Komentarz · „Dziennik Polski” (Kraków) · 2009-05-06 | www.michalkiewicz.pl
Nie milkną głosy oburzenia Salonu na Lecha Wałęsę z powodu jego udziału w rzymskim zjeździe partii Libertas. Po harcownikach i prorokach mniejszych w rodzaju red. Jacka Żakowskiego, odzywają się coraz to ważniejsi cadykowie. Ostatnio były prezydent naszego państwa Aleksander Kwaśniewski skrytykował Lecha Wałęsę za wzięcie pieniędzy od Declana Ganleya.
Antoni Słonimski wspomina, jak raz w teatrze, gdy sztuka mu się nie podobała, urządził awanturę, doprowadzając do przerwania przedstawienia. Wówczas jakiś pan stanął w loży i „niegłupio krzyknął: zachowanie panów zmusza nas do obrony tej miernoty!” Z tego samego powodu chciałbym przypomnieć, jak to w pierwszych miesiącach 1996 roku, w początkach prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, tygodnik „Wprost” opublikował artykuł o transferach gigantycznych pieniędzy, jakie PZPR przez co najmniej 18 lat przesyłała z Pewexu na konta w szwajcarskich bankach.
Tylko w latach 1988-1989 uzyskała 800 zezwoleń dewizowych, a więc musiała realizować więcej, niż jedno dziennie. A tylko jednego dnia potrafiła przekazać do Szwajcarii 22 mln franków szwajcarskich i 750 tys. dolarów. Artykuł ten tak zdenerwował prezydenta Kwaśniewskiego, że zagroził, iż w razie powrotu do tej sprawy zarządzi „lustrację totalną”. Następnego dnia Jacek Kuroń i Karol Modzelewski napisali doń pojednawczy list, domagając się już tylko dymisji Józefa Oleksego, oskarżonego wcześniej o szpiegostwo na rzecz Rosji. Więc może Aleksander Kwaśniewski, pretendujący dziś do roli „skarbu narodowego” opowiedziałby nam, co wie o tym rabunku Polski przez towarzyszy z PZPR, której był wybitnym działaczem? Kto korzysta z tych pieniędzy i jaki robi z nich użytek?
Stanisław Michalkiewicz
www.michalkiewicz.pl