Najlepszą ustawą dotyczącą in vitro byłby zakaz wykonywania sztucznego zapłodnienia na terytorium Rzeczpospolitej - uważa dr Tadeusz Wasilewski, znany ginekolog, który przez kilka lat przeprowadzał procedury zapłodnienia pozaustrojowego.
Dr Tadeusz Wasilewski przez 14 lat (od 1993 do 2007 roku) był bardzo aktywnie związany z programem in vitro. Pracował w białostockiej klinice, która jako pierwsza stosowała metodę sztucznego zapłodnienia. Był wśród pionierów medycyny rozrodu wspomaganego w Polsce - zawodowo osiągnął sukces. Jednak w pewnym momencie, w kwietniu 2007 r., radykalnie zrezygnował z in vitro. Zajął się naprotechnologią.
Jego decyzja wywołała wielkie poruszenie w środowisku lekarskim oraz wśród pacjentów. W jednym z wywiadów dla lokalnych mediów (tu: Poranny.pl/2012) dr Wasilewski powiedział: "Stanąłem w obronie mojego najmniejszego pacjenta, jakim jest zarodek ludzki. Przez 14 lat tego nie robiłem, chociaż miałem to życie ludzkie przed oczyma, pod mikroskopem, na odległości 15 cm" .
Dr Tadeusz Wasilewski skomentował dla KAI projekt Ustawy o leczeniu niepłodności, przekazany przez Ministerstwo Zdrowia do konsultacji społecznych. Zdaniem lekarza, który przez kilkanaście lat zajmował się sztucznym zapłodnieniem od strony praktycznej, ministerialna propozycja jest skrajnie liberalna, nie liczy się z negatywnymi skutkami jej działania i w istocie aprobuje obecny stan działań klinik in vitro.
"Ustawa bioetyczna powinna być uchwalona, ponieważ jesteśmy we wspólnocie europejskiej i Polska powinna te zagadnienia prawnie uregulować. Optymalna, w mojej ocenie, byłaby treść jednoznacznie określona w jednym zdaniu: "Zakazuje się całkowicie wykonywania na terenie Polski metody zapłodnienia pozaustrojowego i inseminacji". I to byłaby treść ustawy, którą bym proponował".
Pełna treść wypowiedzi dr. Wasilewskiego na stronie internetowej Katolickiej Agencji Informacyjnej: http://ekai.pl/wydarzenia/x81012/lekarz-praktyk-o-in-vitro-w-polsce-ta-m...
[Na podstawie serwisu informacyjnego eKAI (aw, am) - 08.08.2014 r.]
Za: http://www.hli.org.pl/drupal/pl/node/9595
Coś dodać?...
Do programu in vitro zakwalifikowano 8 685 par. Uzyskano 2 559 ciąż. Na świat przyszło 214 dzieci. Podatnicy zapłacili za to 72,4 mln złotych. Wyprodukowanie jednego dziecka metodą in vitro kosztowało ok. 340 000 zł.
Pamiętać trzeba że 2 559 ciąż - tzn. wielokrotna liczba dzieci wyrzuconych do śmieci!
Metody sztucznego wspomagania rozrodu są niegodziwe moralnie poprzez karykaturalne oddzielenie prokreacji od małżeństwa i przedmiotowe traktowanie człowieka.
Leczenie niepłodności dotyczy przedmiotu (tj. narządu - np. przez zabiegi mikrochirurgicznego udrażniania jajowodów). Sztuczne wspomaganie rozrodu in vitro to stwarzanie nowego bytu ludzkiego – a więc podmiotu. Różnica między leczeniem, a stwarzaniem nowego człowieka jest zasadnicza, o czym około 20 lat temu w TVP przypominał ś.p. prof. Włodzimierz Fijałkowski podczas debaty z prof. Marianem Szamatowiczem trudniącym się in vitro. Jeśli invitrowcy nie przyjmują tej różnicy, zrównują podmiot z przedmiotem, traktując człowieka przedmiotowo, co opisują także opinie Biura Analiz Sejmowych sejmu kadencji zdominowanej przez Platformę Obywatelską. Reklama in vitro w sposób niski odwołuje się nie do rozumu, a do emocji świadomie pomijając zasadniczą różnicę między podmiotem i przedmiotem, zrównując leczenie z niegodziwymi eksperymentami na człowieku.
Stosowanie metod in vitro to lekceważenie Prawa Bożego i uderzenie w świętość małżeństwa. Celowo podkreślamy aspekt metafizyczny, wobec jednostronnych dyskusji redukujących wymiar człowieka do biologii, a naukę do technicznego "przyrodnictwa" okrojonego z nauk filozoficznych. Należy pamiętać, że śmierć embrionów ludzkich na różnych etapach metody in vitro, choć ją moralnie dyskwalifikuje, nie jest jedynym argumentem przeciw tej metodzie.
W Polsce w zamrażarkach znajduje się w tej chwili kilkadziesiąt tysięcy embrionów. ...
+++++++++++++
(...) reszta embrionów, tj. co najmniej 83.4 % vs. 93.2 % poprostu zginęła po drodze od odmrożenia do nieudanej implantacji, choć invitrowcy nazwaliby to „obumieraniem”. Gdyby uwzględnić przeżywalność po kriokonserwacji byłoby to 15.2 % i 3.8 % w przeliczeniu na odmrożone zarodki.
Tu chyba dobrze pasuje - "po trupach do celu..."