W poniedziałek poznańska fabryka Hipolit Cegielski zacznie zwolnienia, pracę straci aż 500 osób.
W latach 70. Zakłady Hipolit Cegielski – Poznań były potęgą, zatrudniały nawet 20 tys. ludzi. Teraz zamówień brak, a zadłużenie sięga nawet kilkudziesięciu milionów. Nieliczni pracownicy wykonują głównie prace porządkowe.
Od poniedziałku zarząd zacznie wręczać im wypowiedzenia. „Rząd położył tę firmę. Zamiast zmieniać profil produkcji, to nam wciąż kazali robić dla stoczni. A przecież wiadomo było, że prędzej czy później to wszystko padnie” – mówią rozgoryczeni robotnicy.
Zwolnienia grupowe obejmą prawie 500 osób spośród 1,4 tys. zatrudnionych w spółce wiodącej (cała grupa HCP zatrudnia ok. 2,7 tys. ludzi). Firma nie ma pieniędzy nawet odprawy, na które musiałaby wydać ponad 10 mln zł. „Musimy zwalniać, jeśli chcemy, żeby firma w ogóle przetrwała” – twierdzi Jarosław Lazurko, prezes HCP.
Choć Cegielski spełnia warunki, by skorzystać z pomocy państwa w ramach tzw. ustawy antykryzysowej, to nie wiadomo, czy z niej skorzysta. Firma nie zdecyduje się np. na dopłaty do pensji pracowników wysłanych na postojowe. Bo żeby je otrzymać, pracodawca musi się zobowiązać, że w zamian za otrzymaną pomoc nie będzie mógł zwolnić pracownika w okresie pobierania przez niego świadczenia ani bezpośrednio po nim.
Prawdziwego ratunku zarząd HCP upatruje w zatwierdzonym w czwartek przez radę nadzorczą planie restrukturyzacji na lata 2010-12. Zakłada on, że w 2012 r. dojdzie do prywatyzacji całego Cegielskiego.
Pierwsza pod młotek ma pójść Fabryka Pojazdów Szynowych – już w przyszłym roku.W ostatnich latach fabryka bazowała jednak tylko na modernizacjach i remontach, podczas gdy inni, jak bydgoska Pesa, zdobywali rynek, budując własne nowe pojazdy.
Szansą dla poznańskiej fabryki może być też produkcja nowych urządzeń. Cegielski został wpisany na listę ofsetową i liczy, że dzięki temu zdobędzie nowe technologie. Chce produkować m.in. spalarnie odpadów czy silniki do elektrowni.
Plan restrukturyzacji Cegielskiego musi jeszcze zaakceptować Ministerstwo Skarbu Państwa.
Premier Pawlak uspokaja tymczasem, że "Jeżeli chodzi o Polskę, to możemy mówić o tym, że w wielu dziedzinach radzimy sobie znacznie lepiej niż choćby kraje strefy euro". Skoro tak, to znaczy, że nic złego się nie dzieje. Jemu, jak i pozostałym członkom rządu, z pewnością nie!
Napisał(a) tvp.info/AJa
Za: Aspekt Polski
http://www.aspektpolski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=2581&Itemid=138438434