1. W ostatni czwartek 25 listopada Parlament Europejski przegłosował rezolucję (wprawdzie niewielką większością głosów 292 za, a 274 przeciw) w którym wzywa Komisję Europejską do zadeklarowania w imieniu UE redukcji aż o 30% CO2 do roku 2020.
Komisja Europejska na na konferencji w Cancun w Meksyku od 29 listopada do 10 grudnia będzie w imieniu wszystkich krajów UE negocjowała po raz kolejny poziom redukcji CO2 na świecie i ma polityczną deklarację Parlamentu aby zgłaszać tam ambitne cele. Także w czwartek PE przegłosował Strategię Energetyczną UE przygotowaną przez Komisję Europejską w której także jest zawarty zapis o 30% redukcji CO2 przez kraje unijne do roku 2020.
Niestety w polskich mediach na ten temat niewiele jakby to co robią instytucje europejskie w sprawie redukcji CO2 nas nie dotyczyło. A przecież gdyby takie stanowisko zostało ostatecznie przeforsowane, koszty dla naszej gospodarki byłyby wręcz niewyobrażalne.
2. Zapewne konferencja w Cancun zakończy znowu brakiem porozumienia podobnie jak ta przed rokiem w Kopenhadze w związku z brakiem zainteresowania postępami w spawie redukcji CO2 ze strony USA, Chin i Indii ( głównych emitentów CO2 na świecie). Ale determinacja urzędników Komisji w tej sprawie jest jak widać ogromna.
Forsują na forum UE dokumenty zawierające rozwiązania ,które wprawdzie czynią z UE lidera w walce ze zmianami klimatycznymi na świecie, ale dla wielu krajów członkowskich ( w tym przede wszystkim dla Polski ) mogą być wręcz kamieniem uwiązanym u szyi.
Nie słyszałem o żadnej reakcji ani polskiego rządu w tej sprawie ani o reakcjach naszych wybitnych przedstawicieli w instytucjach europejskich choćby Przewodniczącego PE Jerzego Buzka czy komisarza ds. budżetowych Janusza Lewandowskiego, choć zarówno polski rząd jak i obydwaj Panowie zapewne wiedzą z jakimi konsekwencjami dla gospodarki i społeczeństwa wiąże się taka skala redukcji.
3. Stare kraje członkowskie prą do dużej redukcji CO2 do 2020 roku bo realizuje ona ich interesy i to co najmniej z dwóch powodów. Z tego tytułu poniosą znacznie mniejsze koszty niż nowe kraje członkowskie, a ponadto gigantyczne pieniądze jakie te nowe kraje będą musiały wydać na tą redukcję w dużej części trafią do ich gospodarek, bo właśnie tam będą kupowane związane z tą redukcją technologie i urządzenia. Wprawdzie
Premier Tusk ogłosił rok temu po szczycie UE w Brukseli, że godząc się na rozwiązania w sprawie redukcji CO2 o 20% do roku 2020 tam przyjęte, odnieśliśmy sukces ale już wtedy było wiadomo,że cena tej zgody będzie bardzo wysoka. Teraz już mamy dokładne wyliczenia w tej sprawie i wiemy,że musi to być corocznie przynajmniej 3 mld euro rocznie do roku 2020, a ponieważ na razie na ten cel specjalnie nie wydajemy to w kolejnych latach wydatki będą musiały być jeszcze większe.
Koszty redukcji CO2 o 20% do roku 2020 przypadające na jednego odbiorcę energii elektrycznej w Polsce będą 2-krotnie większe niż w Niemczech, 3-krotnie większe niż w Austrii i 10 -krotnie większe niż we Francji.
4. Rząd niemiecki chcąc obniżyć te koszty właśnie podjął decyzję (powodującą przejściowo ogromne protesty społeczne) przedłużenia aż do 2030 działania elektrowni atomowych, a my wyprzedajemy energetykę inwestorom zagranicznym zostawiając konsumentów energii w Polsce na ich pastwę.
Parokrotnie rząd Tuska przymierzał się już do uwolnienia cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych co oznaczało by pozbawienie Urzędu Regulacji Energetyki prawa do zatwierdzania taryf cenowych przedstawianych 2 razy w roku przez producentów energii. Już teraz kiedy energetyka nie dokonuje wielkich inwestycji na rzecz redukcji CO2 corocznie URE uniemożliwia przeprowadzenie podwyżek cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych rzędu 20-30% rocznie, pozwalając tylko na podwyżki 5-10%.
Co będzie wtedy kiedy polska energetyka w przeważającej mierze będzie już własnością podmiotów zagranicznych, a ceny energii dla gospodarstw domowych będą wolne, można się tylko domyślać. Przecież jeżeli energetyka będzie musiała inwestować po 3 mld euro czyli po 12 mld zł rocznie te pieniądze będzie musiała zebrać od polskich przedsiębiorców i konsumentów energii elektrycznej i cieplnej. Nasza gospodarka straci resztki konkurencyjności, a obywatele będą musieli zmienić strukturę swoich wydatków ,przeznaczając znaczną część z nich na opłatę za energię.
Co by było gdyby trzeba było redukować emisję CO2 aż o 30 % do roku 2020 trudno nawet sobie wyobrazić. Ale rząd Tuska tym się nie zajmuje ma poważniejsze sprawy na głowie. Na razie Premier Tusk wspiera kandydatów PO na burmistrzów i prezydentów w II turze wyborów samorządowych, a później będzie finały turnieju w piłkę nożną pod jego patronatem. Wszystko inne musi poczekać.
Zbigniew Kuźmiuk
Za: http://www.zbigniewkuzmiuk.salon24.pl/