub innych form naruszenia praw człowieka, jeśli stanowiło przestępstwo również tempore criminis, a więc - według prawa obowiązującego w czasie popełnienia tego czynu. Niektóre z tych zbrodni w ogóle nie ulegają przedawnieniu, a inne - po 40 latach licząc od 31 lipca 1990 roku. Ustawodawca uznał bowiem, że po tej dacie wszystkie bariery przed praworządnością zostały usunięte. Jednak cztery wyroki uniewinniające oskarżonych o spowodowanie śmierci Grzegorza Przemyka wskazują, że ta ocena grzeszy nadmiernym optymizmem. Być może bowiem, że dotychczas sądom brakowało dowodu, że Grzegorz Przemyk nie umarł śmiercią naturalną, ale w takim razie fakt, że ten wystarczający dowód pojawił się dopiero teraz, wskazuje, przez 25 lat ktoś starannie go ukrywał. Być może zatem, że termin, od którego liczy się bieg przedawnienia "zbrodni komunistycznych- należałoby wyznaczyć nie na 31 lipca 1990 roku, tylko na 30 września 2006 roku, kiedy rozwiązane zostały Wojskowe Służby Informacyjne?
Czy jednak aktualna większość parlamentarna odważy się ukąsić w ten sposób rękę, która przywiodła ją do państwowych dygnitarstw?Nawet gdyby się odważyła, to i tak jeszcze niczego nie musi oznaczać. Ustawa z 14 lutego 2007 roku rozszerzyła pojęcie "zbrodni komunistycznej- również na przestępstwo fałszowania dokumentów na szkodę osób trzecich. W miarę ujawniania przez IPN różnych dokumentów, coraz częściej pojawia się zarzut, że zostały one sfałszowane przez funkcjonariuszy SB. Ale, o ile mi wiadomo, żaden funkcjonariusz SB nie został za tę komunistyczną zbrodnię skazany, a nawet oskrażony, chociaż niektórzy ostentacyjnie przyznawali się do niej przed sądem rozpatrującym np. sprawę pani prof. Zyty Gilowskiej. Być może dlatego, że Trybunał Konstytucyjny w maju ub. roku uznał ustawę lustracyjną po jej znowelizowaniu przez pana prezydenta za niezgodną z konstytucją, a może dlatego, że umowa okrągłego stołu i udzielone tam gwarancje są ważniejsze od konstytucji, a nawet - strach pomyśleć - od prawa unijnego?
Stanisław Michalkiewicz
www.michalkiewicz.pl