Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
Edmund Klich, jeden z polskich akredytowanych przy rosyjskim MAK, od samej katastrofy smoleńskiej raczy polską opinię publiczną rosyjską wersją przyczyn tragedii z 10 kwietnia. Dziś kolejny raz dał popis w rozmowie z Moniką Olejnik. 

Pułkownik Klich kilkakrotnie zbywał pytania o nieprawidłowości w rosyjskim śledztwie, mówiąc, że z jego ocenami należy poczekać na koniec prac MAK i opublikowanie raportu końcowego z prac Komitetu. Nie przeszkodziło mu to natomiast podtrzymywać przez całą rozmowę wizji, że to polska strona jest w największym stopniu odpowiedzialna za katastrofę w Smoleńsku.

O przyczynienie się do tej tragedii Klich oskarżył nawet załogę polskiego Jaka-40, która lądowała przed Tupolewem. Jednocześnie wybielał wszelkie działania rosyjskich kontrolerów lotu. Pytany wprost, czy to polska strona ponosi odpowiedzialność za katastrofę powiedział, że główną tak, ale należy też pamiętać o pewnych nieprawidłowościach strony rosyjskiej. Dodał, że kontrolerom zabrakło „wyobraźni lotniczej”.

Akredytowany w obronę wziął również ludzi odpowiedzialnych za niszczenie polskiego wraku Tupolewa. Jego zdaniem cięcie szczątków nie było celowym zacieraniem śladów, a całą winę za dewastację Tupolewa ponosi typowy dla Rosji chaos i bałagan. - Jeśli mamy rejestratory, szczegółowe dane o stanie samolotu, wrak nie jest dowodem jedynym w sprawie, chociaż to jest ważna rzecz - powiedział pułkownik, marginalizując znaczenie wraku maszyny w śledztwie.

W swoich pierwszych słowach Edmund Klich zadał kłam wypowiedziom polityków, którzy od miesięcy informują opinię publiczną w Polsce, że nie było możliwości przejęcia śledztwa od Rosji. Zdaniem Klicha taka możliwość była. Jednak pułkownik zaraz dodał, że "byłoby to niekorzystne". Jego zdaniem, mielibyśmy wtedy utrudniony dostęp do pewnych dokumentów. - Patrząc na to, jak wygląda teraz badanie, jakie mieliśmy trudności w Moskwie z dotarciem do pewnych dokumentów, to nawet gdyby nam oddano wrak natychmiast, oddano nasze rejestratory (...), to tylko tyle byśmy mieli. A to już mamy bez przejęcia śledztwa. W związku z tym myślę, że byłoby to niekorzystne - tłumaczył.

Edmund Klich uważa również, że nie należy obecnie powoływać żadnej komisji międzynarodowej, która miałaby się zająć badaniem przyczyn katastrofy smoleńskiej. - Na obecnym etapie uważam, że taka komisja jest niepotrzebna. Poczekajmy na końcowy raport MAK, to wtedy będzie można to ocenić, czy tam są pełne dane, czy nie i czy należy odwołać się do jakichś instytucji międzynarodowych - powiedział Klich.

Edmund Klich nie po raz pierwszy w swoim wywiadzie dopuszcza się manipulacji i kłamstwa. Wszystko po to, by opinia publiczna w Polsce miała przeświadczenie, że działania rosyjskie są rzetelne i rzeczowe, a winę za katastrofę smoleńską ponosi Polska i polscy piloci. Jego wypowiedzi idą w parze ze sformułowanymi godzinę po katastrofie smoleńskiej wnioskami rosyjskich polityków, którzy mówili, że tragedię na smoleńskim lotnisku spowodowali piloci i mgła. Słuchając Edmunda Klicha można dojść do wniosku, że jest on na usługach Rosjan. A pamiętając, że to z Rosji padła propozycja, by pułkownik Klich zajmował się po stronie polskiej dochodzeniem eksperckim dot. Smoleńska, jego wypowiedzi wyglądają tak, jakby pełnił on w Polsce zleconą mu misję. Misję utwierdzania Polaków w rosyjskim przekonaniu.

Stanisław Żaryn

Za: http://fronda.pl/news/czytaj/zaryn_czyj_to_pulkownik