Tak, jak już wielokrotnie podkreślałem nie jestem politykiem antyamerykańskim, ale żądam od Stanów Zjednoczonych partnerskich zasad współpracy i równego traktowania. A ze strony USA brak choćby aktu dobrej woli, jakim byłoby zniesienie wiz dla Polaków. Nie ma mojej zgody na udział w misjach wojennych, które ani nie dotyczą naszego bezpieczeństwa, ani nie zagrażają bezpośrednio bezpieczeństwu naszych sojuszników. Wojna w Iraku jest np. wojną, która nie ma nic wspólnego z obowiązkiem solidarności państw NATO wynikającym z art. 5 Karty Waszyngtońskiej i nie było potrzebne nasze zaangażowanie w nią, zwłaszcza, że nie potwierdziły się pogłoski o posiadaniu przez Husajna broni masowego rażenia. W dodatku w Iraku nie wygraliśmy żadnego przetargu na tak obiecywane naszym firmom inwestycje w odbudowę kraju.
Uważam, że Polsce nie są potrzebne ani rakiety Patriot, które i tak nas nie obronią przed ewentualnym atakiem, ani tarcza antyrakietowa. Polsce potrzebna jest za to sprawna dyplomacja i nade wszystko przyjazne relacje ze wszystkimi bez wyjątku sąsiadami. Z historii znamy już wiele przypadków tworzenia sojuszy z zamorskimi krajami, które w niczym nam nie pomogły. Musimy postawić na relacje i z Niemcami, Rosją i z pozostałymi państwami tej części Europy.
Drugą niezwykle ważną rzeczą jest silna pozycja Polski w UE, o co chcę walczyć udając się w swoją pierwszą zagraniczną podróż do Brukseli – potem odwiedzę Berlin, Moskwę i Waszyngton. Taka będzie hierarchia prowadzonej przeze mnie polityki zagranicznej.