"W tej chwili w Polsce mamy do czynienia z wojną, która polega na miażdżeniu świadomości w skali nie spotykanej." - powiedział kiedyś na falach Radio Maryja prof. Piotr Jaroszewski w felietonie "Po co Polonii Ojczyzna?". Zdanie to brzmi ostro - najprawdopodobniej bardzo ostro dla kogoś, kto karmi swój umyśl jedynie utworami publikowanymi w mediach rodzaju "Rzeczpospolitej", "Gazety Wyborczej", czy tez "Telewizji Polskiej". Człowiek, który spotyka się z takim zdaniem wykazuje najpewniej zupełne zdziwienie, bo przecież mamy "wolność i demokracje". Jakże więc może być, aby ktoś (kto?) prowadził z Narodem wojnę polegającą na miażdżeniu jego świadomości? Ktoś taki kiwnie zapewne głową i nie uwierzy, choćby zdanie takie było wygłoszone nie przez jednego znakomitego profesora, a przez całe kolegium wybitnych profesorów. Po prostu media publiczne mają zupełnie inna linie propagandy. Tam wszystko jest pokojowo, o wolności, o dobrobycie, o koniecznościach dziejowych, a szczególnie tej obecnie najbardziej rozdmuchiwanej rzekomej konieczności wejścia do Unii Europejskiej - czytaj -pozbawienia się suwerenności i oddania we władanie obcym władzom w Brukseli. Jeśli ktoś ma przeciwne zdanie, to ... najczęściej nie ma go w mediach, bo tam się takich do głosu nie dopuszcza, ich artykułów nie drukuje, ich argumentów nie słucha, a już w żaden sposób nie rozpowszechnia. Że dzieje się tak w mediach polskojęzycznych, to nawet najbardziej naiwni mogą zauważyć widząc i słysząc tam jedynie sympatyków najszybszego wepchnięcia Polski do Unii Europejskiej.
Dla tych, którzy jednak mają wątpliwości pozwolę sobie zacytować ponownie prof. Jaroszyńskiego ze wspomnianej audycji: "Ukazały się ostatnio dane: kto jest właścicielem polskiej prasy. Ja te dane zsumowałem sobie w aspekcie tygodnia. Tygodniowo na Polskę spada 15 mln egzemplarzy dzienników polskojęzycznych, a 20 mln tygodników polskojęzycznych. Czyli 35 mln egzemplarzy, więcej niż ludzi zdolnych jest do jakiegokolwiek czytania spada na Polskę tygodniowo". Pisma w rodzaju "Wprost", "NIE", "Polityka", czy tez wspomniana poprzednio "Gazeta Wyborcza" są czołowymi przedstawicielami grupy pism zainteresowanych właśnie w miażdżeniu polskiej świadomości narodowej, czego dowodów dostarczają na co dzień. Rozważanie konkretnych przykładów to zajęcie na długie miesiące i setki kolejnych artykułów, czego w niniejszym artykule podejmować nie zamierzam.
Ustalenia propagandy zmierzające do popularyzacji idei wspólnego państwa europejskiego podjęto całkiem wyraźnie i zupełnie bezwstydnie. Szefowie głównych pism i programów telewizyjnych nie kryją się wcale z zamiarem pro unijnego oddziaływania na świadomość Polaków - nie ma nawet cienia nadziei, że pojawią się obiektywne informacje na ten temat. Intensyfikacja wmawiania Polakom rzekomych ogromnych korzyści w UE bije się wprawdzie z wieloma faktami, np. tymi dotyczącymi unijnych planów mizernych dopłat dla polskich rolników. Bije się także z polskimi tradycjami w przypadku propagowania, bądź tylko mniej lub bardziej cichej akceptacji wyprzedaży polskiej ziemi obcokrajowcom, ale przecież mamy do czynienia z "miażdżeniem świadomości", a więc musimy się liczyć z tym, że ktoś tę świadomość miażdżyć potrzebuje, i że ma w tym jakiś swój cel!
Zupełnie więc naturalnym wydaje się niedopuszczanie na łamy takich pism, czy też na ekrany telewizyjne patriotów polskich negatywnie nastawionych do sprawy wpędzania Polski do UE, a próbujących ocalić ginącą Ojczyznę.
Cenzura nie istnieje już oficjalnie, a jednak główne pisma i stacje telewizyjne bez najmniejszych wątpliwości ją stosują. Do tego niechlubnego dzieła miażdżenia świadomości i cenzury dbającej o jedynie słuszne i możliwe poglądy Polaków włączył się ostatnio niestety nawet Episkopat Kościoła Katolickiego powołując specjalna "Komisje Duszpasterskiej Troski" o jedyna obecnie rozgłośnię radiową mówiącą PRAWDĘ i dbającą o dobro Narodu. Komisja już debatowała nad zmianami w statucie Radia. Celem może być wyłącznie zmuszenie odważnych i prawych Redemptorystów z Ojcem Dyrektorem Tadeuszem Rydzykiem na czele do zaniechania otwartego głoszenia prawdy. Dziwić się można jedynie, że taką troskę o to, aby prawda ukazywała się w przebraniu nazywa się "duszpasterską troską".
I oto w tym samym czasie, chyba na skutek przeoczenia cenzury, a może dzięki Łasce Pańskiej, ukazał się całkiem niespodziewanie w "Rzeczpospolitej" artykuł Grzegorza Górnego "Kompleks polski", w którym autor wyraźnie podaje, że społeczeństwo polskie jest podzielone, ze brak nam wiary w siebie, ze "niska samoocena powoduje, że jesteśmy bardziej bezradni wobec realnych wyzwań i problemów niż inne społeczeństwa", ze naród dostrzega "zmowę elit". Dalej, że "elity zaś wyniosły z poprzedniego ustroju nawyk pouczania i strofowania narodu, który tak jak niegdyś nie dorastał do ideałów 'społeczeństwa socjalistycznego', tak dziś nie dorasta do 'standardów europejskich'. Pasją intelektualistów III RP stało się demaskowanie wstecznych i obskuranckich tradycji narodowych. Deklaracja grafomana, iż jest w sporze z polskością, wystarczała do nobilitacji jego wypocin w najpoczytniejszych tytułach". Jeśli do tego dodać to, że aby być członkiem "elity" wystarczy być za niego uznanym właśnie przez wymienione wcześniej pisma i przez ich chederowe środowisko, to coraz wyraźniej wyjawia się nam rzeczywisty obraz "elity" walczącej ze świadomością polską. Na pytanie - jaka świadomość narodową prezentują owe "elity" odpowiadał tu nie będę, aby uniknąć zarzutu antysemityzmu.
W artykule swym G. Górny przytacza kilka innych równie interesujących stwierdzeń: "polscy negocjatorzy są najbardziej zakompleksieni spośród przedstawicieli wszystkich krajów aspirujących do Unii", co wskazuje na to, że propaganda miażdżenia sumień i wpędzania Polaków w kompleksy skutkuje nie tylko jeśli chodzi o przeciętnych Polaków, ale także jeśli chodzi o ich reprezentantów na forum międzynarodowym, co jest dla Polski szczególnie groźne, ponieważ właśnie ci ludzie decydują o przyszłości naszej i naszej Ojczyzny. To oni właśnie powinni być dumni z polskości i ze swej Ojczyzny, aby nie żebrać na kolanach o wpisanie Polski do UE, a stać twardo na straży Jej interesów. Takich posłów nam potrzeba, a nie zakompleksionych i zawstydzonych swą polskością nieudaczników!
Natomiast wcale nie wykluczam, że tzw. przeciętni Polacy mniej sobie robią z propagandowych antypolskich wygibasów medialnych, choćby z tego powodu, że mniej czytają i mają w sobie wciąż wyniesioną z poprzednich lat nieufność do propagandy. Właśnie w prostych ludziach nasza nadzieja, że zachowają honor, godność i wiarę ojców, że nie oddadzą Polski na pastwę kosmopolitów. To w tych ludziach nadzieja, w ich dumie narodowej nieskażonej wciąż jeszcze natarczywą antypolską propagandą medialną. Jestem niemal pewien, że wśród nich odsetek tych wstydzących się polskości jest najmniejszy.
Górny zauważa też "pogłębiającą się przepaść między elitami a dołami społecznymi, rosnący podział na 'my' i 'oni'" i ma bez wątpienia rację! Podział pogłębia się, a cele są coraz bardziej sprzeczne. Poprzedni podział tego rodzaju doprowadził po latach do obalenia komuny. Nie trudno chyba domyślić się, że i obecne napięcia kiedyś znajdą swoje ujście...
Warto też zwrócić tu uwagę na przytoczoną przez Górnego wypowiedz R. Ziemkiewicza "nie było w dziejach świata kraju, który odniósłby cywilizacyjny sukces bez wiary we własne siły". Górny dodaje "wszędzie na świecie podstawą zbiorowej tożsamości jest duma, oparta na pewnej wspólnocie cech, które uznaje się w danej społeczności za dobre". Kto wiec zabija dumę w Narodzie, kto "miażdży jego świadomość", kto dąży do podporządkowania Polski obcej sile, ten nie jest już zwykłym przeciwnikiem politycznym, ale wprost wrogiem i zdrajcą ojczystych interesów. I nie ma co silić się tu na owijanie tej prawdy w bawełnę, na dobieranie politycznych słówek, bo nie jest to w sumie debata polityczna, a debata o być, albo nie być naszej Ojczyzny - Polski!
Jeśli ktoś wciąż jeszcze ma co do tego złudzenia, to opierając się na przytoczonych przez Górnego analizach wspomnę jedynie, iż "spośród wszystkich badanych krajów to właśnie w Polsce nastąpiło w tym czasie [od 1989 roku - wtr. WK] najbardziej drastyczne wykorzenienie i odejście od rodzimej tradycji, kultury i religijności". Jeśli tak jest, a że tak jest w to chyba trudno wątpić, to nasuwa się kolejne pytanie czy dzieje się tak samoistnie, czy tez jest to jedynie skutek trwającej już od 1989 roku propagandy rozpowszechniania wstydu, fałszywych zarzutów, czy też wręcz oszczerstw dotyczących naszej historii, jak choćby w aferze Jedwabnego. Nie mam cienia wątpliwości, że kryją się za tym antypolskie środowiska "polskojęzycznych" mediów. Uprzedzając tłumaczenie, że odchodzenie od tradycji jest sprawą powszechną, Górny pisze: "Można oczywiście argumentować, że owo wykorzenienie z własnej tradycji jest procesem nieuchronnym, który wiąże się z powszechną sekularyzacją. Tezy tej jednak nie potwierdzają badania przeprowadzone w innych krajach. W tym samym bowiem czasie w państwach takich jak Czechy, Słowacja, Bułgaria, Brazylia, a zwłaszcza Chiny, nastąpiło zjawisko odwrotne: powrót do własnych korzeni, rodzimej tradycji i kultury".
Rozpoznania "pobitewnych" faktów myślę tu o propagandowej bitwie z polską tradycją - zawarte w artykule G. Górnego są dla Polaków przerażające. Jasnym bowiem staje się, że tę kilkunastoletnią bitwę o świadomość jak na razie wyraźnie przegrywamy. Oczywistym stało się też, że świadomość naszych rodaków uległa daleko idącym przeobrażeniom. Tym bardziej musimy bić na alarm i domagać się przejęcia mediów publicznych przez Polaków, bo tylko to zagwarantować nam może zatrzymanie machiny propagandowej wymierzonej przeciwko naszemu Narodowi i naszej Ojczyźnie.
Zakończę sięgając raz jeszcze do wypowiedzi prof. Piotra Jaroszyńskiego:
"Czemu to ma służyć to miażdżenie świadomości? Ma służyć temu, żeby dokonać rozbioru Polski, który już bardzo daleko jest zaawansowany, a utrata niepodległości to już jest kwestia sekund. Dokonuje się rozbiór Polski, a Polska traci niepodległość." Naszym powszechnym obowiązkiem jest przeciwstawiać się temu!
Włodzimierz Kałuża, Nasza Witryna, 2002-04-02
Za: http://www.naszawitryna.pl/europa_408.html