Ks. Dziewiecki: laickie media wyśmiewają obrońców krzyża
Laickie media próbują wyśmiać obrońców krzyża - powiedział ks. Marek Dziewiecki, psycholog i duszpasterz młodzieży komentując spór wokół krzyża przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Dodał także, że obrońcy krzyża mieli prawo stanąć w jego obronie i w obronie pamięci o poległych pod Smoleńskiem.
Ks. Dziewiecki powiedział również, że krzyż postanowił usunąć nowo wybrany prezydent, zamiast postarać się, by najpierw pojawiła się jakaś forma pomnika czy tablicy upamiętniającej tragiczną śmierć jego poprzednika. - Ludzie, którzy mają szacunek do krzyża i boją się, że rządzący będą chcieli zapomnieć o ofiarach Smoleńska bez wyjaśniania przyczyn tej tragedii, mieli prawo stanąć w obronie krzyża i w obronie pamięci o poległych pod Smoleńskiem - stwierdził ks. Dziewiecki. Dodał również, że w całym tym sporze zawiedli wszyscy, zaś laickie media próbują wyśmiać obrońców krzyża i udawać, ze chodzi tylko o krzyż, a nie o pamięć o poległych pod Smoleńskiem i o obowiązek rządu, by przeprowadzić rzetelne śledztwo.
rm / Radom
Abp Michalik: narodu się nie lekceważy
O błędach popełnionych w sprawie krzyża przed Pałacem Prezydenckim i rozwiązaniach, których należałoby szukać w tym sporze, pisze w najnowszym numerze tygodnika „Niedziela” abp Józef Michalik. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski jest zdania, że pierwszym błędem było podjęcie przez prezydenta elekta decyzji o przeniesieniu krzyża w bliżej nieokreślone miejsce.
„Krzyż, nazwijmy go smoleński, wskazywał głębszy sens tragedii, był wyrazem wiary w zmartwychwstanie tych, którzy zginęli, oraz świadectwem szlachetności i wiary harcerzy, którzy go tutaj przynieśli” – pisze abp Michalik. Podkreśla przy tym, że nikt nie sądził, iż ów znak pozostanie tam na zawsze, ale milczenie w kwestii upamiętnienia ofiar tragedii podkopało zaufanie wokół sprawy. Przestrzega przed lekceważeniem narodu. „W rytm życia Narodu i w rytm jego serca trzeba się pokorniej wsłuchiwać” – zaznacza. Jego zdaniem, to właśnie niedomówienia i ignorowanie głosu Polaków prowadziło do napięć.
Porównuje przy tym krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego do krzyża, który stawia się na grobie, a gdy zostaje wybudowany pomnik lub grobowiec, krzyż zostaje przeniesiony lub w sposób godny – zniszczony. „W tym przypadku krzyż należało uszanować i w taki sposób zastąpić, aby nie było po nim pustki. Wcześniej jednak trzeba koniecznie dać społeczeństwu do zrozumienia, że ci, których pamięć przypomina, są szanowani i wszystkim nam drodzy” – twierdzi arcybiskup. Zauważa, że błędy popełnili także przedstawiciele „partii opozycyjnej”, a niektóre media nakręcały spiralę uprzedzeń i sporów.
Wskazuje jednocześnie, że sprawę smoleńskiego krzyża można by rozwiązać w zupełnie inny sposób. Jako przykład podaje krzyż, który w 1983 r. stał w Bazylice św. Piotra w Rzymie z okazji 1950. rocznicy śmierci Chrystusa. Po zakończeniu Roku Świętego krzyż opuścił kościół i towarzyszy młodym z różnych krajów w ramach przygotowań do Światowych Dni Młodzieży. „A może i krzyż z Krakowskiego Przedmieścia w Warszawie mógłby stać się ożywczym symbolem szacunku dla ofiar Katynia: tych z roku 1940 i tych z roku 2010, którzy nie zdołali im oddać hołdu w 70. rocznicę mordu” – pisze abp Michalik.
pab / Przemyśl
Abp Dzięga: krzyż otoczony modlitwą staje się święty
Jeżeli krzyż stanął spontanicznie w czasie modlitwy, został otoczony modlitwą, ku modlitwie gromadzi, to ten krzyż staje się święty - powiedział abp Andrzej Dzięga podczas Mszy św. 10 sierpnia w Sanktuarium na Osiedlu Słonecznym w Szczecinie.
Metropolita szczecińsko-kamieński sprawował Eucharystię w intencji prezydenta Lecha Kaczyńskiego i wszystkich ofiar katastrofy pod Smoleńskiem, a także w intencji ochrony Krzyża Smoleńskiego w Warszawie oraz umocnienia ducha narodu polskiego. - Polacy pokolenie po pokoleniu przy krzyżu uczyli się być razem, uczyli się rozpoznawać wzajemnie, uczyli się akceptować - mówił arcybiskup. Podkreślił, że pomimo wad, słabości, grzechów Polacy przy krzyżu uczyli się sobie przebaczać, podawać sobie ręce. Dodał, że z krzyża wyrosła jedna z najpiękniejszych zasad etyki społecznej, mówiąca, że piękne i szlachetne jest działanie dla dobra publicznego.
Odnosząc się bezpośrednio do kwestii krzyża przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie arcybiskup powiedział, że decydować o krzyżu może „tylko ten, kto ten krzyż ufundował, postawił i kto go przyjął duchowo, kto go przytulił modlitwą". - A ten krzyż w Warszawie został przez naród otoczony, przytulony, przemodlony, bo przyjechali tam ludzie z całej Polski - mówił abp Dzięga. - To nie jest ani moja decyzja, ani twoja, ani nikogo ze Szczecina, ale krzyż ma prawo tam stać. Czy musi stać? To nie my decydujemy, nie dzisiaj, nie tutaj, ale ma prawo tam stać - podkreślał. Arcybiskup prosił też o modlitwę, zapewniając, że sam trwa w codziennej modlitwie „nie tylko po to, żeby ten krzyż tam został". - Ja najbardziej w modlitwie Boga przepraszam za tych, którzy tam bluźnią - powiedział. - Oni sobie sprawy nie zdają, jaką odpowiedzialność na siebie zaciągają. Proszę Boga, żeby im przebaczył. Bo kto przeciwko krzyżowi świadomie rękę podnosi, wcześniej czy później będzie musiał się z tego rozliczyć - dodał.
Arcybiskup podziękował też wiernym, którzy w poniedziałek zgromadzili się w parafii św. Rodziny na wieczornym czuwaniu w intencji duchowej ochrony i wsparcia dla wszystkich, którzy trwają w modlitwie przy krzyżu w Warszawie na placu przed Pałacem Prezydenckim.
pk / Szczecin
Ok. tysiąca obrońców krzyża przed Pałacem Prezydenckim
Ok. tysiąca osób modliło się 10 sierpnia wieczorem przed Pałacem Prezydenckim w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej. Była to również manifestacja poparcia obrońców krzyża. Dziś mijają 4 miesiące od katastrofy prezydenckiego samolotu, w której zginęło 96 osób, m.in. prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką.
Manifestacja rozpoczęła się od Marszu Pamięci, który wyruszył spod archikatedry św. Jana Chrzciciela, gdzie wcześniej sprawowana była Msza św. w intencji prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jego małżonki Marii oraz wszystkich, którzy zginęli 10 kwietnia pod Smoleńskiem. Uczestnicy marszu nieśli zapalone pochodnie, jednak pod Pałacem policja kazała je zgasić. Uczestnicy manifestacji modlili się przed Pałacem przez dwie godziny, odprawili Drogę Krzyżową, złożyli też kwiaty i zapalone znicze pod krzyżem. Modlącym się towarzyszyli księża. Przy Pałacu zgromadzili się też przeciwnicy pozostawienia tu krzyża, śpiewając piosenki, wznosząc okrzyki i - podobnie jak poprzedniego wieczoru - wprowadzając atmosferę happeningu. Obrońcy krzyża i jego przeciwnicy przekrzykiwali się wzajemnie. Porządku pilnowali policjanci.
Marsz zorganizowało środowisko "Gazety Polskiej". Organizatorzy uzyskali pozwolenie od urzędu miasta na przemarsz i manifestację do godz. 22.00. Na koniec spotkania apelowano o wsparcie dla obrońców krzyża, zwłaszcza w godzinach nocnych, kiedy muszą się oni borykać z zaczepkami i agresją przechodniów.
im / Warszawa
Na krakowskich Błoniach, w miejscu usuniętego w maju ponad 6-metrowego krzyża w poniedziałek pojawiły się małe krzyże. Postawił je Kazimierz Cholewa, prezes Komitetu Krzyża Pamięci Jana Pawła II. Obok nich znalazł się także transparent, na którym są zdjęcia i opis inicjatywy postawienia krzyża w tym miejscu.
„Krzyże będą stały na Błoniach, a jeżeli ktoś je usunie, to będziemy ustawiać kolejne” - mówi Kazimierz Cholewa. Dodaje, iż ma nadzieję, że 10 września krzyż wróci na Błonia. To właśnie na ten dzień zaplanowana została rozprawa sądowa, w której Komitet Krzyża Pamięci Jana Pawła II wystosował oskarżenie przeciwko Gminie Kraków.
O planach postawienia obok kamienia papieskiego na Błoniach ponad 6-metrowego krzyża zrobiło się głośno w maju. Krzyż miał upamiętniać zamach na Ojca Świętego dokonany 13 maja 1981 roku. Z takim pomysłem do władz miasta zwrócił się Kazimierz Cholewa, prezes Towarzystwa Parku im. dr Jordana. Krzyż stanął obok kamienia papieskiego, który znajduje się na miejscu, gdzie odprawiane były wszystkie papieskie Msze św. na Błoniach. W nocy z 14 na 15 maja został on zamontowany, jednak przedstawiciele Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu zdecydowali o usunięciu krzyża, gdyż okazało się, iż jego inicjatorzy nie mieli pozwolenia od władz miasta. Po tych wydarzeniach prezes Towarzystwa Parku im. dr Jordana zgłosił sprawę do sądu. Prezes Cholewa dodaje, że jest także umówiony z prezydentem Krakowa na rozmowę w sprawie powrotu krzyża na Błonia.
led / Kraków