Całe życie Wacława Gąsiorowskiego oddane było wiernej służbie Polsce, zarówno w Ojczyźnie, jak i wśród Polonii, na emigracji. Poprzez swoje historyczne książki, a także ofiarną działalność społeczną zyskał on szacunek i uznanie wielu ludzi w kraju i na świecie.
Urodził się 27 czerwca 1869 roku w Warszawie. Po ukończeniu gimnazjum klasycznego, w wieku 15 lat musiał rozpoczął pracę zarobkową, by móc sam się utrzymać. Z tego powodu zawiesił naukę szkolną, a dalszą wiedzę zdobywał już samodzielnie. Pracował m.in. jako pomocnik aptekarza. Tamten czas opisał w wydanej w 1900 roku powieści zatytułowanej "Pigularz". Trafił później do armii carskiej, w której odbył niespełna 2-letnią służbę wojskową. Napisał wówczas pierwszą pięcioaktową sztukę pt. "Szare życie", która została nagrodzona w konkursie "Kuriera Warszawskiego" i wystawiona w teatrze "Rozmaitości" w listopadzie 1892 roku. Gdy wyszedł z wojska, pracował jako księgowy i buchalter. W tamtym czasie dał się poznać jako znakomity organizator konspiracji niepodległościowej w zaborze rosyjskim, m.in. organizował tajne czytelnie w Rawie i Warszawie.
Twórczość literacka
Od 1890 roku Gąsiorowski pisał satyryczne obrazki m.in. do "Muchy", "Kolców", "Przeglądu Tygodniowego", "Wędrowca", "Tygodnika Ilustrowanego". W późniejszym czasie powstawały jego opowiadania i kalendarzyki humorystyczne pod pseudonimem "Wacek" lub "Gąsior". Pod koniec życia wspominał tamten okres w jednym z wywiadów dla prasy: "Ukrywałem się pod licznymi pseudonimami, co rzecz jasna, oddalało mnie od popularności. Ale rodzaj mojej młodej twórczości, rodzaj satyryczno-społeczny, zmuszał do ochrony właściwego nazwiska przed cenzurą". Pan Wacław pisał również do "Kuriera Warszawskiego" i wydawał własne pismo pt. "Strumień", nawiązujące swoim klimatem do młodopolskiego nurtu dekadentyzmu. Jednak bliższy kontakt z tzw. arcykapłanami młodopolszczyzny go rozczarował. Od tej pory bardziej interesuje się wizytami w lwowskich i krakowskich bibliotekach, które dostarczą mu materiałów do studiów nad historią Polski i świata i zaowocują napisaniem przez niego interesujących książek. Przyniosą mu one sławę, lecz i gniew zaborców.
Historyczne książki Gąsiorowskiego, które pisał przez całe życie, w znacznej mierze powstawały pod urokiem dzieł Henryka Sienkiewicza. Obfitują one w wiele barwnych przygód, w których nie brak ciekawych opisów scen batalistycznych. Wymienić tutaj należy m.in. takie dzieła jak: "Huragan" (1902 r.), "Rok 1809" (1903 r.), "Szwoleżerowie gwardii" (1910 r.), "Pani Walewska" (1904 r.), "Czarny Generał" (1904 r.). Powstania Listopadowego dotyczą m.in. książki: "Księżna Łowicka" (1908 r.), "Emilia Plater" (1910 r.), "Bem" (1911 r.), "Miłość królewicza" (1931 r.).
Współczesna pisarzowi krytyka nie szczędziła mu jednak ostrych słów. "Dla jednych był zbyt antynapoleoński, odmalował przecież Napoleona w Hiszpanii w czarnych barwach. Dla innych znów był zbyt napoleoński: w dobie triumfującego organicznikostwa ośmiela się przypominać szarżę straceńców pod Somosierrą, burze nadziei niepodległościowych, które rozbłysły pod napoleońskimi orłami, w ogóle imię genialnego szaleńca, który jedną bitwą i jednym traktatem zmieniał mapę Europy" - pisze Ruszczyc. Krytycy każą tłumaczyć mu się z zawartości "prawdy historycznej" w jego dziełach, z każdego nazwiska, faktu i wydarzenia. Pisarz z początku przyjmuje krytykę swej twórczości z wielką pokorą, odpowiadając na każdy zarzut. Gdy jednak się ona nasila, gorzko stwierdza na łamach "Dziennika Poznańskiego" w 1903 roku: "Zaczyna mi już ta 'prawda' dokuczać! Z 'Huraganu' kazano mi się wyspowiadać aż do imienia i nazwiska ostatniego kanoniera; w 'Roku 1809' policzono mi wszystkie ataki raszyńskie, a kazano dowodzić, czy kartaczownice były już używane, jak niemniej wytknięto mi, że Zabielski miał brata, który nic nie zwojował...ale ja o nim zmilczałem! A teraz znów, kiedy pani Walewska jeszcze do Paryża (w 'Dzienniku') nie dojechała, już mam ją pokazać 'bez osłonek'". Krytyka dzieł słynnego pisarza nie przeszkadzała w dobrym odbiorze jego książek przez czytelników, którzy traktowali je jako prawdziwe perły.
Na emigracji
W 1904 roku Gąsiorowski osiadł w Paryżu, gdzie rozwinął działalność literacką i społeczną wśród polskiej emigracji. Należy odnotować, że wydarzenia rewolucji 1905 roku i rozwój ruchu robotniczego budziły jego nieufność i niechęć. W 1909 roku założył we Francji Komitet Francusko-Polski, zaś rok później powołał do życia Towarzystwo Literacko-Artystyczne. Obraz Francji zawarł zaś w książce "Babilon", którą wydał w 1912 roku. Z wielkim zaangażowaniem redagował również założony przez siebie w roku 1914 tygodnik "Polonia", który ukazywał się w dwu językach - polskim i francuskim, i był przez pewien czas jedyną trybuną sprawy polskiej we Francji. To właśnie na jego łamach w 1915 roku ogłoszono ankietę na temat niepodległości Polski, zapraszając do wypowiedzi znanych polityków, działaczy i intelektualistów francuskich. Wśród ich wypowiedzi były często takie, które raniły uczucia patriotyczne Gąsiorowskiego. Jedną z nich dał Stephen Pichon, były minister spraw zagranicznych w gabinecie Clemenceau w latach 1906-1909, który zachęcał Polaków, by zawierzyli dobrej woli Rosji. Jego wypowiedź potwierdzała fakt, że większa część Francuzów uważała wówczas, że sprawa polska jest "wewnętrzną sprawą imperium rosyjskiego". Były jednak i wypowiedzi budzące nadzieję. Senator Edouard Herriot, mer Lyonu, wypowiedział się na łamach "Polonii" w następujących słowach: "Naród francuski zbyt mało wie, co Francja zawdzięcza Polsce. Trzeba więc na problem Polski zwrócić uwagę (...). Polska musi być znowu sobą. Będziemy pracowali, aby Polska należała do Polaków, nie do Austrii, nie do Niemiec, nawet nie do Rosji (...). Polska będzie niepodległą. W jakich granicach?" - kończył Herriot, nie znajdując jednak na postawione pytanie odpowiedzi.
W lutym 1915 roku powstał w Paryżu Komitet Wolnej Polski, w ramach którego Gąsiorowski wraz z innymi polskimi patriotami propagował sprawę polską na Zachodzie i zabiegał o to, by jak najwięcej Polaków wstępowało ochotniczo do armii francuskiej. Kiedy 5 listopada 1916 roku okupacyjne władze niemieckie w Królestwie Polskim zaczęły aktem z tego dnia kreować państwo polskie, całkowicie zależne od Niemców, Gąsiorowski stanowczo zaprotestował. 11 listopada 1916 roku pojawiła się "Deklaracja lozańska polityków polskich za granicą", którą ten podpisał wraz z Romanem Dmowskim, Erazmem Piltzem, hrabią Andrzejem Plater-Zyberkiem, Marianem Seydą i hrabią Maurycym Zamoyskim. We fragmencie deklaracji czytamy: "Naród polski jest jeden i niepodzielny (...). Zapowiedź utworzenia państwa polskiego wyłącznie z ziem okupowanych przez Niemców, wyłącznie w jednej dzielnicy, nie tylko dążeniom tym nie czyni zadość, lecz utrwala dzieło rozbiorów podtrzymując rozbicie sił Narodu Polskiego. Niemcy i Austro-Węgry skazują przyszłe państwo polskie na niemoc, czynią zeń narzędzie swej polityki (...). Odpowiedzialność za to spadnie na państwa centralne". Gdy w 1917 roku prezydent Francji Poincaré wydał dekret zezwalający na formowanie się armii polskiej, Gąsiorowski zaciągnął się do niej jako pierwszy w randze porucznika. Udał się także z ramienia Komitetu Narodowego Polski w Paryżu do USA w celu przeprowadzenia rekrutacji ochotników polskich. Misję Gąsiorowskiego polecono opiece wybitnego pianisty i gorącego patrioty Ignacego Paderewskiego, który już od dłuższego czasu przebywał w Stanach Zjednoczonych. Roman Dmowski pisał do niego z Paryża, że najlepiej byłoby dla Polski, gdyby w USA formowała się druga armia polska: "Trudna wszakże będzie sytuacja, jeżeli rząd amerykański będzie przeciwny samodzielnej części armii amerykańskiej pod polskim sztandarem. Dla nas oznaczać to będzie wyrzeczenie się tego, cośmy już w dekrecie Poincaré otrzymali, wyrzeczenie się ciężkie dla Polaków, którzy stoją i stać muszą na gruncie państwa polskiego" - pisał Dmowski.
Dla Polski
Z okazji przybycia do USA misji francusko-polskiej organizacja Polonii amerykańskiej zorganizowała 9 września 1917 roku w Chicago wielką manifestację. Pod pomnikiem Kościuszki zgromadziły się dziesiątki tysięcy polskich emigrantów. Przybyli na nią także przedstawiciele Stanów Zjednoczonych, Francji, Wielkiej Brytanii i Belgii. Rząd francuski uzyskał zgodę rządu amerykańskiego na werbunek ochotników do armii polskiej we Francji spośród emigrantów polskich, którzy nie posiadali obywatelstwa amerykańskiego. "Ku radości Gąsiorowskiego rosła liczba Polaków gotowych wstąpić do armii we Francji: ogółem zgłosiło się ich ponad trzydzieści pięć tysięcy (najwięcej w Chicago). Było to więcej niż połowa optymistycznych przewidywań wstępnych. Pan Wacław objeżdżał obozy szkoleniowe, wygłaszał odczyty, niezmordowanie propagował ideę polskiej siły zbrojnej na Zachodzie. Jednak duża część Polonii amerykańskiej żądała od Francji i Anglii gwarancji niepodległości Polski na przyszłym kongresie pokojowym" - pisze Marek Ruszczyc w książce "Polacy czasów niewoli".
Oprócz uczestniczenia w organizowaniu armii polskiej we Francji Gąsiorowski zakładał komitety polonijne i organizacje charytatywne, tj. Komitet Pomocy Rodakom (1914 r.), Komitet Pomocy Rannym (1915 r.). Był również przewodniczącym Związku Sokołów Polskich w Europie Zachodniej, organizował opiekę nad pierwszymi wychodźczymi koloniami górników polskich we Francji. Na użytek oddziałów polskich we Francji opracował polsko-francuski słownik terminów wojskowych. Kiedy Polska odzyskała niepodległość, Gąsiorowski wrócił do kraju, lecz na krótko. W 1921 roku pisarz wyjechał ponownie do Stanów Zjednoczonych, gdzie przebywał do 1930 roku. Tam kontynuował swoją działalność literacką, pedagogiczną i społeczną. Był redaktorem takich czasopism polonijnych, jak "Kurier Nowojorski", "Górnik" i "Gwiazda Poranna". Należy podkreślić, że Wacław Gąsiorowski cieszył się wśród Polonii dużym uznaniem, czego dowodem było mianowanie go dyrektorem Kolegium Polskiego w Cambridge Springs w Pensylwanii, na którym wykładał historię i literaturę polską.
Stęskniony za Ojczyzną wrócił do Polski w roku 1930 i zamieszkał w Konstancinie pod Warszawą, otrzymując tam szybko tytuł honorowego sołtysa Konstancina. W Polsce współinicjował powstanie Związku Dziennikarzy i Publicystów Emigracyjnych, którego został prezesem w roku 1934. Założył także Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej we Francji. W 1938 roku otrzymał nagrodę im. Elizy Orzeszkowej za całokształt twórczości. Za swoje dokonania literackie Polska Akademia Literatury odznaczyła go Złotym Wawrzynem Literackim. "Cieszył się szacunkiem rodaków, choć traktowano go po trosze jako szacowny relikt dawnych bojów o Polskę. Nowych, skomplikowanych stosunków w kraju nie rozumiał, od polityki stronił, zawsze skłonny nawoływać do 'świętej zgody narodowej'. Nie mógł pojąć, jak można marnotrawić z takim trudem zdobyty skarb niepodległości! (...) Nie tylko swą twórczością, budzącą tradycje ducha żołnierskiego i patriotyzmu, ale swą bezinteresowną działalnością i pracą całego długiego życia dobrze się zasłużył narodowi" - pisze Ruszczyc. Wacław Gąsiorowski zmarł 30 października 1939 roku w Konstancinie.
Piotr Czartoryski-Sziler
Dodano z NDZa: http://archiwum.naszdziennik.int.pl/informacje/readarticle.php?article_id=1038
Nadesłał: Piotr B.