Przyzwyczajenie to największy wróg człowieka. Nie ma dziedziny w życiu w której przyzwyczajenie nie niszczy naszych dążeń , naszych aspiracji i marzeń.
To przyzwyczajenie zabija miłość, doprowadza do monotonii zostawia wielu ludzi w rozpaczy bo przyzwyczajeni do drugiej osoby zapominają o miłości i tym co ich łączyło przez lata.
Dziś przyzwyczajenie doskonale się wykorzystuje, powoli przyzwyczaja się nas do nowych zachowań, nowych ocen i sytuacji.
Przyzwyczajono nas do nowego myślenia, i nowego postrzegania świata.
To dziś wmawia się nam, że najważniejsze jest to że to my rządzimy.
Więc skoro my rządzimy to my ponosimy odpowiedzialność za decyzje, a jej konsekwencje spadają na nas.
Myśląc tak, to my jesteśmy winni temu, co nas denerwuje i musimy pogodzić się ze wszystkim co nam się nie podoba.
Przyzwyczailiśmy się do tego typu myślenia, wszak wmówiono nam że najważniejsze jest to że my rządzimy.
Politycy i rządy wielu krajów lansują ten, tak wygodny dla nich model polityczny.
Zapominamy więc o tym, że kiedy to my wszyscy odpowiedzialni jesteśmy, tak naprawdę nikt nie jest odpowiedzialny. Żyjemy w czasach kiedy, polityk nie ponosi praktycznie żadnej
odpowiedzialności, za swoje błędne decyzje, za swoje nieróbstwo czy nawet za wywołane wojny.
Wierzymy przyzwyczajeni, że to my rządzimy i z pokorą znosimy konsekwencje wszystkich błędnych, czy wręcz głupich decyzji polityków.
Płacimy za decyzję polityków każdego dnia , w jawnej czy ukrytej formie narzucających nam nowe podatki, rabują nas rządy wymyślając nowe opłaty.
Dziś płacimy więcej za przekroczenie prędkości,
za przejazd lepszą drogą, czy mostem. Zapominamy że pieniądze na te cele już dawno od nas pobrano. Jednak nikt nie wie gdzie się podziały , na jaki cel zostały przekazane.
Nikt nie jest w stanie powiedzieć czy skontrolować, gdzie są pieniądze z naszych ubezpieczeń, czy składek rentowych, nikt nie odpowiada za złe inwestycje tych pieniędzy - bo nikt tego nie kontroluje.
Mamy wierzyć że to nasza zbiorowa odpowiedzialność i to jest problem społeczny, że brakuje pieniędzy dla lekarzy, nauczycieli, czy emerytów.
Rządy muszą z tym coś zrobić że nie ma w narodowej kasie pieniędzy, najprościej jest "wyrwać" je nam z kieszeni.
Płacimy coraz więcej, a ci którzy rządzą nie myślą by w jakikolwiek sposób ograniczyć wydatki poprzez uszczelnienie narodowej skarbony.
Giną więc pieniądze źle inwestowane, kradzione, czy wydane na nikomu nie potrzebne programy.
Marnotrawstwo polityków sięga zenitu, bo są bezkarni, nie odpowiadają przed nikim i nikt nie pamięta kiedy, którykolwiek z nich zapłacił za błędy, zaplanowane oszustwa, okradające skarb państwa.
Za to nie ma sądu, nie ma potępienia, a skradzione nam pieniądze, są jakby niczyje.
Mówi się o prawach człowieka i pewne prawa się nam gwarantuje, ma to zapewnić nam poczucie sprawiedliwości i przekonać że istnieje prawo , które nas chroni.
Ale gdzie jest prawo, które pozwoli wyegzekwować cokolwiek od rządu, czy rozliczyć tych , którzy do władzy doszli dla własnej wygody czy korzyści. Nie ma praw chroniących nasze kieszenie, przed nieskończonym apetytem polityków czy, wymuszających na nich oszczędności i racjonalne uczciwe gospodarowanie.
Takich praw nigdy nie było i nigdy nie będzie bo wszystko ma być problemem społecznym, i społeczeństwo musi za to płacić. A my musimy pamiętać że najważniejsze jest to że my rządzimy, a nie ważna jest JAKOŚĆ WŁADZY.
Przyzwyczailiśmy się do takiego myślenia i godzimy się z nieróbstwem rządu, sejmu i senatu. Płacimy coraz więcej, nie zdając sobie sprawy że wysokie podatki to tylko część opłat jakie ponosimy.
Nikt tak naprawdę nie chce byśmy płacili mniej za benzynę czy gaz.
Obniżając ceny jakichkolwiek towarów, rządy tracą pieniądze z podatków od nich. A do tego w żadnym kraju, żaden rząd nie jest przyzwyczajony.
Nikt tak naprawdę nie reprezentuje naszych interesów, bo gdyby tak było to strona finansowa byłaby najważniejsza, bo to decyduje o jakości naszego życia.
Nikt tak naprawdę nie chce byśmy mieli dobry rząd, bo gdyby tak było to tych złych by już dawno rozliczano .
W końcu nikomu nie zależy aby żyło się nam lepiej i lżej bo gdyby tak było już dawno powstały by prawa limitujące maksymalne podatki dla obywateli, a takie prawa nigdy nie powstaną.
Już dawno zapomniano że być w rządzie to odpowiedzialność i służba, a nie przywileje i korzyści.
Służba za którą ponosi się odpowiedzialność, tak jak każdy kto służy innym, tak polityk musi odpowiadać za swoje decyzje i być w pełni kontrolowany. Tylko że dziś jest inaczej, można obiecać i zrobić wszystko bez zastanowienia, bo społeczeństwo nie rozlicza nie wymaga, i nie osądza.
A szkoda bo to przyzwyczajenie do tolerowania tego, może nas zgubić.
Zrzucając odpowiedzialność na społeczeństwo, politycy wielu krajów unikają odpowiedzialności, tak im jest wygodniej, bo władza nie jest odpowiedzialna za sytuacje w kraju w, którym rządzi.
Tworząc nowe coraz bardziej rozbudowane struktury, nikt nie jest odpowiedzialny i nikt tak naprawdę przed narodem nie odpowiada.
Ale rządząc można doskonale manipulować, aby jak najwięcej dla siebie "ugrać" aby jak najwięcej zrobić dla tych, którzy ich popierają.
A my przyzwyczajeni do tego, mamy przełknać slinę i płacić, bo nie ma nikogo kto byłby nasz, kto by o nas myślał, i nie tylko o nas ale i o Polskę walczył.
Te złe przyzwyczajenia są dla nas zgubne, odbierają nam siłę i wolę oceny, nie pozwalają walczyć i domagać się tego co nam sie należy.
Przywykliśmy do złej władzy i tolerujemy to co się dzieje.
Przyzwyczajono nas do lipy, oszustw i hamstwa w polityce do tego, że to co się mówi tak naprawdę nie ma znaczenia.
A to co się robi to jest coś poza kontrolą, jakąkolwiek oceną, a my Naród, nic nie zrobimy bo tak naprawde nie ma systemu, byśmy mogli cokolwiek egzekwować czy sprawdzać.
MY rządzący w tym kraju, nic tak naprawdę nie znaczymy...
Więc czas chyba to zmienić.
zjw.