(...)" daję słowo honoru, że panią przeproszę, jeśli na następne spotkanie przyniesie chociaż jeden akt notarialny, że taki to a taki lcek otrzymał od swego ojca czy matki, spadek w postaci majątku ziemskiego, czy młyna itd. Bo tak odbywa się przekazywanie majątków kolejnemu pokoleniu na całym świecie, a także i w Polsce. Ale pani go nie przyniesie, bo takich aktów notarialnych żaden Żyd nie posiadał. Posiadał inny akt nadania mu tych dóbr – Dekret cara Aleksandra II który Żydom i każdemu innemu nadawał taki majątek. Wie pani za co? Za zdradę Polski. Polski, która jako jedyne państwo na świecie przyjmowała Żydów ze wszystkich krajów, które Żydów wyrzucały"
Tomasz Treściński
Od dawna toczy się w Polsce dyskusja na temat celowości powstań narodowych w XIX wieku. Cena, jaką przyszło zapłacić mieszkańcom Królestwa i innych ziem zaboru rosyjskiego, była ogromna: tysiące poległych, dziesiątki tysięcy aresztowanych, zesłanych w głąb Rosji, zmuszonych do emigracji. Do tego spustoszony, stopniowo tracący resztki autonomii kraj. Jedną z form rosyjskiego odwetu na powstańcach były konfiskaty ich dóbr.
Konfiskata majątku była z reguły karą dodatkową, znaną co najmniej od starożytnego Rzymu. Stosowano ją np. przy karze śmierci oraz za przestępstwa "przeciwko majestatowi". W wiekach średnich tę karę nakładano bardzo często. Majątek skazanego zajmowano, wykluczając nawet najbliższych sukcesorów. Ponieważ władcy i suzerenowie zwykle patrzyli z pożądliwością na dobra swych poddanych, prowadziło to do ogromnych nadużyć.
W całej Europie Zachodniej konfiskowano majątki prawem silniejszego, bez sądu. Jedynie w Anglii, Polsce i na Węgrzech przepadek mienia wymagał wyroku sądowego. W Anglii gwarantowały to Magna Charta Libertatum i Habeas Corpus Act, a w Rzeczypospolitej przywilej jedlneńsko-krakowski Władysława Jagiełły z lat 1430-1433.
Karę konfiskaty stosowano już wcześniej w Polsce piastowskiej, przede wszystkim za zdradę stanu. Jak pisze Jan Długosz, Bolesław Śmiały odebrał majątek tym, którzy go na Rusi opuścili, a Kazimierz Wielki ukarał w ten sposób wojewodę poznańskiego Maćka Borkowica, skazując go równocześnie na śmierć. Królowie polscy musieli zobowiązywać się, że nie będą konfiskat wyrzekać. Po wprowadzeniu monarchii elekcyjnej ten zapis trafił do paktów konwentów, zaprzysięganych przez elekta przed objęciem tronu.
Ochrona prawna mienia skazanych przetrwała rozbiory i upadek państwa polsko-litewskiego. Konstytucja Królestwa Kongresowego z 1815 roku zniosła karę konfiskaty, a w kodeksie karnym z 1818 roku tej kary w ogóle nie przewidziano. Dopiero Statut Organiczny z 1832 roku, narzucony Królestwu przez władze carskie po zdławieniu powstania listopadowego, ustanawiał karę konfiskaty "za wykroczenia stanu pierwszego rzędu". Jednakże postanowienia Statutu, zgodnie z zasadą, że prawo nie działa wstecz, nie powinny być stosowane do czynów dokonanych przed jego ogłoszeniem, czego rosyjscy zaborcy nie uszanowali.
Wierny lub ograbiony
Kara konfiskaty jako przejaw politycznej represji pojawiła się na ziemiach zagarniętych przez Rosję po pierwszym rozbiorze Rzeczypospolitej. Tylko rząd carski stosował ją w tak szerokim zakresie w stosunku do walczących o wolność Polaków. Władze pruskie i austriackie nie sięgały po ten środek represji (wyjątkiem był dekret króla pruskiego z 1831 roku, zabraniający Polakom z Wielkiego Księstwa Poznańskiego walki w powstaniu listopadowym pod karą utraty majątku), choć cel ich polityki był identyczny: wszelkimi sposobami osłabić polskość nowo przyłączonych prowincji. W despotycznej Rosji ta kara miała zresztą długą tradycję i doświadczyło jej wielu rzeczywistych czy wyimaginowanych przeciwników carskiego dworu.
W 1772 roku, tuż po pierwszym rozbiorze, caryca Katarzyna II wydała ukaz, w którym wzywała do złożenia w ciągu miesiąca uroczystej przysięgi na wierność. Zapowiedziano w nim, że "kto ze szlachty lub innego stanu władający nieruchomymi dobrami [...] nie chciał przysięgi wykonać, takiemu pozwala się w ciągu trzech miesięcy na sprzedaż swych majętności i dobrowolny wyjazd za granicę, w przeciwnym razie cała fortuna jego do skarbu należeć będzie".
Praktycznie cała magnateria i szlachta złożyły przysięgę. Sposród ponad 11 tys. posesjonatów odmówiło tylko 10 osób: dwaj książęta Radziwiłłowie i Czartoryscy, trzej bracia Ogińscy, książę Sapieha, wojewoda witebski Sołłohub i strażnik litewski Pociej. Większość z nich wcale nie kierowała się pobudkami patriotycznymi. Ze względu na piastowane urzędy byli potrzebni imperatorowej w okrojonej Polsce. W nagrodę za usługi caryca pozwoliła Ogińskim, Sapiesze, Sołłohubowi i Pociejowi zatrzymać dobra położone już wtedy w Rosji. Ofiarą pierwszych rosyjskich konfiskat padli więc Czartoryscy i Radziwiłłowie, którym odebrano 51 majątków liczących ponad 110 tys. dusz chłopskich.
Po konfiskaty, i to na znacznie większą skalę, władze carskie sięgnęły po drugim rozbiorze, zwłaszcza po stłumieniu powstania kościuszkowskiego. W manifeście z marca 1793 roku o przyłączeniu prowincji polskich do Rosji ponownie zapowiadano zabranie majątku tym, którzy nie złożą przysięgi na wierność Katarzynie II. Rok później, po wybuchu powstania, cesarzowa ustanowiła komisję śledczą w Smoleńsku dla podejrzanych o udział w insurekcji. Winnych zsyłano na osiedlenie na Syberii lub w innych odległych prowincjach imperium, a ich majątki konfiskowano. Na skarb rosyjski przeszły też wszystkie starostwa i królewszczyzny oraz niektóre dobra duchowne. Każdy rozbiór był zarazem okresem wielkiego rozdawnictwa zawłaszczonych dóbr rosyjskim dygnitarzom, np. w 1793 roku gen. Kutuzow otrzymał dobra skonfiskowane sędziemu Dubrawskiemu, a rodzina faworyta carycy Grigorija Potiomkina - majątki hr. Tarnowskiego i Działoszyńskiego.
Kolejnymi ukazami carskimi odebrano majątki Poniatowskim, Czackim, Dzieduszyckim i "wszystkim mającym jakiekolwiek na sobie podejrzenie". O tym, że jest to forma represji, napisano wprost: "nie chcemy, aby w prowincjach naszych posiadali majątki ludzie, do których wierności nie ma dostatecznej gwarancji". Przy okazji łamano prawo obowiązujące w Cesarstwie Rosyjskim, gdyż na mocy przywileju z 1785 roku majątek rodowy szlachcica w razie udowodnienia mu zdrady przechodził w ręce jego spadkobierców. Według deklaracji Rady Państwa z 19 kwietnia 1793 roku miał on obowiązywać także w byłych prowincjach Rzeczypospolitej. Na efekty takiego stanowiska Petersburga nie trzeba było długo czekać. Już w kwietniu 1795 roku skarb rosyjski przejął majątki osób, "które mimo złożenia przysięgi na wierność brały udział w powstaniu lub opuściły granice państwa i do 1 stycznia 1795 roku nie powróciły". Ukaz ten wzbudził niesmak nawet wśród elit rosyjskich. Niektórym poszkodowanym zwrócono część dóbr. Byli wśród nich: ks. Adam Czartoryski, Izabela Lubomirska, marszałek wielki koronny Fryderyk Moszyński, kasztelan krakowski ks. Antoni Jabłonowski.
Konfiskaty oraz rozdawnictwo ziemi zasłużonym Rosjanom były głównymi instrumentami akcji rusyfikacyjnej na dawnych kresach wschodnich Rzeczypospolitej. Gwoli sprawiedliwości należy dodać, że za rządów Katarzyny II i Pawła I skonfiskowane majątki otrzymywali też wierni Rosji Polacy. Czetwertyńscy, Ożarowscy, Braniccy czy Wielhorscy uzyskali bogate nadania "w nagrodę za gorliwość i przywiązanie do Nas, jak i do Cesarstwa podczas słynnego buntu w Polsce" [mowa o insurekcji kościuszkowskiej].
Obejmując tron, car Aleksander I zmienił politykę rządu rosyjskiego wobec ludności polskiej. Zaniechał konfiskat i osadnictwa rosyjskiego na ziemiach zabranych. Sytuacja zmieniła się po utworzeniu Księstwa Warszawskiego i masowej emigracji Polaków z zaboru rosyjskiego, zaciągających się do armii Księstwa. Ukaz z 24 sierpnia 1809 roku ustanawiał karę konfiskaty wszelkiego majątku tych, którzy bez powiadomienia władz udali się za granicę.
W 1812 roku, po zajęciu ziem dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego przez wojska Napoleona, rząd tymczasowy odebrał wszystkie nadane Rosjanom majątki, by zwrócić je prawowitym właścicielom. Jednak szybki odwrót Wielkiej Armii spod Moskwy sprawił, że na realizację tych zarządzeń zabrakło czasu. Aleksander I tym razem nie ukarał Polaków, którzy popierali Napoleona. Ukaz amnestyjny z grudnia 1812 roku zapowiadał przebaczenie dla wszystkich. Dopiero gdyby nie powrócili do posłuszeństwa, grożono im konfiskatą majątku.
Zemsta na powstanie
Powodem następnej fali rosyjskich konfiskat stało się powstanie listopadowe 1830/1831 roku. Była to zemsta zaborcy za ogólnonarodowy zryw, a przede wszystkim za detronizację Mikołaja I jako króla polskiego. Już w styczniu 1831 roku car wydał ukaz, w którym wzywał do posłuszeństwa i groził "nieposłusznym" śmiercią lub wygnaniem oraz sekwestrem majątku. Feldmarszałek Iwan Paskiewicz, zrazu jako dowódca sił tłumiących powstanie, a później carski namiestnik, z zapałem zabrał się do likwidacji odrębności Królestwa Kongresowego. Zniesiono konstytucję z 1815 roku, a wraz z nią sejm, senat i osobny rząd.
Wprawdzie po pokonaniu rebelii Mikołaj I ogłosił 1 listopada 1831 roku manifest o amnestii, w którym wzywał emigrantów do powrotu, ale nie obejmowała ona tych, którzy zasiadali w rządzie rewolucyjnym lub poparli w sejmie i senacie wniosek o detronizację, oficerów niektórych korpusów polskich, uczestniczących w powstaniu mieszkańców guberni zachodnich, czyli Litwy i Rusi. Manifest zawierał tak wiele zastrzeżeń i ograniczeń, że właściwie każdy uczestnik powstania mógł być pociągnięty do odpowiedzialności. Rzeczywiste intencje zaborcy najlepiej obrazują słowa Paskiewicza: "amnestia jest dla Europy, dla was Syberia".
W manifeście nie było wzmianki o konfiskacie majątków - mówiono tylko o sekwestrze, czyli przymusowym zarządzie dóbr powstańców. Pojawiła się ona dopiero w ukazie z 14 lutego 1832 roku o nadaniu Królestwu Statutu Organicznego. Osoby wyjęte spod amnestii miały być sądzone przez specjalny sąd kryminalny ustanowiony w lutym 1832 roku, którego członków wyznaczał namiestnik za zgodą cara. Dla zachowania pozorów połowę składu wyznaczono spośród Polaków.
Sąd kryminalny nie mógł orzekać konfiskat, kary tej bowiem nie przewidywał ani kodeks karny z 1818 roku, ani ukaz ustanawiający ten sąd. Co więcej, kiedy w 1832 roku z okazji narodzin carskiego syna Michała ułaskawiono członków rewolucyjnego sejmu i rządu narodowego, a w 1833 roku generałów polskich wywiezionych do Rosji, wydawało się, że represje słabną. Obrońcy przeciągali więc sprawy, licząc na łagodniejszy wymiar kar. Niestety, nieudane próby wywołania nowego powstania przez organizację Józefa Zaliwskiego w 1833 roku sprawiły, że władze na nowo zaostrzyły antypolski kurs. Już w kwietniu 1833 roku wszystkie zbrodnie stanu i wykroczenia oddano pod rozpoznanie sądom wojennym. Sąd kryminalny skazał w sumie 271 osób. Najsurowiej potraktowano tych, którzy się na rozprawy nie stawili, czyli emigrantów lub ukrywających się. Pozbawiono ich wszelkich praw i skazano na wygnanie z Królestwa i Cesarstwa.
Nie mogąc legalnie sięgnąć po konfiskaty, władze rosyjskie posługiwały się początkowo inną bronią - sekwestrem. Jeszcze podczas walk nakładano go na majątki podejrzanych o udział w powstaniu, a zwłaszcza znanych przywódców, np. ks. Adama Czartoryskiego czy Ludwika Paca. Na administratorów wyznaczano przeważnie osoby pochodzenia niepolskiego. Zdarzało się jednak, że niemający większego pojęcia o prawie przedstawiciele władz wojskowych wydawali rozkazy o konfiskacie dóbr, którą potem administracja cywilna zamieniała na sekwestr. Spór prawny wokół zajęcia jednego z majątków ks. Czartoryskiego przyczynił się do oficjalnego wprowadzenia konfiskat przez cara. Ten przypadek rozpatrywała komisja rządowa przychodów i skarbu, uznając, że "wolą cesarską [...] nie konfiskata dóbr prywatnych, ale tylko sekwestracja i zajęcie ich w administrację rządową jest nakazane, a tym samym nie zostało wyrzeczone, iż dobra te przechodzą na własność rządu". Sprawa oparła się o Petersburg. 11 czerwca 1832 roku Mikołaj I oznajmił, że "majątki wyszłych za granicę zdrajców mają być konfiskowane już teraz. Nie stosuje się do tych, którzy po udaniu się do łaski otrzymali ją". Na tej podstawie konfiskowano majątki emigrantom, którzy nie stawili się na rozprawę w kraju. Trzy lata później, w kwietniu 1835 roku, Rada Administracyjna ustaliła, że kara konfiskaty mogła być orzeczona tylko w rozkazie cesarskim, postanowieniu Rady Administracyjnej lub wyroku sądu. Wbrew zasadom praworządności uznano więc konfiskatę za karę samodzielną, a jej podstawą mogła być decyzja administracyjna.
Sekwestry, konfiskaty i bierny opór
Należało teraz stworzyć listę osób nieobjętych amnestią, a potem odnaleźć i skonfiskować ich majątki. Listę "skompromitowanych" sporządzono w 1835 roku, posiłkując się oficjalnymi wydawnictwami powstańczymi, i uzupełniano na różne sposoby. Najczęściej kancelaria namiestnika, otrzymawszy od zagranicznych agentów wiadomość o emigrancie, umieszczała go na liście. Niekiedy przy składaniu przez emigrantów próśb o paszport na powrót do kraju namiestnik, nie wydając zgody, nakazywał jednocześnie uznać proszących za wychodźców i wciągnąć na listę.
Tymczasem rodziny emigrantów starały się udowodnić swoje prawa do zajętych dóbr, dlatego już w kwietniu 1832 roku namiestnik Paskiewicz unieważnił "wszelkie akty z czasów rewolucyjnych" dotyczące przeniesienia ich własności na osoby trzecie. Konfiskaty stały się powodem wielu procesów wytaczanych przez wierzycieli, współwłaścicieli i spadkobierców. Do końca 1836 roku odbyły się 1364 takie procesy. Sprawy związane z sekwestrami i konfiskatami były bardzo skomplikowane, a sądy i organy administracji, w których nadal zasiadali Polacy, często stosowały bierny opór i kruczki prawne, by utrudnić władzom rosyjskim przejmowanie mienia powstańców. Ponieważ prawie wszystkie zasekwestrowane majątki były obciążone różnymi ciężarami, najczęściej pożyczką Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, wymyślono dobry sposób rekompensaty emigrantom utraty majątku. Towarzystwo za długi wystawiało dobra na sprzedaż, nabywca podczas ustawionej licytacji kupował je za sumę odpowiadającą zobowiązaniu, po czym odsprzedawał z zyskiem. Nadwyżkę przekazywano byłemu właścicielowi lub jego rodzinie. Tak postąpiono np. z majątkiem przebywającego na emigracji oficera Antoniego Lanckorońskiego. Dowiedziawszy się o tym, Paskiewicz nakazał, by informować władze o każdej ogłaszanej przez Towarzystwo sprzedaży zasekwestrowanych majątków.
Ostateczna decyzja w sprawie konfiskat zapadła 16 września 1834 roku i dotyczyła osób zaocznie skazanych przez oddzielny sąd kryminalny. Czytamy w niej, że "wszelkie majątki już zasekwestrowane bądź następnie wykryć się mające osób skompromitowanych, spod amnestii wyłączonych i za granicę wyszłych mają być ostatecznie na rzecz skarbu skonfiskowane". Decyzja lub wyrok o konfiskacie oznaczał dla właściciela śmierć cywilną - nie mógł przekazać ani przyjąć spadku, nie mógł rozporządzać majątkiem ani nabywać dóbr. Tej regulacji podlegali także poddani innych monarchów, którzy brali aktywny udział w powstaniu, a zarazem posiadali nieruchomości w Królestwie.
Konfiskaty dotknęły też powstańców, którzy nie skorzystali z amnestii, a uzyskali prawo powrotu do kraju, oraz niektórych skazanych przez sądy wojenne - członków oddziałów zbrojnych lub tajnych organizacji niepodległościowych. Wyroki sądów wojennych były zazwyczaj bardzo surowe, przeważnie skazywano na ciężkie roboty na Syberii. Kary zaostrzono jeszcze po powstaniach krakowskim i węgierskim. Obywatelowi Królestwa za udział w którymś z nich groziła kara śmierci, a jego majątek ulegał konfiskacie.
W 1847 roku wprowadzono nowy, zaostrzony kodeks karny, w którym przewidziano już obligatoryjne stosowanie konfiskat wobec skazanych za przestępstwa stanu. Dotyczyło to także nielegalnych uchodźców. W razie powrotu i przedstawienia usprawiedliwiających powodów sąd miał sprawę umorzyć. W przeciwnym razie orzekał pozbawienie wszelkich praw i bezpowrotne wygnanie z imperium oraz, oczywiście, przepadek mienia. Z listy prowadzonej przez komisję przychodów i skarbu wynika, że do 1863 roku skazano w tym trybie ponad 3 tys. osób.
Po klęsce sewastopolskiej, śmierci Mikołaja I i objęciu tronu przez Aleksandra II stosunek władz rosyjskich do Polaków polepszył się. Przejawem nowej polityki był ukaz z 1856 roku zezwalający na powrót osobom, które samowolnie opuściły kraj, i przywracający im prawa cywilne. Chodziło przeważnie o emigrantów popowstaniowych. Łaska nie dotyczyła tych, "którzy postępowaniem swym dowodzą ciągłej nienawiści do rządu". Następny ukaz z 1860 roku kładł kres konfiskatom majątków politycznych przestępców z czasu powstania, których nie wykryto do 20 września 1859 roku. Cofnięto także sekwestry i zastrzeżenia w księgach wieczystych. Majątki miały wrócić do właścicieli, jeżeli powrócili do kraju, lub do ich spadkobierców. W ten sposób sprawa konfiskat dóbr powstańców listopadowych została zamknięta, ale w powietrzu już wisiało kolejne powstanie i tym samym kolejne wywłaszczenia.
Konfiskaty po Powstaniu Styczniowym
Po wybuchu powstania styczniowego w 1863 roku władze carskie początkowo nie stosowały sekwestrów i konfiskat majątku jego uczestników. Dopiero pod koniec 1863 roku namiestnik hr. Fiodor Berg wydał rozporządzenie o sekwestrze majątków powstańców, celem "spiesznego i stanowczego przytłumienia istniejącego jeszcze w Królestwie zbrojnego powstania oraz dla wymierzenia zasłużonej kary osobom, które w zaburzeniach czynny udział przyjęły, tudzież dla odjęcia im środków do dalszego onych popierania".
Zasekwestrowany majątek przechodził pod zarząd komisji rządowej przychodów i skarbu. Właścicielowi i jego rodzinie zabroniono dalszego w nim zamieszkiwania. Po konsultacji z Petersburgiem namiestnik polecił także, by sądy wojenne zaczęły orzekać konfiskaty. Z raportu Berga wynika, że do końca 1864 roku orzeczono ich 1660. Choć 22 grudnia 1864 roku ukazało się rozporządzenie cara o stosowaniu tej kary tylko w wyjątkowych przypadkach, ich liczba wydatnie się zwiększyła. Sprawozdanie komisji przychodów i skarbu z końca 1865 roku zawiera informację, że za przewinienia polityczne po powstaniu styczniowym skazano w Królestwie 6491 osób, z czego 6186 na konfiskatę majątku. Dopiero w czerwcu 1867 roku zaniechano konfiskowania majątków powstańców styczniowych w Królestwie. Natomiast jeszcze przez 10 lat odbierano dobra uczestnikom powstania pochodzącym z zachodnich guberni imperium - Litwy i Rusi. Był to jeden ze sposobów rusyfikacji tych ziem i osłabienia pozycji żywiołu polskiego. Skonfiskowane albo zasekwestrowane majątki Polaków przekazywano Rosjanom lub Niemcom.
Burzliwe losy zagrabionych dóbr
Według sprawozdania komisji przychodów i skarbu z 1840 roku w Królestwie skonfiskowano w ramach represji po powstaniu listopadowym 730 majątków. Szacuje się, że ich łączna liczba nie przekroczyła 750, a wskutek sprzedaży uległa szybkiemu zmniejszeniu. Dochody z nich przeznaczono na utrzymanie administracji i urządzenie włościan, spłacanie długów, pokrycie wydatków Cesarstwa i Królestwa na "przywracanie porządku", sąd kryminalny oraz na zwrot Bankowi Polskiemu sum zabranych przez wojska powstańcze w Krakowie i Kownie.
Ponieważ część majątków nie przynosiła spodziewanych zysków, rząd postanowił je wydzierżawić lub sprzedać. Trzy duże majątki przeznaczono na donacje, czyli rozdawnictwo ziemi osobom rosyjskiego pochodzenia szczególnie zasłużonym dla władzy. Najwięcej donacji pochodziło z konfiskaty własności ks. Adama Czartoryskiego w Puławach (by zniszczyć świetność rodowej siedziby przywódcy powstania i wielkiej emigracji, całe wyposażenie pałacu sprzedano na licytacji, a budynek przerobiono na szkołę) oraz klucza Dowspuda hr. Ludwika Paca. Podobnie władze rosyjskie postąpiły z dobrami zagarniętymi po powstaniu styczniowym. Starano się je sprzedać lub wydzierżawić; sporadycznie zwracano rodzinie skazanego. Majątkami, których nie sprzedano lub nie rozdano, zarządzali specjalni komisarze podlegli gubernatorom. Prawdopodobnie dotyczyło to większości zagarniętych przez skarb Cesarstwa dóbr, które potem przejęło państwo polskie jako mienie porosyjskie.
Na Litwie i Rusi los skonfiskowanych majątków był zgoła odmienny. Tutaj rząd nie myślał o zapełnieniu kasy państwowej. Priorytetem było wzmocnienie rosyjskiej własności ziemskiej. Według wykazów Lublinera, powstańca listopadowego i emigranta, a później adwokata przy sądzie apelacyjnym w Brukseli, w latach 1831-1864 skonfiskowano na tych terenach majątek 2899 osób, w tym 353 dobra ziemskie. Choć liczba majątków zabranych była tu dwukrotnie mniejsza niż w Królestwie, ze względu na wielkość - z reguły dobra szlachty polskiej na kresach były olbrzymie, kilkakrotnie większe niż w rdzennej Polsce - poniesiono ogromne straty. Największe dobra skonfiskowano za udział w rewolucji 1830 roku Potockim, ks. Adamowi Czartoryskiemu i hr. Tadeuszowi Tyszkiewiczowi. Mimo konfiskat i prześladowań polska własność ziemska na Litwie i Rusi przed powstaniem 1863 roku stanowiła jeszcze ok. 89 proc. całej własności ziemskiej wobec zaledwie 10 proc. rosyjskiej.
Polityka rosyjskiego zaborcy wobec ludności polskiej była przejawem siły, chęci ujarzmienia pokonanego narodu i pozbawienia środków materialnych polskich patriotów. Wśród współczesnych słusznie wzbudzała oburzenie, strach i poczucie bezprawia. Jednak dla człowieka XXI wieku, pamiętającego okropności poprzedniego stulecia, kiedy eksterminowano całe narody czy grupy społeczne, konfiskując przy tym ich dobytek, rosyjskie bezprawie na ziemiach polskich wydaje się łagodne, np. w porównaniu z tym, co robiła władza radziecka kilkadziesiąt lat później. Najgorsze dla Polaków, i to nie tylko w kwestii konfiskat majątków z powodów politycznych, miało więc dopiero nadejść.
Wart pac pałaca
Wśród wielu procesów sądowych związanych z konfiskatami po powstaniu listopadowym głośna stała się sprawa majątku hrabiego Ludwika Paca. Ten generał wojsk polskich był znany ze swej zamożności. Jego majątek szacowano na ogromną sumę 8 mln franków. W warszawskim pałacu Paca znajdowała się galeria obrazów i wiele innych cennych przedmiotów. Należały też do niego inne nieruchomości w Warszawie i Wilnie oraz rozległe dobra w Królestwie i na Litwie z Dowspudą na czele.
W 1839 roku o zwrot części skonfiskowanego majątku wystąpiła do namiestnika Paskiewicza córka generała. Dowodziła, że połowa majątku przypada jej jako spadek po matce, zmarłej w 1822 roku. Wobec braku reakcji władzy wystąpiła na drogę sądową. Trybunał cywilny guberni mazowieckiej przyznał jej rację. Strona rządowa wniosła apelację, którą odrzucił sąd drugiej instancji, a potem Sąd Najwyższy Królestwa. Rząd jednak nie miał zamiaru realizować decyzji sądów. Widząc, że majątek hr. Paca topnieje coraz bardziej, księżna Sapieżyna (w czasie procesu córka generała wyszła za mąż za ks. Ksawerego Sapiehę) wyraziła chęć polubownego zakończenia sporu. Zażądała 300 tys. rubli w gotowiźnie lub nieruchomościach oraz własności pałacu w Warszawie i oddłużonych dóbr Mazurek i Raczek. Propozycja została odrzucona. Księżna ostatecznie przystała w 1844 roku na ugodę na warunkach zaproponowanych przez prokuratorię. Otrzymała ze skarbu Królestwa 289 tys. złotych polskich z zabezpieczeniem na hipotece pałacu w Warszawie. Jednak większość ogromnego majątku hr Paca pozostała przy skarbie Królestwa.
Zamach i odwet
Najbardziej spektakularnym przykładem zastosowania kary konfiskaty po powstaniu styczniowym była sprawa pałacu Zamoyskich w Warszawie. We wrześniu 1863 roku z frontowego okna pałacu rzucono bombę w stronę przejeżdżającego powozu namiestnika Berga. Ten jednak przeżył. Właściciel pałacu hr. Andrzej Zamoyski i jego syn Stanisław zostali aresztowani, a budynek miał być zburzony. Sprowadzono już artylerię, by go zniszczyć, ale w ostatniej chwili rozkaz cofnięto, pozwalając żołnierzom splądrować gmach. Stanisława Zamoyskiego skazano na 8 lat ciężkich robót w kopalniach syberyjskich oraz konfiskatę całego majątku. Dopiero namiestnik w akcie łaski zniósł konfiskatę oraz zmienił wyrok na grzywnę 25 tys. rubli i osiedlenie w jednej z oddalonych guberni Cesarstwa. Zamoyski ostatecznie powrócił do kraju po kilku latach pobytu w guberni woroneżskiej.
Za: http://aldemus.w.interia.pl/art/wyzuci.html