Machina lewicowej propagandy prawdę ma za nic. Każde, nawet najbardziej absurdalne kłamstwo, jest przez postępowców akceptowane i rozpowszechniane, byleby tylko siły rewolucji odniosły kolejny tryumf. Jako katolicy wiemy jednak, że tylko prawda ma wyzwalającą moc. Wyliczmy więc i obalmy najbardziej rozpowszechnione kłamstwa na temat aborcji.
1. Płód nie jest człowiekiem
Zwolennicy aborcji przedstawiają tę tezę jako obiektywną prawdę, tymczasem współczesna nauka mówi coś zgoła odmiennego i stoi w zgodzie ze stanowiskiem Kościoła katolickiego. O człowieku mówimy od momentu połączenia się męskich i żeńskich komórek rozrodczych. Człowiekiem jest więc zygota, co potwierdza chociażby prof. Andrzej Paszewski, genetyk z Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN.
2. Mężczyźni nie mogą wypowiadać się na temat aborcji
Upowszechniając takie tezy lewicowcy de facto twierdzą, że „płeć brzydka” to obywatele gorszego sortu. Panowie mogą debatować o podatkach, polityce zagranicznej i ustawie medialnej, ale o ciąży już nie. Dlaczego? Ciężko orzec. Wszak około 50 proc. kobiet w stanie błogosławionym nosi pod swoim sercem mężczyznę, a każde dziecko ma ojca – również mężczyznę.
3. Moje ciało, moja sprawa
† † †
Feministki twierdzą, że rozwijające się w łonie kobiety nowe życie jest częścią ciała kobiety. Nie zważają tym samym na fakt, że dziecko ma odmienne od matki DNA, własny układ nerwowy czy kończyny. Dziecko to nie migdałki, czy wyrostek robaczkowy, które faktycznie są „ciałem i sprawą” kobiety.
4. Zakaz aborcji zwiększy ilość gwałtów
Możemy usłyszeć, że antyaborcyjna inicjatywa to prezent dla gwałcicieli. Zgodnie z pokrętną logiką feministek, kobiety zgwałcone będą obawiały się zgłaszać fakt przestępstwa, bo „będą zmuszone do urodzenia dziecka”, gdyby się okazało, że doszło do poczęcia. Tymczasem może być dokładnie na odwrót – nowy projekt ustawy opracowanej przez Instytut Odro Iuris zapewnia kobietom, które w wyniku gwałtu zaszły w ciążę, kompleksową opiekę. Może się więc okazać, że procent kobiet zgłaszających to przestępstwo wzrośnie, a nie zmaleje. Argument, który feministki umieściły na swoich sztandarach, dotyczy zjawiska zupełnie marginalnego. Zgodnie z oficjalnymi statystykami, w roku 2015 wykonano w Polsce jedną aborcję w przypadku ciąży poczętej w wyniku tzw. czynu zabronionego. A przecież definicja owego czynu nie obejmuje wyłącznie gwałtów, ale również kazirodztwa i współżycia nieletnich. Załgane feministki ukrywają fakt, że aborcja jest traumatycznym przeżyciem dla kobiety, w wypadku gwałtu potwornie już doświadczonej przez los. Lewicowe aktywistki w odpowiedzi na cierpienie proponują kolejne bolesne doświadczenie, kolejny gwałt na kobiecej duszy, psychice i wrażliwości. Proponują kobiecie współudział w zbrodni pozbawienia życia najbardziej niewinnej istoty, jaką jest dziecko, choćby nawet poczęte było w najmniej godnych warunkach.
5. Obrońcy życia chcą zamykać w więzieniach za poronienie
To olbrzymie kłamstwo jest wynikiem nie tylko złej woli, ale i nieumiejętności czytania ze zrozumieniem (a może nawet nie przeczytania w ogóle projektu „Stop Aborcji”). Poronienie będące wynikiem fatalnego wypadku, nieszczęśliwego zdarzenia lub choroby nie będzie i nie może być karane. Nikt z obrońców życia nawet o czymś takim nie pomyślał. Powtarzana jak mantra teza ma zdyskredytowanie inicjatorów prawnego zakazania aborcyjnej rzezi i sprowadzenie racji pro-liferów do absurdu.
6. Zakaz aborcji uderza w kobiety
To aborcja uderza w kobiety. I to w te jeszcze nienarodzone! Najwięcej aborcji dokonuje się właśnie na dziewczynkach. Jaskrawym przykładem tego są Chiny, gdzie w wyniku komunistycznej polityki jednego dziecka rodzice pragną mieć wyłącznie syna. Córka oznacza tam aborcję. Z tego też powodu dziesiątki milionów Chińczyków nigdy nie założą rodziny. Tak się kończą lewicowe eksperymenty społeczne!
7. Kobiety będą zmuszane do umierania
Projekt obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej „Stop Aborcji” ma na celu obronę życia. Każdego. Także i matki. Wobec kobiet noszących pod swym sercem nowe życie, w razie wyższej konieczności zostaną – w myśl zapisów projektu – podjęte wszelkie działania medyczne. Nawet obarczone ryzykiem utraty dziecka. Mając do wyboru ratowanie matki i dziecka, należy ratować matkę, gdyż jej życie jest gwarantem życia dziecka. Aborcja nie jest jednak ratowaniem, a mordowaniem. Celowe zamordowanie dziecka nie jest nigdy potrzebne, by ratować jego matkę. To nie tezy publicystyczne, a stanowisko lekarzy-sygnatariuszy Deklaracji Dublińskiej. Naukowcy zauważają ponadto, że kraje zezwalające na aborcję odnotowują radykalnie wyższy współczynnik śmierci matek, niż kraje zakazujące rzezi (nawet jeśli ogólnie mają niższy poziom opieki medycznej).
8. Aborcja to postęp, zakazują jej tylko kraje trzeciego świata
Życie lepiej niż Polska chronią – przynajmniej teoretycznie – kraje Afryki czy Ameryki Południowej, ale w tym gronie są nie tylko Peru, Egipt, czy Madagaskar, ale również kraje rozwinięte pod względem gospodarczym. Zakaz aborcji obowiązuje m.in. w Chile i na Malcie, a aborcja ze względów eugenicznych, która doprowadza do rzezi chorych dzieci, jest nielegalna w bogatej Japonii, Argentynie, San Marino, Irlandii i w Lichtensteinie. Alpejskie księstwo karze za zabicie dziecka poczętego.
9. Zakaz aborcji uniemożliwi badania prenatalne
Badanie prenatalne, jak każda usługa świadczona w służbie zdrowia, ma przyczyniać się do poprawy zdrowia i ratowania życia. W tym wypadku chodzi o wykrycie chorób dziecka jeszcze w łonie matki i podjęcie leczenia jak najszybciej to możliwe. Aborcyjna rzeź chorych dzieci, będąca konsekwencją moralnego upadku społeczeństwa i złego prawa, powinna zostać natychmiast zakończona. Wtedy badanie prenatalne przestanie kojarzyć się ze zbrodnią (do której bywa ono wykorzystywane), a zacznie być stosowane w celu ratowania zdrowia i życia.
10. Aborcja wyzwala kobiety z męskiej dominacji
Co za bzdura! Współczesne feministki chyba nigdy nie słyszały o sufrażystkach. Aktywistki walczące o prawa kobiet na przełomie XIX i XX wieku (a więc w okresie, gdy rola kobiet była pośledniejsza) sprzeciwiały się aborcji, gdyż uznawały ją właśnie za przejaw dominacji mężczyzn.
Michał Wałach